Kazdy zna zalecenie: "miluj blizniego swego jak siebie samego". Nie jest to latwe do wykonania w czasie pokoju (wystarczy posluchac radia lub wlaczyc TV). A co dopiero, gdy wybucha konflikt zbrojny.... Az do 1945 roku w Polsce mieszkalo wiele osob innej narodowosci, wyznania, zapatrywan politycznych. Gdy we wrzesniu 1939 roku wybuchla wojna to okazalo sie, ze wiele z naszych sasiadow zostalo z dnia na dzien naszymi wrogami. Przykladow mozna mnozyc na prawo i lewo. Jednakze byli rowniez i tacy, ktorzy pozostli wspanialymi przyjaciolmi Polakow oraz wspoltowarzyszami ich niedoli na dobre i na zle. Wezmy na przyklad Zydow. Wiemy, iz wielu z nich walczylo w Armii Polskiej we Wrzesniu 1939, wielu bylo u Andersa oraz u Berlinga. Lecz rowniez "po drugiej stronie barykady" byli i tacy, ktorzy kwiatami witali wejscie Armii Czerwonej i wydawali polska inteligencje w rece Rosjan. Tylko uwaga: rzecz ma sie podobnie jak i z przedstawicielami kazdego osciennego nam narodu. Jedni pomagali podczas gdy drudzy czynili odwrotnie. Stad tez jesli Zydzi maja ustanowiony medal Sprawiedliwy Wsrod Narodow Swiata przeznaczony dla przedstawicieli innych narodow ratujacych Zydow to moze i my Polacy, powinnismy miec cos podobnego dla przedstawiciela kazdego panstwa, ktory ratowal Polakow? To, dla przykladu, moze byc Ukrainiec (znam takie przypadki), ktory ostrzegl Polaka przed nadchodzaca banda UPA. To moze byc Niemiec, ktory mogl nas zastrzelic lecz tego nie uczynil. W kazdej nacji sa ludzie dobrzy oraz zli. Moze wartaloby docenic owych niedocenionych (w ich postawie) ludzi?