Portal w trakcie przebudowywania.
Niektóre funkcje są tymczasowo wyłączone, inne mogą nie działać poprawnie.

Ułamki pamięci - wspomnienie o Zygmuncie Doweyko

18.03.2010 21:16
Ułamki pamięci - MORD
Wspomnienie Brunona Doweyki o swoim bracie - Zygmuncie

Mój brat Zygmunt Doweyko urodził się w 1913 r. w Kownie, uczęszczał tam do Gimnazjum Polskiego im. Adam Mickiewicza, którego jednak nie ukończył, przerywając naukę po 7-mej klasie. W latach 1934-6 odbył służbę wojskową i po niej pojechał na wieś do ciotki Emilii Doweykowej, która będąc w podeszłym wieku i samotna nie radziła sobie z prowadzeniem gospodarki. Posiadała ona 2 włóki ziemi ornej (40 ha) i tyleż we wsi Tytwidyszki, gmina Szawkiany, powiat Szawle.
Wieś Tytwidyszki, a właściwie zaścianek szlachecki zamieszkiwały od wieków cztery rodziny posiadające podobne obszarowo gospodarstwa: Bohdanowieczów, Jucewiczów, Demontowiczów i Doweyków. W owym czasie wszyscy, z wyjątkiem ciotki, byli już zlitwinizowani lub za Litwinów się podawali.

Po paru latach u ciotki zamieszkali także i nasi rodzice - ja dojeżdżałem na wakacje będąc uczniem Gimnazjum Polskiego w Kownie. Dom nasz w Tytwidyszkach był znany z polskości, co było rzadkością w okolicy zamieszkałej poza kilkoma dworami i jedną lub dwoma wsiami starowierów prawie wyłącznie przez Litwinów. Prenumerowaliśmy także polską prasę wydawaną w Kownie do lata 1940 roku - m.in. tygodnik "Chatę Rodzinna". Był tu jeden z dwu czy trzech egzemplarzy prenumerowanych w całej gminie Szawkiany. Brat wyniósł z gimnazjum zainteresowanie sportem, w związku z czym zorganizował z miejscowej młodzieży litewskiej drużynę piłki nożnej, a od gminy otrzymał teren pod boisko, na którym drużyna tu trenowała. W każdym razie przed wojną ta drużyna rozegrała nie bez powodzenia kilka meczów z takimiż drużynami z sąsiednich gmin. Działalność ta spotykała się z niechęcią miejscowych "szaulisów" (strzelców) - organizacji paramilitarnej o nacjonalistycznym i wręcz szowinistycznym charakterze.

Nadszedł rok 1940 - włączenie Litwy do ZSRR. Ojciec zmarł,matka wyjechała do Wilna do córki, a brat za namową właściciela apteki w Szawkianach - Polaka Wacława Blinstruba - rozpoczął u niego pracę w charakterze laboranta, godząc z nią zarządzanie gospodarstwem w Tytwidyszkach, odległych 1 km od Szawkian. W tym czasie też ożenił się z pielęgniarką - Litwinką. Miejscowi szaulisi w momencie wybuchu wojny czynnie wspomagali Niemców, utworzyli policję kolaborującą z Niemcami, w jesieni 1941 roku bez udziału Niemców wyprowadzili Żydów, mieszkańców Szawkian - w liczbie ok. 200 osób do pobliskiego lasu i tam ich wystrzelali zakopując w zbiorowym grobie. Udało się zbiec kilku młodym dziewczętom i chłopcom, z których dwóch uprzednio piłkarzy amatorów - przez jakiś czas ukrywało się u brata w Tytwidyszkach w stodole. Pamiętam, że naprędce ochrzczona jawnie w kościele w kościele dziewczyna żydowska, przez jakiś czas pracowała, nie niepokojona przez szaulisów w Tytwidyszkach, lecz pewnego dnia zjawiło się dwu litewskich policjantów i pracującą w polu zastrzelili, ciało zaś na wozie wywieźli do lasu, przy czym odgrażali się że niedługo "i z Polakami zrobią porządek".

W roku 1943 pewnego dnia jesienią brat dowiedział się poufnie, że nazajutrz nas wysiedlą, a gospodarstwo przejmie ewakuowany z Estonii czy też z Litwy folksdojcz. W ciągu nocy opróżniliśmy nasz dom w Tytwidyszkach z co wartościowszych przedmiotów i części inwentarza żywego i schroniliśmy się do nie opodal mieszkającego zaprzyjaźnionego Litwina Olgierda Strefanowicza, też zresztą pochodzącego ze zlitwinizowanej rodziny polskiej, której własnością był majątek Stare Szawkiany. Nawiasem mówiąc jego rodziców władze radzieckie latem 1941 roku, tuż przed wybuchem wojny radziecko-niemieckiej, wywiozły na wschód. Dzieci zaś - przypadkowo tylko nieobecne w domu - wzmiankowanego Olgierda , jego brata Jerzego i siostrę Irenę - los ten ominął.

Przez kilka dni, przebywając w Starych Szawkianach, obserwowaliśmy dalsze poczynania władz litewsko-niemieckich spodziewając się, że będziemy poszukiwani. Akcja wysiedlania Polaków i oddawania ich gospodarstw na wsi, a mieszkań w miastach - szczególnie w Kownie, ewakuowanym z Estonii i Łotwy folksdojczom, była prowadzona w dość szerokim zakresie. Z reguły wysiedlonym rodzinom pozwalano na zabranie tylko niewielkiego bagażu ręcznego. Wywożono je najczęściej na odległość 200 - 400 km od miejsca zamieszkania i pozostawiano na łasce losu, z tym, że większość osób młodych zabierano do obozów pracy w Rzeszy. Akcja na Litwie nie objęła wszystkich rodzin polskich - widoczniej jej rozmiar był dostosowany do potrzeb ewakuowanych folksdojczów. Stąd w okolicach gęściej zamieszkałych przez Polaków wysiedlenia dotyczyły tylko części. W gminie Szawkiany było inaczej. Wkrótce zorientowaliśmy się, że nikt nas nie poszukuje i możemy wrócić do Szawkian do mieszkania brata, a on podjąć ponownie pracę w aptece. Prawdopodobnie takie ulgowe potraktowanie nas wynikało z braku personelu apteki, gdyż jej właściciel, niedołężny starzec, bez pomocy brata nie byłby już zdolny zapewnić jej funkcjonowania.

W grudniu 1943 roku, a więc w kilka miesięcy po opisywanych wyżej wydarzeniach, mój drugi brat Ludwik, zamieszkały w Kownie, został aresztowany przez litewską "Saugumę" (policja bezpieczeństwa) w związku z jego kontaktami z AK Okręgu Wileńskiego. Wkrótce potem aresztowano także w Szawkianach i mnie i przewieziono do "Saugumy" w Kownie. W śledztwie, jak się zorientowałem, starano się ujawnić moje szpiegowskie kontakty z bratem Ludwikiem. Ponieważ moje z nim kontakty, dość szerokie zresztą, jak i bezpośrednie w sposób oczywisty nawet dla policji, ograniczały się do charakteru rodzinnego, a miejsce mojego zamieszkania na zabitej prowincji jaką były Szawkiany nie dawało możliwości zbierania informacji szpiegowskich, po dwóch miesiącach śledztwo w stosunku do mnie umorzono - nie bez pomocy zreszttą łapówek, których rodzina moja udzieliła - i zostałem skierowany na wywóżkę na roboty do Rzeszy. Udało mi się jednak z obozu oprzejścuowego w Kownie zbiec i przez Wilno, za pomocą siatki akowskiej, trafiłem w marcu 44 do partyzantki - V batalionu 77 p.p. operujacego w okolicach Puszczy Rudnickiej.

Tymczasem brat mój Zygmunt nie niepokojony niczym dalej pracował w aptece w Szawkianach, faktycznie nią kierując. W końcu lipca 1944 roku w obliczu zbliżającego się do Litwy Kowieńskiej frontu, na zapleczu cofających się Niemców, poczęły się tworzyć uzbrojone grupy składające się z policji, niedobitków z dywizji współpracujących z Niemcami gen. Plechaviciusa, szaulisów zaprawionych w mordowaniu od 1941 roku Żydów, a także i Polaków m.in. na Wileńszczyźnie i w Gen. Guberni.

Wobec wycofania się Niemców i chwilowego osłabienia tempa ofensywy radzieckiej, duże połacie Litwy, szczególnie Żmudzi, stały się na przeciągu paru miesięcy domeną władzy tych właśnie zbrojnych grup nacjonalistów litewskich. W praktyce głównym przedmiotem ich zainteresowania były rekwizycje, rabunki i terror. działał taka grupa również i w Szawkianach i ona to właśnie w nocy z 2 na 3 sierpnia 1944 roku zamordowała mego brata Zygmunta. Żadnych innych powodów tego czynu nie było, jak tylko to, że był Polakiem, a ponadto człowiekiem powszechnie znanym i lubiany, na tym terenie (sport i apteka). Śmierć miała zaświadczyć o tym, kto rządzi w tej gminie. wpływ miały na decyzję zamordowania brata także, jak sądzę, wieści o działalności partyzantów polskich, szczególnie o akcji "Ostra Brama", rozgłoszone przez ogarniętych paniką Litwinów, uciekających z Wilna i Wileńszczyzny.

Brata, który wieziony przeczuciem o grożącym mu niebezpieczeństwie nie nocował w domu, lecz w majątku Stare Szawkiany, dopadł poszukujący go oddział nacjonalistów w nocy z 2 na 3 sierpnia. Zastrzelono go w łóżku seriami z pistoletów maszynowych wśród wrzasków "prakeiktas lenkas" (przeklęty Polak) i zaraz zakopano w dole naprędce wykopanym pod oknem pokoju, w którym spał.

Członkiem takiego oddziału był także Olgierd Strefanowicz, ów zaprzyjaźniony Litwin, o którym wyżej wspomniałem, właściciel majątku Stare Szawkiany, domu, w którym brat szukał schronienia.

Brata osobiście ekshumowałem we wrześniu 1944 roku i pochowałem na cmentarzu w Szawkianach w trumnie zrobionej przez żołnierzu radzieckich z jednostki stacjonującej w tym czasie w Tytwidyszkach. Oni także pomogli w ekshumacji i użyczyli konia i wozu na pogrzeb.

Brunon Doweyko

Bibliografia

Magazyn Wileński, R. 1996, nr 6