„Artyleryi ruskiej ciągną się szeregi/Prosto, długo, daleko, jako morza brzegi;” – czytamy w REDUCIE ORDONA Adama Mickiewicza. Wieszcz napisał: „ciągną się”. Zastosowanie czasu teraźniejszego w tym przypadku miało zapewne skrócić dystans między czytelnikiem, a narracją wiersza – OPOWIADANIEM ADIUTANTA. Podobną cechą odznaczała się opowieść, jakiej wysłuchaliśmy równo dziesięć dni temu w Krukach nad rzeką Omulew, gdzie został pochowany Ludwik Kicki, jeden z bohaterów powstania listopadowego, śmiertelnie ranny w bitwie pod Ostrołęką 26 maja 1831 roku. Pocisk wystrzelony z RUSKIEJ armaty trafia w generała, powodując, że zaczynają wypływać z niego wnętrzności. Żołnierze przenoszą swojego dowódcę do pobliskiej wsi o nazwie Kruki. JEZUSIE NAZAREŃSKI! MATKO NAJŚWIĘTSZA! – lamentują wiejskie kobiety. Próbują poić rannego mlekiem. Załamują ręce, widząc, jak wylewa się ono z jego rozdartego boku. Świadkiem śmierci generała jest ośmioletni chłopiec, Józef Wysocki, który w przyszłości opowie tę historię swojemu wnukowi, Antoniemu Żebrowskiemu. Ten z kolei przekaże ją następnemu pokoleniu… W taki sposób tragiczna opowieść dotrze do Tadeusza Żebrowskiego, który się tutaj urodził i po latach, wraz z żoną, powrócił w rodzinne strony. Na ich domu widnieje stosunkowo świeża data: 2000. Stoimy wciąż przy generalskiej mogile. Jest rok 1888… – Zatrzymaj się, Tadeusz – przerywa mężowi pani Teresa – będziesz kontynuował u nas, na tarasie… państwo są na pewno zmęczeni… Narrator chętnie na to przystaje. Jest rok 1888 – powraca do przerwanego wątku. Z brzegów występuje rzeka Omulew, podmywając i odsłaniając nieoznakowaną mogiłę. Po otwarciu trumny widać ordery: francuską Legię Honorową, krzyż Virtuti Militari… W obawie przed Rosjanami, którzy mogliby stąd wywieźć zwłoki polskiego bohatera, miejscowi po kryjomu chowają je w innym miejscu, na leśnym wzgórzu. Dopiero w 1931 roku zostanie tam wzniesiony murowany grób. O Natalii Kickiej, przed którą ukrywano śmierć męża, bo była w ciąży, usłyszymy już nad rzeką, w bardzo malowniczym pejzażu, dokąd nas gospodarz zaprowadzi. Wyjeżdżając z Kruków, nie miałem wrażenia, że opowieść o generale Kickim została zakończona. Tacy narratorzy, jak pan Tadeusz, nigdy nie kończą swoich opowieści, tylko je przerywają.