Portal w trakcie przebudowywania.
Niektóre funkcje są tymczasowo wyłączone, inne mogą nie działać poprawnie.

Sandomierz 9.02.1863

Id
345
Data
9.02.1863
Miejsce
Sandomierz
Region
Sandomierskie
Zdjęcie
brak
Inne nazwy
brak
Artykuł
brak
Opis
Część oddziału, rozbitego w Słupczy, połączyła się ze stojącym w Sandomierzu oddziałem Jana Nepomucena Rayskiego. Gdy jednak moskale szykowali się do zajęcia miasta, Rayski opuścił Sandomierz i rano 9. lutego ruszył ku Koprzywnicy. Nieprzyjaciel uderzywszy na puste miasto i wszedłszy do niego, oswobodził 3 oficerów i 60 szeregowców, którzy byli jeńcami Rayskiego.

[Koseła Roman, W Sandomierzu po klęsce nad Słupczą, Ziemia Sandomierska 1933 nr 4]
Ludność spodziewając się bitwy, zaczęła szukać schronienia w miejscach najbezpieczniejszych. Było to w pierwszym rządzie t.zw. lochy oraz klasztor benedyktynek. Ten ostatni wybrali sobie mieszkańcy, znajdujący się za murami miasta. Rozpoczęła się tedy wędrówka z dziećmi i dobytkiem do zabudowań przy kościele św. Michała.
Tymczasem nadciągnęli pierwsi rozbitkowie z pod Słupczy i Dwikóz i zaczęli myśleć o daniu oporu. Od razu zaczęto wznosić barykadę w bramie Opatowskiej i w dzisiejszej ulicy Sokolnickiego tuż na linji dawnych murów miejskich, a więc pomiędzy nowym domem szpitalnym a ocalałemi do dziś resztkami murów (domy do nich dziś dobudowano) po drugiej stronie ulicy. Materjałem na to były sprzęty domowe, deski, ziemia oraz gruz z rozbieranych właśnie wtedy murów fortecznych. W pracy tej bardzo czynna była młodzież szkolna i alumni seminarium. (Kilku z nich złożyło potem głowy w powstaniu, kilku skończyło na emigracji).
Około południa słychać było już pierwsze strzały tuż pod samym Sandomierzem. Moskale szli pasem od dołów Gołębickich po Pieprzówki. Główne siły ich zmierzały od Czwartku (gdzie dziś cegielnia pod Pieprzówkami wzdłuż gościńca Zawichojskiego na zabudowania benedyktynek i dworek p. Strużyńskich.)
Walka jednak niedługo trwała. Piechota rosyjska, gęsto strzelając, szła na bagnety na miasto, z którego murów i barykad słabo odzywały się strzały Puławiaków. Bronić miasta nie było komu. Z powstańców zaledwo kilkunastu zostało, aby jako tylna straż osłaniać odwrót kolegów, których część usiłowała przedostać się przez lód do Nadbrzezia, część cofnęła się na Samborzec, część zaś zbiegła do Kobiernik i Milczan, skąd chłopi, przebrawszy ich w sukmany, wywieźli zbiegów w doły pod Radoszkami, a stamtąd nocami na Bożydar, Mściów wyprawiali na prawy brzeg Wisły.
Czy w czasie tej krótkiej obrony Sandomierza były jakie ofiary w ludziach — na razie nie udało się odszukać, faktem jest jednak, że po wkroczeniu do miasta moskali rozpoczął się rabunek, trwający do następnego rana.
Nazajutrz po zajęciu przez moskali Sandomierza odbyło się uroczyste nabożeństwo, odprawione przez popa Ziabłowskiego (takie nazwisko podały osoby opowiadającej. Według świadków owych zdarzeń nabożeństwo to miało się odbyć na obszernym placu przed dzisiejszem seminarjum żeńskiem. Ziabłowski w swem przemówieniu do "zdobywców Sandomierza" miał podobno podkreślić nieludzkość rabunku i, grożąc karą Sprawiedliwego, nawoływać do zwrotu zagrabionych rzeczy. Część łupu podobno wrócono ograbionym, część zdobyczy poszła pomiędzy przekupni, Ziabłowski jednak miał być obity przez kozaków.
Uwagi
brak
Link do tego rekordu
Link wewnętrzny GP (BBCode)