Z ciekawoscia przeczytalem caly watek. Szkoda, ze zakonczony 2 lata temu. Ale wtedy nie znalem tej strony internetowej.
Co do jezyka ukrainskiego....jezyk?...czy gwara?.... Mysle, ze dobrym przykladem moze byc spojrzenie na historie wyodrebniania sie jezykow narodowych z macierzystego jezyka. Nigdy nie stalo sie to podczas jednego pokolenia. Stad tez trudno jednostce zauwazyc cos takiego. Lecz jesli przypatrzymy sie jezykowi staropolskiemu oraz rusinskiemu, to zauwazymy, ze im bardziej posuwamy sie wstecz, tym mniejsze zauwazymy roznice. Stad tez asymilacja grup ludzkich przemieszczajacych sie z jednego miejsca w drugie byla kiedys na pewno latwiejsza.
Zreszta zauwazmy, iz w czasach obecnych mamy taka sytuacje, ze na naszych oczach tworzy sie nowe slownictwo zastepujace stare. Nie uzywamy juz elektroluksa lecz odkurzacz, nie jemy juz ziemniakow fritte lecz frytki itp.
Tak wiec jest zawsze jakis moment w historii, gdy albo grupa ludzi podejmuje decyzje o tym, iz od tego momentu staja sie inni odmienni os swoich pobratymcow badz tez ta sama grupa zostaje oceniona przez innych jako odrebna. I o to wlasnie chodzilo w XIX wieku Austriakom - o poroznienie ludzi w Galicji. Bo przeciez nikt na poczatku nie nazywal tych ziem Ukraina w sensie odrebnej panstwowosci lecz ukraina w sensie "u kranca Rzeczpospoliej" tj na rubiezach Rzeczpospolitej. Dopiero Austriacy zaczeli podjudzanie ludzi przeciw sobie po to aby latwiej sie nimi rzadzilo zaborcy austriackiemu.
Wracajac na chwile do "momentu" tworzenia sie jezyka, jako czegos "wyzszego od gwary" .... przyjrzyjmy sie historii powstania wspolczesnego hebrajskiego, jakim dzis mowi sie w Izraelu. Poczatki byly nader skromne. Grupa ludzi umowila sie, aby uzywac tylko umowionego podstawowego zasobu slow, do ktorego, w miare uplywu miesiecy i at zaczeto szybko dokladac nowe slowa. A teraz wracam do polsko-ukrainskiego. przez prawie 200 lat jezyk polski byl na wschodzie Europy tym czym dzisiaj jest jezyk angielski. Tak bylo az po poczatek XVII wieku. Gdyby nie stopniowy upadek Rzplitej w wieku XVIII oraz ciche "wojny" prawoslawia z grekokatolicyzmem, ktorych kulminacja byla widoczna w latach 1840, 1875 oraz 1946, to kto wie czy dodatkowe 50 milionow ludzi nie operowaloby teraz w domu jezykiem polskim. Zreszta ciekawym przykladem sa zyjacy do dzis na Podlasiu Poleszuki. A co z ludzmi z terenu dzisiejszej Bialostocczyzny, oraz Bialorusi, ktorzy mowia o sobie nie inaczej jak "swoi" bez przyklejania do siebie karteczki kwalifikujacej ich do Polakow lub tez Bialorusinow.
Albo tez przyjrzyjmy sie Polakom-autochtonom z Wilenszczyzny: uzywany przez nich jezyk polski jest inny w brzmieniu oraz zasobie slow niz "nasz polski jezyk literacki". Gdyby nie wysiedlenia Polakow po II wojnie swiatowej , ktore pozbawily byle Kresy naszej obecnosci nie tylko w duchu lecz i w ciele, to tamtejsze spoleczenstwa nie ewoluowalyby swoich jezykow narodowych tak szybko jak sie to stalo.
I na koniec. Gdyby kontrreformacja w Polsce nie zwyciezyla w XVII wieku, to zapewne nie byloby utartego (acz nieprawdziwego) powiedzonka: dobry Polak to katolik. To wlasnie powiedzonko wbilo noz w plecy wielokuturowej Rzeczpospolitej. Dlatego nikt by nawet nie mial zadnych watpliwosci co do tego kim np sa Lemkowie.
ecz stalo sie inaczej i wlasnie przynaleznosc religijna, na nieszczescie dla nas jako narodu, stala sie swoistym probierzem polskosci i lojalnosci.
To tylko moje przemyslenia oparte na dyskusji o polskosci Wolochow/Bojkow/Lemkow.