Portal w trakcie przebudowywania.
Niektóre funkcje są tymczasowo wyłączone, inne mogą nie działać poprawnie.

Domowe śledztwo

7.07.2022 17:40
Z kuferka prababci cz. II

Opowiadanie z książki z serii "Z kuferka prababci" - cz. II
Rok wydania 2020
Autorami są dzieci ze szkoły w Grzegorzewie na Litwie
Wydanie sfinansowane przez Fundację "Orlen"

Z kuferka prababci - o projekcie i spis wszystkich numerów.

Domowe śledztwo

Autor: Milena Jermak (kl. 4b), Gimnazjum w Grzegorzewie

Bardzo często na lekcjach opowiadamy o swojej rodzinie. Rodzina to tato, mama, rodzeństwo, dziadkowie i babcie i tylko o nich potrafię opowiedzieć. Nieraz się zastanawiałam... przecież moi dziadkowie też byli dziećmi i mieli rodziców. Ich rodzice, to moi pradziadkowie. A jak wyglądali ich rodzice? Czarno-białe zdjęcia milczą, więc z mamą rozpoczęłyśmy śledztwo - tak, jak to robił detektyw Pozytywka. Mama rozpytywała babcię, notowała. Ja, na podstawie opowieści i zdjęć, zrobiłam rysunek... To jest nasze drzewo genealogiczne.
Chciałabym opowiedzieć o swoich przodkach Drewskich, którzy urodzili się i mieszkali w Turgielach w rejonie solecznickim, ok. 10 km od granicy białoruskiej. Prapradziadek Jan był zdolnym krawcem; szył kożuchy, które podobno w tamtych czasach były modne. Praprababcia Jadwiga zajmowała się dziećmi i gospodarstwem.
Ciężko pracowali, bogaci pewnie nie byli, bo mieli pięcioro dzieci. Byli szanowanymi, dobrymi i sprawiedliwymi ludźmi. Pewna historia, którą opowiem, świadczy o ich dobrych sercach. Była wojna z Niemcami. Turgiele zamieszkiwało wielu Żydów. Było tam osiedle targowe, a oni lubili sprzedawać. Mieli swoje sklepiki, tzw. "żydowskie ławki" z różnym potrzebnym towarem, a najwspanialszym smakołykiem dla dziecka były słodycze i przepyszne bułeczki. Rozpoczęło się gwałtowne spędzanie Żydów do centrum wsi, by załadować ich do transportu i wywieźć nie wiadomo gdzie. Pewna młoda przerażona rodzina żydowska poprosiła o ukrycie w piwnicy.
Moi pradziadkowie strasznie się bali, ale się zgodzili. Młodzi zostali uratowani. Bardzo chcieli wynagrodzić pradziadków, więc dali im sakiewkę ze złotem. Któraś z prababć pamięta, że sakiewkę zakopano w domu lub obok niego. I do dzisiaj często żartuje się w rodzinie, że nadszedł czas na rozkopki.
Nie mogę nie wspomnieć o swojej prababci, Ludwice Drewskiej-Dziatłowskiej, córce Jana i Jadwigi, która miała tak piękne polskie imię i pracowała jako położna w szpitalu w Turgielach.
Moja mama wytłumaczyła mi, czym zajmuje się położna w szpitalu i teraz już wiem, że bociany nie przynoszą dzieci. Babcia była miłą i dobrą dla ludzi osobą. Potrafiła szydełkować i haftować. Niektóre jej prace zachowały się do dzisiaj.
Całe rodzeństwo babci w roku 1948 wyjechało do Polski tylko ona nie mogła, ponieważ opiekowała się starym i chorym ojcem. Dowiedziałam się w ten sposób, że mam wielu krewnych w takich miastach jak: Giżycko, Gdynia, Malbork i Warszawa. I... mam nadzieję, że kiedyś ich odwiedzę.
Mąż babci, Mieczysław Dziatłowski, mój pradziadek, był inżynierem-mechanikiem. Całe życie pracował jako kierownik warsztatu samochodowego w pobliskich Pasiekach (wieś). Uwielbiał swoją rodzinę - córki: Janinę (moja babcia) i Irenę, a zwłaszcza wnuczki: Dianę i Ilonę. Moja mama Diana pamięta wiersz o krasnalku, który dziadek znał na pamięć i często mówił go dziewczynkom na dobranoc.

KRASNALEK NA CHOINCE

Usiadł w gęstych igiełkach
Tuż, tuż, przy korze,
Niczym w świerkowym borze
Usiadł sobie o wieczorze
Tyciuchny skrzatek,
Przyjaciel dziatek,
Powiernik lalek,
Krasnalek.
Siedzi, nóżkami kiwa.
Ależ tu dziwa, oj dziwa !
Wśród tęczowych igraszek
Kręci głową jak ptaszek.
Mikołajka grzecznie wita,
Złote nitki w łapki chwyta,
W jabłuszka zatapia ząbki,
Dmucha coś do szklanej trąbki
Nad świeczką go pokusiło,
I kichnął z wielką siłą!!!
Swąd.
Iskiereczka...
Dymu wstążeczka
I...ciemna świeczka.
Wskoczył wyżej jak wiewióreczka,
Rozbujał barwnego kruka,
Aniołkowi musnął piórka..
Tss... Aniołek nie usłyszy,
Kto karmelki chrupie w ciszy,
Zresztą... święta, nie ma grzechu
Jak mysz skrobie się w orzechu
I strącając śniegu płatki,
Sięga w gąszcz po czekoladki
Potem, lekki niby duszek,
Hop, przeskoczył przez łańcuszek
W światełkach świecidełkach
I znów po gałęziach hula.
Nagle usiadł - Co to, kula?
Tam do licha! Co też spadło?
Przed bombiaste to zwierciadło?
Co się w kuli tej odbija?
Czyja to jest głowa, szyja?
Któż takiego widział stracha?
Cha-cha! Cha-cha!
Cha-Cha! Cha-Cha!
Ależ ten łeb, jak u grzyba,
I ten nochal, nie mój chyba!?
Hej, ze śmiechu pewnie trzasnę,
Toż to moje liczko własne!
I, pocieszne strojąc minki,
Krasnoludek fik! z choinki.
Całe szczęście, że w koszyczek
Z kolorowych upadł łyczek
Byłby sobie z tej radości
Pogruchotał skrzacie kości
Na choince świeczki gasną
Dobrze mieć kolebkę własną
Przy ostatniej świeczce,
W ślicznej kolebeczce,
Pogryzając piernika,
Krasnal oczy przymyka.
Gałązeczka lekko drży,
Złota nitka w cieniach lśni.
Przyjaciel dziatek,
Tyciuchny skrzatek,
Powiernik lalek,
Krasnalek
Śpi.

Tam w Turgielach urodziła się moja babcia, Janina Sieja. Ona również całe życie poświęciła dzieciom. To ona wychowywała całą moją klasę, ponieważ pracowała jako wychowawczyni w przedszkolu. Teraz opiekuje się mną i moją siostrą Sofią. Zna wiele ciekawych historii, ale cyt… te zachowamy dla moich dzieci.
Kim zostanę? Położną? Nauczycielką? Wiem dobrze... będę dobrą, miłą i szanowaną osobą, tak jak moi przodkowie. I tylko to się liczy!