Z Chocza ruszył Taczanowski do Grojdzic, a dowiedziawszy się o zbliżaniu się znacznej kolumny nieprzyjacielskiej z Kalisza, cofnął się znowu do Myszakowa, tam przenocował, poczem ruszył do Grabieńca i Dąbroszyna. Już zbliżał się do Rychwału, gdy koło Dąbroszyna otrzymał wiadomość, że w mieście znajdują się moskale. Powstańcy więc przeszli niespostrzeżeni od nieprzyjaciela bokiem i stanęli w lesie. Zaledwie jednak zdołano się nieco pokrzepić, gdy wideta doniosła, że żwirówką od Konina idzie 30 objeszczyków. Dwa plutony jazdy otrzymały rozkaz wykonania szarży. Pluton Stefana Zakrzewskiego pocwałował naprzód, a za nim drugi w rezerwie. Moskale dali ognia z karabinków, zawrócili konie i pierzchnęli. Ułani powstańczy zarąbawszy 2, zraniwszy 4 i 9 zabrawszy do niewoli, wrócili do obozu. Taczanowski przypuszczając słusznie, że rozbitki dadzą znać o jego oddziele, kazał rozpalić ognie obozowe, poczem bez zwłoki mszył do Koła.
[Ojczyzna, dziennik polityczny, literacki i naukowy 1865 nr 6]
Pod Dąbroszynem, gdzie nasi napadli na oddział z 30tu objezdczyków złożony, jadący szosą pod lasem. Z tych lOciu wzięli do niewoli, a 4ch ubili. Napad ten wykonał z rozkazu Taczanowskiego, podporucznik P. Zakrzewski z plutonem konnicy, któremu później drugi pluton, także z obozu Taczanowskiego przybył w pomoc.