Portal w trakcie przebudowywania.
Niektóre funkcje są tymczasowo wyłączone, inne mogą nie działać poprawnie.

Talerz z herbem

4.02.2015 15:44
„Nasze nazwisko zmieniło się na Durbeyfield, ale mamy dowody, że nazywamy się d’Uberville. Badacze starożytności twierdzą, że tak jest naprawdę, i jeszcze... jeszcze mamy w domu starą pieczęć z wyrzeźbionym na tarczy lwem, wspinającym się do skoku pod starym zamkiem. Mamy także srebrną łyżkę, okrągłą jak mała warząchew, z takim samym rysunkiem. Ale jest już tak zniszczona, że matka używa jej do mieszania grochówki”.

Słowa te wypowiada tytułowa bohaterka powieści Thomasa Hardy’ego pt. TESSA D’UBERVILLE. Jej ojciec John, ubogi przekupień i pijaczek, który jest w prostej linii potomkiem sir Pagana d’Uberville, jednego z rycerzy Wilhelma Zdobywcy, odziedziczył po bogatych przodkach jedynie zużytą pieczęć i zniszczoną łyżkę. Arystokratyczne pochodzenie uświadamia mu miejscowy pastor, miłośnik historii i genealogii. Podczas przypadkowego spotkania na drodze, patrząc na podchmielonego „sir” Johna, ledwie trzymającego się na nogach, duchowny stwierdza filozoficznie: „Jakże możni tego świata upadają nisko!”.
Wątek znanej powieści i znakomitego filmu Romana Polańskiego, którego stała się kanwą, przypomniałem sobie niedawno, kiedy odwiedziłem moją przyjaciółkę na Ursynowie. To była moja pierwsza wizyta w jej nowym mieszkaniu, dopiero co wyremontowanym. Przyjaciółka powiedziała mi, że w trakcie porządkowania piwnicy, gdzie pozostały jeszcze jakieś graty po dawnych lokatorach, znalazła STARY TALERZ. Był zawinięty w gazetę z epoki gierkowskiej... – Gdzie go masz? – spytałem. – A leży na stole. – Talerz bardzo mi się spodobał i dostałem go w prezencie.
Wyszczerbiony, poobijany, OZDOBIONY HERBEM... Gdybym przed laty pokazał go mojej śp. Matce, zbieraczce staroci, westchnęłaby pewnie: „Ach, jaki piękny! Ciekawa jestem, kto z niego jadł”. Kto jadł? Hrabiowie, HRABIOWIE jedli z niego swoje frykasy! Wcale nietrudno było stwierdzić, że herb na talerzu należał do utytułowanej rodziny ŁUBIEŃSKICH. Nad dziewięciopałkową koroną hrabiowską unosi się opancerzona złota ręka z mieczem – klejnot herbu Pomian. Tarcza ma zaledwie 1,5 cm wysokości i 1 cm szerokości, ale mieści w sobie: i żubrzą głowę, i baranka, i zbrojnego męża na koniu, i jeszcze dwie kozice z różami!!! Zaiste cienkim musiał być pędzelek, którym to wszystko namalowano. To że z tego talerza jedli hrabiowie, wiadomo. Wiadomo nawet, jak się nazywali. Mimo to, zniszczony talerz wcale nie przestaje być przedmiotem tajemniczym. Zagadką bowiem pozostaje jego droga od pałacu hrabiowskiego do ursynowskiego bloku.

Komentarze (2)

4.02.2015 18:08
Objaśnienie tarczy herbowej: żubrza głowa przebita mieczem - Pomian Łubieńskich, baranek - Junosza Bielińskich, zbrojny mąż na koniu - Pogoń Sanguszków, dwie kozice z różami - herb własny Szembeków.
Feliks Walezy Łubieński, który otrzymał tytuł hrabiowski od króla Prus w 1798 roku, ożenił się z Teklą Teresą Bielińską herbu Junosza. Matka hrabiego była z domu Szembekówna, a matka hrabiny - Sanguszkówna.
4.02.2015 19:58
Piękna historia i faktycznie zagadkowa. Siostra dziadka owej Tekli była kochanką Augusta Mocnego - zresztą z tego co pamiętam to wiele się tam działo, i nieślubne dzieci, i ukrywane związki, potomstwa przysposabiane przez różne inne pary. Konia z rzędem kto by dziś rozsupłał wszystkie te koneksje i ujawnił pochodzenie krwi u wielu żyjących współcześnie.
Genealogia Bielińskich