JezioryW dokumentach zaistniały w roku 1398 jako dwór Wielkego Księcia Witolda. Znajdują się 25 kilometrów od Grodna. Jezioro Białe, Kań i kilka innych dały wspólnie imię osadzie.
Michał Gliński, uciekając z Grodna po zamachu na Jana Zabrzezińskiego, poi tutaj konie. Zaczerpnąwszy garścią przezroczystej wody, rzuca ją sobie nerwowo w twarz. Odwrotu nie ma. Na wschodzie, zaczepiając o wierzchołki świerków, wznosi się krwawe słońce – gwiazda nadziei czy zapłaty za barbarzyński mord na wojewodzie Zabrzezińskim? Dokonując tego czynu Gliński zamachnął się raz jeden ręką, a już głowa jego wroga, zatknięta na kopii, leci do wody Jeziora Mlecznego. Wskoczywszy na koń, orszak księcia mknie w stronę słońca, w stronę Moskwy.
Zygmunt I oddaje miasteczko w zastaw J. Radziwiłłowi, staroście grodzieńskiemu. Zgodnie z królewskim przywilejem, za Augusta II co tydzień odbywają się targi w Jeziorach. W 1679 roku, jak kronikarze podają, wzniesiono katolicką świątynię. Trudno zgodzić się jednak z tą datą, bo na pewno kościół tutaj został ustawiony znacznie wcześniej. Za króla Stasia osada staje się stołowym majątkiem monarchy. Pod koniec wieku XVIII wszystkie dobra jeziorskie dostają się w ręce Michała hr. Walickiego (Mickiewicza), osoby godnej przygodowego romansu, jednocześnie człowieka energicznego w podejmowaniu decyzji. Zakłada on tutaj manufaktury, sukienną i papierową (1807-1809). Produkuje towary na rynek, osiągając zyski. Po nim w Jeziorach gospodarzy Korneliusz Walicki, który dobra Jeziorskie, "zgodnie z sumieniem", przekazuje później Leopoldowi Walickiemu.
Podczas Powstania Styczniowego trzykrotnie miał tutaj potyczki Aleksander Lankiewicz, naczelnik powstańczych partyj. Jedna z nich, po której na miejscowym cmentarzu pozostały groby powstańców, odbyła się na Świętych Błotach. Las Jeziorski ukrywa młodzież z okolicznych folwarków i zaścianków, która gromadzi się w oddziały i z dubeltówkami, z kosami, rzuca się do nierównej walki z zaborcą. W tym czasie Jeziory liczą ponad 1 tys. mieszkańców. Karą za wspieranie Powstańców Styczniowych jest kasacja majątków należących do Walickich. Przemysł zawala się, dobytek kilku pokoleń idzie na marne, a sam dziedzic, hrabia Leopold, został zesłany na Syberię.
Po kasacie, w licytacji przeprowadzonej w 1871 r., dobra jeziorskie nabył Mikołaj hr. Lewaszow, płacąc jak na ówczesne realia potężną kwotę, bo aż 270.666 rubli i 45 kopiejek. W końcu XIX w. ponownie rusza praca fabryki papierowej, garbarnia, fabryka świec i jeszcze kilka drobnych rzemieślniczych warsztatów, które powoli popychają Jeziory w ramiona kapitalizmu. Rozbudowa przemysłu pociągnęła za sobą wzrost liczby ludności – późniejszy wszechrosyjski spis z 1897 r. podaje dokładną liczbę mieszkańców miasteczka – 3.283 osoby.
Po hrabim majątki jeziorskie, a były to folwarki Willa Nowa, Kozieje, Kamienny Most, Allertowszczyzna, Azet, Lewaszówka, Słomianka oraz jeziora Białe i Mleczne, odziedziczyła jego córka Maria, ks. Wiaziemska z Lewaszowów, mieszkająca na stałe w Paryżu. W 1901 roku przybywają do Jezior francuscy przedsiębiorcy, biorąc w arendę dobra księżniczki Wiaziemskiej. Prosperuje tutaj majątek towarzystwa francuskiego "Zadubje" (gm. Jeziory). Potężne to były dobra, w ich granicach znajdowały się 6683 hektary gruntów, w tym 455 ha łąk i 263 ha ziemi ornej, 109 ha pastwisk, reszta to lasy. Francuzi budują tartak, rozwijają rybołówstwo. Jeziory stają się atrakcyjne dla kupców z zachodniej Europy.
Po zajęciu miasteczka przez Niemców w czasie I wojny światowej zaczyna się energiczna eksploatacja lasów. Niemcy budują wielki tartak, doprowadzają elektryczność, łącząc miejscowość koleją z Grodnem. Gospodarny ten naród, w końcu dba o swoje, bo na cudzym grabieżca zazwyczaj wszystko, co ma jakąś wartość, trzebi pod pień. Niszczy las, nie dbając o jego regenerację. Powstała więc w Jeziorach fortuna nie do pogardzenia, skoro od roku 1926 procesowali się o nią Roman Żaba, spadkobierca Walickich i Stefan Korzon, który wziął dobra jeziorskie w dzierżawę na 36 lat. Wiadomo, chodziło głównie o lasy, które przeżyły okres okupacji pierwszych Niemców. Pan Korzon odsprzedał z dobrym zyskiem (65 tys. dolarów) swoje prawo firmie "Pogedrzew" oraz ks. Wiaziemskiej. Pozostawił tym samym pole sądowych zmagań nowym konkurentom.
[]Przeczytaj artykuł