Zwyczaje szlachty owruckiej - cechy, nazwiskaNa gruntach starostwa Owruckiego roił się drobiazg ziemiański, potomkowie rozbitków owych drużyn książęcych, późniejsi bojarowie, uważani przez lustratorów, jako słudzy ordyńscy, udobrodziejstwowani przez hospodarów. Taki początek większój połowy rodów: były bowiem między niemi osiedlone później, na pustkach nieopodatkowanych, przeważnie za rządów Zygmunta Starego i jego syna Zygmunta Augusta.
Poczet ich wcale pokaźny; do wydatniejszych należeli: Baranowscy, Bechowie, Bołsunowscy, Bułhakowscy, Biełoccy, Bilscy, Białoszyccy, Chodakowscy, Czopowscy, Czułajewscy, Dumińscy, Dachowscy, Didkowscy, Jarmolińscy, Kaleńscy, Kobylińscy, Kończakowscy, Korkuszkowie, Kościuszkowscy albo Kościuszkiewicze, Korczewscy, Lewkowscy, Makarowicze, Meleniewscy, Moszkowscy,
Niewmierzyccy, Niedaszkowscy, Paszyńscy, Paszkowscy, Przygarniccy, Pożarniccy, Potopalscy, Redczycowie, Synhajewscy, Słowieńscy, Skarżyńscy, Stempkowscy, Szkuratowscy, Szwabowie, Tołkacze, Uszczapowscy, Waśkowscy, Werpowscy, Wołkowscy, Wyhowscy, Zmijowscy i Zakusiłowie, słowem czterdzieści sześć rodów mniej albo więcej licznych, obejmujących od 6 albo 8 do 100 dymów, chociaż były i pojedyncze dworzyszcza ziemiańskie nie objęte tym spisem, z ojca tylko i kilku synów, czy powinowatych złożone.
Przeważnie mieszkali oni w osadach, okolicami zwanych. Wymieńmy tutaj główniejsze: Bechowszczyzna, Bołsuny, Białoszyce, Cho daki, Czopowicze, Hejewicze, Moszów, Didkowce, Kaleńszczyzna, Wielki i Mały Kobylin, Kościuszkowszczyzna, Lewkowicze,
Niewmierzyńce, Melenie, Moszki, Bułaków, Niedaszkowce, Paszyny, Synhaje, Szkuraty, Uszczapy, Szwaby, Waśkowicze, Werpowa, Wyhów i Zakusiły... Okolice owe szlacheckie mogły stanowić spory kontyngens zbrojny, tem bardziej, że osadnicy nie cofali się przed służbą, rycerską i wszelką gotowość okazywali do stawienia się na wezwanie „konno i zbrojno;" ale starostowie pragnęli ich zużytkować na własną korzyść, zabić w nich tradycye o militarium posłannictwie, żołnierzy przeobrazić w pachołków zamkowych...
Nie potrafili wprawdzie tego dokonać; ale zato i zaściankowi ziemianie szwankowali niemało z powodu aspiracyi dzierżawców; bo najprzód walka nieustanna o byt zagrożony, nie dała im się rozwinąć umysłowo, trzymając ich na stopie ciemnoty, przyczyniła się do zubożenia, grosz bowiem każdy szedł na opłacenie obrońców, przeciw niesłusznym pretensyom starostów, co w końcu rozwinęło takie zamiłowanie w pieniactwie, że okolice, nie nagabywane od władz
zamkowych, z sąsiadami rozpoczynały procesa: walczył ród z rodem, a kiedy na tej drodze zabrakło materyału, walczył dom z domem jednego rodu i jednej krwi, a walczył o kęs błotnej łąki, o kawał płota, o parę butów, o czapkę, słowem o drobiazgi nadzwyczaj małej wartości, dowodzące, że zapaśnikom szło nie o straty, ale o postawienie na swojem. Zaciekłość ta produkowała niezmierną ilość skarg, manifestów, protestów, ciąganie się po grodach i trybunałach; za tem szły banicye, infamie, listy królewskie (glejty), nowe rozpatrzenie sprawy, często wypełniające całe życie jednego pokolenia. Akta z XVII-go i XVIII-go wieku przepełnione są sprawami tego rodzaju, Montekich i Kapuletych na Polesiu Owruckiem, co niemiara: wyglądają oni zbyt trywialnie; najzdolniejsze pióro nie potrafi z nich wszakże tragicznej sytuacy i wykrzesać, prędzej materyał to do humoreski, ale smutnej, bolesnej...
Gromady te jednak, odznaczające się szlachecką wybujałością, a nawyknieniami chłopskiemi, posiadały i zalety pewne i pewne cechy wyodrębniające ziemian owruckich od szlachty chodaczkowej innych prowincyi. Ziemianie tutejsi byli Rusinami, wyznawali wschodni niezjednoczony obrządek i trzeba oddać słuszność, stali twardo przy nim, jak potem na początku XVIII wieku zostawszy unitami, długo wiernymi unii pozostali. Na schyłku zeszłego wieku spotykamy między
nimi i wyznawców łacińskiego Kościoła, ale spotykamy jako wyjątki; wyjątki te i dawniej miewały miejsce: szlachcic, np. okoliczny, zaciągał się do chorągwi pańskiej czy hetmańskiej, walczył całe życie po wszech ziemiach i po wszech wodach, ożenił się w Krakowskiem albo Wielkopolsce... póki stał pod sztandarem, wszędzie mu było dobrze, ale oto nadeszła starość niedołężna, siły sterane, biedak zapragnął wrócić do swoich, tem bardziej, że posiadał nieprzedawnione prawo w okolicy szlacheckiej, noszącej jego nazwisko; wracał więc, a wracał jako katolik, surowo przestrzegający przepisów Kościoła, do rzeszy także nabożnej, ale wychowanej w zasadach wschodnio] cerkwi...
Na trzeźwo godziły się obie strony; ale przy Jada uczcie, kiedy nadużyto trunku, zaraz wszczynały się dyskusye, poswarki i bójki, pośród których górowały zarzuty odstępstwa. Powtarzało się to jednak zbyt rzadko w aktach, przytoczonych przez p. Antonowicza, dwa tylko spotykamy podobne wypadki: przyzna czytelnik, że na przestrzeni półtora wieku, stanowią one prędzej wyjątkowe zjawisko, notujemy je wszakże tutaj, by zarzutu stronność uniknąć. Za ogólne niemal prawidło przyjąć potrzeba, że reprezentanci rodów, przebywający na miejscu, pozostali wiernymi dawnemu obrządkowi, wszyscy zaś pojedynczy członkowie tych rodów, oderwani od gniazda, rzuceni w świat szeroki, przeważnie zostali łacinnikami; ztąd też „pośród ziemian południowo-zachodnich prowincyi, mówi p. Antonowicz, spotykamy Wyhowskich, Baranowskich, Bołsunowskich, Kaleńskich, Waśkowskich, Meleniewskich, Niewmierzyckich i Czopowskich" . Nie wyliczył tu wszystkich szanowny autor, dodamy więc od siebie: Tołkaczów, Hoszowskich, Skuratowskich, Zakusiłów i Uszczapowskich.
Teraz obyczajowej strony zaścianków owruckich dotknąć nam wypada, przechowała ona bowiem cechy odrębne, wyniesione z dawnej bardzo przeszłości. Łatwo zrozumieć, dlaczego tak było a nie inaczej, ziemianie ci bowiem, to prastarzy mieszkańce Rusi. Litwa, podbijając Ruś, nie narzuciła jej ani swojego języka, ani swoich przekonań religijnych, przeciwnie, dużo od niej zapożyczyła, nauczyła, jeżeli się tak wyrazić można. Rzeczpospolita, biorąc w spadku po Litwie Owruckie, zostawiła zupełną swobodę jej mieszkańcom, a do tego nawet stopnia była drażliwą, że królewszczyzny tak tutaj, jak i w innych ziemiach ukrainnych, oddawała ludziom miejscowym, a religią i język okoliła opieką i usankcyonowała prawem. Nic też dziwnego, że pośród mieszkańców okolic, opierających się prądowi cywilizacyjnemu, należących do najniższej uprzywilejowanej warstwy społecznej, niektóre prastare formy przechowały się najdłużej, dłużej nawet, niźli w innych prowincyał Rzeczypospolitej. Pan Przeździecki utrzymuje, że na początku niniejszego, albo w końcu zeszłego stulecia, składali Owruczanie podatek z miodu, hukowym zwany, do cerkwi ś. Bazylego, a powstać on miał jeszcze za rządów Włodzimierza Wielkiego, księcia kijowskiego, kiedy Drewlanie hołdowali bałwochwalstwu . Akta miejscowe nastręczają nam sporo ciekawych szczegółów.
I tak, zacznijmy od nazw. Każdy ród składał się z kilku członków, z kilku, jakby oddzielnych gniazd; dla odróżnienia więc, ziemianie do nazwy rodowej dodawali przezwiska, cechujące czy pewne przyzwyczajenia, czy też pewne zatrudnienia. Stąd jeden Chodakowski nazywał się Osmaczką, drugi Barda, Kaleński Lisowcem, jeden Niewmierzycki był Supruncuko, inny Sawenko, jeszcze inny Moszczenko, Sołowienko, Romanenko. Powtarzało się to i na Zaporożu, ale tam przezwisko zacierało imię rodowe, które ginęło zupełnie. Na kresach działo sic inaczej: przezwisko nabierało znaczenia przydomku, a imię rodowe ulegało albo zupełnej zmianie. Tak potomkowie Łosiny przezwali się Tołkaczami, Euczyczów—Wyhowskimi, Uszczapy, Waśkowicze, Bułhaki, Bołsuny, przeobrazili się na Uszczapowskich, Waśkowskich, Bułkakowskicb, Bołsunowskich, Kościuszkiewicze na Kościuszkowskich, nawet Kościuszków (w końcu XVIII stulecia). Powtarzało się to nie tylko na placówkach, wsuniętych w puszcze Poleskie, ale i w innych południowych starostwach; toż Radziejowscy osiedli na gruntach Barskich, już w pierwszey ćwierci niniejszego wieku, nie tylko używali podobnych przydomków, ale jeszcze z pewną duma umieszczali je na dokumentach; spotkałeś wiec Radziejowskiego, Duszczgkg, Dmytruczuka, Kostękę, Petrgkg i t. d.
za: Dr Antoni Józef Rolle "Z PRZESZŁOŚCI POLESIA KIJOWSKIEGO"
Opowiadanie Historyczne. Dzieje Szlachty Okolicznej w Owruckim Powiecie.
Kozaczyzna na Polesiu Kijowskiem w drugiej połowie XVII W.
Warszawa Nakład Gebethnera i Wolffa 1882.