Portal w trakcie przebudowywania.
Niektóre funkcje są tymczasowo wyłączone, inne mogą nie działać poprawnie.

Zginął Prezydent Polski !!! (2)

10.04.2010 10:29
Mackiewicz Maria zam. KaczyńskaKaczyński Lech (1949-2010)

Prezydent Polski Lech Kaczyński wraz z małżonką, politykami, załogą samolotu i wszystkimi osobami znajdującymi się na pokładzie samolotu prezydenckiego zginęli w wypadku lotniczym podczas podchodzenia do lądowania w Smoleńsku.
Lecieli na uroczystości Katyńskie.

Nie mamy słów, żeby wyrazić uczucia szoku i bólu...

R.I.P.

Lech Kaczyński - biografia
Maria Mackiewicz zam. Kaczyńska - biografia
Przodkowie Lecha i Jarosława Kaczyńskich
Genealogia Kaczyńskich
.

Odpowiedzi (80)

Strona z 4 Następna >
10.04.2010 11:42
Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji opublikowało listę "odprawionych pasażerów samolotu", który rozbił się pod Smoleńskiem.
W skład załogi wchodzi 7 osób, a nie 8 jak wcześniej podawało RCB, zaś do listy pasażerów dodano 89 osobę - funkcjonariuszkę BOR.

Na pokładzie znajdowali się następujący pasażerowie:
    1. Kaczyński Lech Prezydent RP
    2. Kaczyńska Maria Małżonka Prezydenta RP
    3. Kaczorowski Ryszard b. Prezydent RP na uchodźstwie
    4. Agacka-Indecka Joanna Przewodniczący Naczelnej Rady Adwokackiej
    5. Bąkowska Ewa wnuczka Gen. bryg. Mieczysława Smorawińskiego
    6. Błasik Andrzej Dowódca Sił Powietrznych RP
    7. Bochenek Krystyna wicemarszałek Senatu RP
    8. Borowska Anna Maria przedstawiciel Rodzin Katyńskich i innych organizacji
    9. Borowski Bartosz przedstawiciel Rodzin Katyńskich i innych organizacji
    10. Buk Tadeusz Dowódca Wojsk Lądowych RP
    11. Chodakowski Miron Prawosławny Ordynariusz Wojska Polskiego
    12. Cywiński Czesław Przewodniczący Światowego Związku Żołnierzy AK
    13. Deptuła Leszek przedstawiciel Parlamentu RP (PSL)
    14. Dębski Zbigniew osoba towarzysząca
    15. Dolniak Grzegorz przedstawiciel Parlamentu RP (PO)
    16. Doraczyńska Katarzyna osoba towarzysząca
    17. Duchnowski Edward Sekretarz Generalny Związku Sybiraków
    18. Fedorowicz Aleksander tłumacz języka rosyjskiego
    19. Fetlińska Janina senator RP
    20. Florczak Jarosław funkcjonariusz BOR
    21. Francuz Artur funkcjonariusz BOR
    22. Gągor Franciszek Szef Sztabu Generalnego Wojska Polskiego
    23. Gęsicka Grażyna przedstawiciel Parlamentu RP (PIS)
    24. Gilarski Kazimierz Dowódca Garnizonu Warszawa
    25. Gosiewski Przemysław przedstawiciel Parlamentu RP (poseł PiS)
    26. Gostomski Bronisław ks. prałat
    27. Handzlik Mariusz Podsekretarz Stanu w Kancelarii Prezydenta RP
    28. Indrzejczyk Roman Kapelan Prezydenta RP
    29. Janeczek Paweł funkcjonariusz BOR
    30. Jankowski Dariusz Biuro Obsługi Kancelarii Prezydenta RP
    31. Jaruga-Nowacka Izabela przedstawiciel Parlamentu RP (SLD)
    32. Joniec Józef Prezes Stowarzyszenia Parafiada
    33. Karpiniuk Sebastian przedstawiciel Parlamentu RP (PO)
    34. Karweta Andrzej Dowódca Marynarki Wojennej RP
    35. Kazana Mariusz Dyrektor Protokołu Dyplomatycznego MSZ
    36. Kochanowski Janusz Rzecznik Praw Obywatelskich
    37. Komornicki Stanisław Przedstawiciel Kapituły Orderu Virtutti Militari
    38. Komorowski Stanisław Jerzy Podsekretarz Stanu w MON
    39. Krajewski Paweł funkcjonariusz BOR
    40. Kremer Andrzej Podsekretarz Stanu w Ministerstwie Spraw Zagranicznych
    41. Król Zdzisław Kapelan Warszawskiej Rodziny Katyńskiej 1987-2007
    42. Krupski Janusz Kierownik Urzędu do Spraw Kombatantów i Osób Represjonowanych
    43. Kurtyka Janusz Prezes Instytutu Pamięci Narodowej
    44. Kwaśnik Andrzej Kapelan Federacji Rodzin Katyńskich
    45. Kwiatkowski Bronisław Dowódca Operacyjny Sił Zbrojnych RP
    46. Lubiński Wojciech lekarz prezydenta RP
    47. Lutoborski Tadeusz przedstawiciel Rodzin Katyńskich i innych organizacji
    48. Mamińska Barbara Dyrektor w Kancelarii Prezydenta RP
    49. Mamontowicz-Łojek Zenona przedstawiciel Rodzin Katyńskich i innych organizacji
    50. Melak Stefan Prezes Komitetu Katyńskiego
    51. Merta Tomasz Podsekretarz Stanu w MKiDN
    52. Mikke Stanisław Wiceprzewodniczący ROPWiM
    53. Natalli-Świat Aleksandra przedstawiciel Parlamentu RP (PiS)
    54. Natusiewicz-Mirer Janina osoba towarzysząca
    55. Nosek Piotr funkcjonariusz BOR
    56. Nurowski Piotr szef PKOL
    57. Orawiec-Loeffler Bronisława przedstawiciel Rodzin Katyńskich i innych organizacji
    58. Osiński Jan Ordynariat Polowy Wojska Polskiego
    59. Pilch Adam Ewangelickie Duszpasterstwo Polowe
    60. Piskorska Katarzyna przedstawiciel Rodzin Katyńskich i innych organizacji
    61. Płażyński Maciej Prezes Stowarzyszenia "Wspólnota Polska"
    62. Płoski Tadeusz Ordynariusz Polowy Wojska Polskiego
    63. Potasiński Włodzimierz Dowódca Wojsk Specjalnych RP
    64. Przewoźnik Andrzej Sekretarz ROPWiM
    65. Putra Krzysztof wicemarszałek Sejmu RP
    66. Rumianek Ryszard Rektor UKSiW
    67. Rybicki Arkadiusz przedstawiciel Parlamentu RP
    68. Sariusz-Skąpski Andrzej Prezes Federacji Rodzin Katyńskich
    69. Seweryn Wojciech przedstawiciel Rodzin Katyńskich i innych organizacji
    70. Skrzypek Sławomir Prezes Narodowego Banku Polskiego
    71. Solski Leszek przedstawiciel Rodzin Katyńskich i innych organizacji
    72. Stasiak Władysław szef Kancelarii Prezydenta RP
    73. Surówka Jacek funkcjonariusz BOR
    74. Szczygło Aleksander szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego
    75. Szmajdziński Jerzy wicemarszałek Sejmu RP
    76. Szymanek-Deresz Jolanta przedstawiciel Parlamentu RP
    77. Tomaszewska Izabela osoba towarzysząca
    78. Uleryk Marek funkcjonariusz BOR
    79. Walentynowicz Anna osoba towarzysząca
    80. Walewska-Przyjałkowska Teresa Fundacja "Golgota Wschodu"
    81. Wasserman Zbigniew przedstawiciel Parlamentu RP
    82. Woda Wiesław przedstawiciel Parlamentu RP
    83. Wojtas Edward przedstawiciel Parlamentu RP
    84. Wypych Paweł Sekretarz Stanu w Kancelarii Prezydenta RP
    85. Zając Stanisław senator RP
    86. Zakrzeński Janusz wybitny polski aktor
    87. Zych Gabriela przedstawiciel Rodzin Katyńskich i innych organizacji
    88. Michałowski Dariusz poseł RP
    89. Pogródka-Więcławek Agnieszka funkcjonariusz BOR
Lista członków załogi
    90. Protasiuk Arkadiusz Kapitan
    91. Grzywna Robert członek załogi
    92. Michalak Andrzej członek załogi
    93. Ziętek Artur członek załogi
    94. Maciejczyk Barbara stewardessa
    95. Januszko Natalia stewardessa
    96. Moniuszko Justyna stewardessa
Rządowe Centrum Bezpieczeństwa uruchomiło specjalne numery telefonów dla rodzin osób, które zginęły w katastrofie prezydenckiego samolotu: 785-700-604, 785-700-201, 785-700-199, 785-700-765, (22) 601-58-37, (22) 601-58-24 . Uruchomiono też specjalny numer - 785 852 684, pod którym bliscy ofiar mogą uzyskać pomoc psychologa. W gotowości będzie kilku specjalistów.
Osobną "gorącą linię" otworzyło rosyjskie Ministerstwo ds. Sytuacji Nadzwyczajnych. Numer tej linii to: 7800-100-19-01. Natomiast jak podaje agencja ITAR-TASS, pod numerem 7-495-626-37-07 można uzyskać "wsparcie informacyjno-psychologiczne". Specjaliści ośrodka władają także językiem angielskim.

http://wiadomosci.wp.pl/

Rodzinom i wszystkim Polakom
składamy wyrazy współczucia, smutku, bólu i żalu
10.04.2010 12:10
Nie zapominajmy o tych, których nie ma na liście...
Pilotach, obsłudze samolotu, funkcjonariuszach BOR'u i wielu innych...
10.04.2010 12:27
Pani Magdo
Dziękuję za Pani wpis.
Niech Pan da IM Niebo.
10.04.2010 22:22
Ogromna tragedia.
Gdyby ktoś chciał zniszczyć Polską elitę nie mógłby znaleźć skuteczniejszej metody.
I znowu w tym samym tragicznym miejscu
Ogromny cios.
Słów mi brak.
10.04.2010 23:07
Ogromna tragedia! Czujemy się tak, jakbyśmy stracili rodziców. Cały nasz świat przewrócił się do góry nogami. Nie ma prezydenta, ale i części naszej elity politycznej. Nie dziwi więc analogia do tragedii katyńskiej sprzed 70 lat.
Módlmy się za nich.
Cześć ich pamięci!
10.04.2010 23:57
Właśnie wróciłam z Pałacu Prezydenckiego...
Byłam, zapaliłam znicz symbolicznie od wszystkich bliskich mi osób, a więc i od Was. Miałam też okazję wpisać kondolencje do księgi kondolencyjnej wyłożonej w podcieniach Pałacu.

Niech spoczywają w pokoju wiecznym...
11.04.2010 00:30
Marto!
Bardzo Ci dziękuję za zapalenie światełka i w moim imieniu...
Z całego serca współczuję rodzinom ofiar tej strasznej katastrofy.
11.04.2010 22:06
We deeply regret the terrible tragedy that has Poland in mourning.
Katyn, an open wound that still deepens more and more.

From Buenos Aires, Argentina.

Marina Zaremba Petkus
Alda Petkus
Ernesto E Donnelly
12.04.2010 09:41
ODDAJMY IM HOŁD!!!

Polecieli by uczcić pamięć zamordowanych,
by oddać hołd ludziom nie zapomnianym,
w ciszy Katynia rodziny stały,
a obok znów ból szarpał i rozrywał rany.
Ryk silników i ognia płomienie,
znów wyryły o Polakach wspomnienie.
Tych co zginęli przed 70 laty
i tych co na mogiłach chcieli złożyć kwiaty,
jedna pani co śmierć się nazywa,
na tej Ziemi dziś ich połączyła...
12.04.2010 14:03
"Rzeczpospolita" na stronie internetowej zamieściła treść przemówienia, które prezydent Lech Kaczyński miał wygłosić 10 kwietnia na Polskim Cmentarzu Wojennym w Katyniu podczas uroczystości w 70. rocznicę zbrodni katyńskiej.

Oto jego treść:

"Szanowni Przedstawiciele Rodzin Katyńskich! Szanowni Państwo!
W kwietniu 1940 roku ponad 21 tysięcy polskich jeńców z obozów i więzień NKWD zostało zamordowanych. Tej zbrodni ludobójstwa dokonano z woli Stalina, na rozkaz najwyższych władz Związku Sowieckiego. Sojusz III Rzeszy i ZSRR, pakt Ribbentrop-Mołotow i agresja na Polskę 17 września 1939 roku znalazły swoją wstrząsającą kulminację w zbrodni katyńskiej. Nie tylko w lasach Katynia, także w Twerze, Charkowie i w innych, znanych i jeszcze nieznanych miejscach straceń wymordowano obywateli II Rzeczypospolitej, ludzi tworzących podstawę naszej państwowości, nieugiętych w służbie ojczyzny. W tym samym czasie rodziny pomordowanych i tysiące mieszkańców przedwojennych Kresów były zsyłane w głąb Związku Sowieckiego, gdzie ich niewypowiedziane cierpienia znaczyły drogę polskiej Golgoty Wschodu.

Najbardziej tragiczną stacją tej drogi był Katyń. Polskich oficerów, duchownych, urzędników, policjantów, funkcjonariuszy straży granicznej i służby więziennej zgładzono bez procesów i wyroków. Byli ofiarami niewypowiedzianej wojny. Zostali zamordowani z pogwałceniem praw i konwencji cywilizowanego świata. Zdeptano ich godność jako żołnierzy, Polaków i ludzi. Doły śmierci na zawsze miały ukryć ciała pomordowanych i prawdę o zbrodni. Świat miał się nigdy nie dowiedzieć. Rodzinom ofiar odebrano prawo do publicznej żałoby, do opłakania i godnego upamiętnienia najbliższych. Ziemia przykryła ślady zbrodni, a kłamstwo miało wymazać ją z ludzkiej pamięci.

Ukrywanie prawdy o Katyniu - efekt decyzji tych, którzy do zbrodni doprowadzili - stało się jednym z fundamentów polityki komunistów w powojennej Polsce: założycielskim kłamstwem PRL. Był to czas, kiedy za pamięć i prawdę o Katyniu płaciło się wysoką cenę. Jednak bliscy pomordowanych i inni, odważni ludzie trwali wiernie przy tej pamięci, bronili jej i przekazywali kolejnym pokoleniom Polaków. Przenieśli ją przez czas komunistycznych rządów i powierzyli rodakom wolnej, niepodległej Polsce. Dlatego im wszystkim, a zwłaszcza Rodzinom Katyńskim, jesteśmy winni szacunek i wdzięczność. W imieniu Rzeczypospolitej składam najgłębsze podziękowanie za to, że broniąc pamięci o swoich bliskich, ocaliliście Państwo jakże ważny wymiar naszej polskiej świadomości i tożsamości.

Katyń stał się bolesną raną polskiej historii, ale także na długie dziesięciolecia zatruł relacje między Polakami i Rosjanami. Sprawmy, by katyńska rana mogła się wreszcie w pełni zagoić i zabliźnić. Jesteśmy już na tej drodze. My, Polacy, doceniamy działania Rosjan z ostatnich lat. Tą drogą, która zbliża nasze narody, powinniśmy iść dalej, nie zatrzymując się na niej ani nie cofając.

Wszystkie okoliczności zbrodni katyńskiej muszą zostać do końca zbadane i wyjaśnione. Ważne jest, by została potwierdzona prawnie niewinność ofiar, by ujawnione zostały wszystkie dokumenty dotyczące tej zbrodni. Aby kłamstwo katyńskie zniknęło na zawsze z przestrzeni publicznej. Domagamy się tych działań przede wszystkim ze względu na pamięć ofiar i szacunek dla cierpienia ich rodzin. Ale domagamy się ich także w imię wspólnych wartości, które muszą tworzyć fundament zaufania i partnerstwa pomiędzy sąsiednimi narodami w całej Europie.

Oddajmy wspólnie hołd pomordowanym i pomódlmy się nad ich głowami. Chwała bohaterom! Cześć Ich pamięci!".
12.04.2010 14:10
...a dalej tak:
http://netbird.pl/a/1692/42230,1
12.04.2010 14:32
A konkretne nazwiska?

"Zagłada polskich jeńców. Nad dołami śmierci"
Sławomir Frątczak

>>(...)
Zawodowi kaci
"Organizacja" zbrodni miała dotyczyć wszystkich aspektów, począwszy od przygotowania transportu ofiar, poprzez wybór miejsca i techniki zabijania, do miejsca "pochówku". Przygotowano specjalne grupy oprawców - kwalifikowanych katów, którzy w wybranych pomieszczeniach terenowych siedzib NKWD oraz w innych wydzielonych miejscach mieli dokonać mordu na jeńcach i więźniach. Dobór takich grup nie był trudny.
Po doświadczeniach w tym względzie - począwszy od zamachu bolszewików po lata 20., a szczególnie drugą połowę lat 30. - podobne masowe akcje eksterminacyjne, idące w dziesiątki tysięcy istnień ludzkich, poprzednicy NKWD wykonywali rutynowo. Na moskiewskiej Łubiance, w centrali NKWD, istniała nawet specjalna komórka - Wydział Komendantury Zarządu Administracyjno-Gospodarczego, pod którą to nazwą ujęto formalnie w strukturze resortu grupę profesjonalnych morderców, specjalistów od akcji masowej eksterminacji. Na jej czele stał major bezpieczeństwa państwowego Wasilij Błochin, z wykształcenia architekt.
Grupy te zostały oddelegowane do terenowych zarządów NKWD w Charkowie, Smoleńsku i Kalininie (dziś Twerze). W tym ostatnim nie były na tyle liczne, by samodzielnie uporać się z wyznaczonym (a pamiętać należy, że i "terminowym") zadaniem. Ze względu na ogromną liczbę przeznaczonych do wymordowania osób w praktyce wspomagali ich pracownicy miejscowych NKWD - nie tylko tzw. operatywnicy, ale też kierowcy, kucharze, biuraliści itp.
O tym, kto brał udział w przygotowaniu i wykonaniu egzekucji w Smoleńsku, Kalininie i Charkowie wiosną 1940 r., wiadomo od dawna. Zachował się i został opublikowany wydany 26 października 1940 r. rozkaz Berii o nagrodzeniu 125 osób "za prawidłowe wykonanie zadań specjalnych". 43 oficerów i podoficerów bezpieczeństwa państwowego oraz jeden kombryg (odpowiednik generała brygady) dostali premię w wysokości miesięcznego wynagrodzenia. Pozostali otrzymali po 800 rubli. W przybliżeniu trud pozbawienia życia jednego polskiego jeńca wojennego i ukrycia jego zwłok zwierzchnik ocenił na mniej więcej 5 rubli.
Ławrientij Beria sprawiedliwie nagrodził wszystkich, którzy brali udział w zbrodni. Na liście jest kombryg Michaił Kriwienko, szef sztabu wojsk konwojowych NKWD, które przewoziły Polaków z obozów na miejsca egzekucji. Są też maszynistki NKWD, takie jak Tamara Babajan i Anna Razorenowa, które pewnie przepisywały listy wysyłanych na rozstrzelanie. Są też prości kierowcy, jak Władimir Kostiuczenko, który przewoził ciężarówką ZIS-5 ciała zastrzelonych do masowych grobów w Lesie Katyńskim.
To wszystko zapewne wiedzą prokuratorzy z Głównej Prokuratury Wojskowej Federacji Rosyjskiej, która od roku 1990 r. (wtedy jeszcze jako GPW ZSRS) do 2005 r. prowadziła śledztwo w sprawie zbrodni katyńskiej. Śledztwo zostało jednak zamknięte, a najważniejsze jego materiały uznane za tajemnicę państwową.
Rozstrzeliwania organizowali i sami mordowali przysłani z Moskwy do Smoleńska, Kalinina i Charkowa: bracia kapitan Iwan i porucznik Wasilij Szigalewowie, kapitan Piotr Jakowlew, porucznik Iwan Antonow, porucznik Iwan Feldman, porucznik Demian Siemienichin, porucznik Aleksandr Dmitriew, porucznik Aleksandr Jemelianow, major Nikołaj Siniegubow. Żaden z nich nie był zawodowym katem. W NKWD rozkaz rozstrzeliwania wydawano ludziom, którzy byli akurat pod ręką i mieli przy sobie broń, czyli wartownikom.
Głównym arcykatem i szefem grupy wyznaczonych do likwidacji Polaków był przysłany wiosną 1940 r. do Kalinina 45-letni świeżo upieczony major bezpieczeństwa państwowego Wasilij Błochin. Ze wszystkich oprawców to on miał największe doświadczenie. Pierwszego człowieka rozstrzelał na Łubiance w sierpniu 1924 roku. Potem zabijał w zasadzie codziennie przez prawie 29 lat. Ostatniego skazańca zamordował 2 marca 1953 r., na trzy dni przed śmiercią Stalina. To Błochinowi powierzano likwidowanie największych wrogów Sowietów; zastrzelił m.in. marszałka Michaiła Tuchaczewskiego, pisarza-konarmistę Izaaka Babla oraz swojego byłego szefa, ludowego komisarza bezpieczeństwa państwowego Nikołaja Jeżowa. Przez całe swoje życie własnoręcznie zabił, jak twierdzą historycy, około 50 tys. ludzi.
Błochin był nie tylko wykonawcą, lecz także wybitnym technologiem w tej niemalże przemysłowej machinie zbrodni. To on zrezygnował z rewolwerów Nagant, które jego zdaniem zbyt szybko się nagrzewały, na rzecz niemieckich policyjnych waltherów PP. Instruował i kontrolował zbrodniarzy, że "nie należy strzelać ofierze w potylicę, lecz starać się trafić kulą między kręgi szczytowy i obrotowy kręgosłupa szyjnego". Dowodził, że "dzięki temu śmierć jest błyskawiczna, krwi niewiele".
Historyk rosyjski Nikita Pietrow od lat śledzi losy zbrodniarzy-ludobójców z Katynia. Niektórzy z nich zrobili karierę, tak jak Siniegubow, który w 1942 r. został zastępcą ludowego komisarza (ministra) kolei i "bohaterem pracy socjalistycznej". Większość jednak źle skończyła. Jak zeznawał w 1991 r. Dmitrij Tokariew: "Widowisko to najwidoczniej było okropne, skoro Rubanow postradał zmysły. Pawłow - mój pierwszy zastępca - zastrzelił się, sam Błochin - zastrzelił się". Jednak jak twierdzi m.in. Arsenij Rogiński, szef rosyjskiego "Memoriału" badającego zbrodnie stalinowskie, główny arcykat Józefa Stalina za swe zasługi dorobił się stopnia generała i najwyższych orderów, zmarł na wylew we własnym łóżku w 1955 r. i jako zasłużony weteran Wielkiej Wojny Ojczyźnianej spoczął na honorowym miejscu cmentarza Dońskiego w centrum Moskwy. Także Tokariew uniknął ludzkiej sprawiedliwości. Żył wygodnie z dobrej emerytury dla zasłużonych. Zmarł pod koniec 1993 roku. Nikt nie podjął nawet próby jego oskarżenia.
Na początku lat 90. wiadomo było o jeszcze dwóch innych żyjących mordercach - o szefie Zarządu NKWD ds. jeńców wojennych mjr. Piotrze Soprunience i o Mitrofanie Syromiatnikowie, lejtnancie milicji, funkcjonariuszu NKWD w Charkowie, uczestniku akcji zabijania jeńców Starobielska. Obaj złożyli zeznania w charakterze świadków w latach 1990 i 1991. Potem już nikt ich nie niepokoił. Soprunienko zmarł w czerwcu 1992 r., Syromiatnikow w drugiej połowie lat 90. XX wieku.

"Coś w rodzaju letniska"
Akcję "rozładowania" obozu w Kozielsku NKWD rozpoczęło 3 kwietnia 1940 r., tego dnia wyjechał, rzekomo do Polski, pierwszy transport jeńców. Podróż jednak zakończyła się na małej stacji Gniezdowo w pobliżu Smoleńska. Stamtąd po wyładowaniu z wagonów oficerów konwojowanych przez uzbrojonych NKWD-zistów zabierały samochody, tzw. czornyje worony. Odjeżdżali w ostatnią drogę do Katynia, do oddalonego o cztery kilometry lasu sosnowego, który nosił nazwę Kozie Góry.
Wstrząsającą relację z ostatnich dwóch godzin życia jeńca z Kozielska zawiera kalendarzyk znaleziony wiosną 1943 r. przy ekshumowanych zwłokach mjr. Adama Solskiego. Są w nim zapiski poczynione wczesnym rankiem 9 kwietnia 1940 r. w Gniezdowie i w drodze na skraj dołów śmierci: "9.04. Paręnaście minut przed piątą rano - pobudka w więziennych wagonach i przygotowanie do wychodzenia. Gdzieś mamy jechać samoch [odem]. I co dalej? 9.04. Piąta rano. Od świtu dzień rozpoczął się szczególnie. Wyjazd karetką więzienną w celkach (straszne!). Przywieziono [nas] gdzieś do lasu: coś w rodzaju letniska. Tu szczegółowa rewizja. Zabrano [mi] zegarek, na którym była godzina 6.30 (8.30). Pytano mnie o obrączkę, którą... Zabrano ruble, pas główny, scyzoryk...".
Dlaczego zabijanym oficerom zabierano pasy? Aby ułatwić enkawudzistom-egzekutorom - jak się wydaje - zarzucenie płaszcza na głowę ofiary oraz stłumić krzyk, wołanie o pomoc, ostrzeganie innych, którzy jeszcze nie zostali zgładzeni, a byli niedaleko (w celi więziennej lub samochodzie) i mogli np. podjąć walkę, próbę oporu. Po zabiciu ofiary jej okryte płaszczem głowa i szyja wprawdzie krwawiły, ale najwięcej krwi pozostawało wewnątrz płaszcza. Zbrodniarzom chodziło o to, aby z jadącego samochodu wiozącego 20 czy 30 zwłok krew nie wylewała się na drogę. Z relacji byłych enkawudzistów wiemy, że i tak wewnątrz samochodu, którym transportowano zwłoki, było mnóstwo krwi i często należało myć wozy, aby na następny dzień były "sprawne". A raczej na następną noc, bo egzekucji (np. w Charkowie, Kalininie czy Smoleńsku) dokonywano nocami w tzw. więzieniach wewnętrznych NKWD, a tylko w Lesie Katyńskim - nad ranem i przed południem. Tam oficerów rozstrzeliwano nad dołami zaraz po dowiezieniu ich samochodami.
Profesor Stanisław Swianiewicz tak wspominał moment przybycia eszelonu do Gniezdowa: "Z zewnątrz zaczęły dochodzić odgłosy poruszania się większej ilości ludzi, warkot motoru, urywane słowa komendy. (...) Pod sufitem ujrzałem otwór, przez który można było zobaczyć, co się dzieje na zewnątrz. (...) Przed nami był plac gęsto obstawiony kordonem wojsk NKWD z bagnetem na broni. Była to nowość w stosunku do naszego dotychczasowego doświadczenia. (...) Z drogi wyjechał na plac pasażerski autobus. (...) Okna były zasmarowane wapnem (...) podjechał tyłem do sąsiedniego wagonu, tak że jeńcy mogli wychodzić bezpośrednio ze stopni wagonu, nie stąpając na ziemię. [...] Po pół godziny autobus wracał, aby zabrać następną partię".

Doły śmierci w Piatichatkach
Likwidacją obozu w Starobielsku kierował zarząd NKWD w Charkowie pod dowództwem generała Leonida F. Rajchmana i komendanta NKWD generała Sielonego.
5 kwietnia 1940 r. komendant obozu w Starobielsku ppłk Bierieszkow wraz z komisarzem politycznym Kirszynem wezwali do siebie "starszego" obozu mjr. Niewiarowskiego. Poinformowali go, że nastąpi rozładowanie obozu, a pierwsza grupa 195 oficerów odjedzie jeszcze tego samego dnia. Na pytanie Niewiarowskiego: "Dokąd?", padła odpowiedź: "Dokąd? Do domu! Do waszej ojczyzny! Pojedziecie do obozów rozdzielczych, a potem do siebie, do żon" - łgał Bierieszkow.
Do każdego transportu wybierani byli więźniowie z różnych bloków. Metoda ta miała na celu rozbicie grup czy układów koleżeńskich mieszkających razem jeńców, a w konsekwencji utrudnienie ewentualnych prób ucieczek czy porozumiewania się.
Wyjazd z obozu przebiegał według ustalonego schematu: po wyczytaniu nazwisk z listy jeńcom nakazywano zabrać rzeczy osobiste i zgromadzić się w cerkwi centralnej na dokładną rewizję. Tam odbierano wszelkie przedmioty metalowe, druki i notatki, potem kierowano jeńców gęsiego w kierunku bramy głównej, zakazując rozmowy z pozostającymi w obozie kolegami.
Skazańców wieziono koleją na stację w Charkowie, a stąd samochodami do wewnętrznego więzienia NKWD przy pl. Dzierżyńskiego 3. Tam sprawdzano tożsamość jeńców, krępowano im ręce, po czym wprowadzano do niewielkiej sali, gdzie z zaskoczenia byli zabijani strzałem w tył głowy. Egzekucje nie zawsze przebiegały po myśli oprawców - według notatki NKWD wyrwał się im jeden z oficerów, przedostał do pomieszczenia, w którym składowano broń i amunicję, i zaczął się ostrzeliwać. Podobno zaduszono go świecą dymną, a następnie zastrzelono.
Zwłoki jeńców z głowami omotanymi płaszczami wywożono w nocy ciężarówkami w VI rejon strefy leśno-parkowej ("sanatorium NKWD" - wedle określenia miejscowej ludności) położony 1,5 km od wsi Piatichatki, po czym wrzucano do uprzednio wykopanych dołów. Następnie posypywano je wapnem i zakopywano.
Transporty z obozu w Starobielsku wychodziły od 5 kwietnia do 12 maja 1940 roku. Według jednych źródeł zamordowano 3739 oficerów (według innych polskich - 3809, według sprawozdania NKWD - 3896), w tym 8 generałów.

Noc w noc
Z obozu w Ostaszkowie zamordowano 6288 osób. Od 4 kwietnia 1940 r. wywożono ich pociągiem do Kalinina, tam na dworcu kolejowym byli ładowani do samochodów ciężarowych i przewożeni do więzienia wewnętrznego NKWD przy ul. Sowieckiej. Procedura rozstrzeliwania była wypracowana w najdrobniejszych szczegółach. Jeńców najpierw umieszczano w celach więziennych, później wyprowadzano ich pojedynczo, sprawdzano nazwisko, imię, rok urodzenia, zakładano kajdanki i prowadzono do piwnicy, gdzie w specjalnym dźwiękoszczelnym pomieszczeniu zabijano ich strzałem w tył głowy.
Po egzekucji zwłoki wynoszono na zewnątrz przez przeciwległe drzwi i układano na jednym z 5 czy 6 oczekujących samochodów ciężarowych, po czym nakazywano wprowadzić następnego skazańca. I tak noc po nocy, z wyjątkiem święta 1 maja.
O świcie samochody wyruszały szosą Moskwa - Petersburg (Leningrad) do odległej o 32 km miejscowości Miednoje nad rzeką Twiercą. Tam na terenie rekreacyjnym kalinińskiego NKWD na skraju lasu znajdował się przygotowany już przez mechaniczną koparkę sprowadzoną z Moskwy dół o głębokości 4-6 m mogący pomieścić 250 zwłok. Zwłoki rzucano bezładnie z samochodów, po czym koparka przystępowała do ich zasypywania, szykując od razu dół na dzień następny.
Wyselekcjonowane do eksterminacji osoby stanowiły część intelektualnej elity Narodu Polskiego, która w odpowiednich warunkach mogła przejąć na siebie rolę przywódczą. Fizyczna eliminacja tych osób miała zapobiec w przyszłości odrodzeniu się - w oparciu o ich potencjał intelektualny, wiedzę i praktykę wojskową oraz, co ważniejsze, bezprzykładne umiłowanie Ojczyzny - polskiej państwowości. Podjęta więc była z zamiarem zniszczenia siły Narodu Polskiego, unicestwienia jego elit.<<

Autor jest historykiem, pracuje w Muzeum Wojska Polskiego (MWP) w Warszawie, w latach 2002-2009 był kierownikiem Muzeum Katyńskiego - Oddział MWP.
12.04.2010 19:56
TRZEBA BARDZIEJ SŁUCHAĆ BOGA NIŻ LUDZI

Homilia, którą 10 kwietnia 2010 r. miał wygłosić gen. dyw. prof. dr hab. ks. bp Tadeusz Płoski, ordynariusz polowy Wojska Polskiego, na cmentarzu wojennym podczas Mszy św. polowej w 70. rocznicę zbrodni katyńskiej

Ile dowodów trzeba przedstawić ludziom, aby wreszcie uwierzyli w Boże działanie? Słowo Boże wybrane na 70. rocznicę zbrodni katyńskiej pokazuje także, że nie jest to sprawa łatwa.
Dzisiejsza Ewangelia, pokazując spotkania Jezusa Zmartwychwstałego z kolejnymi osobami, de facto przekazuje smutną prawdę o ludzkiej podejrzliwości, niedowierzaniu, dystansie do nowych, niepojętych Bożych interwencji itp...
Nieco podobnie ma się sprawa z opisem zawartym w dzisiejszym pierwszym czytaniu. Święty Łukasz, autor Dziejów Apostolskich, przekazuje nam, że "przełożeni i starsi, i uczeni, widząc odwagę Piotra i Jana, a dowiedziawszy się, że są oni ludźmi nieuczonymi i prostymi, dziwili się. Rozpoznawali w nich też towarzyszy Jezusa. A widząc nadto, że stoi z nimi uzdrowiony człowiek, nie znajdowali odpowiedzi. Kazali więc im wyjść z sali Rady i naradzili się: Co mamy zrobić z tymi ludźmi? - mówili jeden do drugiego - bo dokonali jawnego znaku, oczywistego dla wszystkich mieszkańców Jerozolimy. Przecież temu nie możemy zaprzeczyć. Aby jednak nie rozpowszechniało się to wśród ludu, zabrońmy im surowo przemawiać do kogokolwiek w to imię. Przywołali ich potem i zakazali im w ogóle przemawiać i nauczać w imię Jezusa. Lecz Piotr i Jan odpowiedzieli: Rozsądźcie, czy słuszne jest w oczach Bożych bardziej słuchać was niż Boga? Bo my nie możemy nie mówić tego, cośmy widzieli i słyszeli. Oni zaś ponowili groźby, a nie znajdując żadnej podstawy do wymierzenia im kary, wypuścili ich ze względu na lud, bo wszyscy wielbili Boga z powodu tego, co się stało" (Dz 4, 13-21).
Obawiam się, że taki punkt widzenia jest bardzo powszechny w każdym czasie. Niektórzy ludzie tak bardzo boją się Boga, że wolą zaprzeczać Jego działaniu, wbrew najbardziej oczywistym, wręcz krzyczącym świadectwom Jego obecności i działania. Wolą sami milczeć, co więcej, wolą zmuszać innych do milczenia, byle tylko zachować swoisty "status quo" niewymagający wysiłku nawrócenia i zmiany myślenia.
Jest to bardzo powszechna cecha szczególnie chyba w naszych czasach. Gorzej jednak, że taka postawa blokuje możliwość rozpowszechniania Ewangelii.
Widać to również w dzisiejszym fragmencie Ewangelii. Jezus, ukazując się Jedenastu, gdy siedzieli za stołem, musiał najpierw wyrzucać im brak wiary i upór, że nie wierzyli tym, którzy widzieli Go zmartwychwstałego. Dopiero potem (zapewne w chwili, gdy Apostołowie zrozumieli, jak wielki błąd popełnili i żałowali za swój grzech niedowiarstwa) Mistrz i Nauczyciel mógł im przekazać ważne zadanie głoszenia Ewangelii wszelkiemu stworzeniu.
A my?
Czy nie jest tak, że wciąż wolimy bardziej słuchać ludzi niż Boga? Czy nie próbujemy za bardzo dopasowywać się do ludzkich poglądów, usiłując nasze doświadczenie wcisnąć w ramy poprawności społecznej i politycznej? Czy nie łatwiej nam odrzucać dowody Bożego działania, byle tylko zachować swój, często budowany latami, wizerunek w pracy czy towarzystwie...
Bóg jednak oczekuje od nas czegoś innego...
Nie po to przemawia do nas słowami dzisiejszej Ewangelii, abyśmy pozostali zamknięci w ciasnym (ale własnym) pokoju naszych poglądów. Być może dzisiaj wyrzuca brak wiary Tobie i mnie właśnie po to, aby posłać nas z misją głoszenia Dobrej Nowiny, nawet do tych, którzy coraz bardziej otwarcie sprzeciwiają się temu, co Boże.
Pamiętaj, że w takiej sytuacji bardziej trzeba słuchać Boga niż ludzi...
W świecie mnogości głosów i idei, w czasach zalewu informacji, musimy umieć praktycznie postępować w kwestii wyboru autorytetów, osób lub instytucji, które obdarzymy zaufaniem na tyle, że pozwolimy im kształtować naszą doczesność i wieczność, uczynimy z nich naszych życiowych doradców. Musimy umieć zdecydować, kogo i czego będziemy słuchać bardziej, a kogo i czego mniej lub wcale.
Z zalecenia, że mamy bardziej słuchać Boga niż ludzi, wynika, że słyszeć będziemy przynajmniej dwa głosy: ludzki - ten głos łatwo usłyszeć, ale również głos Boży, a to wymaga z naszej strony pewnej postawy i działania.
Jeżeli mamy bardziej słuchać Boga, to musimy być bardziej ludźmi Bożej Księgi Życia. Dzięki Biblii poznajemy bowiem Boże odwieczne zamysły, Boże sposoby działania, Boże zasady i prawa, Boże wartości.
Jeżeli mamy bardziej słuchać Boga, to musimy być wrażliwi bardziej na wewnętrzny głos Ducha Świętego wpływającego na nasze motywacje. Tu właściwym środkiem jest modlitwa.
Słuchać Boga "bardziej", oznacza słuchać Go bardziej niż własnego zdrowego rozsądku, bardziej niż tego, czego się nam bardzo chce albo bardzo nie chce.
Jeśli Boga mamy słuchać "bardziej", to Bóg ma być autorytetem w sprawach życia rodzinnego, małżeńskiego, wychowania, życia codziennego. Bóg ma być autorytetem w kwestii polityki, kultury, historii, sztuki, prawa, filozofii. Bóg ma być autorytetem w sprawach medycyny i opieki społecznej, przedsiębiorczości, sukcesu. Bóg ma być autorytetem w kwestiach wiary, Kościoła, religii.
W każdej z tych dziedzin są też ludzkie autorytety. I oczywiście, słuchajmy ich. Tylko zawsze pamiętajmy, że aby nie przegrać życia, trzeba bardziej słuchać Boga niż ludzi. Tak. Bóg zna się na wszystkim doskonale. Wszystko wie najlepiej. Warto zatem Go słuchać.
Jezus, mówiąc, że jest Drogą, Prawdą i Życiem, chce podkreślić, że poprzez prawdę daje nam nowe impulsy do wychodzenia z sytuacji życiowych obronną ręką. Przecież powiedział: "poznacie prawdę, a prawda Was wyzwoli" (J 8, 32). Jezus jako Prawda niesie wyzwolenie od tego, co zniewala, co nie pozwala trzeźwo spojrzeć na wydarzenia codziennego życia.
"Cóż to jest prawda?" - pytał Piłat w czasie procesu Pana Jezusa (por. J 18, 38). Wielu współczesnych także pyta o prawdę. Dziś w wielu wypadkach lepiej nie powiedzieć prawdy, przemilczeć ją lub powiedzieć tylko część prawdy. Tymczasem właśnie w naszej epoce tak bardzo potrzebnym lekarstwem na znalezienie sensu życia jest prawda.
James Garfield, amerykański prezydent, powiedział: "Prawda cię wyzwoli, ale wpierw uczyni cię żałosnym". Cóż to jest prawda? Prawdę można pomylić z własną opinią, z poglądami, z uczuciami - bo choć uczucia są prawdziwe, nie znaczy to, że są prawdą. Prawdy można poszukiwać, można ją znać, odrzucać ją, ukrywać...
Co można zrobić z prawdą w świecie pełnym kłamstwa? Oprawić w ramkę i powiesić na ścianie? Co można, a co należy z nią robić? Może trzeba jej bronić? Choć niektórzy twierdzą, że prawda obroni się sama, to jest to chyba dość naiwny pogląd. Bałagan nie sprząta się sam, problemy nie rozwiązują się same, a prawda miałaby się sama obronić?
Prawda potrafi być wielkim ciężarem, źródłem spokoju, punktem oparcia, powodem rozterek... Czy prawda jest ważniejsza od szczęścia? Czy można być szczęśliwym bez prawdy?
Pytamy dalej: Czy prawda rzeczywiście wyzwala? Czy zawsze i czy każda prawda? Nie, nie każda prawda wyzwala i nie zawsze wyzwala. Nie zawsze, ponieważ potrzebuje swojego właściwego czasu, aby mogła zajaśnieć w pełnym blasku. Wielokrotnie na ów czas trzeba czekać, długo czekać i trzeba go rozpoznać, gdy nadejdzie. Prawda wyjawiona za wcześnie lub za późno zamiast świecić, roztacza wokół siebie ciemność. Zamiast wyzwalać - niszczy.
Czy wobec tego Chrystus pomylił się, mówiąc: "Prawda was wyzwoli"? Nie. Dlatego że wyzwolenie oznacza otrzymanie wolności. O wolności decyduje możliwość dokonania wyboru, czyli posiadanie wolnej woli. Poznanie prawdy to otrzymanie za nią odpowiedzialności. Być odpowiedzialnym za prawdę oznacza podejmowanie decyzji o jej wyjawieniu. Oznacza wolność.
Wraz z prawdą otrzymujemy wolność, ponieważ prawda jest miarą wolności.
Jeżeli dobrze skorzystamy z wolności, prawda przyniesie nam wyzwolenie.
Natomiast człowiek - jak nauczał Ojciec Święty Jan Paweł II - nie może pozwolić, żeby prawda została wydarta pod pozorem niczym nieograniczonej wolności, nie można zagubić w sobie krzyku sumienia jako głosu Prawdy, która go przerasta, ale która jednocześnie czyni go człowiekiem i stanowi o jego człowieczeństwie.
Na naszej historii w XX wieku zaważyły dwa okrutne systemy: faszyzm, którego symbolem jest Oświęcim - Auschwitz, i stalinizm, którego symbolem jest Katyń. Hitler i jego potworne zbrodnie zostały już osądzone i potępione. A Stalin i system komunistyczny winien śmierci milionów ofiar, w tym setek tysięcy Polaków, pozostaje nadal bezkarny. Ten ogrom potwornego bolszewickiego zła nazywamy Golgotą Wschodu. Kaci totalitaryzmu zabijali ludzi, niszczyli ich niezależnie od pochodzenia, rasy, religii. Zbrodnie ludobójstwa państwa totalitarnego nie mogą być w żaden sposób usprawiedliwione.
70 lat temu sowieckie NKWD przystąpiło do wykonywania polecenia Stalina i towarzyszy, którzy postanowili zgładzić tysiące polskich oficerów, policjantów i funkcjonariuszy państwowych uznanych za zdeklarowanych i nierokujących nadziei poprawy wrogów władzy sowieckiej. Nie rokowali nadziei, że da się ich urobić do konsystencji ludzi sowieckich, wobec czego byli wrogami, których należało unicestwić.
Zbrodnia ludobójstwa, nazwana później katyńską, pochłonęła tysiące ofiar. Według ustaleń historyków, wiosną 1940 roku Sowieci zamordowali co najmniej 22 tys. 079 obywateli Rzeczypospolitej Polskiej, w tym 14 tys. 463 wojskowych, policjantów i innych funkcjonariuszy państwowych z obozów specjalnych.
Szacuje się, że w Lesie Katyńskim - oprócz polskich oficerów - pochowanych jest około 8-10 tys. obywateli byłego ZSRS. Tylko od sierpnia 1937 roku do listopada 1938 roku, czyli w czasie "wielkiego terroru", NKWD rozstrzelało tam 7088 osób.

Ciśnie się do światła
niby warstwy skóry,
tłok patrzących twarzy
spod ruszonej darni,
spoglądają jedna znad drugiej
- do góry,

ale nie ma ruin
to nie gród wymarły...

raz odkryte krzyczą zatęchłymi usty
lecą sobie przez ręce
wypróchniałe w środku
w rów, co nigdy więcej
nie będzie już pusty,

ale nie ma krzyży
to nie groby przodków...

sprzączki i guziki z orzełkiem ze rdzy,
po miskach czerepów
- robaków gonitwy,
zgniłe zdjęcia, pamiątki,
mapy miast i wsi,

ale nie ma broni,
to nie pole bitwy...

może wszyscy byli na to samo chorzy,
te same nad karkiem okrągłe urazy,
przez które do ziemi
dar odpłynął Boży,

ale nie ma znaków,
że to grób zarazy...

jeszcze rosną drzewa,
które to widziały,
jeszcze ziemia pamięta
kształt buta, smak krwi,
niebo zna język,
w którym komendy padały,
nim padły wystrzały,
którymi wciąż brzmi,

ale to świadkowie żywi
- więc stronniczy
zresztą, by ich słuchać,
trzeba wejść do zony,
na milczenie tych świadków
może pan ich liczyć
pan powietrza i ziemi
i drzew uwięzionych
oto świat bez śmierci,
świat śmierci bez mordów
świat mordów bez rozkazów
rozkazów bez głosu
świat głosu bez ciała i ciała bez Boga
świat Boga bez imienia,
imienia - bez losu

jest tylko jedna taka świata strona
gdzie coś, co nie istnieje
- wciąż o pomstę woła
gdzie już śmiechem
nawet mogiła nieczczona
dół nieominięty dla orła sokoła

o pewnym brzasku
w katyńskim lasku
strzelali do nas Sowieci...


J. Kaczmarski, Ballada Katyńska)

Podczas pielgrzymki do Rzymu 13 kwietnia 1996 roku Rodziny Katyńskie usłyszały najgłębsze, najbogatsze w treść słowa Ojca Świętego Jana Pawła II o istocie Golgoty Wschodu:
"Ojcze, przebacz im, bo nie wiedzą, co czynią... Dziś, pozdrawiając Rodziny Katyńskie na czele z księdzem prałatem Zdzisławem Peszkowskim, przywołuję te właśnie słowa Chrystusa: Ojcze, przebacz... Są one bowiem szczególnie aktualne dla ludzi, których dotknął dramat niewinnej śmierci bliskich. Jesteście świadkami śmierci, która nie powinna ulec zapomnieniu. Tragiczne wydarzenia, które miały miejsce na wiosnę 1940 roku w Katyniu, Charkowie i Miednoje, są rozdziałem w martyrologium polskim, które nie może być zapomniane. Ta żywa pamięć powinna być zachowana jako przestroga dla przyszłych pokoleń (...).
Przybyliście do Rzymu, do grobu Apostołów, aby na nowo - po 56 latach od tamtego dramatu - odczytać, jakie jest wasze zadanie, zadanie Rodzin Katyńskich. Wydaje się, że jest nim właśnie niesienie przebaczenia. Tak, jest nim przechowanie w pamięci tego dramatu narodowego, rodzinnego, osobistego, ale jest nim również, poprzez tę pamięć, przebaczenie.
Pragnę dodać, że ja również codziennie modlę się za tych, którzy zginęli w Katyniu".
Każdy rok pontyfikatu Ojca Świętego Jana Pawła II naznaczony był jakimś znakiem pamięci i troski o Golgotę Wschodu. Z wielkim namaszczeniem traktował wszelkie znaki wiążące się z dziejami naszego Narodu na tej "nieludzkiej ziemi".
W marcu 2005 roku na placu św. Piotra w Rzymie, w czasie audiencji ogólnej w Niedzielę Wielkanocną, Ojciec Święty Jan Paweł II podczas swojego ostatniego błogosławieństwa "Urbi et orbi" pobłogosławił przywieziony z Polski do Rzymu Krzyż Katyński.
2 kwietnia 2005 roku odszedł od nas nasz największy Opiekun i Orędownik. Do dziś pamiętamy wstrząsające misterium jego choroby, cierpienia i umierania. To były dla naszego Narodu, dla całego świata wielkie rekolekcje.
Dziękujemy Ojcu Świętemu za to wszystko, co uczynił dla Golgoty Wschodu, dla jej pamięci, dla świadomości i tożsamości młodych pokoleń. Modlimy się żarliwie, aby i tam, w Niebie, stał się orędownikiem Golgoty Wschodu, tak jak czynił to w czasie swojej posługi tu, na ziemi.
Święty Boże! Święty Mocny! Święty a Nieśmiertelny! - zmiłuj się nad nami.
Od powietrza, głodu, ognia i wojny - wybaw nas Panie.
Od nagłej i niespodziewanej śmierci - zachowaj nas Panie.
My grzeszni Ciebie Boga prosimy - wysłuchaj nas Panie.

+ Tadeusz Płoski
Biskup Polowy Wojska Polskiego

Katyń, 10 kwietnia 2010 r.



Za "Nasz Dziennik" - Poniedziałek, 12 kwietnia 2010, Nr 85 (3711)
http://www.naszdziennik.pl/index.php?da ... d=tk08.txt
13.04.2010 18:10
"niech nie opuszcza ciebie twoja siostra Pogarda
dla szpiclów katów tchórzy - oni wygrają
pójdą na twój pogrzeb i z ulgą rzucą grudę
a kornik napisze twój uładzony życiorys"

(Zbigniew Herbert, Przesłanie Pana Cogito, fr.)

http://menda.salon24.pl/169404,kondukt-zalobny
13.04.2010 18:37
Znicz i modlitwa w imieniu wszystkich tych, którzy nie mogli być osobiście.
Znicz i modlitwa dodane do setek tysięcy innych.
13.04.2010 18:41
[attachment]!IMG_7560a.jpg
13.04.2010 20:20
Dlaczego Bóg dopuszcza cierpienie?
Żebyśmy my mogli je zamienić na miłość.
13.04.2010 21:37
Źródło: forum.michalkiewicz. pl

Modlitwa znaleziona podczas ekshumacji w Katyniu:
Z głębi udręczonych serc wołamy do Ciebie Panie

Nędzne strzępy oderwane piorunem Twego wyroku od ziemi ojczystej i
wichrem Twego gniewu ciśnięte w daleką obczyznę.

Przez przyczynę Panny Najświętszej Matki Boga Żywego, która od wieków
zlewać raczyła na Polskę z Jasnej Góry, Ostrej Bramy czy
Zebrzydowskiej Kalwarii strumienie łask swoich - Błagamy Cię Panie

o moc cierpliwości i wytrwania o możliwość dalszej walki orężnej za
Polskę o opiekę Twą Boską - Błagamy Cię Panie

nad krajem zbeszczeszczonym przez wrogów.

O dar wiary niezłomnej w tryumf Twego imienia.

O dar nadziei, że nikłemi siłami swemi potrafimy się przyczynić do tego
tryumfu.

O dar miłości czynnej i żywej dla udręczonej Ojczyzny

O dar miłosierdzia dla naszych nieprzyjaciół

- Błagamy Cię Panie

o Polskę wolną i niepodległą - Błagamy Cię Panie

o Polskę sprawiedliwą dla wszystkich swych synów - Błagamy Cię Panie

o Polskę miłosierną dla ubogich i uciśnionych - Błagamy Cię Panie

o Polskę czystych rąk - Błagamy Cię Panie

o Polskę wzniosłych serc - Błagamy Cię Panie

o Polskę wielką, rządną i dobrą - Błagamy Cię Panie

o dar wielkiego serca, jasnego umysłu dla przewodników narodu, a dla
nas o męstwo i szczęśliwy powrót do domu i rodzin naszych - Błagamy
Cię Panie

Przez Chrystusa Pana naszego Amen.

( Modlitwa napisana przez jeńców wspólnie z ks. ppłk. Czesławem
Wojtyniakiem, znaleziona podczas ekshumacji w Katyniu przy por.
Witoldzie Klarnerze z Warszawy)
13.04.2010 21:59
Ogromna tragedia.
Gdyby ktoś chciał zniszczyć Polską elitę nie mógłby znaleźć skuteczniejszej metody.
I znowu w tym samym tragicznym miejscu
Ogromny cios.
Słów mi brak.

Nihil novi sub Sole:
http://www.obnie.info/Joomla/index.php? ... &Itemid=27
13.04.2010 22:06
W polu dobra i zła

Zadanie wykonane

Wiara w tzw. zbiegi okoliczności nieraz oznacza rezygnację z używania rozumu, na co istota rozumna nigdy jednak nie powinna się zgodzić. Tragiczne zakończenie lotu polskiej elity politycznej akurat do polskiego Katynia i akurat w przeddzień "polskiego" Święta Miłosierdzia to zaskakująco niezwykły i sensowny zbieg wydarzeń. Co zostało nam w ten sposób powiedziane? Odpowiedź na to zadanie nie tylko intelektualne, ale nade wszystko moralne. Na gruncie tego zrozumienia powinniśmy w życiu narodowym i państwowym coś uczynić. Co takiego?

Niewątpliwe jest najpierw, że prezydent Lech Kaczyński osiągnął wyznaczony cel wyjazdu. Było nim - jak podała Kancelaria Prezydenta w przeddzień wyjazdu - powiedzenie całemu światu prawdy o Katyniu. Wybrzmiała ona tym razem maksymalnie głośno i wyraźnie. Same słowa nad grobami pomordowanych Polaków w imię zbrodniczej ideologii marksistowskiej z pewnością nie mogłyby rozejść się tak szeroko i z taką mocą, jak to się stało za przyczyną tragicznej śmierci - obok grobów pomordowanych w 1940 roku - polskich: Prezydentów, Generałów, Biskupów, Parlamentarzystów i Zasłużonych w walce z totalitarnym marksistowskim upiorem. Zginęli zatem nie w wypadku, ale walcząc o Polskę, o ujawnienie prawdy o polskiej krzywdzie, o zrozumienie prawdy o zbrodniczym obliczu marksistowskiej ideologii. To w jej imię Sowieci wymordowali kwiat polskiej inteligencji. Dla jej zastąpienia przygotowano szeregi marksistowskich janczarów, wbijających w PRL-u w głowy - w szkołach, na uczelniach, w mediach - postulat "walki klas", czyli postulat nienawiści wobec innych, zamiast postulatu miłości. Zadanie Prezydenta zatem wykonane. Trzeba teraz to dzieło podjąć.
Do tej pory świat jeszcze nie przemyślał do końca, a nawet chyba nie zaczął myśleć, czym jest ideologia marksistowska. Z jakiego bowiem innego powodu - niż ta niefrasobliwość myślowa - akurat Karol Marks został uznany za najwybitniejszego filozofa przez słuchaczy BBC? Z jakiego innego powodu prowadzi się w życiu społecznym światową "walkę klasową" z "homofobami", ciemiężycielami kobiet, pozbawionych "równości" oraz z "fundamentalistami" krepującymi "prawo do aborcji"? Tę swoją aktywność "towarzysze" prowadzą dzisiaj bez przeszkód nie tylko w polityce oraz mediach, ale także w ośrodkach naukowych. Czy czekamy na kolejny Katyń, aby zobaczyć, ile kosztuje uprawianie ideologii homoseksualnej "walki klas"? Czyżbyśmy do tej pory nie zauważyli, ile śmierci kosztuje wojna narodzonych z nienarodzonymi prowadzona także na szkoleniach polskich ginekologów organizowanych przez "profesorów", nazywających obrońców życia człowieka przed narodzeniem... "metafizycznymi fundamentalistami"?
Trzeba zatem zamyślenia maksymalnie głębokiego nad Katyniem i rodzącą go ideologią. Czyżbyśmy bowiem zapomnieli, że ideologia marksistowska obejmowała także "zniesienie" małżeństwa i rodziny (zob. Manifest komunistyczny), a w tych ramach - swobodę rozwodów, antykoncepcji i aborcji? Czyżbyśmy nie wiedzieli, że dzieje proaborcyjnego prawodawstwa zostały zapoczątkowane akurat w ZSRS w 1920 r., czyli ściśle łączą się z dziejami dwudziestowiecznego totalitaryzmu? Dlaczego zatem zapominamy, że to także w kwietniu (27 IV) powinniśmy wspominać - a nie wspominamy - inną tragiczną datę naszej przeszłości w PRL-u, a mianowicie rocznicę legalizacji aborcji w Polsce, dokonaną przez sowiecką władzę? Zapłaciliśmy za to śmiercią milionów, pozbawionych jeszcze grobów.
Celebrowanie Bożego miłosierdzia wymaga bycia miłosiernymi wobec innych. Jakże zatem możemy przeoczać, iż niestety tolerujemy - a nawet promuje się - w Polskim życiu ideę nie-miłosierdzia, czyli przemocy wobec innych: np. dzieci nienarodzonych, dzieci molestowanych w mediach przez erotomanów, kobiet prezentowanych w mediach jako istoty do instrumentalnego traktowania. Nasi politycy zginęli pod Katyniem, aby cały świat usłyszał pełną prawdę o dwudziestowiecznych ideologiach nie-miłosierdzia.

Marek Czachorowski


Za - ["Nasz Dziennik" - Wtorek, 13 kwietnia 2010, Nr 86 (3712)]
http://www.naszdziennik.pl/index.php?ty ... d=tk56.txt
Strona z 4 Następna >