Portal w trakcie przebudowywania.
Niektóre funkcje są tymczasowo wyłączone, inne mogą nie działać poprawnie.

Święta w łagrze - ks. Kazimierz Świątek

29.01.2008 12:04
autor: ks. Kazimierz Świątek (później kardynał) s. Jana i Weroniki Kromplewskiej
Za "Fidei testis. Świadek nadziei", nadesłał Romuald Kromplewski


[blok]Dopiero w ostatnich latach pobytu w obozie zdobyłem opłatki i rodzynki, dzięki czemu mogłem w ukryciu sprawować Mszę Świętą. Jako kielich służył mi mały porcelanowy kubek, natomiast konsekrowane postacie roznosiłem katolikom w pustym pudełku po zapałkach.

Na Wielkanoc w obecności kilku więźniów – katolików, w pralni w kłębach gęstej pary, odprawiłem Mszę Świętą. Jakiż kunsztowny i wzruszający był wielkanocny śpiew „Wesoły nam dziś dzień nastał”, który rozpocząłem. To była najbardziej pamiętna rezurekcja w moim życiu”.

„W Workujcie zaś zorganizowałem Wigilię Bożego Narodzenia. Z prycz zrobiliśmy stół i rozłożyliśmy na nim różne potrawy. Ja położyłem przydział chleba, zaoszczędzony przeze mnie w ciągu dwóch dni. Inni, a było ich ponad dziesięciu, rozłożyli najlepsze potrawy, jakie otrzymali z paczek żywnościowych. Były również opłatki. Trzymając w ręce opłatek, zwróciłem się do zebranych. Mój głos drżał, obecni wycierali łzy. Nagle otworzyły się drzwi i wszedł komendant z pistoletem w ręce, a za nim żołnierz z karabinem i sztykiem na nim osadzonym. – Co wy robicie? – spytał komendant. Stanąłem naprzeciw niego i zacząłem wyjaśniać obrzęd Wigilii. Wyciągnąwszy rękę z opłatkiem, zaproponowałem mu podzielenie się nim i złożenie życzeń świątecznych. Sytuacja była oryginalna i pełna napięcia. Oto dwie wyciągnięte ręce: moja z opłatkiem i kagebisty z pistoletem. Komendant schował pistolet do kabury, przeprosił, że nie może przyjąć opłatka, ponieważ jest na służbie, ale zezwolił kontynuować tę naszą Wigilię i wyszedł wraz z żołnierzem z celi. Gdy wychodził, zaśpiewałem naszą tradycyjną kolędę „Wśród nocnej ciszy”. Rano następnego dnia zostałem przeniesiony z Workuty do głuchej tundry północnej.”