Portal w trakcie przebudowywania.
Niektóre funkcje są tymczasowo wyłączone, inne mogą nie działać poprawnie.

Horki 6.05.1863

Id
797
Data
6.05.1863
Miejsce
Horki
Region
Mohilewskie
Zdjęcie
brak
Inne nazwy
Górki, Hory-Horki
Artykuł
brak
Opis
[Zieliński S., Bitwy i potyczki ....]
Na czele oddziałku około 90 młodzieży wpadł Ludwik Zwierzdowski (Topór) o godzinie 2. w nocy na 6. 5. do miasteczka Horki. Podzieliwszy oddziałek na cztery części, równocześnie w kilku punktach zaatakował załogę, która liczyła 200 ludzi. Załoga, rozlokowana po mieście, została pokonana, przyczem dostał się do niewoli komendant inwalidów, broniący się uparcie oraz 30 żołnierzy. Przy ataku na koszary poległ przywódca młodzieży instytutu agronomicznego w Horkach, Domaradzki. Zabrawszy 15.000 rubli, konie i t. d. opuścił Zwierzdowski miasto o godzinie 2. po południu z oddziałem zwiększonym zastępem młodzieży z miejscowego instytutu.

[Maliszewski E., Rok 1863 na kresach mohilewskich...]
Wydano rozkazy, oddział sformował się i wkrótce po północy wkroczył do Horek. Trzy główne punkty należało opanować lub przynajmniej
unieszkodliwić: koszary, wraz z położoną koło nich zbrojownią, urząd powiatowy, w którym mieściła się kasa, dom komendanta inwalidów i wreszcie—gmachy instytutu, gdzie w internacie rządowym mieszkało kilkudziesięciu studentów Rosjan. Stosownie do tych zadań, oddział podzielony został na cztery części. Najsłabsza z nich, jak się zdaje, konnica, otoczyła instytut, trzy pozostałe ruszyły do ataku na koszary, dom komendanta i urząd powiatowy. Pozatem kilku dobrych strzelców ustawiono na wylotach dwóch głównych ulic horeckich, aby w razie potrzeby ostrzeliwali je wzdłuż i nie dopuścili przez to do gromadzenia się sił nieprzyjacielskich.
Podczas najgłębszej nocy, przed godziną drugą, oddziałek studentów stanął przed koszarami. Było w nich teraz tylko czterech żołnierzy, piąty z karabinem stał na straży u wejścia. — Rzuć broń! — zawołano. Gdy żołnierz zwlekał ze spełnieniem rozkazu, rozległ się strzał z rewolweru i pierwszy przedstawiciel siły zbrojnej rosyjskiej padł na ziemię nieżywy. Na wszczęty hałas wybiegli wnet z karabinami czterej pozostali żołnierze. Rzucił się na nich dzielny student Wojciech Domaradzki, lecz padł, zakłóty bagnetami. Wówczas powstańcy wparli z powrotem żołnierzy do koszar i podpalili drzwi. Drewniany dom buchnął szybko jednym wielkim płomieniem, grzebiąc schowanych w piwnicy czterech obrońców.
Niemniej szybko i energicznie sprawili się uczestnicy innych napadów nocnych w Horkach. W urzędzie powiatowym zabito wartowników, zabrano kasę podręczną, wywieziono wielki, okuty kufer, w którym podobno mieściło się 15 tysięcy rubli, a sam dom spalono. Zbrojownię wypróżniono całkowicie, zabierając karabiny, naboje, proch i t. p.; wzięto następnie do niewoli naczelnika komendy inwalidów, wraz z dwoma wartownikami, oraz żołnierzy pojedynczych, którzy na odgłos dzwonów, gdy bić zaczęto w cerkwi na trwogę, wybiegli na ulicę i zaskoczeni zostali przez powstańców; uciszono wreszcie i dzwony przy pomocy kilku kul, należycie wycelowanych. Tylko pożar, wszczęty od razu w paru punktach, szerzył się do rana, niszcząc około pięćdziesięciu domów.
Budzący się dzień 6-go maja zastał Horki w ręku powstańców. Opanowane były przez młodzież polską główne punkty miasteczka, naczelnik załogi rosyjskiej znajdował się w niewoli wraz z 10 żołnierzami, poległych Moskali było dwunastu. Polacy zaś podczas tego śmiałego napadu stracili tylko jednego studenta zabitego (Domaradzkiego), a dwóch mieli rannych. W warunkach, w jakich się toczyło powstanie, było to wprost świetne zwycięstwo.

[Kurier Wileński 16.5.1863 (promoskiewski)]
Miniserjum dóbr państwa otrzymało drogą telegraficzną wiadomość, iż w nocy z d 23 na 24 kwietnia (kal. jul.) banda powstańców pod dowództwem Ludwika Topora napadła na m. Horki gub. mohilewskiej spaliła w mieście do 30 domów, zrabowała podskarbiostwo i cekhauz, pociągnęła po większej części z musu (pod przymusem) do 50 osób z uczącej się młodzieży, zabrała kilka sztuk włościańskiego bydła i część należących do instytutu koni o 2-ej godz. popoł. ruszyła w liczbie do 300 ludzi, jak mówią, do Czausów. Włościanie i studenci Rosjanie pomagali broniącej się komendzie. Budowle i majątki wszystkich horyhoreckich zakładów prócz zabranych koni i części pieniędzy, zostających w podskarbiostwie - zostały w całości. Po odejściu bandy spokój powrócił wkrótce i kursa naukowe idą jak uprzednio.
Uwagi
brak
Link do tego rekordu
Link wewnętrzny GP (BBCode)