Portal w trakcie przebudowywania.
Niektóre funkcje są tymczasowo wyłączone, inne mogą nie działać poprawnie.

MELCHIOR WAŃKOWICZ - "Szczenięce Lata" [RECENZJA]

28.02.2011 21:44
MELCHIOR WAŃKOWICZ - "Szczenięce Lata", "Ziele Na Kraterze", "Ojciec i Córki—Korespondencja"

Drugi tom z serii Melchior Wańkowicz. Dzieła (po słynnej Bitwie o Monte Cassino) zawiera „rodzinną” beletrystykę pisarza (Szczenięce lata i Ziele na kraterze, które należą do najpopularniejszych i wielokrotnie wznawianych jego utworów) oraz unikatowy zbiór listów, jakie Wańkowicz wymieniał z obiema córkami — Krystyną i Martą w latach 1921—1941. Z ich treści wyłania się obraz skomplikowanych i zarazem fascynujących relacji rodzinnych Wańkowiczów.

Wańkowicz Melchior


MELCHIOR WAŃKOWICZ (1892—1974)
— wybitny polski pisarz, nazywany królem reportażu, jedna z największych indywidualności polskiej literatury XX wieku. W latach 1943—46 był korespondentem wojennym 2. Korpusu gen. Andersa. W latach 1949—58 przebywał w USA, potem wrócił do kraju. W 1964 roku aresztowano go i wytoczono mu proces polityczny o „przesylanie materiałów szkalujących Polskę Ludową”, o którym głośno było na całym świecie. Był ceniony za swoją nieugiętą postawę i kochany przez miliony czytelników.

Anna Bernat

Co zachwyca i wybija się na pierwszy plan w jego książkach — to po pierwsze: jakość języka - mięsistego, klarownego i zindywidualizowanego. Po drugie: akcja, która jest zawsze misternie skonstruowana. Po trzecie wreszcie: klimat, który Wańkowicz potrafił wyczarować jak rasowy gawędziarz z Kresów.

Piotr Kępiński

Wańkowicz w „Zielu na kraterze” z wielką atencją i pietyzmem pokazał lata okupacji niemieckiej w Polsce oraz cierpienie matki po stracie córki w Powstaniu Warszawskim (te fragmenty książki należą do najbardziej przejmujących obrazów ludzkiego bólu). Autor, który był poza krajem w czasie II wojny światowej, potrafił z wielkim literackim kunsztem odtworzyć atmosferę powstańczych dni walczącego miasta. Po ukazaniu się w kraju „Ziela na kraterze” w 1957 roku czytelnicy dziennika „Zycie Warszawy” uznali tę książkę za najlepszą publikację poświęconą powstańczej Warszawie.

Aleksandra Ziółkowska-Boehm


MELCHIOR WAŃKOWICZ


Szczenięce lata
Ziele na kraterze
Ojciec i Córki—korespondencja


Wstęp

ANNA BERNAT
PIOTR KĘPIŃSKI
ALEKSANDRA ZIÓŁKOWSKA-BOEHM

posłowie
ALEKSANDRA ZIÓLKOWSKA—BOEHM
Pruszyński i S-ka

Copyright © Rodzina Melchiora Wańkowicza, 2009
Redaktor serii
Aleksandra Ziółkowska-Boehm
Koncepcja graficzna i projekt okładki
Maciej Sadowski
Zdjęcia i ilustracje
Z archiwum rodzinnego Autora
Konsultacja bibliograficzna
Grzegorz Nowak
Korekta
Grażyna Nawrocka
Łamanie
Ewa Wójcik
ISBN 978-83-7648-132-6
Warszawa 2009
Wydawca: Prószyński Media Sp. z o.o. - 02-651 Warszawa, ul. Garażowa 7
http://www.proszynski.pl
Druk i oprawa
Drukarnia Wydawnicza im. WŁ. Anczyca - 30-011 Kraków, ul. Wrocławska 53

Ze wstępu:

ŻYWIOŁY W DOLINIE NIEWIAŻY

„Amoniaku, łajdaku...” — krzyknął rozpaczliwie wuj Sewerutek na Mela, czyli młodego Melchiora Wańkowicza, gdy ten pewnego poranka śpiącemu krewnemu „pompnął” do nosa amoniaku z potężnej lewatywy „Wuj zwariował!” — zaniepokoili się obudzeni nagle domownicy. Wuj zaś, rycząc swoje „Łajdaku — amoniaku”, gonił za Melem w dół po schodach, potem przez klomb, z klombu na gazon. A że obaj panowie byli w przykrótkich koszulach nocnych, ich widok wywołał rozbawienie „główek niewieścich” w oknach dworu. I po dziś ta scena opisana przez Melchiora Wańkowicza w "Szczenięcych latach" nieodmiennie bawi.
Wańkowicz cenił humor jako materię literacką. Uważał, że czytelnika bądź słuchacza należy „odśmiać”, czyli pozwolić mu co jakiś czas na głębszy oddech, na odpoczynek, na śmiech. Anegdoty zabawne dygresje, żarciki, przekora, owe, jak je nazywał, „witaminy humoru” są stale obecne w "Szczenięcych latach" — opowieści o dzieciństwie na Kresach.
Ma ona w sobie siłę i urok gawędy szlacheckiej. Gatunku, wywodzącego się z kultury sarmackiej i występującego jedynie w literaturze polskiej. Współtworzyli ją Henryk Rzewuski, Ignacy Chodźko, Aleksander Fredro. Inspirowała ona Syrokomlę, Pruszyńskiego i Wańkowicza. Fascynowała Gombrowicza. A autor we wstępie do "Szczenięcych lat" pisał: „a dlaczego równie bogatym tworzywem nie ma być ujęta w karby gawęda szlachecka z jej niesłychaną plastyką, zbliżeniami, egocentryzmem i zachwycającymi dygresjami — zwornikami łuków zamierzonej narracji”.

"Szczenięce lata" pisał Wańkowicz pod koniec lat 20. XX wieku, opublikował w 1934 r. Niespełna trzydziestoletni autor stworzył obraz dzieciństwa i domu rodzinnego na Kresach nasycony scenami rodzajowymi z życia ziemiańskiego — opisami polowań, wydarzeń towarzyskich, obyczajów, wierzeń i powtarzających się zgodnie z rytmem dnia i pór roku powszednich zajęć gospodarskich związanych z życiem dworu i wsi. „Ta książeczka już (...) kiedy się ukazała — zaznaczy Wańkowicz — była odległa o stulecie. A może i o dwa, bo na głębokich kresach konserwowały się obyczaje końca XVIII wieku”.
Ale też wyznawał: Szczenięce lata pisałem ze szczerej tęsknoty do form tej kultury, z której poczęła się i na której dotąd trwa kultura polska”.

"Szczenięce lata" porywają żywiołem języka. Języka „z pobrzeży”, jak mawiał Wańkowicz, nasyconego rozmaitymi esencjami: naleciałościami litewskimi, białoruskimi, pełnego owych „rozczmuchać” — co znaczy: ogrzać się, odtajać; „podsuponić” — podetknąć, podrzucić; „,szmorgnąć” — rzucić. Gdzie słowa odryna, skierdź, świrna, kumpie, traktament były stale obecne w codziennej mowie mieszkańców doliny Niewiaży. Wańkowicz szeroko zagarniał te lokalne wyrażenia, ich śpiewną intonację do swojego tworzywa literackiego. Miał po temu prawo: mowę tę znał od dziecka, stanowiła jego integralną cząstkę.
W "Szczenięcych latach", które są oryginalnym świadectwem bogatej polszczyzny kresowej, pisarz mieszał regionalizmy kowieńszczyzny i mińszczyzny z zapożyczeniami z języka francuskiego czy niemieckiego, jakie pozostały w niej za sprawą guwernerów — cudzoziemców uczących młodzież po domach. A wszystko stosował w wyważonych proporcjach, aby nie nużyć, nie być monotonnym, lecz osiągnąć największą siłę ekspresji. I żeby wzruszać. Prawdę mówiąc, Wańkowicz sam się wzruszał, przytaczając nieco naiwne, prowincjonalne zwroty gdy kawaler, prosząc do tańca, mawiał „strzelam do waćpanny”, a panna odpowiadała, że w tym momencie woli grać „na fortefianie”.

„O Boże! O Wielki Boże! Nie ma Kalużyc!” — bolesną suplikacją kończy autor o nich opowieść. O Nowotrzebach napisze: „Dom i życie w nim zawarte musiały zniknąć (...). Dom nie był przygotowany na czasy, które idą”.
Domy w Nowotrzebach i Kalużycach podzieliły los innych domostw na tych ziemiach, na których rozgrywały się największe dramaty w historii, a krwawe odmiany losu były udziałem jej mieszkańców; na nieszczęśliwych ziemiach, po których „przewalaly się w latach 1917—1919 wojska rosyjskie, pulki bolszewickie, bandy zrewoltowanego chłopstwa”.
„Dwory kresowe już zmarły” — tak kończy Wańkowicz Szczenięce łata; dopisując jednak jeszcze jedno zdanie. „A wkoło Polska szumi...”. Jak je odczytać? Czy pisarz i reporter już tylko wyraźnie zwraca się ku przyszłości Polski niepodległej, która wysiłek młodego państwa skupiała na scalaniu ziem po zaborach. Czy jest też w tym nuta żalu i sarkazmu, że Polska międzywojenna zapomniała o swoich Kresach.
Pewne jest jednak, że "Szczenięce lata" pozostaną symboliczną opowieścią o losie kresowych domów i dworków. Po większości z nich nie pozostał przecież kamień na kamieniu, tylko w zdziczałych ogrodach można było jeszcze do niedawna dostrzec zarysy fundamentów zdruzgotanych, zniesionych z powierzchni domostw.
Jeśli po lekturze ostatnich fragmentów "Szczenięcych lat" ciężko zrobi się na sercu, wróćmy do początku opowieści, gdy „Słońce grało po ścianach domu; z obejścia całego, z tych tam pokrzykiwań, poskrzypów, brzękań, nawoływań, z dymów kuchennych, z pracowitego gdzieś tam w kuchni stukania noży — sączyła się cicha melodia nowotrzebskiego dnia. Melodia ta kończyła się zaraz za ogrodem”, a tam „Niewiaża, głęboka przejrzysta rzeka, wolno płynęła nalana aż po zielone brzegi splątanych dżungli ożyn i łozy”.


Anna Bernat

Niewiaża

Niewiaża

Pozostałości dworu Wańkowiczów

Ruina majątku Wańkowiczów

Wańkowicz - Grobowiec rodzinny

Grobowiec rodziny Wańkowicz

Zobacz też:
MELCHIOR WAŃKOWICZ - Biografia
Święta Bożego Narodzenia w Nowotrzebach
Święta Wielkanocne w Nowotrzebach


Bibliografia

opracował Ludwik Ł.

Odpowiedzi (1)

31.07.2020 12:46
Wiem że Państwo Daleccy kupili Bielawino w 1829 r od Wańkowicza. Według herbarza Bonieckiego. Nie wiem natomiast czy byli to przodkowie Wańkowicza Melchiora? Bielawin lub Bielawino obie nazwy występują równie często to zaścianek i folwark na wschód od Miadzioła powiat Duniłowicze następnie Postawy województwo wileńskie. Kałużyce od Bielawina to w linii prostej około 120 km.