W sobotę 30 lipca 2011 r., wybraliśmy się wraz z ojcem na sentymentalną wycieczkę do Skarżyska Kamiennej, miasta naszych przodków. Tam, a właściwie w Bzinie, miejscowości która obecnie jest dzielnicą Skarżyska, urodziła się i wychowywała moja prababcia - babcia mego ojca. Z tych okolic pochodził jej ojciec i zapewne dziadkowie. W Skarżysku również mieszkał mój stryjeczny dziadek, z żoną i córkami, a za kawalerskich czasów przez jakiś czas i mój dziadek. Pogoda niestety niezbyt nam sprzyjała - deszcz uparcie próbował nas zniechęcić. Czego to jednak się nie robi dla swych przodków i pamięci rodziny. Do dyspozycji mieliśmy tylko parę godzin, zatem wycieczka zaplanowana była na odwiedzenie tylko trzech miejsc.
I. Tablica pamiątkowa pracowników ZEORK zamordowanych podczas wojny.
Wspomniany wcześniej brat mojego dziadka, Zygmunt Romuald Andrzejowski, w czasie wojny brał czynny udział w ruchu oporu. Z przekazu mego ojca wiem, że prawdopodobnie był w Armii Krajowej, w strukturach lokalnych dość wysoko postawiony. Informacji tych jednak, jak na razie, nie udało mi się nigdzie potwierdzić. Dziadek w jednym z kwestionariuszy pisał, że brat nie brał udziału w konspiracji, jednak ktoś go musiał w coś wrobić, gdyż w marcu 1944 został aresztowany i osadzony w obozie Gross Rosen, gdzie zginął. Tego typu tłumaczenie pachnie mi jednak raczej ukrywaniem prawdy przed powojennymi władzami. Pewne jest, że 6 marca 1944 r. został przez hitlerowców złapany, po czym zginął w obozie koncentracyjnym Gross Rosen 10 czerwca 1944 r. Szukając kiedyś jakichś informacji o Skarżysku w internecie, całkiem przypadkiem trafiłem na stronę poświęconą pomnikom i tablicom pamiątkowym w mieście i okolicach. Wielkie było moje wzruszenie, gdy na jednym ze zdjęć tablic pamiątkowych ujrzałem wspomnienie stryjecznego dziadka. Co innego jednak widzieć zdjęcie, a co innego ujrzeć to na własne oczy. Był to impuls do zorganizowania wypadu. Tablica znajduje się przy wejściu do budynku PGE Polska Grupa Energetyczna S.A., przy ul. Piłsudskiego 51. Ufundowali ją towarzysze pracy poległych na wojnie kolegów, "Dla uczczenia pamięci pracowników Zjednoczenia Elektrowni Okręgu Radomsko-Kieleckiego zamordowanych za polskość przez hitlerowców w latach 1939-1944". Stan tablicy jest dobry, a napisy czytelne. Niemniej jednak właścicielowi budynku należy się reprymenda. Jak widać na zdjęciu, przed tablicą zwisa jakiś przewód. Nie wygląda on na przypadkiem oberwany, tylko że ktoś tak niedbale poprowadził zasilanie czegoś (wychodzi z daszku nad wejściem i biegnie gdzieś w dół do rogu budynku). Budynek reprezentacyjny firmy energetycznej i takie niedbalstwo? Moim skromnym zdaniem (elektryka), wstyd! Kolejnym rażącym niedociągnięciem jest ogródek przed tablicą. Sam ogródek jest bardzo ładny, gustownie zaprojektowany. Temu jednak, kto go projektował zapomniało się chyba, że rośliny rosną i posadził pod tablicą piękny iglak. Niedługo ta pamiątka całkiem skryje się za jego gałęziami. Nie przypuszczam, by był to zamierzony efekt, tylko pewien brak wyobraźni. Jednak, czy ludzie wspomnieni na tablicy zasłużyli na to, by zniknąć w cieniu? Należało by coś z tym zrobić.
II. Sanktuarium Matki Boskiej Ostrobramskiej.
Na tej samej stronie internetowej, na której znalazłem tablicę pracowników ZEORK, widniało też zdjęcie tablicy upamiętniającej bojowników o polskość mieszkańców Skarżyska Kamiennej i okolic poległych w latach 1939-1945, ufundowanej przez lokalną społeczność w roku jubileuszowym 2000. Na pomniku widnieje mnóstwo nazwisk, niestety na dostępnym zdjęciu nieczytelnych. Postanowiliśmy więc sprawdzić, czy i tam jest wymieniony nasz stryj. Tablica ta znajduje się przy ul. Wileńskiej, przy Sanktuarium Matki Bożej Ostrobramskiej. Stan tablicy dobry, choć nazwiska już trochę stają się nieczytelne - renowacja chyba niebawem będzie potrzebna. Samo miejsce, w którym się znajduje jest jednak tak zadbane, że z pewnością nie zostanie zapomniana i zaniedbana. Brat dziadka jest tam wymieniony, choć z żalem przyznam, że pod błędnym nazwiskiem. Jest to standardowy błąd, z którym i ja wiecznie walczę, poprawiając niejednego urzędnika. Widnieje tam jako ANDRZEJEWSKI ZYGMUNT. Cóż, widać i po śmierci jesteśmy skazani na przekręcanie naszego nazwiska. Nawet chyba aparatowi, który miałem łezka się zakręciła, bo zdjęcia które zrobiłem wyszły tak marnie, że nie nadają się do publikacji. Poglądowo daję link do zdjęcia w sieci. http://www.skarzysko24.pl/ms/pomniki/wil2m.jpg Po zwiedzeniu Sanktuarium i modlitwie przy wiernej kopii Matki Boskiej Ostrobramskiej, przeszliśmy do ostatniego etapu naszej wyprawy.
III. Poszukiwania pradziadka.
Jak wspomniałem na wstępie, mój prapradziadek Nikodem Gadecki (ur. 1841 zm. 21 maja 1921 r.) mieszkał w Bzinie, obecnie dzielnicy Skarżyska Kamiennej. Tam też zmarł w 1910 r. i został pochowany. Ciekawiło nas, czy grób się zachował. Nie wiedzieliśmy za bardzo gdzie szukać cmentarza, a lokalizacja grobu stanowiła już prawie kompletną tajemnicę. Ojciec kiedyś był na grobie, ale było to ze czterdzieści lat wstecz. Niewiele pamiętał z tamtej, odległej w czasie wizyty. W zasadzie tylko tyle, że grób był otoczony żeliwnym płotkiem i znajdował się gdzieś między drzewami - czyli nic konkretnego. Ja nigdy tam nie byłem. Z tak skromnym zasobem wiedzy trafiliśmy do kościoła p.w. Świętego Józefa Oblubieńca, w nadziei że tam może uzyskamy jakieś informacje. Ksiądz proboszcz, po wyłuskaniu mu czego szukamy, z żalem wyznał, że nie potrafi nam pomóc ponieważ w Skarżysku tylko najnowszy cmentarz posiada ewidencję. Po wysłuchaniu opowieści mego ojca, jak cmentarz wyglądał przed laty, stwierdził jedynie, że prawdopodobnie chodzi to o jeden z pobliskich cmentarzy. Wytłumaczył nam jak na niego trafić i pożegnał nas współczując, że taka paskudna pogoda nam się trafiła na poszukiwania. Na cmentarz trafiliśmy bez problemu. Jak się okazało, są tam dwa cmentarze przylegające do siebie: starszy i nowszy. Mur starszego pasował do wspomnień ojca, więc tam się udaliśmy. Lecz jak znaleźć grób, który nie wiadomo czy jeszcze jest i jak obecnie wygląda wśród wielu innych? Jedyna nadzieja, że tato coś sobie przypomni. Po wejściu na cmentarz zaczęliśmy się rozglądać. Sprawdzając od czasu do czasu jakieś groby, powoli zaczęliśmy się poruszać wgłąb cmentarza. W pewnym momencie ojciec zauważył resztki żeliwnego płotu wrośnięte w drzewo, a obok poukładane jakieś płyty nagrobne zarośnięte mchem. Po zdarciu mchu ukazał się napis, lecz nie był to grób naszego przodka. Wycofaliśmy się na główną aleję cmentarza. Stwierdziłem, że takie wyrywkowe sprawdzanie nie ma najmniejszego sensu. Nadziei na znalezienie czegokolwiek już prawie nie miałem, ale zaczęliśmy spacer wgłąb cmentarza. Zacząłem wypytywać tatę, czy przypomina sobie może jakieś szczegóły, typu czy daleko to było od bramy, po której stronie itp.? Próbując sobie coś przypomnieć i tłumacząc się, że naprawdę niewiele pamięta szliśmy dalej. W pewnym momencie po prawej stronie zauważyłem grupę starszych grobowców. Przed nimi biegła alejka, zaproponowałem byśmy tam skręcili. Nie miałem najmniejszej nadziei, że to któryś z nich, ale ciągnęło mnie w tamtą stronę. Tak poruszaliśmy się, ojciec coś opowiadał, ja rozglądałem się dookoła, nie wczytując się już nawet dogłębnie w napisy na grobach. Nagle, przed oczami pojawiło mi się dobrze znane mi imię i nazwisko. Stanąłem jak wryty i nie mogłem uwierzyć własnym oczom. Parę metrów ode mnie był grób mego prapradziadka! Okazały pomnik w dobrym stanie i bardzo czytelne napisy. Obok niego, w tym samym rzędzie po prawej, dwa groby z dużymi, kamiennymi krzyżami stylizowanymi na drzewo, które przywiodły nas w tę część cmentarza.
Podeszliśmy bliżej. Na płycie grobowca ukazały nam się wiązanki sztucznych kwiatów i wypalone znicze. Wygląda na to, że grobem ktoś się zajmuje. Ale kto? Prababcia była jedynaczką (zmarła w 1977 r.), a ostatnia wizyta rodziny na grobie to ta, w której brał mój ojciec. Przez lata nie słyszałem by ktoś w rodzinie w ogóle wiedział o grobie pradziadka. Może ciocia, kuzynka ojca i córka wspomnianego wcześniej Zygmunta bywa tam i utrzymuje grób? Niedługo będę się z nią widział, to się zapytam. Gdy stanęliśmy na płycie grobowca, taka tam ciasnota, pod nogami ukazały nam się jeszcze inne napisy. Okazuje się, że wraz z pradziadkiem w pochowane jest jego rodzeństwo: brat Teofil Gadecki ur. ok. 1853 zm. 6 kwietnia 1920 r. oraz siostra Klementyna z Gadeckich Dobrowolska ur. ok. 1847 zm. 29 kwietnia 1911 r. O tym, że Nikodem miał brata wiedziałem już wcześniej z zachowanych dokumentów rodzinnych (prababcia dostała po nim jakiś spadek i zachowało się jej pozwolenie na wyjazd z Chańczy do Skarżyska), o siostrze dowiedziałem się dopiero z grobowca. Być może kwiaty i znicze są dziełem potomków któregoś z rodzeństwa? Tylko w takim razie dlaczego pomnik jest dość zadbany, a napisy na płycie słabo czytelne (przynajmniej w deszczu) i powoli zarastają mchem?
W ten sposób, przemoknięci ale bardzo zadowoleni z wyjazdu udaliśmy się w drogę powrotną. Dla mnie wycieczka, szczególnie jej ostatni etap, była czymś magicznym. Kiedy tylko wspominam zdarzenie na cmentarzu, nie mogę uwierzyć w niewiarygodne szczęście jakie miałem przy odnalezieniu grobowca. W zupełnie obcym mi miejscu, na cmentarzu którego w ogóle nie znałem, po parunastu minutach poszukiwań znalazłem grób przodka. Mam wrażenie, że pradziadek mnie zawołał i zaprowadził pod swój grób.
Witam, Piękna opowieść szczególnie cześć z cmantarza. Moi rodzice mieszkają w Skarżysku i mieli znajomego o nazwisku Gadecki (niestety zmarł więc nic się już od niego nie dowiem). Wiem, że żyją w Skarżysku jego dzieci i brat. Moze to pańska daleka rodzina
Witam Widze że być może mamy wspólnych przodków. Moja babcia Witolda była z domu Gadecka. Z tego co opowiadała rodzina pochodziła z Pabianic pod Łodzią niestety utraciła tam majątek i stąd przywędrowali na Śląski. Obecnie mieszkam W Hiszpani ale W Polsce mam opracowane drzewo genealogiczne rodziny Gadeckich zrobione jeszcze przy pomocy Babci, gdy będę na wakacjach sprawdze czy przypadkiem pańscy przodkowie tam nie widnieją. Pozdrawiam serdecznie Anita.