Na trzy litry miodu patoki wziąć wody piętnaście litrów, rozsycić w ciepłym miejscu przez dobę lub dłużej tak, aby miód zupełnie w płyn się zmienił, mieszając go często. Po rozpuszczeniu przecedzić przez worek sukienny, wlać do kotła dobrze oczyszczonego połowę płynu, oznaczyć łopatką głębokość onego, wlać resztę i zacząć warzyć, jak się wygotuje do połowy oznaczonej dolać drugie tyle wody zimnej rzecznej i powtórnie warzyć do połowy. Zaczynając warzyć powtórnie, na 60 litrów płynu włożyć w płóciennym worku chmielu najlepszego samych szyszek 40 deka. Po odgotowaniu powtórnym zaraz wylać płyn do nowego naczynia, to jest do kadki dębowej i tak zostawić, aż ostygnie do stopnia ciepła świeżo udojonego mleka; wówczas włożyć drożdży dobrych nasmarowanych na obwarzanek rozkrojony i tak zostawić, nim się zacznie fermentować. Miód odbywa fermentację w miarę esencjonalności od dni dwunastu lub więcej. Skoro piana sczernieje, wówczas przefiltrować na worek sukienny, mocno uwalony, wlać do nowej beczki dębowej, wprzód siarką dobrze wykurzonej i mocno zaszpuntować. Chcąc mieć miód czerwieńszy, wrzucić pod koniec jego wrzenia 20 deka rozpalonego żelaza
Życzymy smacznego!
Bibliografia
[W. A. L. Zawadzka, Kucharka Litewska, Wilno 1938]
O mój słodki... Raz w życiu piłam miód pitny i to było najlepsze doznanie dla mojego podniebienia. Postaram się ten przepis ogarnąć, bo brzmi obiecująco. Dzięki wielkie!