SZMER ŁEZ DO BOLESNEJ I Okaż swą łaskę ufającym Tobie... Tyś, Pani nadzieją! My za drutami, my prawie że w grobie... Nam światy się chwieją! Wieści nam z nikąd - wciąż ścisła cenzura... Lecz "chody" ma więzień... Odgłosy ciekną pod skórą jaszczura, Że wolność wnet będzie...
Matko Nadziei, wciąż więzień Cię błaga Byś do nas przybyła... By marsz aliantów nie niszczał jak blaga, By okrzepł nam w żyłach! Wróg nas wysysa, zapędza do taczek Gna w sztolniach do fabryk... On jednak skona w ataku podagry! Uwolnij nas, Maczek!
To nic, że głodni, że z ubrań odarci, Że skuci i ciemni... Lecz mocą Twoją jesteśmy tu wsparci I duszą Ci wierni! W lagrze pacierze mówimy codziennie: Skarg ciąg nasz - to cisza. Warg nie ruszamy - podsłuchy daremne: Nic szpicel nie słyszał! A Bóg z tej ciszy w krzyk wszystko usłyszy, Śląc radość nam w Słowie... Tylko wiór trzeszczy i słychać bieg myszy... Nasz szmer łez spod powiek.
Broń cenną mamy - lagrowy różaniec! A wróg go nie znajdzie... Choćby tropiono rewizją w krąg, Panie, Nie złapie go w rajdzie Modlitwy nas wszystkich do Boga! Paciorki takie, że kapu w nos pchasz, w oczy, A wróg ich nie widzi... To stawy palców plus krew z łez wybroczyn... Nie umie ich szydzić... Gną one ku nam blask Twych słów proroczych, Że więcej Cię bili I gorszą Ci była Twa droga.
Wszyscy zdzierżymy zniewagom na pudy... Ból, chłosty, szykany... Wolność nam wrócisz! Wrak zginie obłudy, Bo chronią Twe rany A potem złożymy Podziękę Ci, Panie Przez serce Twej Matki, Że lek się znalazł w bólu poranień, Żeś dbał o swe dziatki, Gdyś łaską nas silił!
II Dziś, gdy lat wiele minęło od kaźni, Raduję się bólem... Bo obóz dla mnie to wielki był praźnik: Spotkanie z mym Królem! Drganiami serca, łez ciekiem powieleń, I dróg złych rozmieleń! Dziś kat mi bratem - przemogłem nienawiść... Bo każe tak wiara. Bo w głębiach duszy Duch prosi być prawym I dobrem zło karać! Żyję inaczej, myśl piękną dziś ścielę: Jam brat w Twym bożym Kościele. Tak czynić od dawna się staram... ------------------------------ Pierwsza część wiersza pisana była w 1945 r. wkrótce po wyzwoleniu Dachau przez wojska amerykańskie (29.04.1945 ok. godz. 17-ej) w oparciu o własne przeżycia. Wyzwolił nas malutki patrol (26 żołnierzy + 2 wozy pancerne) na ok. 4 godz. przed zaplanowanym i po ostatni szczegół przyszykowany zniszczeniem całości obozu wraz z życiem prawie 32.ooo więzionych ludzi z grona 40 narodów. Cud wyproszony nowenną polskich kapłanów do św. Józefa! O zagrożeniu wiedzieli tylko kapłani i powiadomiony przez nich konpiracyjny Ruch Oporu Więźniów! Część drugą wiersza - niejako rekapitulację przeżyć - opracowałem w Lublinie dnia 28.01.1992 r. Dodać trzeba, że część pierwsza powstawała na terenie brytyjskiej strefy okupacyjnej w Duisdorfie - dziś przedmieście Bonn.