Ziemia wielkopolska na przełomie lat 1831-32 była miejscem ostatniego pobytu Adama Mickiewicza na ziemi ojczystej. Natomiast niewielu wie, że jego najstarszy brat osiadł na stałe w Wielkopolsce i tam też spoczął po śmierci. Zanim jednak zajrzymy do miejsc, w których przez niemal 31 lat przebywał Franciszek Mickiewicz, warto przypomnieć kilka faktów z jego biografii przed przybyciem do Wielkopolski.
Franciszek Mickiewicz urodził się w 1796 roku i uczęszczał do szkół w Nowogródku. W wieku kilkunastu lat poważnie zachorował i „...wstał z łoża boleści z chorobą kości pacierzowej, która zmieniła pięknego chłopaka w garbatego młodziana...” Kiedy wybuchło powstanie listopadowe ułomność ta nie mogła go powstrzymać przed przystąpieniem do walki zbrojnej. Po zorganizowaniu własnego oddziału powstańczego, z wiosną 1831 roku włączył się do walk na ziemi nowogródzkiej, a później na Żmudzi. Warto w tym miejscu wspomnieć, iż jako oficer 25 pułku liniowego w trakcie działań partyzanckich towarzyszył ponoć Emilii Plater, kapitanowi 5 kompanii tego pułku. W pierwszych dniach czerwca 1831 roku Franciszek w jej towarzystwie zjawił się na balu u państwa Kowalskich w Roszajnach koło Kowna. 27 lipca 1831 roku oddział Franciszka M. połączył się z korpusem gen. Henryka Dembińskiego, a on sam przydzielony został do 13 pułku ułanów w randze podporucznika. Po wycofaniu się tego korpusu z Litwy, Franciszek Mickiewicz jako adiutant gen. Andrzeja Ruttié w dniach upadku powstania walczył na przedpolach Warszawy. 6 września został ranny w rejonie Saskiej Kępy, a za udział w powstaniu odznaczono go Srebrnym Krzyżem Virtuti Militari. Z chwilą upadku powstania wraz z dwudziestotysięcznym korpusem gen. Macieja Rybińskiego wycofywał się do Prus przez Modlin, Płock i Brodnicę, a po przekroczeniu granicy został internowany przez Prusaków w okolicach Elbląga.
W tym czasie - w połowie sierpnia 1831 roku (ok. 13 VIII) - przybył do Wielkopolski brat Franciszka - Adam. Zamierzał przedostać się stąd do Królestwa objętego powstaniem, lecz wobec oczywistej już klęski zaniechał swych zamiarów i tak na kilka miesięcy zatrzymał się w gościnnej Wielkopolsce. Jak się miało później okazać, był to ostatni pobyt naszego Wieszcza na ziemiach polskich. Kiedy w drugiej połowie listopada 1831 roku przebywał w dobrach Ksawerego Bojanowskiego - Konarzewie pod Rawiczem, zaskoczyła Adama nieoczekiwana wiadomość, że wśród polskiego wojska internowanego w Prusach znajduje się jego rodzony, starszy brat Franciszek. Wiadomość tę przywiózł jeden z braci Pietkiewiczów (Ludwik lub Walerian) – powstaniec litewski – podążający na emigrację. Adam natychmiast wysłał z Wielkopolski list do majora Jana Korwin Piotrowskiego z prośbą, by rozpoczął poszukiwania brata. W tym samym czasie, jakby zrządzeniem Opatrzności, do rąk Franciszka Mickiewicza dotarł list następującej treści: „Kolego! Brat Twój jest w Wielkim Księstwie Poznańskim. Odbieram tę wiadomość od Bernatowicza – kapitana. Udaj się natychmiast do Elbląga, widz się z Bernatowiczem...” Ów Bernatowicz wiadomość o pobycie Wieszcza w Wielkopolsce otrzymał od jednego z przedstawicieli Komitetu Pomocy, działającego w Poznańskiem i w taki to sposób bracia Mickiewiczowie mogli nawiązać kontakt listowny.
W jednym z listów Adam pisał do brata: „...byłoby najlepiej, żebyś wprost do mnie udał się do Konarzewa pod Rawiczem. Jeślibyś jechał na Bydgoszcz...pytaj tam dworu Lubostroń pod Łabiszynem. Zajeżdżaj prosto, powiedz kto jesteś, a zapewne ci ułatwią dalszą drogę. W Lubostroniu znajdziesz przyjaciela mego, Stefana Garczyńskiego...” Z końcem listopada Adam Mickiewicz zwrócił się o pomoc w sprowadzeniu brata do Józefa Grabowskiego – dyrektora Ziemstwa Kredytowego w Poznaniu, stojącego także na czele wspomnianego już tajnego Komitetu Pomocy. To właśnie J. Grabowski zorganizował wyprawę po Franciszka Mickiewicza, zalecając przywiezienie go wprost do jego posiadłości, do Łukowa koło Obornik Wielkopolskich. Po latach Adam Grabowski – syn Józefa - tak opisał nawiązanie bezpośredniego kontaktu z bratem poety: „...W tym właśnie czasie komitet dam wielkopolskich, na którego czele stała pani Józefowa Grabowska i głośna z patriotyzmu i poświęcenia dla sprawy publicznej Emilia Sczaniecka, wysłał przez niejakiego Stanisława Kolanowskiego zasiłki pieniężne, szarpie i ubrania dla rozbitków listopadowego powstania, więc temu Kolanowskiemu polecił p. Grabowski zająć się wyszukaniem Franciszka Mickiewicza...”
23 grudnia 1831 roku przed dwór łukowski zajechał powóz, którym przyjechał Franciszek Mickiewicz wraz z towarzyszącym mu poetą Wincentym Polem oraz trzema innymi oficerami-powstańcami. Ich droga spod Elbląga wiodła przez Łasin, Grudziądz, Fordon, Łabiszyn, Lubostroń, Żnin, Rogoźno i Oborniki Wlkp. Fakt ten zapisał Józef Grabowski w swym „Kalendarzu familijnym” pod datą GRUDZIEŃ 23/1831: „Przybył do naszego domu przyjaciel nasz Franciszek Mickiewicz i zastał u nas bawiącego brata Adama”. Przez najbliższy tydzień bracia Mickiewiczowie mogli nacieszyć się sobą po latach rozstania. Następnego dnia, tj. 24 grudnia przypadały imieniny Wieszcza, no a wieczorem bracia Mickiewiczowie wraz z gospodarzami i przybyłymi gośćmi zasiedli do wigilijnej wieczerzy, po której podążyli na pasterkę w łukowskim kościółku drewnianym.
Z nadejściem Nowego Roku bracia chwilowo się rozstali, bowiem Adam wyjechał do Poznania. Tymczasem J. Grabowski postanowił zalegalizować pobyt Franciszka Mickiewicza przedkładając Naczelnemu Prezesowi Prowincji Eduardowi H. Flottwellowi prośbę o pozwolenie zatrzymania u siebie przybysza z Litwy. W dwa dni później nadeszła zgoda, a 20 stycznia 1832 roku Grabowski wraz z Franciszkiem zjawili się u landrata obornickiego, gdzie miał on uzasadnić swój przyjazd i chęć osiedlenia na stałe w Wielkopolsce. Brat Mickiewicza oświadczył, że w rodzinnych stronach na Litwie zna familię Zienkowiczów, która „...jest węzłem pokrewieństwa połączona z familią Grabowskich w tych stronach.” Było w tym zeznaniu nieco prawdy, bowiem ród Zienkowiczów spowinowacony był z macochą Józefa Grabowskiego.
Po wizycie w Obornikach Franciszek wrócił do Łukowa, skąd podążył do Choryni koło Kościana, w której niemal przez miesiąc wraz z bratem Adamem gościł w dworze Taczanowskich, rodziców przyszłego generała powstania styczniowego - Edmunda. 26 lutego opuścili gościnny dwór w Choryni i razem udali się do Poznania. Tu miało miejsce pożegnanie braci Mickiewiczów, lecz nie zdawali sobie sprawy, iż żegnają się po raz ostatni w życiu. Franciszek podążył do Łukowa, a jego brat Adam 5 marca 1832 roku opuścił ziemię wielkopolską udając się do Drezna...
Od tej chwili rozpoczęły się dla Franciszka Mickiewicza długie lata samotności, mimo że przebywał u jakże życzliwej mu rodziny Grabowskich. Jako rezydent łukowskiego dworu pomagał prowadzić gospodarstwo, pełniąc rolę rządcy. Uczestniczył w polowaniach, zjazdach okolicznej szlachty, jednak nostalgia za ziemią nowogródzką potęgowała się z dnia na dzień. W Łukowie – jak pisano – „oddychał przynajmniej powietrzem polskim, otoczony wieśniakami polskimi, do których przylgnął całym sercem, wzajem od nich kochany!..”
Przez lata utrzymywał korespondencję z braćmi – Adamem i Aleksandrem. W jednym z listów Adam pisał do brata: „Powinieneś tedy wiersze zawsze kropić, przynajmniej nie tak byś tęsknił do Litwy...”. Z kolei przyjaciel Adama – Antoni Edward Odyniec – radził Franciszkowi coś innego: „Myślę często, że dobrze byś zrobił, gdybyś mając czas wolny ponotował sobie różne realia o waszej familii i waszem dzieciństwie...”. Posłuchał i rozpoczął pisać pamiętnik, który, niestety, przerwał na latach napoleońskich. Tymczasem brat Aleksander – mieszkający wówczas w mająteczku pod Kobryniem (na wschód od Brześcia) – chciał, by Franciszek wrócił do stron rodzinnych, ...abyśmy choć ostatnie lata starości spędzili razem, gdy jestem po czterdziestu latach błąkania się po cudzych kątach, znów w swoim domu, nie w rodzicielskim wprawdzie, tak Bóg dopuścił... Warunkiem powrotu była amnestia cara Mikołaja I, lecz Franciszek wolał umrzeć, niż prosić o łaskę. W 1847 roku odwiedziła go w Łukowie córka Adama – dwunastoletnia Maria, przebywająca wówczas w gościnie u Konstancji Łubieńskiej, przyjaciółki Adama Mickiewicza. Niewiele też brakowało, by bracia spotkali się raz jeszcze, bowiem Adam Mickiewicz udając się w końcu lata 1855 roku do Konstantynopola miał zamiar wstąpić do Wielkopolski. Na przeszkodzie stanęły jednak formalności paszportowe. Natomiast śmierć Adama w dalekiej Turcji w listopadzie 1855 roku była dla Franciszka ogromnym ciosem.
Kiedy w roku 1858 dotarła do Franciszka wieść, że do znanego mu nieodległego Objezierza przyjeżdża jego krajan – poeta Władysław Syrokomla, natychmiast pośpieszył do rezydencji Heleny z Kwileckich i Wincentego Turnów, znanych mu od pamiętnej wigilii 1831 roku. Tematem rozmów Franciszka Mickiewicza z Syrokomlą były przede wszystkim ich strony rodzinne. ...Wieczorowe towarzystwo – zapisał wówczas przybysz z Wilna – powiększył p. Franciszek Mickiewicz, rodzony brat Wieszcza, zamieszkały od dawna w Poznańskiem [...] Wypytywał mię o strony nowogródzkie, o tameczne miejsca i ludzi. Niestety! nie poznałby dziś pewno tych stron i ludzi. On pytał mię o ojców, a ja ledwie o synach dać mogłem wiadomość...”
Rok 1859 w sposób znaczący zapisał się w życiu Franciszka Mickiewicza. W maju tegoż roku pośpieszył do Poznania, by spotkać się ze swym bratankiem a synem Adama – Władysławem Mickiewiczem. Wielkim przeżyciem dla niego był także udział w uroczystości odsłonięcia w Poznaniu w dniu 7 maja 1859 roku pierwszego na ziemiach polskich pomnika Adama Mickiewicza. Ale rok ten zaważył także na dalszych losach Franciszka, bowiem Grabowscy przenosząc się w Lubelskie, sprzedali Łukowo Niemcom. Franciszek Mickiewicz znalazł teraz schronienie u byłego towarzysza broni – Hilarego Baranowskiego, właściciela pobliskiego Rożnowa (4 km na północ od Łukowa). Tu, podobnie jak w Łukowie, cieszył się wielkim szacunkiem gospodarzy, zwłaszcza pani domu – Anieli Baranowskiej oraz licznych przyjaciół tej rodziny.
W roku 1860 odwiedził Franciszka w Rożnowie bratanek Władysław. Po powrocie z Wielkopolski Władysław Mickiewicz relacjonując spotkanie ze stryjem Franciszkiem powiedział: ...Nowogródek bardziej go interesował niż reszta świata!... Jednak od chwili śmierci brata Adama załamany psychicznie Franciszek podupadał na zdrowiu. Zachorował na gruźlicę, a gdy jego stan znacznie się pogorszył – jesienią 1862 roku z Paryża do Rożnowa przyjechał dwudziestoletni bratanek Aleksander, syn Adama. W liście wysłanym z Rożnowa do rodziny, datowanym na 10 października, tak pisał o umierającym stryju: „...Oczy szklane, chudy, blady, duszący się od kaszlu, z nogami opuchłemi...” Franciszek Mickiewicz czując zbliżającą się śmierć mówił do bratanka: „...Pomnij dziecko, żeś się urodził dla Polski... Modliłem się do Boga, aby mi pozwolił jeszcze przynajmniej zobaczyć wojnę o Polskę. Dziej się o wolo Boża, śmierć się zbliża. Błogosławię ci, żeś przybył zamknąć mi oczy! Noś godnie twe nazwisko...” Po wyrażeniu słów wdzięczności państwu Baranowskim, Franciszek rzekł do bratanka: „Każ zwłoki me pochować na Litwie obok moich rodziców, Tobie oddaję szablę moją, niech ci będzie silną i szczęśliwą!...”
Agonia Franciszka „zaczęła się o 10, a zmarł o 12 w nocy”. Był 13 listopada 1862 roku. W zachowanej relacji z pogrzebu czytamy: „Lud wiejski, ośmiu kmieci na zmianę zaniosło trumnę jego do kościoła. Stosownie do woli nieboszczyka murowany grób zalano betonem, wapnem z piaskiem, co nie podobało się wieśniakom. Na próżno Aleksander im tłumaczył, że umarłemu zależało na tem, aby trumna przechowała się w całości, aż do przewiezienia jej na Litwę, wyzwoloną od wroga...”
Franciszek Mickiewicz spoczął na cmentarzu przykościelnym osiemnastowiecznej świątyni pw. św. Katarzyny w Rożnowie. Pochowano go ponoć z garstką ziemi, którą rok przed śmiercią przywiozła mu z rodzinnej Litwy Helena z Kwileckich Turno z Objezierza. Mogiłę nakryto kamienną płytą, na której wyryto napis: „Tu spoczywa Franciszek Mickiewicz, herbu Poraj, ur. 1796, um. 13 listopada 1862 r. Prosi o westchnienie”. U wezgłowia wznosi się kamienny krzyż. Tuż po jego lewej stronie w dniu 14 grudnia 1998 roku odsłonięto tablicę z napisem: „Ś.P. Franciszek Mickiewicz. Brat najstarszy autora „Pana Tadeusza” – Adama Mickiewicza. Dowódca dziecięcego wojska polskiego w szkole nowogródzkiej O.O. Dominikanów. Bohater Powstania Listopadowego, ppor. 13 pułku ułanów. Odznaczony Srebrnym Krzyżem Virtuti Militari. – Rok Mickiewiczowski 1998”. W tym samym dniu rożnowskiej szkole podstawowej nadano imię Franciszka Mickiewicza. Obok jego portretu umieszczono w tym dniu napis: „Dobry syn, wzorowy uczeń, dzielny Polak - oto Patron naszej szkoły”.
Poza mogiłą nie znajdziemy dzisiaj żadnego trwałego śladu po Franciszku Mickiewiczu w Łukowie czy w pobliskim Rożnowie, a przecież spędził tu prawie 31 lat swego życia. Ponoć jeszcze przed rokiem 1939 w piwnicach łukowskiego pałacu, będącego wówczas w ręku „Niemczyska chudego na kształt deski” (K. Martiniego), można było zobaczyć stół i kamienną ławę, na których ponoć Franciszek Mickiewicz jadał w lecie śniadania w łukowskim parku. Obecnie w Łukowie zobaczyć można jedynie niszczejący pałac Martinich, przebudowany w 1877 roku z dawnego dworu Grabowskich oraz drewniany kościół pw. św. Michała Archanioła, do którego Franciszek - od pamiętnej pasterki 1831 roku – podążał co niedzielę na msze święte. Podobnie jest w Rożnowie, gdzie jedynie wiekowe drzewa w parku podworskim na skraju wsi pamiętają wolno przechadzającego się Franciszka Mickiewicza.
Pamięć o nim przetrwała w miejscowej legendzie. Jedna z nich mówi, że kiedy w rożnowskim dworze Baranowskich wybuchł pożar, Franciszek nie pozwalał niczego ratować z płomieni, bowiem w sekretnych schowkach ukrywał tajne akta i dokumenty, które mogły narazić zarówno jego jak i właścicieli dworu na nieprzyjemności ze strony władz pruskich. Przekazywana przez lata tradycja głosi, iż Franciszek był nauczycielem domowym w tutejszym dworze, zaś po śmierci jego duch często towarzyszył rożnowskiej dziedziczce w jej codziennych spacerach, podążając za nią na siwym rumaku. Podobno pani Aniela Baranowska dość często widywała zjawę przygarbionego Franciszka wśród tumanów wirującego piasku. A kiedy zjawa usłyszała wołanie - „Panie Franciszku!”, pędziła w kierunku Łukowa, w którym brat Wieszcza przeżył ponad 27 lat! Jest wreszcie legenda mówiąca, że niespokojny duch Franciszka wracał na rożnowski cmentarz przykościelny i łamał krzyż ustawiony przy jego mogile. Mówiono, że chciał w ten sposób przypomnieć, że jego dusza w zaświatach nadal czeka z utęsknieniem na wolność jego ziemi nowogródzkiej, by tam ostatecznie spoczęło jego ciało. Podobno w ostatnich minionych latach duch Franciszka Mickiewicza przestał się pojawiać. Czyżby dlatego, że w XX stuleciu jego rodzinna ziemia nowogródzka dwukrotnie odzyskiwała niepodległość, zabraną przez rosyjskiego ciemięzcę?
Stokrotne dzięki za tak ciekawą stronę. Przeczytałem z zainteresowaniem a z jeszcze większym przeczytała moja żona, która pochodzi z samiutkiej Środy Wielkopolskiej. Proszę się nie gniewać za poufałość, ale od niej a ode mnie z pozdrowieniami
Stokrotne dzięki za tak ciekawą stronę. Przeczytałem z zainteresowaniem a z jeszcze większym przeczytała moja żona, która pochodzi z samiutkiej Środy Wielkopolskiej. Proszę się nie gniewać za poufałość, ale od niej a ode mnie z pozdrowieniami