Jeden z mieszkańców Kosowa, przybywszy piechotą na Delatyn i Stanisławów do Lwowa, podaje "Gaz. Wieczornej" nieco wiadomości o wypadkach ostatnich tygodni na Pokuciu: Urocze górskie miasteczko, jedno z najbardziej ożywionych uzdrowisk Pokucia, wolne w tym roku było zupełnie od gości. Zakład hydropatyczny dr Tarnawskiego świecił pustkami (...) zakosztowała niedostatków wojennych, zwłaszcza wobec bogactwa bydła, kóz i owiec, z którego zawsze Kosów słynął. Sielankę górskiego miasteczka zmąciły jednak zbliżające się odgłosy strzałów armatnich. Dn. 22. czerwca b. m. Rosyanie przekroczyli Czeremosze i zajęli pobliskie Kuty; następnie zaczęli się zbliżać od strony Popielnik i Nowosielicy. Dniem i nocą widzieli mieszkańcy nadciągające posiłki austyackie, zwłaszcza artyleryę, wsłuchiwali się nieustannie w dudnieniekół i szalejącą kanonadę. Naprawy dróg i mostów dokonywano pilnie, nawet w dni świąteczne. Zacięta walka rozegrała się nieopodal Kosowa w lasach kameralnych. Żydzi, nie wyłączając starców i dzieci, tłumnie uciekali. W całym Kosowie niema obecnie ani jednego Żyda. Uchodźcy żydowscy schronili się w góry, gdzie z powodu ewakuacyi Kosowa był zupełny brak żywności, tak że wielu z nich (jak opowiadano w okolicy) umarło z głodu, zanim dotarli na Węgry. W dniach ewakuacyi byli kosowianie widzami groźnej sceny. Niszczono nowy most na Czeremoszu; płonął 3 dni. Kłęby czarnego dymu biły w niebo, zwęglone i tlejące jeszcze szczątki spadały w nurty rzeki. Urzędnicy i mieszkańcy, należący do wojska, otrzymali rozkaz ewakuacyi w przeciągu dwóch godzin. Ponieważ Kosów nie jest stacyą kolejową, zatem kto nie miał koni, musiał odbyć drogę piechotą do Delatyna, następnie do Stanisławowa.
Bibliografia
Dziennik Kijowski, pismo polityczne, społeczne i literackie 1916.08.02 (15) R.11 Nr211