Portal w trakcie przebudowywania.
Niektóre funkcje są tymczasowo wyłączone, inne mogą nie działać poprawnie.

Andrzej Szweycer (1912 - 1990)

16.12.2009 01:32
Mój dziadzio Andrzej Szweycer h. Zadora urodził się 24 lutego 1912 roku w Warszawie, jako pierworodny syn Janusza Szweycera i Marii dd. Kożuchowskiej 1 voto Radziszewskiej (Zobacz drzewko). Jego ojciec w pamiętnikach tak wspominał ten okres:
"(...) 24 Lutego - dnia urodzin pierwszego naszego synka Jędrusia, w zakładzie ginekologicznym na ulicy Marszałkowskiej 45, dr Gromadzkiego i Thiemego. Leczył moją żonę stary znajomy doktor Brühl, ginekolog, cierpiała bardzo, daleko więcej jak przy następnych dzieciach. Po czterech tygodniach przyjechała kareta z Janczewic i przewieźliśmy oboje do Janczewic na dalszy wypoczynek aż do świąt Wielkanocnych i chrztu małego Jędrusia w Przewodnią Niedzielę. Za specjalnym pozwoleniem ochrzcił go w domu nie w Raszynie ksiądz proboszcz Kobyliński. Podawał go Dziadek a mój Ojciec Michał Szweycer i prababcia Antonina z Wężyków Michałowa Orzechowska. Do ostatniej chwili wahaliśmy się czy ma być Stanisław czy Andrzej, tak że zastawę do przekąsek - sztućce dostał znaczone literami S.S., a od chrzestnej Matki list zastawny na 3,000 rb. Towarzystwa Kredytowego Ziemskiego do poduszki."
Po nim urodziły się kolejne dzieci: Stanisław 1913-1939, Janina 1915-1995, Tomasz 1916-2008, Janusz 1918-2006, Zbigniew 1920-1939, Maria 1921-1996.

Nie wiem do jakich szkół podstawowych czy średnich uczęszczał Dziadzio, w każdym razie ukończył mechanizację rolnictwa na SGGW w Warszawie.Działał w korporacji studenckiej Sarmatia. Na studiach poznał swoją ukochaną żonę - Annę (zwaną w rodzinie Hanią 1912-1996) Stronczyńską, córkę Karola i Marii dd. Mochlińskiej.
Pobrali się w 1937 roku w Warszawie w kościele Wizytek. Po ślubie zaczęli gospodarować w lasach Kolumna koło Łasku, na gruntach przekazanych Andrzejowi przez ojca w administrację. W 1938 roku w Łasku urodził im się syn - Michał.
W czasie wojny dziadziowie wraz z Michasiem przenieśli się do Warszawy i według rodzinnych opowieści dziadzio prowadził wraz z bratem Januszem sklep nasienny na Grójeckiej. Mieszkali podobno początkowo w Warszawie, potem w Ursusie pod Warszawą.
Dziadzio nie poszedł do wojska, nie wiem czy brał jakikolwiek udział w Powstaniu. Nie wiem dlatego, że dziadzio nigdy nie chciał wspominać wojny i nic nie mówił na ten temat, a Babcia szanowała jego wolę. Po upadku Powstania babcia Hania wraz ze swoją Mamą - tzw. Babcią Niusią trafiły do obozu w Pruszkowie. Dziadzio przekupił jakiegoś Niemca i wraz z nim wjechali na teren obozu, rzekomo po ludzi do pracy. Wśród tych tysięcy uwięzionych dziadzio odnalazł żonę i teściową,a także wywiózł całą polską czy też polsko-żydowską rodzinę. O sprawie uwolnienia obcej rodziny z Pruszkowa, rodzina dowiedziała się dopiero w latach 60-tych, kiedy do drzwi zapukali Ci uwolnieni ludzie, którzy dopiero wtedy odnaleźli dziadków i przyszli podziękować. Tak bardzo dziadzio nie chciał wspominać o wojnie... Nie wiadomo co przeżył, jakich wydarzeń był świadkiem... Podczas wojny w Warszawie urodziła się Marysia w 1943 r.
Po wojnie Dziadzio z Babcią, rodzice Dziadzi, Babcia Niusia (pradziadek Karol zmarł w sierpniu 1938 r.) nie mogli wrócić do własnego majątku. Część rodziny straciła życie podczas wojny, reszta próbowała się odnaleźć w nowej rzeczywistości. Dziadzio wraz z ojcem - Januszem trafili na kilka miesięcy do więzienia w Radogoszczy w 1945 r. Przecież mieli majątki, byli obszarnikami, wrogami ludu. Babcia kilkanaście razy chodziła jeszcze z Łasku, aż do Radogoszczy żeby odwiedzić męża i teścia w więzieniu, dostarczyć paski etc. W tym czasie była w ciąży i pewnie w wyniku stresu urodziła córkę - Barbarę jako wcześniaka 6-miesięcznego w 1945 roku.
Po wypuszczeniu z więzienia, cała rodzina wyjechała do Poznania i tam zaczęła nowe życie. W 1950 roku urodziło się ostatnie dziecko Dziadziów - moja Mama Jolanta.

Zanim dziadziowie dostali duże 3-pokojowe mieszkanie w nowym budownictwie, gnieździli się w 3 pokojach w 7 osób.
Dziadzio Andrzej początkowo nie mógł dostać pracy odpowiadającej jego wykształceniu i umiejętnościom, tak że prowadził własną fermę lisów.
W pewnym momencie dostał pracę na poznańskiej Akademii Rolniczej, gdzie pracował kilkanaście lat, publikował i był cenionym profesorem i wykładowcą. Zaangażował się także w tworzenie Klubu Inteligencji Katolickiej w Poznaniu, a w czasie stanu wojennego był jedynym w Polsce, w tym czasie funkcjonującym Prezesem KIKu.
Zmarł 11 września 1990 roku w Poznaniu i tam został pochowany w Alei Zasłużonych na cmentarzu Miłostowskim.

Ja pamiętam Dziadzię jako bardzo dobrego, kochanego dziadka. Mój drugi dziadek (Stanisław Merklinger) zmarł jak byłam mała, wcześniej nie miałam z nim kontaktu, tak więc dziadzio Andrzej był właściwie moim jedynym dziadkiem, z którym byłam bardzo związana. Jako dziecko pamiętam zupełnie odmienne rzeczy niż starsi: dziadzio miał samochód Syrenę jedyną w swoim rodzaju, w której drzwi otwierały się odwrotnie (jak w trabancie). Dziadzio zainteresował mnie numizmatyką - pokazując swoje zbiory i dając mi na początek 2 zł polskie z Królestwa Polskiego z 1831 roku (przerobione podczas Powstania na wisior). Dziadzio uczył mnie jak być prawym, prawdomównym, rzetelnym, uczciwym. Opowiadał o swojej rodzinie, zainteresował genealogią. Sprawił, że jestem bardzo rodzinna. Pokazał, że jeśli mamy wspólnych przodków, nawet bardzo dawnych i dalekich, to możemy mieć bliskie i serdeczne stosunki rodzinne.

Dziadzio miał sad z jabłoniami pod Poznaniem... Do dziś pamiętam swoiste zjazdy rodzinne dzieci i wnuków Dziadziów do ogrodu, gdzie następował podział prac. Mężczyźni i młodzież zbierały owoce z drzew, a panie przebierały owoce już w skrzynkach do sprzedaży, na przetwory etc. Wspaniałe są te wspomnienia, szczególnie że tyle ludzi z tamtego grona już odeszło... Dziadzio, Babcia, ciocia Marysia - siostra Mamy, zm. 26.I.2005 r. i mój Tatuś - Wojciech Merklinger, zm. 19.XII.2007 r.

Genealogia Szweycerów

Komentarze (5)

12.01.2010 15:48
Andrzej Szweycer szkołę podstawowa skończył ucząc się w domu, do szkól zdawał do gimnazjum i liceum w Warszawie im. Ziemi Mazowieckiej, gdzie przyjęto go do III klasy.
W 1936r obronił prace magisterska na SGGW W Warszawie na Specjalizacji Ekonomika Rolna Mechanizacja rolna zainteresował się pracując w Poznańskim Instytucie Maszyn Rolniczych.

Nigdy nie był wieziony ze swym Ojcem w Radogoszczy, to była dwa odrębne aresztowania i w innym zupełnie czasie Andrzej Szweycer byl aresztowany i z wiezienia w Lasku przewieziony do wiezienia w Łodzi w styczniu 1945 r. Aresztowano go za fakt zaczęcia pracy w tartaku w Laski Kolumnie, gdzie jako synowi byłego właściciela majątku Łask, nie było wolno przebywać w tym samym co majątek jego ojca powiecie.

Temat obóz pruszkowski:
W Pruszkowie była Jego Teściowa, która całe powstanie warszawskie spędziła w Warszawie i wraz z ludnościa cywilna Warszawy byla przez Niemców przegnana do obozu w Pruszkowie Nigdy tam nie było zony Twego Dziadka.
Rzeczywiście z wielka odwaga i brawurą Andrzej Szweycer wywiózł z Pruszkowa (przekupiony Niemiec wpuścił go na teren obozu furmanka z koniem) i tam odnalazł swa teściową i druga zaprzyjaźnioną rodzinę (nie wiem, czy byliby zadowoleni z wymienienia nazwiska, ktore znam)
Po wojnie Andrzej Szweycer, dostał prace w Warszawskim Instytucie Zarządzania Ekonomika Rolnictwa oddz W poznaniu, stracil prace przez UB.
Nie gnieździł się w maleńkim mieszkaniu, tylko za własne pieniądze odbudował piętro jednej z ładniejszych willi poznańskich kupców pp Zygarłowskich i miał je nieodpłatnie zajmować przez 25 lat. Wydz.lokalowy zabrał część piętra ,ale i tak na warunki powojenne miał b ładne mieszkanie o pow 135m2 Trzy sliczne duze pokoje, pokoik także służbówka, hall, korytarzyk gospodarczy, duża kuchnia, łazienka. Mieszkanie z dużym wychodzącym na ogród właścicieli willi tarasem.
Na razie to tyle Pozdrawiam
13.01.2010 23:37
Dziękuję za sprostowanie.

W takim razie jeśli mi wolno prosić, bardzo proszę o więcej wspomnień, jak również o Babci Hani Szweycerowej i innych członkach rodziny. Jeśli są jakieś stare rodzinne zdjęcia, to bardzo proszę dać znać lub zamieścić w Bazie Zdjęć. Będzie można podpiąć je do biogramów czy wspomnień. Kiedyś widziałam takie ciekawe zdjęcia braci Babci w mundurach, może coś w tym guście by można podpiąć. Jestem w trakcie przygotowywania biogramu o Władysławie Stronczyńskim.

Pozdrawiam serdecznie i czekam na dalszy ciąg wspomnień,
18.03.2010 23:53
Pochodzę z Łasku i w dzieciństwie słyszałam co nieco o rodzinie Szweycerów, jako o byłych właścicielach dużych podmiejskich włości, wywodzących się jeszcze po historycznej rodzinie Łaskich. Na łaskim cmentarzu jest duży rodzinny grób, w którym jest pochowanych dwóch oficerów poległych podczas wojny, chyba we wrześniu 1939 r. Grób ten jest bardzo zadbany, ale nie wiem, kto się nim opiekuje, bo nie słyszałam o żyjących członkach tej rodziny.
Natomiast przy szosie na skraju parku miejskiego stoi duży dwór zbudowany w XIX w.- dawna siedziba Szweycerów. Jest to zabytkowy budynek zamieszkały przez kilka rodzin i bardzo zaniedbany. Szkoda, że nikt się nim nie interesuje, bo jest to jeden z najstarszych budynków w mieście. Od 40-tu lat słyszę, że ma w nim powstać Muzeum Ziemi Łaskiej, ale jak dotąd, takie nie powstało.
19.03.2010 00:38
Witam,

cieszę się, że Pani się odezwała

Jestem wnuczką Andrzeja Szweycera. Rodzina Szweycerów po wojnie nie mogła zbliżać się do majątku na odległość 50 km, stąd moi bliscy przeprowadzili się do Poznania, a bracia dziadka Andrzeja do Warszawy.

Na cmentarzu łaskim leżą Pradziadkowie Janusz i Marychna dd. Kożuchowska 1voto Radziszewska, 2voto Szweycerowa i ich dwaj synowie Stanisław (1913 - 1939) i Zbigniew (1921 - 1939) - obaj zginęli w Kampanii
Wrześniowej.

Pozdrawiam serdecznie,
Marta
19.04.2012 10:50
Witam!
Dawno tu nie byłam. Teraz mam sprawę do Pani, gdyż w Łasku prowadzimy akcję ratowania zabytkowego dworu pozostałego po ostatnich właścicielach miasta: Kręskich i Szweycerach, który władze miasta chcą wyburzyć. Dwór został zbudowany w latach 60-tych XIX w. przez Edwarda Kręskiego, od którego odkupili majątek Szweycerowie w latach 90-tych XIX w. i dzierżyli go do ostatniej wojny. Mieszkały w nim rodziny z kwaterunku, które ostatnio zostały wykwaterowane, gdyż budynek jest w złym stanie technicznym. Władze miasta w III RP nie zajmowały się nim dotychczas ani nie remontowały.
Murowany dwór wraz z przyległym pakiem podworskim, w którym znajdują się pozostałości wcześniejszego dworu drewnianego związanego z rodziną Łaskich, założycieli miasta w 1422 r. jest nierozerwalnie związany z genezą i historią miasta Łasku. Dwór nie jest wpisany do rejestru zabytków i pomijają go wszystkie przewodniki turystyczne oraz lokalna literatura.
Uważam, że dwór ma tak dużą wartość historyczną dla miasta, że nie powinien być wyburzony. Jest to ostatnia chwila, żeby go uratować. Napisałam odezwę do władz miasta, na którą odpowiedziano mi, żebym sama się remontem zajęła. Dlatego bardzo proszę, aby Pani się ze mną skontaktowała w tej sprawie. A może znajdzie się tu jeszcze ktoś zainteresowany ocaleniem tego dworu?
Mój email: Ofka@vp.pl
Tel. 82 5657596