Portal w trakcie przebudowywania.
Niektóre funkcje są tymczasowo wyłączone, inne mogą nie działać poprawnie.

Pomorzany, pow. złoczowski

19.10.2016 15:29
Pomorzany Pomorzany

Pomorzany - zamekPomorzany, rus. Pomoriany, miasto w pow. złoczowskim, z urzędem pocztow. w miejscu, 27 kim. na płd. od Złoczowa, 16 kim. na płd.–zach. od sądu pow. w Zborowie, między 49° 36' a 49° 41' 10" płn. szer. i między 42° 32' a 42° 40'30" wsch. dłg. Na zach. leżą Bubszczany i Koropiec, na płn.-zach. Bohutyn i Torhów, na płn. Machnowce, na wsch. Chrabużna, Zabin, Kaina, na płd.-wsch. Rozhadów i Krasnopuszcza, na płd. Poruczyn i Potoczany, na płd.-zach. Dunajów (4 ostatnie w pow. brzeżańskim).

Miasto leży w dorzeczu Dniestru za pośrednictwem Złotej Lipy (Pomorzańskiej). Wchodzi ona tu z Koropca i płynie na płd. tworząc granicę między Pomorzanami a Bubszczanami, poczem skręca na wsch. i płynie środkiem obszaru do Rozhadowa, przyjmując w obrębie miasta dwa lewoboczne dopływy: Machnówkę, od płn. z Rohatyna i Zwarycę albo Szwarycę, od wschodu z Kalnego wpadającą na granicy Rozhadowa do Lipy. Zabudowania miejskie leżą w środku obszaru, w klinie między Złotą Lipą a Machnówką. Na prawym brzegu Złotej Lipy leżą części miasta lub grupy domów: Zagrobela albo Zagrobelka, Łapajówka, osada Bracka Pasieka, Gudze, Horyni, Żukota, Nestiuki (al. Neściuki, Niestiuki), Bakałowa. Na płn. od miasta ciągnie się .wzdłuż praw. brzegu Machnówki przedmieście Zarudka, na płn.-zach. od niego grupa domów Gaj i Podgaj; tuż na wschód na lew. brzegu Machnówki i Złotej Lipy przedmieścia: Nowe Miasto i Podzamcze, na płd.–wsch. od nich grupa domów i fol. Swieciński, na płn.-wsch. grupa domów i fol. Zagóra, grupa domów Siewiński, a jeszcze dalej na płn. grupy domów: Kuczkudyna, Kudrynka, Kułby, Gorniczowy i najdalej na płn. wysunięta grupa domów Bahrana albo Bahrań. Prócz tego są tu jeszcze grupy domów: Zalesie, Kalinówka, Koryńcowa i Kapitańszczyzna. Tę ostatnią część miasta, zwaną dawniej Rajtarszczyzną, utworzył Jakub Sobieski z resztek wiarusów pomorzańskich, z którymi wrócił był w 1621 r. z wyprawy chocimskiej. Lasy (mieszanina buku, grabu, osiki, brzozy, sporadycznie dąb) zajmują zach. częśó obszaru, a mianowicie leży na praw. brz. Złotej Lipy las Gudze (405 mt.) i las Bubszczański (410 mt. wzgórze Nestiuki, znak triang.), między Złotą Lipą a Machnówką las Gaj (400 mt.). Przez miasto idzie gościniec z Brzeżan do Złoczowa. Własn. większa (Roman hr. Potocki), ma roli or. 212, łąk i ogr. 155, past. 47, lasu 835 ha.; wł. mn. roli or. 1379-5, łąk i ogr. 392, past. 307, lasu 105 ha. Gleba przeważnie czarnoziemna. W r. 1880 było w gminie 623 drn., 4476 mk., a na obszarze dwors. 19 dra., 129 mk. Między mieszkańcami było 578 wyznania rz.-kat., 2070 gr.-kat., 1954 izrael., 3 innych wyznań, 1381 narodow. polskiej, 2931 rusiń., 286 niemiec. Umiejących czytać było 646.

Par. rz.-kat. w miejscu, dek. złoczowski. Należą do niej: Bohutyn, Bubszczany, Czyżów, Ilodów, Józofówka, Kalne, Krasnopuszcza, Krasnosielce, Koropiec, Machnowce, Remizowce, Rozhadów, Ryków, Sławna, Snowicz, Szpikłosy, Torhów, Uherce i Zabień. Parafią tę uposażył Jakub Sobieski w r. 1633 oraz fundował kościół. Pierwotny kościół katol. zamienił na zbór helwecki Jan Sieniński, kaszt, żarnowiecki, za Zygmunta Augusta. Tu przebywał wtedy Stanisław Sarnicki, jako superintendent zborów kalwińskich na Rusi. Zbór ten istniał jeszcze na początku XVII w., a obowiązki duchowne pełnił przy nim Jakub Bochnicki pod protekcyą Krzysztofa Sienińskiego, wojewodzica podolskiego (Łukaszewicza „Dzieje kościołów wyzn. helwec. w Małej Polsce", Poznań 1853, str. 396). W akcie erekcyjnym wydanym w Złoczowie dnia 4 stycznia 1633 r. (Zamorski, „Kronika Pomorzańska", Lwów 1867, str. 41) czytamy: „Jako odebrawszy Pomorzany w posiadanie zastałem chwałę Bożą w zaniedbaniu, więc życząc coś szlachetnego uczynić, restytuję kościół, który w tem mieście jeszcze od Krzysztofa Sienińskiego, woje w. podalskiego, fundowany i zbudowany był, ale przez wiele lat błędami heretyckimi sprofanowany, w skutek czego poddani ćwiczeń w religii katolickiej pozbawieni zostali". W dalszym ciągu tego aktu ustanawia Jakub Sobieski 3-ch księży i proboszcza i 2-ch wikarych, organistę, kantora, bakałarza i jednego adolescenta, i wyznacza proboszczowi 400 złp., wikaryuszom po 140, organiście 70, kantorowi 60, bakałarzowi 48, adolescentewi (t. j. pomocnikowi bakałarza) 48 złp. rocznie. Proboszczowi asygnowano prócz tego rocznie: półbeczek miodu pszennego, 4 półmiarki jęczmienia, 3 półmiarki owsa, zapisano 3-ch poddanych miejskich na potrzebne roboty około kościoła, zezwolono na wolny przywóz drzewa dla użytku własnego i wikaryuszów, do reparacyi kościoła lub studni, dla szkoły i dla szpitala, na który wyznaczono rocznie 44 złp. Każdy poddany obowiązany był płacić na Wielkanoc grosz jeden dla szkoły z każdego domu. Na światło wyznaczono rocznie 20 złp. Dziesięciny nie śmiał proboszcz pobierać ani z zamku, ani z folwarków, ani od mieszczan, ani od poddanych. Żaden mieszczanin ani poddany nie śmiał swego mienia nieruchomego na kościół zapisywać, ani też proboszczowi lub wikaryuszom nie wolno było takowego nabywać pod nieważnością kupna „a to z przyczyny potrzeby obrony zamku i miasta". Jeżeli ktoś z przyczyny bezdzietności lub dla uczynionego ślubu dom, albo ogród lub grunt kościołowi zapisał, obowiązany był administrator w przeciągu pół roku sprzedać, ale któremu z pomorzańskich mieszczan albo komukolwiek zdolnemu do noszenia broni, a pieniądze oddać proboszczowi. W dalszym ciągu aktu erekcyjnego opisane są obowiązki proboszcza. W r. 1639 powiększa Jakub Sobieski płacę każdego z wikaryuszów ze 140 na 200 złp. (Zamorski, 1. c., str. 43). W r. 1687 potwierdza i rozszerza Jan III fundacyą Jakuba Sobieskiego (Zamorski, 1. c., str. 116 i 117). Kościół stał już dawno przed r. 1689 na miejscu, gdzie dziś stoi, ale był jeszcze drewnianym. Dopiero za kś. Jana Stanisławowicza (po r. 1691) polecił Jan III budować kościół z kamienia, ale w skutek śmierci królewskiej przerwano budowę. Dokończył jej dopiero kś. Mikołaj Humnicki. Około r. 1748 założył on pierwsze fundamenty naprzeciw zamku a częścią swoim kosztem, częścią ofiarami parafian doprowadził budowę z ciosowego kamienia do okien. W r. 1807 i 1808 domurowany został kościół, okna pozasklepiano, mury wyniesiono nad okna i budynek nakryto dachem. Następnie zasklepiono kościół zewnątrz i wewnątrz kosztem Józefa hr. Ursyn Pruszyńskiego, dziedzica i kolatora pomorzańskiego. Konsekrowano kościół w r. 1841 p. t. św. Trójcy. W r. 1854 uległo wewnętrzne urządzenie kościoła zniszczeniu w skutek pożaru. Odnowiona obecnie świątynia, w kształcie krzyża zbudowana, dosyć obszerna, ma piękny wielki ołtarz, wyrzeźbiony z drzewa przez Aleksandra Szwaczuka. Obraz św. Trójcy w wielkim ołtarzu jest pędzla Tyrowicza. Sklepienie i presbiterium malował Biedrzycki. W średniej nawie kościoła wisi po lewej ręce popiersie króla Jana III, pędzla J. Kupeckiego, a po prawej portret kasztelanica Józefa Pruszyńskiego. W zakrystyi są dwa ornaty dane od króla Jana III a zrobione z chorągwi zdobytych na Turkach pod Ohocimem i Wiedniem. Z trzech dzwonów przy kościele, jeden jest darem królewskim, jak świadczy napis: „Joannes III Rex", tudzież herby Korony, Litwy i Sobieskich. Przy kościele, a może w kościele spoczywają zwłoki Stanisława Zahorowskiego, pułkownika wojsk Jana III, zmarłego w P. w skutek ran odniesionych w bitwie hodowskiej. W filarze pod organami spoczywają zwłoki ks. Mikołaja Humnickiego, jak to świadczy tablica kamienna z odpowiednim napisem. Parafia gr.-kat. w miejscu, dek. złoczowski. Parafią tę uposażył Jakub Sobieski, nadając tyle pola, ile zdoła jeden pług przez dwa dni zorać, sianożęci na 3 kosarzy, wolny opał i drzewo budulcowe, wedle potrzeby mlewo i wszelką wolność od danin, dziesięciny i oczkowego. W miejscu są dwie cerkwie drewniane, mimo to murują nową, wspaniałą cerkiew. Obecnie w P. jest szkoła etatowa 2-klasowa z językiem wykładowym polskim i rusińskim, apteka, browar, gorzelnia, wapniarka, 3 młyny, z tych jeden o 6 kamieniach, tartak wodny o jednym gatrze i jednej pile zwyczajnej. Z rzemieślników było w 1880 r.: 14 szewców, 6 kowali, 6 krawców, 10 kuśnierzy, 5 rzeźników, 2 piekarzy, stelmach, kominiarz, mechanik i tkacz. Sklepów katolickich 4, izraelickich 19. Wszystkich opodatkowanych przemysłowców 169. Z przemysłu domowego zasługuje na uwagę wyrób czepków, którym się zajmują kobiety i wyrób posadzek. Gmina posiada kasę pożyczkową z kapitałem 292 zł. ("1885). Jest także w P. dom przytułku, założony w r. 1633 przez Jakuba Sobieskiego w celu utrzymywania 5 ubogich starców. Dochód jego wynosi rocznie przeszło 200 zł. Przełożonym jest proboszcz łaciński. Do dziejów miasta zebrał obfity materyał Bronisław Zamorski i ogłosił go w „Kronice Pomorzańskiej", na której się głównie opieramy.

Początek osady przypada prawdopodobnie na czasy Kazimierza Wielkiego. Świnka Mikołaj otrzymał, jak się zdaje, między r. 1340 a 1350 od króla znaczny obszar ziemi nad Złotą Lipą i założył tam zamek. Zwolna trzebiono lasy, a koło zamku osiedlała się ludność. Zamek i osadę oblewały wody Złotej Lipy, tworząc ogromne stawy, dokument z r. 1497 wspomina, iż Mikołaj Świnka był niegdyś dziedzicem i założycielem zamku i wsi „Pomorzani". Podobno pierwotnie, gdy tylko sam zamek istniał, nazwał go założyciel „Korabiem". Miastem stały się P. dopiero w r. 1456 na mocy przywileju Kazimierza IV Jagiellończyka, nadającego Janowi Świńce prawo zamienienia wsi P. na miasto i ustanawiającego targi tygodniowe. Baliński (Staroż. Polska, II, 584) podaje wiadomość, że Aleksander pozwolił przywilejem z r. 1504 Janowi i Wiktorynowi z Sienna „wieś ich dziedziczną P. zamienić na miasto i przeniósł mieszkańców z prawa polskiego i ruskiego na magdeburskie a zarazem ustanowił targi i dwa jarmarki". Niewiadomo nam, z jakiego źródła zaczerpnięta ta wiadomość; jeśli z autentycznego, to byłoby to tylko odnowienie przywileju z r. 1456, który w czasie napadu nieprzyjacielskiego zaginął. Pierwotna osada (dziś „Stare miasto") zajmowała zaledwie 100 morgów przestrzeni, otoczonej w czworobok ze wszech stron wałem dostatecznie wysokim, oT)lanej wodą do koła. Już w r. 1489 zastał napad Tatarów tak uzbrojone P., że porażeni cofnąć się musieli. Nadeszli oni wprawdzie wkrótce z większą siłą, ale tylko część miasta spaliwszy, odstąpili, ścigani przez szlachtę przybyłą w pomoc Janowi Świńce. Jan Świnka umiera wkrótce potem z ran, a dziedzictwo zostawia córce Annie, wdowie po Skarbku, a żonie Zygmunta Siennickiego z Oleśnicy, kasztelana trembowelskiego. Zygmunt ginie w wyprawie wołoskiej w roku 1497, a Pomorzany przechodzą w posiadanie jego brata Jana z Sienny Sienińskiego, kasztelana lwowskiego. W skutek ciągłych napadów Wołoszy, Tatarów i Turków ulegają Pomorzany w ciągu lat 1498 do 1506 zupełnemu prawie zniszczeniu. Jan Sieniński zginął, jak się zdaje, w boju, miasto legło w gruzach, zamek spłonął, a tylko silnym murom przypisać należy, że część mieszkańców ocalała. W następnych latach syn Jana, także Jan Sieniński, kaszt, kamieniecki, przy pomocy dzielnych mieszczan, dźwignął osadę z gruzów i rozszerzył miasto. Po jego śmierci obejmuje P. Jan Sieniński, kaszt, halicki. Ten jeszcze bardziej P. obwarował i przyozdobił, a po za miastem pierwotnem po« czął budować „nowe", otaczając je murem i wałami. Zygmunt I nadaje w r. 1520 przywileje, odnawiając nadane przez Kazimierza IV a zatracone w czasie napadu nieprzyjacielskiego, pozwalając budować się przybyszom, kupcom i t. p., prowadzić handel wszelkim materyałem i pobierać cło od furmanów, kupców i przyjezdnych, z wyjątkiem szlachty i chłopów. Zygmunt August zatwierdza i rozszerza w r. 1552 przywilej nadany przez ojca swego (Zamorski, 1. c., sfcr. 28 do 32), w przywileju zaś z r. 1569 wyraża: „pominąwszy wiadomość, iż Jan Sieniński, kaszt, żarnowski, dziedzic miasta P., zaczął za wałami (post munitiones ejusdem oppidi) nowe wznosić miasto, zatwierdzamy takową fundacyą, pozwalając osiadać kupcom i wszelkiego stanu ludziom; uwalniamy ich na lat 20 od opłaty szosu, myt i wszelkich poborów publicznych, oprócz nowego cła pogranicznego; zaprowadzamy oraz targ i 3 jarmarki" (Baliński, Starożytna Polska, 1. c.). W r. 1570 obejmuje P. syn tegoż Jana, Jan Sieniński, kaszt, lwowski, a później woj. podolski. W r. 1584 potwierdza Stefan Batory przywilej Zygmunta Augusta. Tenże Jan zostawił czterech synów: Jakuba, Jana, Krzysztofa, Adama i córkę, wydaną za kniazia Buczackiego. Za ich czasów napadają Tatarzy kilkakrotnie P., a akta miejskie wspominają o zniszczeniu miasta w r. 1607. Ród Sienińskich upada, a w r. 1619 lub 1620 nabywa P. od Krzysztofa Sienińskiego Jakub Sobieski, ojciec Jana III. Stan nabytego majątku był taki: P., miasto o 150 dymach i wsie: Bobutyn o 10 dymach, Tyrachów 6 dym., Rozhadów (al. Rozwadów) 11 dym., Kalne 7 dym., Zabin 3 dym., Glinna 2 dym., Złoczówka 9 dym., Konyłów 2 dymy, a oprócz tego Prysowce, Choszcze, Kaplińce, Cecowa, Pohrebce, Chorostec. Wszystkie (prócz Pomorzan) nadzwyczaj zniszczone i wyludnione. Sobieski odbudowuje i zaludnia wszystko na nowo, skupia i łączy wszystkie włości, które należały do Sienińskiego, woj. podolskiego, a w niespełna lat 10 przywraca ład i dobrobyt. Aryanów i kalwinistów, którzy się w P. za Sienińskich rozmnożyli, nakłonił do przyjęcia katolicyzmu, Mieszczanom przywrócił zaniedbane prawo magdeburskie i zaprowadził wzorowy porządek. Około r. 1623 przybyła drużyna Kozaków z Ukrainy i osiedliła się na Podzamczu. W r. 1636 urodziła się w P. Anna, trzecia córka, a piąte z kolei dziecię Jakuba i Teofili z Daniłłowiczów Sobieskich (Kluczycki, Pisma do wieku i spraw Jana Sobieskiego, t. I, cz. I, str. 10). W latach 1639, 1640 i 1644 powtarzają się napady tatarskie na P., ale zamek dostatecznie zaopatrzony, nowa prochownia, puszkarze Jana Sobieskiego, dostatek broni, dozwalały bronić się miastu i spokojnego używać rozwoju. W r. 1645 umiera Jakób Sobieski, a całem mieniem jego rządzi przez lat kilka Teofila. W r. 1648, w czasie pochodu Chmielnickiego na Lwów, złożyli Pomorzanie chlubny dowód męstwa. Wszystko, co żyło jeszcze z okolicznych wsi, schroniło się w ciasne mury miasta i zamku, którym zarządzał Maryan Lisowski. Jakiś Ormianin miał kierować armatą, zbrojni zamkowi z rajtaryi, w mieście miejscy i Kozacy strzegli przystępu; ale napastnicy odstąpili od miasta, nagrasowawszy tylko na „Nowem mieście", za wałami. W r. 1651 nawiedza P. morowa zaraza; wielu mieszkańców wymiera, reszta uchodzi w lasy i tam chroni się w szałasach i porobionych jamach, skąd po dziś dzień część lasu ta zwie się „Na jamach". W r. 1653 zagroziła miastu horda tatarska. Andrzej Wardeński, rządca pomorzański, i Hrehory Hawański, wójt, ocalili osadę. Gdy bowiem Tatarzy zaczęli się podsuwać pod zamek, kazał Wardeński uczynić swoim wycieczkę na groblę. Wycieczka się powiodła. Puszczono szluzy, a co z tatarstwa się nie potopiło lub nie uciekło, to poszło w niewolę. Stąd pochodzi wielu tatarskich osadników w P. i wsiach sąsiednich. W ciągu lat następnych przybywało znacznie tych jeńców. Używano ich do naprawy murów zamkowych, sypania grobli, okopów i wałów, czyszczenia stawów. W r. 1655, gdy Chmielnicki oblegał Lwów, niszcząc okoliczno miejscowości, zgorzała także część P. Po śmierci Teofili Sobieskiej (w r. 1661) objął Jan Sobieski wszystkie ówczesne dobra rodzinne. W P. przebywał on często, a jak wszystkie swoje majątki, tak i ten starał się podnieść i zagospodarować. Na wyprawy wojenne wybierał stąd liczne zaciągi, a w razie potrzeby szafował hojne zapomogi. Dnia 3 lutego 1662 r. przybył Jan Sobieski do P. z wielkim witany zapałem. Zabawił na zamku czas dłuższy, czyniąc częste wycieczki na łowy, ale przytem dbał o wojskowe urządzenie miasta i umocowanie warowni. Jakoż osadza cały rząd nowej osady wojskowej na przestrzeni od starej bramy złoczowskiej ku dunajowskiej; przed bramą na grobli od Dunaj owa kazał wznieść silny wał przedmostowy, uzbrojony armatą, a drugi w stronie od Złoczowa i Zborowa, na wyżynie, w miejscu, gdzie dziś folwark. Wał ten od Zborowa, najczęściej później szturmowany, zostawił po dziś dzień widoczne ślady. Od tego czasu przybrały P. tem bardziej cechę obronnego miasta, bo przy nowem urządzeniu wałów starego miasta nie zaniedbał Sobieski rozporządzić, aby i w koło nowego miasta stanął wał odpowiedni. Podczas pobytu w r. 1665 fundował monaster bazyliański w Krasnopuszczy (Zamorski, 1. c., str. 68 do 72). W czasie napadu Tatarów i Kozaków w 166 i" r. zostały P. spustoszone i tylko sam zamek ocalał (Helcel, Listy Sobieskiego do żony, Kraków, 1860, str, 126; Zamorski, 1. c., str. 76). Gdy wkrótce potem Sobieski zmusił ordę i Kozaków pod Podhajcami do układów i do odwrotu, zawitał znowu do P., darował mieszczanom i włościanom z dóbr swoich wszelkie opłaty na czas nieograniczony, w nagrodę za poniesione straty; rannym, kalekom, wdowom i sierotom poczynił liczne donacye wieczyste w gruntach, a dla niektórych mieszczan i chłopów, co się odznaczyli, wyjednał szlachectwo czynszowe. W r. 1672, gdy Kapudan Basza podążał ku Lwowu, znacząc zniszczeniem swój pochód, obiegli Turcy także P. „Sobieski"— pisze Kochowski (Roczników Polskich klimakter IV, Lipsk, 1853, str. 214) — „pomny na starą sławę P., spodziewał się, że i obecnie godnie się spiszą mieszczanie. Zatem dwa pułki piesze posłał do miasta, a choćby też nie odparli wroga, przynajmniej mieli zapęd nacierających wytrzymać póty, póki Lwów nie będzie zaopatrzony we wszystko, co mu potrzebne do wytrzymania oblężenia. Turcy podstąpiwszy pod miasto, zarazem wzywali je, aby się poddało, i poczęli sypać szańce i ustawiać baterye, W mieście było wszystko gotowe do boju; z mieszkańców wsi okolicznych zebrało się tam z 4000 ludu uzbrojonego w broń palną, oprócz owych dwóch pułków żołnierza zaciężnego. A luboć było niebezpiecznie, dając opór tak ogromnej potędze, szczęścia doświadczać, jednakże Pomorzanie zapragnęli z chwałą poledz w obronie ojczyzny. Zaryknęły działa tureckie: oblężeńcy w odbitkę dając ognia z dział, kulą armatnią ubili inżyniera tureckiego, który właśnie rozpoznawał miejsce. Niebawem piechota wypadłszy z miasta, rzuciła się na przykopy tureckie. Nazajutrz z obu stron walczono z takim samym zapałem; oblężeńcy jednakże zaczęli bardziej zastanawiać się nad położeniem swojem. Zatem do Turka wyprawiają posłów, ofiarując poddanie miasta pod pewnymi warunkami: wolno ma być żołnierzom wyniść z bronią i bezpiecznie udać się do swoich; mieszczanom zastrzega się bezpieczeństwo osób i majątku; prócz tego, aby majętności wszystkich pod opieką Turków zostawały nietykalne. Turcy przystali na podane sobie warunki, żądali tylko, byle P., złożywszy okup na znak poddania się, zarazem przystawili zakładników na dowód dotrzymania wierności, przyczem ruszyli pod Lwów". Odmiennie cokolwiek opisuje to oblężenie Zamorski (1. c., str. 81 nast.), a zaznaczywszy, że miasto spłonęło przy tej sposobności do szczętu, dodaje, że mieszkańcy schronili się na zamek, a wróg, nic niewskórawszy, odszedł 20 września 1672 r. W ciągu tego roku nie było już czasu, by się P. mogły odbudować. Dopiero w r. 1673 wzięto się do roboty, w okolicy osiadał włościanin na opuszczonym gruncie, wojska litewskie pod Radziwiłłem tu nadeszłe pomagały do ufortyfikowania miasta, Sobieski przeznaczył na zapomogi dla każdego mieszczanina 40 złp., a dla każdego włościanina 20 złp., nie mogąc zaś sam przybyć, wyprawił do P. Maryą Kazimierę, która zjechawszy tu z Katarzyną z Sobieskich Radziwiłłową, siostrą Sobieskiego, rozdawały na rynku odzież i grosz. W1674 r., wkrótce po elekcyi, przybył Jan III do P. Wówczas to kazał król inżynierom wykonać plany do lepszego obwarowania miasta, opatrzył zamek działami, zdobytymi pod Ohocimem, polecił odbudowanie zniszczonego w r. 1672 kościoła i cerkwi, obdarzył je ornatami, zrobionymi z chorągwi tureckich i osadził na przedmieściu Mieszczuki (dziś Nestiuki) chorągiew tatarską, rozporządzając, aby zarząd ekonomiczny dostarczał jej zboża na wyżywienie. W 1675 r. zniszczyła ponownie P. horda tatarska, którą Jan III wkrótce potem rozbił pod Lwowem; przybywszy do P. podczas pogoni za pierzchającym nieprzyjacielem, kazał król nieszczęśliwych mieszczan wywieść pod konwojem wojskowym do Brzeżan, aby tam w bezpieczeństwie zostawali, aż pokąd nie przyjdzie stosowna pora do odbudowania miasta. W r. 1676 zaczęły się P. pobudowywać, miasto uwolniono od wszelkich danin na lat trzy, a na supliki pomorzańskich mieszczan król rozdawał liczne zapomogi. Wiele gruntów nabyli żydzi od mieszczan lub tychże wdów, a liczni osadnicy wojskowi, Kozacy i inni osiadają na przedmieściach i w mieście samem. Z jesienią tegoż roku przyszło jednak znowu do boju z Turkami i Tatarami; pomorzańscy musieli znów dostarczyć żołnierza, a nawet, mimo uwolnienia od wszelkich opłat, musieli złożyć od głowy po 3 grosze. Ledwie zaciąg pomorzański wyruszył z miasta, aliści w nocy zapędził się tu tabor tatarski, a że nie mógł dostać się do miasta, wpadł na przedmieście, „nowe miasto" zrabował, zabrał dosyć ludu i księdza Saszkiewicza, a narabowawszy w cerkwi, umknął. Po potrzebie żórawińskiej doznają P. przez lat kilka spokoju, podnoszą się z gruzów, budują się piękniej i fortyfikują ze wszech stron. W ciągu tego czasu król odwiedza miasto, nadaje kośoiołowi większe fundusze, a miastu przywileje. Bo • gactwo miasta urosło do tyla, że niektórzy mieszczanie, jak np. Hrehory Gawański, brali w arendę od króla stawy, które szły za 30000 zł. rocznie. Przytem trudnili się handlem, jeżdżąc często do Gdańska, na Multany lub do Węgier. Wyrabiano tutaj futra, skóry, safiany, płótno, sycono doskonałe piwa i wódkę. Pasiek większych i mniejszych było przeszło 50, a w nich pni przeszło 1500. W r. 1684, gdy P. nową klęskę od Tatarów poniosły i prawie zupełnemu zniszczeniu uległy, przybył tu Jan III, przeznaczył 20000 złp. do rozdania między poszkodowanych mieszczan, kościołowi ofiarował ornat, zrobiony z chorągwi tureckich, zdobytych pod Wiedniem i ruszył w pochód ku Podolowi. Wkrótce potem (dnia 22 sierpnia 1684 r.), w obozie pod Białokiernicą, zatwierdził król, na prośbę mieszczan, przywileje miasta, które w czasie ostatniego napadu tatarskiego uległy zniszczenia (Zamorski, 1. e., str. 105). Powinności mieszczan były według inwentarza z r. 1685 następujące: „Czynszu każden z nich powinien zarówno dać po zł. 5 i gr. 6, a to względem robocizny, którą co tydzień powinni byli odrabiać dzień jeden, jako rozkazano. Ciż powinni teraz w lecie podczas żniwa robić każdy po 8 dni, tak ze sierpem, jako wozić snopki z pola do gumna. Z osobna czynszu, który przed tem na oprawę miasta składali, możniejsi po gr. 15, a ubożsi po gr. 8 powinni do skarbu pańskiego oddawać. Owsa, to jest odsypu, na uprząż powinni dawać półmacków 2, a pieszy półmacek je den. Przedmieszczanie z dworzyszcza powinni dawać chmielu po 4 półmaoki. Dziesięcinę pszczelną i oczkowego po gr. 8. Podczas spustu stawu miejskiego, który od Dunajowa leży i od Rosuszczynego, powinni materyi, jako to: pręcie na kosze, kołów, lasek, drzew do budy i t. d. dostarczyć. Rybę beczkową z tychże stawów, gdzie rozkażą, odwieść, po złowieniu obadwa stawy zastawić i jako najporządniej, groble opatrzee. W tych powinnościach jednak JKr. Mość na czas miastu temu sfolgowaó rozkazał, oprócz robocizny, którą powinni po 8 dni w rok odrabiać, i ryby ze stawu, gdzie rozkażą, odwieść, i stawy należycie opatrzeń". Przywilejem danym w Żółkwi d. 16 grudnia 1685 r. zrównał Jan III P. ze Złoczowem (Zamorski, 1. c., str. 108 i 109), a w dodatku do tego przywileju określił bliżej wewnętrzną organizacyą i obronę miasta (1. c., str 110 i 111). W r. 1688 bawił król znowu dłuższy czas w P. i wówczas założył tam śród lasów, na miejscu zwanem dziś „Bracką pasieką", na tak zwanej „górze Guzowskiej", letni dworzec myśliwski. Miasto cieszyło się przez cały ten czas dobrobytem, mieszczanie słynęli jako rządni obywatele. Tatarzy zapędzali się wprawdzie w latach 1687, 1688, 1690, 1691 i 1692 pod P., ale za każdym razem odparto ich szczęśliwie. W r. 1692 przybył Jan III do P. i rozchorował się niebezpiecznie. Z tego powodu zjechała się tutaj cała rodzina królewska i wielu panów. Przyszedłszy do zdrowia, wyprawił król zgromadzonym gościom zabawę w dworcu myśliwskim na „górze Guzowskiej". Ustawiono tam obóz podobny do chocimskiego, po mszy polowej wykonywano ruchy wojskowe, bito z dział, poczem wieczorem przedstawiono komedyą francuską dla pań i panów, a dla wojska i mieszczan wyprawiono bankiet. Z ówczesnego pobytu królewskiego korzystali także i żydzi. Gdy bowiem deputacya miejska z Stefanem Wirczakiem na czele składała królowi na zamku życzenia z powodu szczęśliwego wyzdrowienia, gdy bractwo kościelne i cerkiewne przybywszy ze swymi księżmi na czele oddawało królestwu hołd przynależny, wystąpiła także starszyzna żydowska z tojrą i księgami, a padłszy na kolana, błagała króla o nadanie im przywileju na wolny handel w mieście, na bóżnicę i inne dogodności, a to na mocy dawniej, w r. 1654 nadanego przywileju. Król przychylił się do prośby i d. 15 sierpnia 1692 r. nadał odpowiedni przywilej (Zamorski, 1. c., str. 123). Z końcem stycznia 1695 r. zagroziła miastu znowu orda tatarska. Mnóstwo ludu okolicznego schroniło się tutaj, a mieszczanie zostawieni tym razem własnej sile, gdyż załoga wojskowa poszła do Lwowa z hetmanem Jabłonowskim, w największej pozostawali trwodze. Nie upadli jednak na duchu, szczelnie obsadzili wały i baszty, bronili się mężnie, a jakkolwiek Tatarzy spalili przedmieścia, a nawet część zamku od południa, nie zdobyli miasta i z wielką stratą odejść musieli. Schorzały król dowiedziawszy się w Wilanowie o tem zniszczeniu, pospieszył z hojnem wsparciem i uwolnił mieszkańców od wszelkich danin i powinności. Na wiosnę r. 1695 oglądały P. po raz ostatni swego pana i króla. Wówczas położył Sobieski kamień węgielny pod pomniK, wzniesiony Stanisławowi Zahorowskiemu w Hodowie. Że śmiercią króla odmieniły się losy Pomorzan. Dobra te zostają własnością królewicza Jakuba. W r. 1699 zawarł Jakub ugodę z bratem Aleksandrem (Archiwum Krajowe u Bernardynów we Lwowie, C., t. 476, str. 593), na mocy której odziedziczył te dobra Aleksander. Posiadał on je do r. 1711. W czasie wojny północnej przebywały w P. wojska rossyjskie, to znów koronne i szwedzkie, to konfederackie pod Ledochowskim. Wr. 1707 palą miasto Sasi, w r. 1710 i 1711 wojska rossyjskie. W r. 1711, jak się zdaje, zbył Aleksander wszystkie swe posiadłości na rzecz braci, a P. przypadły królewiczowi Konstantemu. Konstanty był przy końcu swego życia mocno zadłużony, a dobra jego zostawały w dzierżawnych zastawach. Po śmierci Aleksandra 1726 r. pozostały dobra w posiadaniu jego żony Maryi Józefy, ale tylko do r. 1728, w którym królewicz Jakub stał się panem wszystkich posiadłości Sobieskich. W r. 1735 nadaje królewicz bractwu cerkwi pomorzańskiej pozwolenie trzymania pasieki oerkiewnej bez dawania od niej dziesięciny (Zamorski, 1. c., str. 160), a w r. 1738 potwierdza i rozszerza donacyą Jana III dla kościoła pomorzańskiego w r. 1687 nadaną (Zamorski, 1. c., str. 161). Po śmierci Jakuba (w r. 1739 d. 19 grudnia) objęła w posiadanie wszystkie jego dobra (11 miast i 140 wsi), a więc i P., jego córka Marya Karolina, księżna de Bouillon, a d. 11 marca 1740 r. sprzedaje je spokrewnionemu z Sobieskimi księciu Michałowi Kazimierzowi Radziwiłłowi. Za czasu Radziwiłłów idą P, dzierżawą i chylą się do zupełnego upadku. Mieszczanie ubożeją, ratusz uległ zupełnemu zniszczeniu, toż samo zamek; kościół stał niedokończony, dobra w najopłakańszym były stanie. Od Hieronima, ostatniego z Radziwiłłów dziedzica na Pomorzanach, nabył miasto, liczące wówczas 411 dymów, Stanisław Pruszyński, kasztelan owrucki, a później żytomierski, zrazu zastawą w r. 1765, a potem w r. 1788 na własność za sumę 409,918 zł. Wraz z grodem pomorzańskim nabył on także wsie: Łapajówkę, Bóbrczany, Bohutyn, Kalne, Rozhadów, Hodów, Żabiń, Chorobrów, Chrabużne, Sławnę, Pleśniany, Korobiec, Kaplińce, Glinnę, Remizowce, Szpikłosy, Machnówce i Torliów. Z nastaniem rządów austryackich traci miasto prawo magdeburskie. Ostatnim wójtem, obranym podług dawnej elekcyi, był Jan Kozłowski, sprawujący swój urząd do r. 1784. Mieszczaństwo, oddane ostatecznie pod sądy mandataryuszowskie, zamienia się w poddańcze, a według inwentarza z r. 1788 ciężą na niem następujące powinności: „1) Mieszczanie pomorzańscy i na przedmieściu zostający powinni są pańszczyzny na rok dni 9, to jest 7 dni w sierpniu, a 2 dni ciągłe wożenia z łanów pomorzańskich na folwark pomorzański odbyć powinni, ci którzy całe niwy trzymają, od czego ani żydzi niwy wzmiankowane posiadający wolnymi być nie mogą. 2) Każdy czynszu z gruntu więcej posiadanego, nowo dobytych groszy 10 od sznura jednego na rok płacić ma do dworu. 3) Dziesięcinę pszczelną, u kogo by się znajdować miała, pień dziesiąty oddawać do dworu obligowani, u kogo by nie zaszła dziesięcina, lub naddziesiątek zbywa, tedy po gr. 6 od każdego pnia płacić mają. 4) Każdy z mielników z młyna jednego czynszu na rok po zł. 25 ma płacić. 5) Podzamczanie zaś czynszu ogółem zł. 80". Po Stanisławie Pruszyńskim dziedziczy syn jego Józef, po nim Erazm, prezes ziem podolskich. Ten zrestaurował zamek i przyprowadził go do stanu mieszkalnego, ale skrzydło od południa runęło w gruzy, jako mocno zdezelowane. Po Erazmie dziedziczy syn jego Józef Pruszyński. Zrestaurował on zamek zupełnie wewnątrz, obił blachą, założył ogród, cieplarnią i przyozdobił siedzibę pięknym zbiorem obrazów olejnych. Zgromadził on także przeszło 10,000 sztychów, założył doborowy księgozbiór, kolekcyą monet, medali i starożytności, zbiór autografów królów polskich i t. p. O obrazach podaje Zamorski w Kronice obszerniejszą wiadomość na str. 171 do 176. Po śmierci Józefa poszły wszystkie te zbiory w rozsypkę, przeważna ich część dostała się za granicę, a P. nabył w r. 1879 hr. Stanisław Potocki, od niego zaś przeszły w posiadanie hr. Romana Potockiego.
[SGKP]