V batalion 77 pp AK
Struktury terenowe kompanii konspiracyjnych wchodzących w skład batalionu konspiracyjnego "Irena", obejmujące gminy Bieniakonie, Ejszyszki, Raduń i Werenów, od jesieni 1 944 r. podlegały "pod każdym względem" komendantowi II batalionu 77 pp AK por. Janowi Borysewiczowi "Krysi". Dowódca batalionu "Irena", kpt. Stanisław Truszkowski "Sztermer", pełnił funkcję zastępcy por. "Krysi" w odniesieniu do sieci konspiracyjnej. Zapewne dlatego rozkaz Komendanta Okręgu nr 19 pkt 10 z dn. 01.03.1944 r. określał go jako zastępcę por. "Krysi". Nie ulega jednak wątpliwości, że funkcja ta odnosiła się wyłącznie do kompanii konspiracyjnych batalionu "Irena", a nie do oddziałów II /77 pp AK operujących w polu.
Zimą 1944 r. rozpoczęto stopniową mobilizację pododdziałów batalionu "Irena" i wyprowadzanie ich do partyzantki. W drugiej połowie stycznia 1944 r. zmobilizowano l pluton kompanii Werenów "Żyżma" dowodzony przez sierż. pchor. Józefa Zaborowskiego vel Niteckiego "Orwida". Jeszcze w tym samym miesiącu sformowano zawiązek kompanii partyzanckiej w sile dwóch plutonów, dowództwo której powierzono ppor. Józefowi Malinowskiemu "Horyniowi". W ciągu lutego utworzono kolejny, trzeci pluton, tej nowej jednostki. Wkrótce potem rozpoczęto tworzenie następnej kompanii partyzanckiej, formowanej głównie ze zmobilizowanych żołnierzy kompanii terenowej Bieniakonie "Solcza". Włączono do niej także grupę partyzantów II/77pp, przydzieloną jako wzmocnienie tej nowej jednostki. Dowództwo nad tą kompanią objął ppor. Stanisław Szabunia "Licho". W marcu 1944 r., po próbnej mobilizacji przeprowadzonej w Ejszyszkach przez por. "Krysię", kpt. "Sztremer" wydał rozkaz sformowania kolejnej kompanii partyzanckiej. Dowództwo tej jednostki powierzył początkowo ppor. Czesławowi Stecewiczowi "Śmiałemu". Po miesiącu przekazał kompanię por. Janowi Bobinowi "Kalinie", który zawieszony w pełnieniu obowiązków organizacyjnych przebywał wówczas na "melinie" w okolicach Werenowa. Ppor. "Śmiały" został wówczas przesunięty na stanowisko jego zastępcy. Nad powstałym nowym batalionem partyzanckim dowództwo objął osobiście kpt. Stanisław Truszkowski "Sztremer". Formalnie o jego nominacji na dowódcę tej jednostki, która otrzymała nazwę V batalionu 77 pp AK, Komendant Nowogródzkiego Okręgu AK powiadamiał podległe sobie struktury dopiero w rozkazie nr 23 pkt 7 z dnia 01.05.1944 r. Jednocześnie dowodzony przez niego batalion został włączony w skład Zgrupowania "Północ", którego komendantem był por. J. Borysewicz "Krysia".
W skład V batalionu 77 pp AK wchodziły trzy kompanie partyzanckie:
1 kompania - dowodzona przez ppor. Józefa Malinowskiego "Horynia",
2 kompania - dowodzona przez ppor. Stanisława Szabunię "Licho",
3 kompania - dowodzona przez ppor. Czesława Stecewicza "Śmiałego", a następnie przez por. Jana Bobina "Kalinę".
Ponieważ częściowa mobilizacja sił konspiracyjnych kompanii Raduń "Dzitwa" została przeprowadzona już w lutym 1944 r., zaś jej żołnierze włączeni do utworzonej wówczas 6 kompanii II/77 pp AK, kolejna mobilizacja sił AK na tym terenie wiosną 1944 r. miała ograniczony zakres. Grupę zmobilizowanych wówczas żołnierzy AK wcielono do 3 kompanii V batalionu 77 pp AK. Wiosną 1944 r. w V batalionie utworzono zwiad konny w sile drużyny i sekcję żandarmerii. W maju 1944 r. sformowano też półkompanię saperską, do której oprócz żołnierzy sieci terenowej batalionu "Irena" i partyzantów V/77 pp AK skierowana została grupa żołnierzy VI/77 pp AK (3 drużyny). Dowodził nią ppor. Jan Kleban "Wir". Jednostka ta miała charakter oddziału szkoleniowego. W trakcie zajęć praktycznych zbudowała m.in. most na Solczy pod Raściunami. Po zakończeniu szkolenia i odesłaniu żołnierzy VI/77 pp AK na teren ich macierzystego Ośrodka "Cis", została rozformowana.
Wiosną 1944 r. dla zapewnienia sobie kadry podoficerskiej, kpt. "Sztremer" zorganizował przy V batalionie Kurs Młodszych Dowódców Piechoty, kierowany przez ppor. "Licho".
W dniu 01.04.1944 r. V batalion 77 pp AK liczył 218 żołnierzy (w tym 3 oficerów, 2 podchorążych, 34 podoficerów i 179 szeregowych). W końcowym okresie okupacji niemieckiej stany osobowe batalionu wzrosły do około 400 żołnierzy.
Batalion partyzancki, zorganizowany przez kpt. "Sztremera" zimą-wiosną 1 944 r. ze zmobilizowanych żołnierzy sieci terenowej, dość długo traktowany był przez por. "Krysię" jako jednostka rezerwowa w ramach batalionu "Irena". Jeszcze w swym raporcie miesięcznym za marzec 1944 r. z 01.04.1944 r. nie wyodrębniał V batalionu jako samodzielnej jednostki bojowej, lecz wliczał jego stany do podległego sobie batalionu "Irena". Także mjr Maciej Kalenkiewicz oceniał V batalion jako jednostkę słabszą od II/77 pp AK. Jednak przyszłość pokazała, że w momencie przełomowym - po rozbrojeniu pod Wilnem - partyzanci niektórych pododdziałów V batalionu 77 pp AK, zwłaszcza jego 2 kompanii, wykazali postawę twardszą od żołnierzy niejednej starszej jednostki bojowej Okręgu "Nów". W przypadku 2 kompanii V/77 pp w grę wchodziło, jak można sądzić, oddziaływanie na partyzantów wybitnej osobowości ppor. S. Szabuni "Licho", oficera cieszącego się dużym autorytetem u podkomendnych.
Pierwszą poważną operację bojową V batalion 77 pp AK przeprowadził na początku kwietnia 1944 r. Polegała ona na zaatakowaniu miasteczka Bieniakonie, w celu uwolnienia aresztowanego oficera AK (policja litewska z Bieniakoń zamordowała podoficera AK z tamtejszej placówki terenowej i aresztowała ppor. Borejkę "Borutę"). Kpt. "Sztremer" zdecydował się wówczas na uwolnienie ppor. "Boruty" siłą. Na akcję poszła l kompania ppor. "Horynia" wzmocniona plutonem ppor. Witolda Czeglika "Włóczęgi" z 2 kompanii. Nocą 05.04.1944 r. oddział AK zajął majątek Bolcienniki, gdzie rozbrojono kilku urzędników litewskich (traktowano ich dobrze, lecz zatrzymano, by ewentualnie dokonać wymiany). W dniu 06.04.1944 r. oddziały kpt. "Sztremera" uderzyły na Bieniakonie, staczając kilkugodzinną walkę z niemiecko-litewskim garnizonem.
W początkowej fazie walki pluton "Włóczęgi" rozbroił posterunek policji litewskiej, zaś drużyna B. Siemiątkowskiego "Czarnego" zdobyła jeden z bunkrów na obrzeżu miasteczka. Obrona niemiecka skupiła się na stacji kolejowej, gdzie ze stanowiska na wieży ciśnień skuteczny ogień prowadził cekaem. Po kilku godzinach oblężenia została wsparta przez pociąg pancerny z niemiecko-litewską załogą, przysłany z Wilna. Pododdziały V batalionu musiały wycofać się, unosząc ze sobą sporo rannych (m.in. pchor. Edmunda Babula "Roma"). Zabrały też ze sobą około 30 jeńców: żołnierzy, policjantów i pracowników litewskiej administracji, którzy zostali po paru dniach wymienieni na ppor. "Borutę". KG AK w swym okresowym meldunku tak oceniała walkę w Bieniakoniach:
"6. IV po stoczonej walce z niemieckim pociągiem pancernym oddziały 77 pp AK zajęły Bieniakonie i zwolniły aresztowanych żołnierzy AK. Wzięto jeńców, zdobyto l rkm, 20 kb i amunicję".
Przytoczony meldunek zawiera sporo nieścisłości - oddziały V batalionu nie zdobyły Bieniakoń, lecz musiały wycofać się, mając sporo rannych. Aresztowani nie zostali odbici, lecz wymienieni na jeńców litewskich. Natomiast realistycznie określona został liczba zdobytej broni - w wielu publikacjach podawana z ogromną przesadą.
Pod koniec kwietnia 1944 r. doszło do dwóch kolejnych walk stoczonych przez pododdziały V batalionu 77 pp AK. W dniu 29.04.1944 r. pluton pchor. Jerzego Tapera "Jerzego" z 3 kompanii pośpieszył z pomocą drużynie terenowej AK ze wsi Wilkańce, która pod Wersoczką urządziła zasadzkę na pluton wojska litewskiego (40 ludzi) przeprowadzający łapankę ludności na roboty do Rzeszy. Przeciwnik został całkowicie rozbity (stracił 7 poległych, 9 rannych i około 20 jeńców). Zdobyto 2 rkm (francuskie) i około 30 kb. Straty własne - 2 rannych. Tego samego dnia l kompania dowodzona przez sierż. pchor. Józefa Zaborowskiego vel Niteckiego "Orwida" przyjęła walkę z kompanią litewską w sile około 200 żołnierzy, wysłaną z Ortskommendantury w Ejszyszkach na wiadomość o walce pod Wersoczką. Do walki doszło pod wsią Jańczuny. Poległo 3 partyzantów (kpr. Władysław Gojrzewski "Wichura", Piotr Wojtkiewicz "Granat", Józef Mickiewicz "Kruk"). Straty przeciwnika: 9 zabitych. Zdobyto 15kb.
Wiosną 1944 r. pododdziały V batalionu wykonały kilka akcji, których dat dziennych nie udało się ustalić. M.in. drużyna kpr. Ryszarda Kiersnowskiego "Puchacza" z l plutonu 2 kompanii zaatakowała na drodze pod Ejszyszkami grupę żołnierzy litewskich, którzy po krótkim oporze poddali się (wszystkich puszczono wolno). W pobliżu wsi Tietiańce, gm. Ejszyszki, l pluton 2 kompanii dowodzony przez ppor. Witolda Dramowicza "Dęba" ostrzelał niemiecki samochód, którym przewożono aresztowanego żołnierza AK. Akcja nie powiodła się, jednak według późniejszych informacji więzień został zwolniony.
Patrole V batalionu ochraniały wioski w gminach: Bieniakonie, Ejszyszki, Raduń i Werenów przed rabunkami i "rekwizycjami" grup przetrwania i partyzantki sowieckiej, zwłaszcza z obozowisk w Puszczy Rudnickiej. Strefę działań polskich i sowieckich rozgraniczała tu rzeka Solcza. Alarmowane przez ludność pododdziały V batalionu ścigały rabusiów, dopadając ich często
i odbijając zrabowane mienie. Kilka takich potyczek miały pododdziały 2 kompanii, m.in. dwukrotnie koło Rakliszek. W początkach kwietnia 1944 r. wydzielona grupa 3 kompanii, wsparta oddziałem placówki terenowej Hermany, wykonała nocną zasadzkę na bandę, powracającą z rabunku do Puszczy Rudnickiej (odzyskano 3 furmanki z łupami, zabito 2 bolszewików). Potyczki z rabującymi ludność grupami przetrwania miały miejsce także w Kodziach, Popiszkach, koło Niewoniańców (maj 1944 r.).
Nocą 27.04.1944 r., gdy kompania ppor. "Licho" okresowo przesunęła się znad Solczy na inny teren, partyzanci sowieccy z Puszczy Rudnickiej spacyfikowali sprzyjający AK zaścianek Niewoniańce. Spalili kilka gospodarstw, mordując 8 osób, w tym 5 osób z rodziny Tietiańców (Michał Tietianiec "Myśliwy" był jednym z pierwszych partyzantów oddziału nr 314) oraz małżeństwo Nosewiczów, których syn i córka byli żołnierzami AK.
Wkrótce potem bolszewicy z Puszczy Rudnickiej spacyfikowali wieś Koniuchy, paląc ją wraz z ludnością. Straty ludności podawane w różnych źródłach wahają się od 34 do 300 zamordowanych osób (ta ostatnia cyfra jest zapewne przesadzona, ale tak ocenił liczbę ofiar w Koniuchach "czerwony partyzant" Chaim Lazar). Jedyną "winą" mieszkańców Koniuch było to, że mieli już dosyć codziennych - a właściwie conocnych - rabunków oraz gwałtów i chcieli zorganizować samoobronę. Bolszewicy z Puszczy Rudnickiej postanowili zrównać wieś z ziemią, tak by zastraszyć ludność innych wiosek. W niezwykle przewrotny i kłamliwy sposób przedstawił genezę tej "akcji" wspomniany już Chaim Lazar. Jego opis jest tak kuriozalny, że warto przytoczyć go w obszernym fragmencie:
"Od pewnego czasu wiedziano, że wieś Koniuchy jest gniazdem band i centrum antypartyzanckich intryg [sic]. Jej mieszkańcy znani z niegodziwości [sic]organizowali okoliczną ludność, rozprowadzając broń uzyskaną od Niemców [sic - raczej od litewskiej administracji] i prowadząc akcję przeciw partyzantom [sic]. Wieś była dobrze ufortyfikowana, każdy dom miał pozycję strategiczną i okopany był rowami obronnymi [sic]. Po obu stronach były wieżyczki obserwacyjne. Właśnie to miejsce wybrano, aby przeprowadzić akcję zastraszającą. Pewnego wieczoru 120 najlepszych partyzantów uzbrojonych w najlepszą broń, ruszyło ku wsi. Było pomiędzy nimi 50 Żydów pod dowództwem Yakowa Prennera. O północy znaleźli się w sąsiedztwie wsi. Rozkazano nie zostawiać przy życiu nikogo, łącznie z inwentarzem, a zabudowanią spalić. Zaraz po północy we wsi redukowano liczbę wart, ponieważ sądzono, że partyzanci nie zaatakują tak późno - nie zdążyliby wrócić do lasu przed świtem. Nie wyobrażano sobie, że partyzanci mogliby wrócić do lasu za dnia jako zwycięzcy.
Tuż przed świtem wieś została otoczona. Przygotowanymi zawczasu pochodniami partyzanci zapalili domy i zabudowania. Słychać było huk eksplozji z wielu domów. Półnadzy ludzie skakali z okien próbując uciekać - tych dosięgły kule. Wielu skoczyło do rzeki, tych też zastrzelono. Akcja zakończyła się wkrótce. 60 domów zostało zniszczonych, z 300 mieszkańców nie uratował się nikt".
Wymordowanie mieszkańców wsi Koniuchy (wraz z kobietami i dziećmi) opisane zostało przez Chaima Lazarajako jako wybitna "operacja bojowa", z której jest on autentycznie dumny. Opis "ufortyfikowania" wsi jest kompletną bzdurą. Była to normalna wioska, w której część mężczyzn zorganizowała samoobronę. Ich uzbrojenie stanowiło parę zardzewiałych karabinów. Jednak sami Żydzi nie byliby w stanie wiele zrobić nawet tej słabej obronie. Niestety, jak wynika z opisu Chaima Lazara, oprócz watahy Yakova Prennera w pacyfikacji wsi uczestniczyli także Rosjanie. Liczba ofiar jest zapewne przesadzona. S. Szabunia "Licho" określał, że zamordowanych przez bolszewików mieszkańców Koniuch było 34 osoby.
W odwet za wystąpienia bolszewickie wymierzone w ludność cywilną, ppor. "Licho" na czele 2 kompanii przeprowadził wypad za Solczę do Puszczy Rudnickiej. Zaatakował jedną z głównych baz bolszewickich, umiejscowioną w wiosce Wisińcza. Doszło do starcia, podczas którego Wisińcza została spalona. Straty bolszewików nie były jednak zbyt duże, gdyż większość zdołała uciec.
Kpt. "Sztremer" nie był jednak zwolennikiem rozwiązań "siłowych", a w stosunku do sowietów zawsze wykazywał znaczną ugodowość. W wyniku rozmów, prowadzonych w maju 1944 r. na jego polecenie przez ppor. "Cola" i pchor. "Szczekacza" z dowództwem partyzantki sowieckiej z Puszczy Rudnickiej, stosunki polsko-sowieckie w północnej części powiatu lidzkiego zostały częściowo załagodzone. Ustalono wówczas zasady aprowizacji obozowisk sowieckich w Puszczy oraz sposób przemieszczania się ich partyzantów przez tereny znajdujące się pod kontrolą V batalionu. Kwatermistrzostwo batalionu "Irena" V/77 pp AK wzięło na siebie ciężar wyżywienia blisko 2500 Żydów i partyzantów sowieckich z obozowisk w Puszczy Rudnickiej, zmniejszając w ten sposób możliwość działań rekwizycyjnych i rabunków z ich strony. Oficer łącznikowy V batalionu, pchor. J. Sławiński "Szczekacz", zapewniał stały kontakt z dowództwem sowieckim. Pododdziały V batalionu na prośbę Rosjan kilkakrotnie brały udział w organizowanych przez nich akcjach dywersyjnych oraz w rozbrojeniu litewskiej samoobrony pod Olkiennikami.
Jednak do sporadycznych potyczek z bolszewikami, łamiącymi ustalone zasady, dochodziło niemal do ostatnich dni okupacji niemieckiej. Między innymi 2 kompania miała potyczkę z oddziałem sowieckim, który bez uzgodnienia z dowództwem V batalionu wyszedł z Puszczy Rudnickiej i zmierzał w kierunku Puszczy Nalibockiej. Rosjanie zdołali się wycofać, ze strony polskiej ranny został ppor. "Rymsza".
W dniu 28.05.1944 r. większość sił V batalionu pod osobistym dowództwem kpt. "Sztremera", na prośbę dowództwa sowieckiego, wzięła udział we wspólnej akcji, polegającej na rozbrojeniu litewskiej załogi policyjnej i samoobrony wiejskiej we wsiach Ogrodniki i Kruszę pod Olkiennikami. Policja i samoobrona litewska z tych miejscowości blokowały bowiem bolszewikom możliwość prowadzenia akcji dywersyjnych na linii kolejowej Grodno-Wilno na odcinku pod Olkiennikami. Przewaga atakujących sił polsko-rosyjskich była ogromna. Po krótkim oporze obrona załamała się, obrońcy uciekli porzucając broń.Ze zdobyczy, podzielonej po połowie, stronie polskiej przypadło około 20 karabinów w złym stanie.
W maju i czerwcu 1 944 r. pododdziały V batalionu przeprowadziły szereg akcji przeciw niemieckim siłom okupacyjnym. Nocą 19/18.05.1944 r. 3 kompania wykonała akcję na Ejszyszki, która nie powiodła się. Policjanci litewscy w odwecie spalili stodoły na obrzeżu miasteczka. W początkach czerwca 1944 r. oddziały V batalionu wzmocnione plutonem szturmowym II/77 pp AK sierż. A. Fryesa "Bza" opanowały Ejszyszki. Rozbrojono około 40 policjantów i pracowników administracji litewskiej wraz ze starostą. Przeprowadzono rekwizycje w magazynach mundurowych i litewskiej spółdzielni. Załoga Orts-kommandantury ukryta w umocnionych budynkach nie włączyła się do walki. Operacją dowodził osobiście por. "Krysia".
Nocą 27/28.06.1944 r. batalionowy Kurs MDP rozbroił we wsi Lepie czterdziestoosobowy pluton Ukraińców (Kozaków?) w służbie niemieckiej. Zachęceni przez lejt. A. Popkowa (żołnierza V/77 pp AK) zgłosili akces do polskiej partyzantki. Włączono ich do 2 kompanii V/77 pp AK, powierzając dowództwo nad nimi lejt. A. Popkowowi "Miortwemu". 29.06.1944 r. 2 kompania por. "Licho", wzmocniona Kursem MDP, zaatakowała pododdziały II batalionu 350 pułku piechoty Wehrmachtu "Breslau", kwaterujące w majątku Podweryszki. W wyniku zaskoczenia w pierwszej fazie walki zdobyto znaczne ilości broni, oporządzenia i zaopatrzenia. Wobec niemieckiej interwencji z Bieniakoń wspartej samochodem pancernym, 2 kompania wycofała się tracąc 3 zabitych (Lubomir Jakubowski "Zyga" i NN polegli na miejscu, zaś ranny Konrad Puzielewicz "Pik" został ujęty i zamordowany po walce).
W czerwcu 1944 r. drużyny wydzielone z 2 kompanii, dowodzone przez lejt. Aleksandra Popkowa "Miortwego" (oficera Kozaków, dezertera z jednostki na służbie niemieckiej) wykonały kilka zasadzek na niemieckie auta na drodze Werenów-Bieniakonie. Także w tym samym okresie drużyna kpr. Józefa Zarzyckiego "Piętki" z 2 kompanii, w zasadzce koło Horodna, zniszczyła samochód i zlikwidowała ostrzeliwującego się Niemca - pracownika administracji. Drugi urzędnik poddał się i został puszczony wolno.
01.07.1944 r. drużyna kpr. R. Kiersnowskiego "Puchacza" z 2 kompanii w zasadzce na szosie Werenów-Bieniakonie zniszczyła samochód terenowy. Zabito 2 oficerów niemieckich (w tym pułkownika) i kierowcę. Zdobyto l MP i broń krótką, a także teczkę z dokumentami dotyczącymi niemieckiej obrony w rejonie Ejszyszek.
05.07.1944 r. 2 kompania ostrzelała niemiecką kolumnę samochodową na drodze pod Rukojniami, zadając przeciwnikowi straty w ludziach.
W dniu 30.06.1 944 r. do V batalionu przybył Komendant Wileńskiego Okręgu AK ppłk Aleksander Krzyżanowski "Wilk". Zakwaterował się we dworze w Rakliszkach. Następnego dnia przeprowadził, zorganizowane za pośrednictwem pchor. "Szczekacza" i kpt. "Sztremera", spotkanie z dowództwem partyzantki sowieckiej z Puszczy Rudnickiej. Rozmowy prowadzone były na moście na Solczy w Starych Rakliszkach. W dniu 02.07.1944 r. ppłk "Wilk" dokonał przeglądu V batalionu na wygonie pomiędzy wsiami Strzelce i Raściuny. Nadał wówczas awanse i odznaczenia partyzantom tej jednostki.
W dniu 03.07.1944 r. kpt. S. Truszkowski "Sztremer" przekazał dowództwo batalionu kpt. Bronisławowi Wasilewskiemu "Zoi", "Bustromiakowi". Jeszcze tego samego dnia kpt. "Bustromiak" z sekcją cyklistów udał się do Lidy w celu likwidowania tam spraw związanych z jego pracą w II Oddziale Komendy Okręgu "Nów".Za nim podążyła także l kompania ppor. "Horynia", która w dniu 05.07.1944 r. dotarła w rejon Żemłosławia. Natomiast kpt. "Sztremer", jak sam podaje w swych wspomnieniach, wyruszył z misją nawiązania kontaktu z dowództwem nadciągającej Armii Czerwonej (podawane przez niego szczegóły tej misji są tak mało prawdopodobne, że nie dysponując innymi źródłami potwierdzającymi je, zrezygnowałem z omawiania ich). Bardziej prawdopodobne wydaje się, że ppłk "Wilk", realizując postulat mjr. "Kotwiczą", po prostu wymienił dowódcę V batalionu na oficera, który wydawał mu się "twardszy".
Gdy po południu 03.07.1944 r. do miejsca postoju V batalionu 77 pp AK przyszedł rozkaz ppłk. "Wilka" nakazujący wymarsz na akcję wileńską, batalion mógł wyruszyć w niepełnym składzie (2 i 3 kompania). Dowództwo z racji starszeństwa stopnia objął por. J. Bobin "Kalina", awansowany właśnie do stopnia kapitana.
Kazimierz Krajewski