dobra, pow. wileński, 5 okr. pol., gm. Ilino, w 1865 r. własność Strokowskich. Majątek w okresie II Rzeczypospolitej będący własnością gen. Lucjana Żeligowskiego. Jesienią 1927 roku odchodzi Generał z czynnej służby wojskowej. 31 sierpnia przyjechał do swego majątku w Andrzejowie. Sam majątek to około 100 ha ziemi i łąk. W 1922 roku był to majątek mocno podupadły, wręcz zrujnowany. Powróciwszy z wielkiej polityki Żeligowski postanowił odbudować majątek. Generał rozpoczął wkrótce uprawę i propagowanie uprawy lnu. Uprawa lnu przyniosła spore zyski ale spowodowała również konsternację wśród ówczesnej generalicji i ziemiaństwa. Uznawano to za fanaberię Żeligowskiego: „A generał w lnie; portki i koszula, krawat i kapelusz, sukienka służącej i obrus, portiery i serwetki – wszystko lniane. W ta pora generał o lnie, tylko o lnie mówił. Posadził mnie na lnem kryta kanapa i mówi: - Len nas tylko żywi – ot co! I jak raz – do stołu proszą. >>Nu, cóż – myśla ja sobie – przyjdzie się za kanarka na lnianym siemieniu pobyć<<. Ależ nieprawda – indyk był i karp własny z jeziora pana generał. Pan generał – oszmiańczuk skąpy – rybami w Wilnie napiwki dawał” (Wg Wańkowicza). Żeligowski zaangażował się w propagowanie uprawy lnu, wygaszał odczyty, zachęcając chłopów „satcie len !!” Mówiono nawet, że stary generał (w 1935 roku miał już 70 lat) zamienił Żeromskiego wizje szklanych domów na kult lnianej koszuli. „Pan Lucjan Żeligowski, lat 69 generał, rolnik, zamieszkały w maj. Andrzejów, gm. turgielskiej, pow. wileńsko-trockiego został wybrany w okręgu wyborczym nr 47 w Wilnie na posła do Sejmu”- taki dokument wystawił 20 września 1935 roku Generalny Komisarz Wyborczy. 25 sierpnia 1939r. pisze do marszałka Rydza - Śmigłego: Generał Lucjan Żeligowski do Marszałka Polski. Panie Marszałku! Melduję oddanie się do dyspozycji Pana Marszałka. Aczkolwiek jestem starym człowiekiem, lecz Bóg zachował mi siły i zdrowie, które będą szczęśliwy użyć pod dowództwem Pana Marszałka do walki z odwiecznym wrogiem polski. Lucjan Żeligowski generał. Odpowiedzi nie otrzymał, bezskuteczna była również próba telefonicznego skontaktowani się z Marszałkiem. „2-3 września 1939 roku - wspomina ks. prałat J. Obrembski - generał L. Żeligowski oddał mi w opiekę całą swoją gospodarkę, dwie siostry i szwagra Litwina. Wyjechał sam do Wilna, gdzie był chyba z tydzień, a potem, przez Jugosławię, zdaje się, pojechał do Paryża. Z Paryża napisał do mnie: chyba to nie będzie politycznym przestępstwem, jeżeli zapytam się, jak moje siostry żyją”. Żeligowski utracił majątek niejako zaocznie - powszechnie znienawidzony przez Litwinów za swoją wcześniejszą działalność - pozbawiony został Andrzejowa, gdy tylko Litwini weszli w jesieni 1939 roku na Wileńszczyznę. Litwini w 1939 roku podkreślali, że majątek Andrzejów Żeligowski dostał w nagrodę za zdobycie Wilna w 1920. Były projekty jego konfiskaty, były też projekty utworzenia tu szkoły rolniczej. Wywłaszczony majątek pozostał w rodzinie Żeligowskiego, dzierżawił go szwagier generała, Litwin. Jedna z sióstr L. Żeligowskiego - Ernestyna jest pochowana koło kaplicy na cmentarzu w Turgielach. Druga - Maria wyszła za mąż za Litwina Petrasa Kaziunasa, którego jako „wroga narodu” wywieziono do sowieckich łagrów. W majątku Andrzejów, należącym niegdyś do generała Żeligowskiego, w latach 1941 - 42, podczas okupacji niemieckiej, funkcjonował obóz pracy dla jeńców sowieckich. Tak oto potwierdziła się jeszcze jedna prawda: „Vilnius musu – o mes rusu” - "Wilno nasze a Litwa sowiecka". Przedruk za zgodą autora: Mieczysław Machulak Nad Mereczanką, w przygotowaniu do druku