Z listu,czytanego mi wiem,że tułał się zaraz po wojnie-po różnych krajach.Ostatni list przyszedł z Angli około 1956,ale imię i nazwisko było inne. Polski Czerwony Krzyż napisał pod wskazany adres,ale w odpowiedzi o trzymał,że nie było tam takiej osoby.Może to ze względu na bezpiekę i cenzurę,że wszyskie listy "za kurtyny"były sprawdzone? A wylądował na koniec w Szwecji. A żeby mi było "weselej" - ta sama osoba,a wszystko inne -zmienione.Ponieważ Tato urodził się w czasie wojny 1942,a dziadek został zabrany.Taki mój znajomy,to mi powiedział ,bym nie ruszała tego tematu.A ja -jak ja -nie odpuszczam.Wysłałam do Bad Arolsen e-maila i to wypełniałam w języku niemieckim, by nie było wątpliwości.Ide dalej siedzieć w necie.