Portal w trakcie przebudowywania.
Niektóre funkcje są tymczasowo wyłączone, inne mogą nie działać poprawnie.

Pohrebyszcze, pow. berdyczowski

19.10.2016 19:15
Pohrebyszcze albo Pohrebyszcza, miasteczko nad rz. Rosią, pow. berdyczowski, na wzgó rzach łagodnie obniżających się ku rzeco, odl. 70 w. od Berdyczowa. Roś wije się w licznych zakrętach, brzegi jej w wielu miejscach usiane skałami; okolica pofalowana wzgórzami i głębokimi, krętymi jarami. Pohrebyszczyzna słynie wyborną glebą. Według urzędowych danych w 1881 r. w P. było 2589 chrześcian, 1868 izrael. Włościanie mocą aktu wykupnego nabyli 2107 dzies. ziemi za 103,582 rubli. Jest tu urząd 2 okr. pol. i gm, gorzelnia, 2 młyny wodne; jarmarków odbywa się 12 w ciągu roku. Cerkwi dwie, z tych Uspeńska murowana a Michajłowska drewniana. Za czasów Rzplitej obie były unickie. W parafii należącej do cerkwi Uspeńskiej, według wizyty z 1786 r. było 71 chat w P. i 15 w Hordijówce. O Michajłowskiej zaś w tejże wizycie powiedziano: „post incendium od gromu w 1746, nowo wystawiona na fundamentach starej". W 1768 r. parochem cerkwi Michajłowskiej był ks. Piotr Krzyżanowski, a TJspeńskiej ks. Bazyli Sierociński (Akta Lwow., I, str. 172—5). W 1864 r. istniejący tu stary kościołek katolicki p. w. Niepokalanego pocz. N. M. P. został rozebrany, a na jego miejscu nowy, okazalszy, troskliwością i kosztem dziedzica wymurowany. Znajdują się w nim dwie marmurowe tablice pamiątkowe, z tych jedna poświęcona pamięci Stanisława Ferdynanda Rzewuskiego, -j1786, druga pamięci Adama Wawrzyńca Rzewuskiego, kasztelana witebskiego, -J1825 r. Par. kat., dek. berdyczowskiego, ma 2369 wiernych, filią w Pliskowie i kaplicę na cmentarzu grzebalnym w Czerniawce i w Spiczyńcach. P. zdają się być bardzo starą osadą. Według niepewnych podań ludu, w zanikłych czasach miał tu stać gród Rokitna, który następnie został przemianowanym na P., a to dla tego, że po zburzeniu pierwotnego grodu, przez Tatarów czy Mongołów, same jeno zgliszcza i lochy podziemne (pohreby) od dawnych mieszkań pozostały. Wspomniony napad tatarski da się odnieść chyba do ozasów pamiętnego najazdu w 1240 roku Mongołów na Ruś. Baty, po zniszczeniu do8zczętnem Kijowa, z całą swoją nawałą, posuwając się ku stronom Halicza, mógł chyba kroczyć po tych równinach. Atoli nie ma zgoła mowy o grodzie Rokitnie w latopiscach ruskich. Dodamy i to jeszcze, że wyraz „pohrebyszcze'" nie tylko loch (piwnicę) ale i cmentarzysko, okopisko oznacza. W tem ostatniem znaczeniu użytym jest ten wyraz w dokumencie ruskim z 1545 r. (ob. Źródła dziej. Aleks. Jabł., t. VI, str. 71). Wszakże według śladów piśmiennych, miejscu temu niepodobna przyznać większej starożytności nad początek XVI w., ile że pierwszy szczegół o niem dochodzi naszej wiadomości, stosunkowo dość późno, bo dopiero pod 1545 r. W tym albowiem roku, na zamku winnickim, obok innych wielu „horodni", stała horodnia tak zw, ,,polirebyska", a P. same dzierżył wonczas niejaki Hryszko Onaśkowicz (Aleks. Jabł., Źródła dziej., VI, str. 109). W drugiej połowie tegoż wieku widzimy właścicielem Pohrebyszcz ks. Janusza Zbaraskiego. Ożeniony on był z bogatą dziedziczką księżniczką Anną Czetwertyńską, jedyną córką ks. Matfieja i Eudoksyi z Wahanowskich, która zlewem wielkiego majątku pomnożyła obszerne mężowskie imiona. Atoli Niesiecki twierdzi bałamutnie, iż P. jakoby dostały się Zbaraskiemu wianem po żonie, albowiem mamy przed sobą dokument z 1596 r., z którego dowiadujemy się, że P. były dobrami przez Zbaraskich nabytemi a nie posagowemi. Mógł je ks. Janusz Zbaraski nabyć od którego bądź z owych ziemian bracławskich, których włości przez wiek cały nękane przez dzicz pogańską, ostatecznie w końcu zniweczone zostały, co naturalnie podkopało podstawę materyalną i spowodowało stanowczą majątkową ruinę całego szeregu tejże dawnej szlachty. Dobra żony ks. Janusza zajmowały spory obszar kraju, bo oprócz przyległego Źywotowa, w skład ich wchodził głównie Daszów i Niemi rów. Ks. Janusz zaś te wszystkie imiona jeszcze powiększył dokupnem włości od zrujnowanej bracławskiej szlachty, jakoż w 1575 r. nabywa on od Pątkowskiej z domu Trębickiej Wołodarkę, Antonów, Wołodymirkę (dziś Borszczajówkę) i inne; w 1605 r. od Jacka Suprunowicza Bratkowskiego Torczycę, a od Korotkich Ładyżyńszczyznę. W ten sposób dobra te powiązawszy się w jeden olbrzymi majątkowy aglomerat, najpiękniejszą prawie część wwództwa bracławskiego zawierały. Były one atoli zrazu po większej części puste, a szczególnie P., jako leżące na ubitym szlaku tatarskim. Ks. Janusz Zbaraski był znakomitą figurą swego czasu. Jak z jednej strony był to znakomity rycerz, tak z drugiej mąż pokoju i rady, ziemianin-rolnik i kolonizator. Toć naprzemian na pracach obozowych i zajęciach ziemiańskich życie mu zbiegło. „I tak—mówi poeta— w drogo obitym swym pokoju, zawiesiwszy paiż nieprzebity, sajanę i broń ostrą, chętnie on doświadczał zabaw gospodarnej Cerery"; na zgliszczach wsi zaginionych nowe stawiał i kolonizował osady, czekając zawsze chwili, w której „trąba wezwie go bojowa", wtedy zrywał się i spadał „jak sokół na nieprzyjaciela". Za młodu jeszcze bił się w 1567 r. pod Czasnikami; później znany niemniej z zapasów swych pod Połockiem (1579), Wielkiemi Łukami, Pskowem (1582), pod Baworowem i Janowcem. Paprocki mówi o nim ,,że często we krwi pogańskiej szeblę swą maczał", liczne siły Tatarów szczęśliwie łamał, czambuły ich znaszał, jasyry odgramiał. P. jako położone na tatarskim szlaku były naturalnie osadą wystawioną na większe przygody, niż inne. Ks. Janusz nie tylko podniósł tę osadę szlakową, uczynił z niej wieś targową czyli miasteczko, a dbały o jej byt, korzystnymi obdarzył przywilejami, ale nadto pomiędzy dwoma stawami na górze wzniósł zameczek i umocnił stosownie do potrzeby. Strażniczy ten zameczek nie tylko stał się przytułkiem odtąd dla okolicznych mieszkańców w czasie nagłych i dorywczych inkursyi tatarskich, ale niemniej i do przydłuższego oporu był przysposobiony. Lud bojowy, trzymany przez księcia na zamku, czujnie też i nieodstępnie pilnował, aby się nieprzyjaciel nie podkradł pod zamek. Z zameczku tego dzisiaj nie pozostało ani śladu, pamięć tylko jego w podaniu miejscowem przechowana istnieje w nazwisku zamkowej góry. P. stały się odtąd środkowym punktem życia całej okolicy. Wioski też dokoła się nich siedliły, choć zrazu w znacznych od siebie odstępach, tak że podróżnikowi, przejeżdżającemu tędy, przyległości P. pustemi mogły się wydawać. Jakoż cudzoziemiec Erich Lassota, wysłany na Zaporoże przez cesarza Rudolfa II, tak w swoim dzienniku pisał: „D. 27 kwietnia (1594 r.) z Przyłuki przybyłem do P., miasta nowego i sporego dość, nad rz. Rosią położonego i należącego do ks. Zbaraskiego. Jedzie się tu z Przyłuki to równią odkrytą, to lasem; po drodze tej nie spotkałem żadnej wioski". Następnie, tenże podróżnik d. 17 lipca tegoż roku już z powrotem znowu przez P. przejeżdżał. „W P. — pisał— które ma zamek nad Rosią, obiadowałem, poczem wyjechałem do Przyłuki przez tak zwany „las wesoły" do „dobrej krynicy"; nocowałem w polu a 18 lipca stanąłem w Przyłuce" (Zapiski E. Lassoty, str. 15 i 56). Janusz Zbaraski był wojewodą braeław8kim i ststą pińskim i krzemienieckim. Umarł 1608 r., zostawiwszy dwóch synów: Jerzego (Hrehorego) i Krzysztofa. Ci, za życia jeszcze ojca, posiedli byli w 1596 r. dobra macierzyste (Niemirowszczyznę i inne), po śmierci zaś tegoż poojczyste, to jest resztę dóbr: Pohreby3zcze, Wołodarkę, Torczycę, Ładyżyn i in. (ob. 1596 d. 5 octobris w grodzie wwództwa bracławskiego arendy czopowego od p. Szaszkiewicza poborcy... z dóbr dziedzicznych ks. Janusza Zbaraskiego i wnioskowych wypłać, czopowego oblata; w zbiorze piszącego). Pomiędzy dobrami rustawickiemi czyli biłołowskiemi, należącemi do ks. Koreckich, a pohrebyskiemi toczył się spór graniczny jeszcze za życia ks. Janusza. Jakoż po jego śmierci w 1608 r. młodzi książęta niezwłocznie przystali na kompromis, który sądzony był przez wybranych z obu stron sędziów polubownych: Hawryła Hosckiego, chorążego kijowskiego, Wasyla Siemaszka, chorążego bracławskiego, i Adama Bohowityna z Kozierad, podkomorzego krzemienieckiego. W akcie kompromisarskim zachodzi wzmianka o dwóch wsiach, od granicy biłołowskiej w Pohrebyszczyżnie leżących, t. j, o Szeremińcach, t. j. Szeremówce i Irhaczowie, t, j. Rohaozach. (Wypis s knih hołown. trybun, lubels. wojew. brach). Młodzi atoli książęta Jerzy i Krzysztof Zbarascy, odziedziczywszy tak wielką po ojcu spuściznę, nie siedzieli doma; odrywały ich od progów domowych nieustanne wyprawy wojenne, w których czynny i chlubny udział brali. Zaledwie wrócili z cudzych krajów, kędy w wojennej ćwiczyli się sztuce, już w 1600 r. szli na wyprawę wołoską z hetm. Zamoyskim przeciw hospod. Michałowi Walecznemu (Hejdensztejn, II, str. 425). Młodszy Krzysztof, wódz czujny i dzielny, położył zasługi w 1609 r. pod Smoleńskiem, Możajskiem Tuszynem. W 1618 r. pod Oryninetn zbił pohańców, a po Chocimskiej był posłem do Turcyi. Legacyą tę chlubnie i wspaniale sprawował. Na sejmach wymową olśniewał. Był ststą krzemienieckim i soleckim, koniuszym kor. W P. kościół katolicki wybudował. Lubo był zrazu przeciwny jezuitom i nie życzył, aby to zgromadzenie zakonne na Ukrainę wprowadzonem zostało (ob. list jego w Zb. pam. Niemcewicza, t. II, str. 488), w końcu jednak udobruchał się, i do fundacyi tychże jezuitów w Winnicy z Jerzym ks. Czartoryskim pierwszy się przyłożył. Obaj bracia łożyli własny majątek na obronę kraju; trzymali też w dobrach swoich lud bojowy, doskonale w orężu wyćwiczony, z wojną obyty. Byli to żołnierze levis armaturae czyli kozacy, których z powodu tego, iż z P. pochodzili, „pohrebyszczanami" mianowano. Już w 1600 r. należeli oni do wyprawy przeciwko Michałowi Walecznemu, następnie w wojnie moskiewskiej wzięli udział, podczas której pod wodzą starszego swego Piaseckiego bili się walecznie i dokazywali „po kozacku", t. j. nieprzyjaciół szarpiąc dorywozo, niepokojąc, a kraj paląc i burząc. Śmiali w boju, ale zapamiętali w rabunku, z tej ostatniej wyprawy znakomite łupy zdobyczne wynieśli (Pisma Stan. Żółkiewskiego, str. 55—202, i Naruszewicza: Życie Karola Chodkiewicza, I, ks. V, str. 445). Ks. Krzysztof Zbaraski umarł d. 6 marca 1626 r. w Końskowoli, bezżenny, przeżywszy 42 lata. Birkowski miał kazanie na jego pogrzebie. Piasecki nagania mu jednak, że nie mógł ustrzedz się prywaty; wskazuje w nim wichrzyciela, który przez swe zabiegi o pierwsze urzędy, sporo wrzawy i warcholstwa na sejmy wprowadzał; ścigał nienawiścią zacnego Żółkiewskiego hetmana, a przez życie rozwiązłe siał zgorszenie. Jerzy ks. Zbaraski, brat starszy jego, przeżył go i wziął też po nim w spadku ogromną fortunę. Ten również, jak brat Krzysztof, za młodu żadnej wyprawy wojennej nie chybił. U Cecory swojemi rotami dowodził. W 1598 r. z Zygmuntem III jeździł morzem do Szwecyi. Przez bezinteresowną miłość kraju, gdy się Turcy u Rzpltej domagali zniesienia „ukrainnych pałanek", kazał spalić Berszadę swoją, za wynagrodzeniem mieszkańców. Pod regimentem Żółkiewskiego co roku chodził na straże pograniczne „dla ujęcia i zahamowania najazdów tatarskich". Był krajczym kor., ststą pińskim, sokalskim, wiślickim, żarnowieckim; w końcu padła mu w udziale wysoka godność, w 1620 r. bowiem został kasztelanem krakowskim. Skończył wiek swój d. 12 lipca 1631 r. nagle, i jak brat Krzysztof bezżenny, zgonem swym bezpotomnym zamknął sławny i zasłużony dom wielowładnych Zbaraskich. Spadek po Zbaraskich przeszedł naturalnem prawem na pokrewny dom ks. Wiszniowieckich, albowiem siostra Jerzego i Krzysztofa była za ks. Konstantym Wiszniowieckim, wwodą kijowskim. Wszystka jednak fortuna po Zbaraskich dopiero do syna tego ostatniego, także Konstantego, wwody ruskiego, ściągnęła się, mówi Niesiecki. Ten zaś ks. Konstanty jeszcze za żyoia swego, całą fortunę spadłą pe Zbaraskich, na Ukrainie bracł. oddał był synowi swemu Januszowi i córce Helenie, za Stanisławem Warszyckim, wprzód wwodą mazowieckim, potem kasztel, krakowskim i ststą czerkaskim (ob. w Swadzie orator, pols.: Oddawanie JOX. Jmci Heleny Wiszniowieckiej JW. Jmci Warszyckiemu Sscie Czerkas, przez JW. Jakuba Sobieskiego, Krajcz. kor. w Lublinie II, str. 83, 4, 5). Janusz Wiszniowiecki był wybitną swego czasu osobistością. Człowiek to był rycerski. W dobrach swoich liczbę ludu bojowego powiększył, na utrzymanie którego co rok 120,000 wydawał. Ze swymi bitnymi „pohrebyszczanami" Tatarów na Ukrainę napadających znosił i gromił; walczył pod Chocimem, w Moskwie z Władysławem królem i przeciwko Abazy baszy na Podolu. „Czułością jego ordyniec zrażony— mówi Twardowski— poprzestał inkursyi" bo wszędzie znajdował odpór i klęskę. On to dobra swe bracławskie, które nie były dotąd mocno zaludnione, nie bez wielkiego zachodu i kosztu, na wielką skalę zakolonizował, użyźniał ziemię i zdobił ją pięknemi, nowemi osadami. Władysław IV, nagradzając wojenne jego zasługi, mianował go hetmanem polnym, wtenczas właśnie, kiedy go śmierć zabrała. Umarł w sile wieku d. 9 listop. 1636 r. Z Eufemią Tyszkiewiczówną, która po zejściu jego ponowiła śluby z ks. Aleksandrem Lud w. Radziwiłłem, zostawił dwóch synów: Jerzego Dymitra i Konstantyna. Synowie ci byli małoletnimi i opiekunami testamentowymi tak ich, jak i ich dóbr został dziad ich ks. Konstanty i stryj ks. Jerzy Wiszniowieccy, ale gdy ci obaj w jednym roku (1641) poschodzili z tego świata, został z kolei opiekunem młodocianych książąt Jeremi ks. Wiszniowiecki. Wysłał on młodych książąt na nauki do Krakowa; atoli niebawem rok1648 przynosi walny bunt Kozaków i inwazyą na kraj Tatarów. Po zwycięskim pogromie korsuńskim Bohdan Chmielnicki wnet wyprawił pułkowników swoich w głąb kraju „dla przemysłu wojennego". Z tych Maksym Krzywonos wpadł do P., kędy się najdzikszych dopuścił okrucieństw: ludność katolicką do kościoła spędziwszy, tam ją kazał wymordować. Rabin żydowski Gabryel syn Jozuego (Heschel Schosber) powiada, iż żydów wszystkich razem wprowadzono do mieszkania stróża cmentarnego, i tam spalono; pomiędzy nimi znajdowała się kobieta bogata i poważana, którą porwały bóle porodu i która błagała wykonawcę wyroku, aby ją zostawił w pokoju, dopókąd nie urodzi, obiecując mu za to skarb, którego wskazała kryjówkę. Wykonawca przystał, zabrał skarb, ale nieszczęsna została spaloną; (ob. Brama pokuty, Elegia hist. przez znakomitego Rabina Gabryela syna Jozuego (Heschel Schosberg), w Amsterdamie u Benewisty 1651 czyli 1653, tłum. Ksawery Korczak Branicki, Paryż 1874, str, 27). Tymczasem Jeremi Wiszniowiecki, wydobywszy się z Zadnieprza i w drodze zasłyszawszy, iż Krzywonos „wszystkie włości ogarnąwszy, znosi majętność książąt młodych", wpadł był do P. d. 28 czerwca, i zastawszy tu „kościelne progi krwią napojone", w pień wyciętą ludność katolicką, za przeniewierstwo i utrzymywanie strony buntowników kilku mieszkańców powbijać na pal kazał. Nie bawił tu wszakże jak chwilę, bo następnego dnia (29 czerwca) już był w Obodnem pod Niemirowem. Ale gdy tegoż roku w miesiącu lipcu Bohdan Chmielnicki z oałą potęgą kozacką ciągnął na Wołyń, P. powtórnie w ręce Kozaków wpadły (ob. Wojna domowa etc., Twardowskiego; Pochodnia wojennej sławy JO. Ks. Jerem. Wiszniow. etc., przez Jana Białoboekiego etc., i Dyaryusz Bogusława Maszkiewicza w Zbiorze pam. J. Niemcewicza, t. V, str. 70). Chmielnicki atoli, spodziewając się nadejścia w rychle ordy z nim sprzymierzonej, rozkazał aby do P., jako do miejsca umocnionego, wszyscy mieszkańcy okolicznych włośoi pośpieszyli się schronić (Akty k ist. J. Z. R„ t. III, str. 121, dodatek). Ludno i rojno musiało być wtedy w P. Cała ludność okoliczna z żonami, dziećmi i z dobytkiem, skoncentrowaną tu była. A że fortyfikacye były mocno podniszczone, panaprawiano w celu obrony nadwerężone baszty i wały. Czujność też wojenna była wielka, straże nieustanne. P. miały teraz pozór wielkiego oszańcowanego obozu, militarnej kolonii. W 1649 r., za uformowaniem się w całej Ukrainie pułków kozackich, w P. ulokowała się sotnia kozacka z pułku Kalnickiego, której był sotnikiem natenczas Fedor Hrehorewicz (Rejestra wojsk, zapor., str. 185). Lubo z samego ppczątku buntu Chmielnickiego, pohrebyszczanie wszyscy się byli zkozaczyli odrazu, jednakże w skutek dopiero uciążliwych warunków, jakie pokój w Zborowie Rzeczypospolitej narzucił, dozwolono im bez przeszkody w kozacki rejestr się wpisywać (Bantysz, t. I, str. 237). Tymczasem dziedzice P. ks. Dymitr i Konstanty Wiszniowieccy, skoro w mężów podrośli, żądni sławy rycerskiej, chciwi przygód, pośpieszyli wnet w ogień bojów, i w bohaterskiej obronie Zbaraża, której duszą był stryj ich ks. Jeremi, „początki marsowe założyli". Ale gdy po rozejmie białocerkiewskim w 1651 r. zaledwie krótka chwila pokoju zaświtała, skorzystali z niej młodzi książęta, i zjechawszy do majętności swoich ukraińskich, w Niemirowie d. 10 grudnia t. r. uczynili dział majątkowy pomiędzy sobą. Ks. Dymitr na swoję schedę wziął ogromną Niemirowszczyznę i Berszadczyznę, ks. Konstantemu dostały się zaś w podziale: P., Czeremoszna, Budkowce, Podosy, Małynka, Wasilkowce, Ostrowce, Michałowa, Kotyjów, Stepanki, Staniłówka, futor Lewkowce, Prussy, Tałaje, Lulińce, Biłaszki, Zarudyńce, futor Smażyńce, Leszczyńce, Krupoderyńce, Mionczyńce, Zozulińce, Sarażyńce, Pawłówka, mczko Janhorodek, Rybce, Sapijówka, mczko Szyrmińce, Swityńce, Sosnówka, futor Kuźmińce, Sachny, Hor odek, mczko Spiczyńce, Dołżek, Bułaje, Żydowice, Ordynce, mczko Irhaczów, wioski spustoszone: Stanisławówka, Czernorudka, Topory, Draczyńce, Buchny, Morozowa, Mączyńce; nareszcie klucze: Borszczajowiecki, Wołodarski, Monastyrzyski i Daszowski (w zbiorze piszącego). Ale pokój białocerkiewski rozchwiał się wkrótce; nastąpiła klęska pod Batowem i kozactwo znowu kraj zalało. Książęta Wiszniowieccy byli przeto tylko doraźnymi panami swoich włości ukraińskich. Tymczasem Stefan Czarniecki, ocalały szczęśliwie z pogromu pod Batowem, niedługo potem, bo w 1653 r. krwawo się pomścił na kozakach, wycinając w pień kilka zbuntowanych miasteczek na Ukrainie, a między innemi i P. Wpadł on tu podczas odbywającego się jarmarku, i żeby rzucić postrach na inne miasta, ludność oałą wymordował, nie przepuszczając ani płci, ani wiekowi (Twardowski, Wojna domowa, cz. III, str. 84; Wieliczko, I, 128; Potrzeba Pohrebyska 1653, rkp. Bibl. Ossol.) Grdy zaś w 1671 r. Jan Sobieski Podole z tureckiego zaboru, a Ukrainę z rąk kozackich „rekuperował", wtedy P. i inne pobliższe mczka „z pokłonem" się odezwały; tenże wódz przeto wysłał do nich pułkowników Łaska i Piwa z częścią wojska, aby ci fortecę białocerkiewską, wszystkie siły i życie polskie wonczas w tych stronach utrzymującą, w żywność z okolicy tejże zaopatrywali (Kluczycki, Akta hist., 1.1, str. 713). Konstanty ks. Wiszniowiecki, wwda bełski, dziedzic P., umarł we Lwowie 1686 r. Po jego śmierci wdowa po nim Anna z Chodorowskich ponowiła śluby z kn. Janem Karolem Dolskim, marszałkiem w. ks. lit, Pani ta słynęła z rozumu i energii; niemniej znana z tajnych intryg politycznych, jakie prowadziła z hetmanem Mazepą, podczas wojny Karola XII z Piotrem W. Ks. Konstanty Wiszniowiecki zostawił z nią córkę i dwóch synów: Janusza Antoniego i Michała Serwacego. Obaj bracia ci w młodym wieku odbyli, dla kształcenia się, podróż za granicę. Znaną jest instrukcya matki ich kniaziowej Dolskiej, dana im na tę podróż, w której przy błogosławieństwie matczynem naucza jak się mają przykładać do nauk z korzyścią dla siebie i jak u dworów zagranicznych mają się zachowywać (Dzieje dobroczyn, kraj. i zagr., 1823, J\Ś 2, Wilno). Ale ciągłość wojen, zaczynając od wojen Chmielnickiego aż do wojen Doroszenka i następnych, zburzyły pomyślność Ukrainy. Lud też pospolity sprawiedliwie czasy te nieszczęśliwe namianował „ruiną". Bo oprócz potoków krwi przelanej podczas wojen, oprócz zaborów ludności przez Tatarów, jeszcze tak zwany ,,zhin" czyli hurtowne i gwałtowne wyprowadzenie kmieci ukraińskich za Dniepr, w zupełną kraj cały zamieniły pustynię. Ludność wszędzie stopniała i znikła. Kraj też przedstawiał dziwnie ponury widok. Kędy były wioski przedtem, tam się tylko pustki a niebo przed oczyma snuło. Wielkorossyjski podróżnik Łukianow około 1703 r. przejeżdżał przez okolicę Pawołoczy, P. i Niemirowa. Opustoszałość miejsc tych go przerażała. Wszędzie, kędy jechał, rozpościerały się milczące rozłogi. Tam gdzie wprzódy kwitły, mówi on, osady możne, w dostatki opływające, tam widzieć było teraz tylko sady zdziczałe i rumowiska. Nigdzie zaś ludzkiego oblicza. Wszędzie pozapuszczane były drogi, wszędzie zawadzały przeprawy trudne do przebycia. Natomiast swobodnie po całym bujał jeno zwierz dziki. Toć i P. uległy też niemniej kolei całego kraju, stały pustką. Ale niebawem Palej, który zagarnął był Chwastów i Pawołocz, zachwycił też w swoje ręce i puste P. Wiadomo, iż zuchwały ten wataż ka szeroko w tych się stronach rozgościwszy, poczynał w nich sobie jako władca samodzielny i nikomu niepodległy, formalny rząd nad niemi przywłaszczał. W zagarniętych przez siebie miasteczkach porozmieszczał sotnie swego pułku. I tak w P. stanęła sotnia Palejowców pod rozkazami Hryóka Borysenka. Brat tego ostatniego był zabity w Niemirowie w 1704 r. przez sotnika nadwornych kozaków Potockiego, niejakiego Oleksija. Borysenko zawiadomiony o tem poniósł Oleksemu zemstę: jakoż wpadłszy za ordynansem Paleja do Niemirowa, tegoż Oleksija pozbawił życia, a sam następnie w tymże Niemirowie zażegł głownię buntu (Arch. J. Z. R., cz. III). Bunt ten atoli przygasł rychło, a następnie i efemeryczne panowanie Paleja się skończyło. Ten ostatni, jak wiadomo, został przez hetmana Mazepę ujęty, a przez Piotra W. zesłany na Sybir. Jak skoro niestało herszta, rozprzęgła się natychmiast i „wolnica" jego, składająca się z czerni prostaczej, zbrodniów i rabusiów, z doraźnej li łupieży żyjących. Pomimo jednak, że Palejowcy się rozpełzli, P. nie przestały być miejscem jako tako zamieszkałem, chociaż naturalnie zaludnienie ich po rozsypce onychże Palejowców do skromniejszych o wiele musiało być sprowadzone rozmiarów. Atoli traktat Prucki w 1711 r. i należący do niego Stambulski r. 1712 zdawał się Ukrainie erę pokoju zapowiadać. Wojska rossyjskie zostały z niej wyprowadzone a hetmani polscy w 1712 r. dla odebrania jej pod zwierzchność Rzpltej wysłali z 12,000 wojska ks. Jerzego Lubomirskiego. Tymczasem Kozakom siczowym, którzy w skutek traktatu Pruckiego, opuścili starą sicz, jako już do Turcyi należącą a osiedli w nowej, nie w smak było to zajęcie przez wojska polskie Ukrainy, do której posiadania sami rościli pretensye. Jakoż Perebijnos, herszt ich, wpadł w Ukrainę bracławską i w P. wyciął dwie konsystujące w nich chorągwie wołoskie. Zaczem Lubomirski bezzwłocznie musiał wysłać od Połonnego wielkie podjazdy, które Kozaków zniosły, lubo z wielką pracą i krwi rozlewem, bo aż do siczy za nimi dotrzeć musiały (Otwinowski, str. 191). „I tak owego roku— mówi współcześnik— Ukrainę odebrano & fortece prezydyami osadzono". Szlachta powróciła też do swoich dóbr a Ukraina przez odnowienie zaludnienia, dzięki gospodarczej ochocie szlachty, zaczęła stopniowo wychodzić z długiego stanu dziczy, w jakim dotąd zostawała. Dziedzicem P. był wtedy ks. Janusz Wiszniowiecki. Za jego posiadania rozległe obszary dóbr jego zaczęły się na nowo osiedlać. Ludność zewsząd zapraszano na półwolne słobody. Wsie podczas „ruiny" pozatracane bez śladu, zaczęły się też odradzać, jak: Biłaszki, Horodek, Lulińce, Mytnica Toporowska, Staniłówka, Szyrmówka i Jarmoszówka. P. niemniej stanowić zaczęły dość pokaźne miasteczko. Ks. Janusz pozwolił tu żydom osiadać, handlować i zajmować się rzemiosłami. Wznieśli tu oni swoją synagogę. Mczko się ożywiło handlem przez przybywających na sławne jarmarki. Odwiedzali je kupcy zagraniczni, moskiewscy i tureccy. Zarząd dóbr jak i urządzenie onych, było powierzone t. zw. gubernatorom. W 1731 r. gubernatorem P. był niejaki Rządkowski (Arch. J. Z. R., cz. 6, 1.1, str. 361). Ten wioski osiedlone oddawał w dzierżawę. Włościanie też doznawali opieki tak dziedzica jako i jego. Podczas rządcowstwa jego wieś Lulińce trzymał kontraktem arendownym niejaki Józef Łaganowski, ale ten za pociąganie poddanych do niesłusznych robót miał przez tegoż rządcę Rządkowskiego przeciwko sobie wytoczony proces, w skutek którego został przez sąd winnicki „za angaryzowanie i violencye poddanych" skazany na banicyą (tamże, str. 361, w dodatku). W 1733 r. komisarzem dóbr pohrebyskich był niejaki Wood, miecznik inflancki, a w 1735 r. Jerzy Jandukiewiez (tamże, str. 136 — 137). Zkolonizowaniem dóbr, podniesieniem w nich pracy gospodarczej na większy rozmiar, rządcowie ci niepospolity przyrost dochodów dziedzicowi zapewnili. Ale ta cała praca produktywna, mozół i zachód ów gospodarczy, przerywanym był nieraz fatalnie przez zuchwałe z siczy hajdamackie najazdy, które już miały stać się kraju tego jakby dziedziczną klęską. Już w 1737 r. hultaje ci koło P. porabowali sioła nowo osiadłe, ludzi pozabijali, dobytek zabrali (Arch. J. Z. R., cz. III, t. 3, str. 207). Ale w, 1738 r. ciż hajdamacy pod wodzą Charka Żyła, Grzywy i Iwana Medwedia, wpadłszy do P. i zamek podstępnie opanowawszy, zgładzili komisarza Jana Szczeniowskiego, wojskiego żytomierskiego, oraz kilku ze szlachty, a także i żydów wielu, bądź w zamku szukających schronienia, bądź w mczku pozostałych. Poczem zapalczywie rabować zaczęli. Pieniędzy i rzeczy zrabowanych przez nich na 400,000 złt. obliczano (Arch. J. Z. R., cz. III, t. 3, str. 279). Ks. Janusz Wiszniowiecki umarł 10 stycznia 1741 r. we Lwowie jako kasztelan krakowski. Zacna to była postać, osobistość sympatyczna. Serce miał dla przyjaciół otwarte, serdeczny, poczciwy, przytem pan szczodrej ręki. Kochankiem też był szlachty. Układał wiersze, ale pod cudzem imieniem: Ign. Olszańskiego, kanonika krak., albo Gabr. Bogdańskiego. Miał on za sobą Teofilę Leszczyńską, która przeżyła go i w 1741 r. intromisyą wzięła do klucza pohrebyskiego. Następnie córka tejże ks. Franciszka Urszula Wiszniowiecka, ostatnia dziedziczka domu swego, przez zamęźcie z ks. Michałem Kazimierzem Radziwiłłem, dobra mu imienia swego wniosła. Ale hajdamacy z wielka szkodą kraju nie przestawali nachodami swymi ze siczy nękać wciąż okolicę P. Co chwila burzyli oni jej spokojność. Bo jeżeli nie napadali na dwory i wioski, to po drogach natomiast czyhali oni na grosz wędrowca lub towar kupca. Handel w tych stronach z ich powoda był też narażonym na wiele przeszkód i niebezpieczeństwo. Jakoż w 1746 r. kupców z jarmarku pohrebyskiego powracających, napadli na szlaku i zrabowali. Szajką tą dowodził niejaki Kleofas „ad omnia ne fas wyuzdany rozbójca" (Arch. J. Z. R„ cz. III, t. 3, str. 367). Pohrebyscy nadworni Kozacy często owych hajdamaków łapali; pojmanych osadzano w zamkowem więzieniu. Urząd miejski ołycki, za mandatem ks. Radziwiłła, zjeżdżał umyślnie do P. tak dla wyprowadzenia śledztwa z nich, jak i następnie każnienia (tamże, 393—-5). Ks. Michał Kazimierz Radziwiłł, hetm. w, lit., znany w popularnych dziejach kraju z przysłowia „Rybeńko", w 1747 r. po raz pierwszy zjechał z Ołyki do P. dla od wiedzenia swoich dóbr ukraińskich (Kuryer Polski). Milicya nadworna musiała wciąż czuwać mocno nad zasłonieniem dóbr od łupieztw hajdamackich i rabunku. I tak gdy w 1749 r. Udalryk ks. Radziwiłł z Berdyczowa, znany cudak i ekscentryk, szykując się z wielkim rozgłosem i zachodem na wyprawę czyli tak zwaną wyprawę hajdamacką, wezwał Lipieckiego, dowódcę milicyi pohrebyskiej, aby go wsparł doraźnie swoją siłą zbrojną, tenże dowódca odpowiedział, iż nie może zadość uczynić wezwaniu, gdyż musi on sam z railicyą nadworną nieodstępnie dóbr pohrebyskich powierzonych mu pilnować od nieustannie wkradających się kup hajdamackich (ob. Udalryka Radziwiłła: Dyaryusz podjazdu mego na hajdamaków expediowanego R. P. 1749). W 1751 r. książę hetman fundował w P. kościół i klasztor zakonu św. Franciszka Conventualiuin; w tymże roku ks. Kajetan Sołtyk, biskup emauski, koadyutor kijowski, poświęcał go, a w 1754 r. parafię dlań wydzielił (Acta Diaecesis Kijov.). W 1754 r. superyorem konwentu franciszkanów był ks. Wojciechowski. Książe hetman dwa razy się żenił i miał liczne potomstwo, ale z pierwszego małżeństwa, t. j. z Urszuli Franc. ks. Wiszniowieckiej, pozostawił jedynego syna ks. Karola, zwanego Panie Kochanku, i dwie córki: Konstancyą Teofilę starszą, która wyszła już po śmierci ojca za Ignacego Morawskiego i młodszą Katarzynę Karolinę, poślubioną d. 13 czerwca 1758 r. w Nieświeżu Stanisławowi Ferdynandowi Rzewuskiemu, podstolemu lit., sście chełmskiemu. W intercyzie ślubnej tego ostatniego powiedziano, że książę hetman z ojczystego majątku daje córce swej Katarzynie Karolinie w posagu 200,000 złt., wyprawę zaś in valore 100 tysięcy. Macierzyste zaś dobra po żonie swej Franciszce Urszuli z Wiszniowieckich oddaje obydwom córkom swoim do podziału, a mianowicie: księstwo Czartoryskie, klucze: jampolski, białokrynicki, białokamieniecki, hrabstwo żmigrodzkie, pałac z jurydyką w Krakowie, Szędzno, a na Ukrainie klucze; pohrebyski, konelski, moszeński, białojezierski i międzyrzecki. Wacław zaś Rzewuski, hetman polny kor., ze swej strony przyrzekł dać synowi Stanisławowi Ferd. klucz targowicki (na Wołyniu). Książe Michał Kazimierz Radziwiłł zakończył życie dnia 15 maja 1762 r. w Nieświeżu. Dział dóbr macierzystych pomiędzy córkami tegoż księcia, t. j. Teofilą Konst, panną a Karoliną Katarzyną Rzewuską w 1759 r. dopełniony, uczynił tę ostatnią dziedziczką, pomiędzy inn ami, i Pohrebyszcz. W 1759 r. zarządzał majętnością pohrebyską niejaki Schabicki (Arch. J. Z. R., cz. VI, t. 1, str. 507). Ale hajdamacy wycieczek swoich łupieżczych na Ukrainę polską czynić nieza przestawali, nieustannie sobą zatrudniając oręż komend polskich. W 1759 r. hultaje ci grasowali znowu w najbliższej okolicy P. Regimentara Mrozowicki, obozując pod Dziunkowem, wysłał Barczewskiego z podjazdem przeciwko nim. Przy spotkaniu się hajdamacy poszli w rozsypkę; wielu poległo na miejscu; Barczewski 15 żywcem do obozu przyprowadził, z których 4-ch w P. egzekwowano szubienicą {Kuryer polski). Tegoż roku w P. fanatyzm żydowski dopuścił się był ohydnego ekscesu. Żydzi tutejsi przed wielkanocnemi świątkami zamordowali dziecię chrześciańskie. Ojcem tego dziecięcia był sługa cerkwi kuliszow8kiej. Rabin miejscowy, strwożony wypadkiem, uciekł. Poszlakowanych zaś o morderstwo dla indagacyi w więzieniu osadzono, a następnie po kary do sądu odesłano. Biskup unicki ks. Wołodkiewicz rozkazał ciało dziecięcia w cerkwi radomyskiej w osobnym grobie pochować (Kuryer polski). W 1767 r. d. 30 września zjechała na grunt mczka P. komisya, przez sejm wyznaczona, dla rozgraniczenia wwdztwa bracławskiego z kijowskiem (Vol. leg., t. VII, str. 217). Rozruchy ukraińskie z 1768 r. dały się i P. we znaki. Hultaje pod wodzą Ptasznika i Diaczenka opanowali mczko, co im przyszło z łatwością, ile że miejscową nadworną milicyę dziedzic Stan. Ferd. Rzewuski oddał był w rozporządzenia konfederacyi barskiej. Nastąpiły też zgrozą przejmujące sceny. Kościół został złupiony; w zamku i mczku obficie krew przelana. Stanisław Ferd. Rzewuski, podstoli lit. (1759 r.), chorąży w. lit. (1760), ssta chełmski, nareszcie konfederat barski i feldmarszał-lejtenant wojsk cesarsko-austryackich, umarł w P. d. 16 czerwca 1786 r. z rany w nodze odnowionej, którą przy zdobyciu Krakowa otrzymał. Zostawił on trzy córki: Franciszkę za Janem Rdułtowskim, chorąż. nowogródz., Teofilę za Ksawerym ks. Lubomirskim i Annę za Augustem Platerem, i dwóch synów: Adama Wawrzeńca i Seweryna. Jeszcze za życia jego córki i synowie przyszli do posiadania dóbr macierzystych, których w 1875 r. dział pomiędzy sobą uczynili. I tak Teofila ks. Lubomirska wzięła klucz międzyrzecki i białozierski; Franciszka Rdułtowska otrzymała Bosówkę, z wsiami Uhłowatą, Paryskami, Ochrymową, Popudnią, Terlicą i Jurkową; Anna zaś Augustowa Platerowa, kasztelanowa trocka, wzięła Bereźnę Wielką, Morozówkę, Szapijówkę, Towstę, Roliaczów, Borkowce, Krupoderyńce, Porczyńce, Bosybród i Popowce; na schedę zaś brata Seweryna dostała się: Hopczyca, Sachny, Leszczyńce, Buchny, Topory i Rzewucha, a na schedę Adama Wawrzeńca: Pohrebyszcze, Pawłówka, Prycowa i Biłaszki. W 1788 r. chłopstwo ukraińskie zaczęło się buntami odgrażać. Zdarzyło się, że w tymże czasie poddani pohrebyscy napadli zuchwale na zamek tutejszy i ekonomicznego zawiadowcę czynnie znieważyli (Dziennik handl., 1788, czerwiec, list z Ukrainy, str. 462). Z jednej strony wieść o morderstwie niewierkowskiem, z drugiej incydent ten pohrebyski sprawił niemiłą panikę pomiędzy szlachtą. Poczytywano to albowiem za zaród nowych rozruchów. Te dwa wypadki obiły się nawet donośnym echem i o sejm czteroletni. Szczęśliwie, że się to wszystko przecież na płonnych jeno skończyło postrachach. Adam Wawrzeniec Rzewuski, dziedzic P., w 1789 r. przez sejm czteroletni wyznaczony został posłem do Danii; wróciwszy z tego poselstwa usunął się wkrótce w zacisze domowe do P., gdzie 5 listopada 1790 r. otrzymał po Adamie Felkerzambie kasztelanią witebską. Był to obywatel krajowi wysłużony, weteran walk sejmowych. Biegły na swój wiek mówca i poeta. Wiele posiadał nauki i oczytania się. Oprócz artykułów prozą i wierszem, umieszczonych w czasopiśmie Zabawy przyjemne i pożyteczne (1764—1779) i w Żniczu z r. 1834, wydał z druku: 1) Myśl o refomie rządu republikańskiego (Warsz., 1790, t. I, część druga, więcej nie wyszło); 2) O proponowanej przez dwór londyński cesyi miasta Gdańska cum territorio, dla dwora berlińskiego uwagi (bez miejsca druku i roku); 3) Mowa miana przy otwarciu gimnazyum w Kijowie (Krzemieniec, 1812). Po upadku Rzplitej był Adam Wawrz. hr. Rzewuski marszałkiem gub. kijów, i senatorem państwa rossyjskiego. Kościół katolicki w P., fundacyi ks. Radziwiłłów, zniweczony pożarem w 1817 r., był troskliwością hr. Adama Wawrzeńca na nowo z muru odbudowany. Protokół archidyakonatu kijów, z 1819 r. mówi: „Kościół w P. miał sumę 23000, przytem intratę z altaryi przy tymże kościele W W. Kuczalskich złt. 350, i do tego futor z polom, tudzież z altaryi W W. Kwiatkowskich 350 złt. Obecnie kolator Adam Rzewuski, senator; wikarya przy tem kościele, kolatorem jej Franciszek Szydłowski; altarya pierwsza, kolatorem jej Józef Grabowski, altarya druga, kolatorem Antoni Piątkowski". W 1803 roku proboszczem tego kościoła był ksiądz Józef Malinowski, altarzystą ksiądz Stanisław Łaganowski, a w 1819 r. proboszczem ks. Bazyli Palej Beregowicz. Adam Wawrz. hr. Rzewuski umarł 1825 r. Zostawił on z Justyny Rdułtowskiej liczne potomstwo, t. j. cztery córki i trzech synów: hr. Henryka, dziedzica Cudnowszczyzny, znanego w literaturze naszej pisarza; hr. Ernesta, właściciela Dziunkowa, i hr. Adama, generała lejtenanta wojsk cesarsko-rossyjskich, obecnego dziedzica m. Pohrebyszcz z przyiegłościami. Rezydencyą dziedziców stanowi ozdobny dworzec staroświecki, murowany, jednopiętrowy, ze skrzydłami w podkowę, otoczony klombami starych drzew. Obok starego dworca wznosi się pałacyk w stylu ostrołukowym, śród zieleni pięknego ogrodu. W starym dworcu mieszczą się zabytki po przodkach, portrety, archiwum, galery a obrazów, w której znajdują się z ważniejszych dzieł: Tycyana: Kobieta na wpół leżąca; Murilla: N. Panna z dzieciątkiem Jezus i św. Magdalena; portret Angeliki Kauffman, jej pędzla; dwa portrety Adama Wawrz. Rzewuskiego, kaszt, witebskiego, jeden przez Lawrenc'a, drugi przez Lampiego; Greuzego: Familia Saska; kilka płócien Smuglewicza; rysunki Orłowskiego etc. Do klucza pohrebyskiego, oprócz P., należy miasteczko Dziuńków i wsie: Nakazne, Rozkopana, Adamówka, Nizgórce Małe i Jarosławka, w ogóle 17459 dzies. ziemi przed uwłaszczeniem.
[SGKP]