Portal w trakcie przebudowywania.
Niektóre funkcje są tymczasowo wyłączone, inne mogą nie działać poprawnie.

ZBRODNICZE STRZAŁY

12.08.2014 18:02
ZBRODNICZE STRZAŁY

Wieść uderzyła w szeregi kadetów jak piorun:
Zjeżdża do koszar w Piekleniu
Wódz Hitlerjugend (1), wzór wzorów
O sławę swastyki, co kryje w swym cieniu
Wszystko i wszystkich, inspektor Berta!
Porządki wciąż... musztry! Komendant pogania...
Prac cała sterta...
Młodzież się poci... marsz nuży...
Brąz koszul błyska... Krzyk gardła rozdziera:
Zwycięstwu wrzask służy!
Wroga on trwoży - niech strachem zamiera!
Gdy "baczność" - trzask butów!
Biel... czystość... i rygor!

Z Berlina pociągiem pospiesza na wschód
Esesman Berta
Wysokiej rangi kobieta -
Erzieher(2) niemieckiej młodzieży.
Nie miarą miłości, nie - głębią dobroci
Rytm krwisty w jej sercu czas mierzy
Lecz obowiązków, rozkazów kroci
I... 'ewangelią' - "Mein Kampf"!(3)
Służbista Bauer Berta -
Nabrzmiałych nazizmem wrzodów wrzód,
Luminarz wśród butnych, wśród brudnych nadludzi - brud.

Na stacji w Koninie w pobliżu ramp
Już czeka na szefa
W polskie konie wprzężona 'niemiecka' kareta.
Na koźle - Jan Polak woźnicą...
To nic nie szkodzi nowym dziedzicom
Prastarych piastowskich ziem;
To tylko koniecznym czasowym złem...
Berta rozparta w karecie...
Myśl ją za myślą nachodzi,
Jak przegląd prowadzić?
Jak dowieść rozumem,
Że Boga nie ma... Któż widział Go przecież?
Psalmy najzdrowsze nie biblia zawiera,
Lecz księga "Mein Kampf":
Już Himler(4) zapełnia wszak tłumem
Obozy, dowożąc w bydlęcych wagonach do ramp
Stłamszone terrorem plew ludzkich pogłowie:
Bandytów... zboczeńców... wrogów... podludzi.
Zgoniny przesiewne od ziaren pośladu...
Bo poślad się przyda do pracy... Niewolnej!
A śmiecie?... potem? podsycać żar w piecach też zdolne...
Na skutek zatarcia sumienia, serc przyćmień
Nikt z Niemców Hitlera nie mienił tam hyclem...

Za Bertą skryty, niewidny czart
Już się obudził...
Smrodliwym ogonem zamachnął...
(Smród? Dla Berty perfumy! Pachną!)
I kusił, namawiał i judził!
Wciąż judził: Ma pomysł, co piekła wart!
- "Ach! Sprawię nim Bercie uciechę!"

Koła karety w bruk tłuką Pieklenia...
Turkot zastygł przed gmachem,
Co służył wpierw modłom.
Nad wejściem wisiało wciąż godło:
Krzyż z Jezusem -
Na wróble postrachem...
Nikt Go nie zdjął... Szyderstwa trwał musem
W niemieckich kpin morzu,
Za słaby, by skryć się gdzieś w polu, w zbożu...

Obok starego krzyża
Pchnął stangret swą czapę w tyl głowy,
Niewidnie przeżegnał się dłonią,
A w myśli kolano uniżał
I mruknął pod nosem:
- Bądź pochwalon, mój Chryste,
na ziemi ojczystej!
Oj, stopy masz bose...
Głos drgał cichuśko jak płacz... psi skowyt...
- Was brummst du in Bart? dummer Kerl?(5)
- Głupstwo, wielmożna pani.
- Stanąć każę koniom...
-Ah, ja. Gut... dreckiges G'red'...(6)
Znała polską mowę; miała ją za nic...

Berta znalazła w porządku koszary.
I młodzież sprawną...
Pogodną, posłuszną...
I... podłą!
Bo całkiem sadyzmem zepsutą, bezduszną.
Tylko zawadzał jej drobiazg stary:
Wrota koszarów krzyż zdobił,
Przesądnych, śmietnistych wiar godło...
Głupkawy, słowiański snobizm...
Zawiesił Go kiedyś... ktoś... - Polak?
Strażnikiem doli chat...
Przed laty...
(Hitlera "Mein Kampf" - to Niemca jest Dola!)
Bardzo dawno temu, oj dawno...
Sto lat?
Czy Chrystus się wkupić za jakiś chciał grzech?
Nadmurszał... przechylił ku ziemi swe ramię...
Lecz Chrysta wciąż dźwigał tak jak na Golgocie.
Choć nieraz Go zeschły w twarz z drzewa prał patyk...
To trafiał z germańskich rąk kamień...
(Ach, Jugend! z drwin miała sto pociech... - (7)
W golgotne więc rany strzelał wciąż śmiech!)
Gdy burza zaś szła...
Gdy piorun z chmur walił - drżał...
Ale wciąż wisiał! Wciąż trwał!
I wital Polaków miłości ofiarą.
On - dobry kochania znak.
Choć zdjęcie kaszkietu kończyło się karą,
Chłop polski Mu zawsze co rano
U stóp przystanął,
Zdjął czapkę, przeżegnał się wolno
I dalej szedł orać skradzioną
Czerń ziemi piastowskiej, ranami wciąż smolną,
Z boleścią w swym życiu,
Z jątrzoną za grabież śledzioną
On - prawy właściciel
Pradawnych uprawnień do pracy, do pól, do chat...

Tkwią równo, drwiąc z krzyża kolumny
Wsłuchane w wizję coraz większych Niemiec.
Drze głośno się Berta, że od dwóch tysięcy lat
Tylko ich naród ma prawo być dumny,
Że posiadł za Odrą - hen - ziemie
I wiele wypasał w nich końskich stad,
Od bojów z Cezarem począwszy historią
(Wypasał lazł w cudze ten saski gad!)
I zawsze mieczem utrwalał swą glorię...
A miecz jelcami jest równy swastyce!
- Ot, tu - bliziutko... Widzicie?
Próchno za cel stawiać modłom!
Krzyż... kościół... religia!
Durnota! to przesąd głupi:
Ha! ha! ha! Z kielicha popijać kropelki...
I zwać je bożyszcza krwią!
A Chrystus? Łgarz, figlarz...
W królestwie swym wart królem być pchłom!
Nam Horstwessellied! (8)
Wam Bogiem twarz żyda czcić?
Błazeństwo! Wstyd!
Wszy żydom już Hitler rozdeptał...

- Wspaniale, Berto! Mów śmiało dalej...
Szept w mózgu zatrzeszczał
Bzykaniem małego z ogonem kleszcza...
By osy bęk... trzmiela...?
- Kto tu krzyż wspomni z żalem?
Zniszcz go! Rozstrzelaj!

- Krzyż - patrzcie - to próchno zbutwiałe...
Patrzcie się: w proch zaraz rozleci,
Jak kupa dla pieca rupieci!
W drzazgi!
Pod kul mych ostrzałem.
Niemcy - to ludzie odważni!
Któż stchórzy?
Bajki kościelne są dobre dla dzieci...
Wyrwała z rąk chłopcu pistolet,
Do Drzewa Golgoty blizieńko podbiegła,
Wrzasnęła:
- Nic mi nie będzie!
I jak piorun zygzakiem w czas burzy
Rozbłyśnie gwałtownie nad polem,
By zniszczyć trud ludzki, dobytek,
Tak ona tu z furią i w pędzie
Z broni katowski zrobiła użytek!
Spust nacisnęła i biła!
Biła seriami
Po piersi, po głowie, po rękach, po nogach
Chrystusa, jak w wojnie do wroga,
Aż brakiem ładunków pistolet zamilkł...
- Historia - niestety prawdziwa,
Do dziś wspomnieniom wciąż żywa!
A młodzież niemiecka radośnie aż wyła:
- Heil Hitler! Sieg! Heil! Sieg! (9)
W okrzyku drgał pruski dryg...
Diabli kosmaci porwali
Z uciechą za cytrę:
Zwycięski hymn czarci zagrali...
Hymn wydajności piekła!

W smród siarka krzyż wokół spowiła...
Kul trafnych dziesiątek!
Chrystus Herodom dawno był zamilkł...
Więc milczał...
Czy Zbawca mógł poczuć z ran ból?
Na krzyżu rozprutym... Wierzącym - król...
Drewniany? Ot, taki zwykły świątek?!
.............................
Czyżby Jezusa na krzyżu
Moc żadna nie strzegła?
Tak, jak na Golgocie?
(Pytanie zbrukane w krwi błocie... Czy w Złocie?)

Strzały z rąk Berty rozbiegly się echem
Od ścian świątyni do chat wsi...
Do pierwszej... wnet trzeciej... i piątej...
Do dalszych zdumione... zgwałcone w jęk śmiechem...
Do setnej zapadły przestrachem w zakątek...
I łzami zroszone,
Z bezsiły wściekłością
Pędziły po wioskach łez plonem
W świat daleki... ku bezczeszczonym Hostiom...
Aż niewolne zamilkły urazem
W czekaniu na kary ekstazę...
Bo zbrodnią stawa się grzech,
Gdy plonem jego drwina i śmiech...

Lont kary pod czynem Berty już się tlił...

Berta na uczcie rozparta
Brzuch trzęsła czczym śmiechem!
Kielichy tonęły w gardlanej przepaści,
Znikały frykasy ze stołów...
Słów sploty rozkoszą łechtały
Pychę Berty, że czynem swym warta
Fuhrera najwyższej pochwały:
Na krzyżu On - Chrystus -żydzisko
Nad wejściem do koszar wisieć już może,
Choć do młodzieży ma z bramy za blisko...
Rozstrzelan na pośmiewisko...
Martwoty udźwignął grozę...

Belzebub w piekle rozpisał
Że w grzechach udatny dusz połów
Konkurs na order dla Berty!
- (Na Bertę już czeka diabliste poroże,
Już płonie dla ciała ognisko...
Moment harców z nią tuż, tuż - blisko!)

W otchłani czarnych orderów sterty...
W nich postępu ku grzechom wspaniała polisa...
Na rożnach nadziany zad diabli podsmażą
W pierwszeństwie wzajemnie się swarząc,
Aż smrodem spłodzą ciałom dusz zanik
Przeżartych grzechami jak kiłą,
Zbrukawszy w czeluściach czartowskich stajni
Po czerń smolną ludziom zadaną miłość.

Wódz diabli Lucyfer ucztując
Róg połechtał ogonem
I spytał diablików, jak rychło Bertę mu skują...
Chce znaleźć w niej nowych miłostek moment!

Cóż Chrystus?

Zabolał dziurami...
Ogłuchnął od niecnych kul świstu...
Zapłakał strugami
Drewnianej krwi z żalu,
Że owieczka - Berta - stracona na wieki,
Iż duszę babrze w brud piekła po brzegi,
Choć Chrysta litość grzech zgasić... gotowa...

Czy Bera żal czuła?
Nie!
Czuła swą wyższość i dumę...
Lecz też czuła pod skórą niepokój...
Chłód wódki więc kiszkom napluła
I głośno ryczała ein Horstwessellied:
- bin ja ein braver Schmied (10)
Fur Zukunft meiner Heimat!
Czy słyszał to Chrytus?
Widział, słyszał i bolał...
Wśród czarcich gwizdów, poświstów
Chciał łotra na krzyżu przykładem ją zbawić,
Na żal jedyną sekundę zostawić
I Czyśćcem nadzieję narodzić dla nieba...
O Berta, zła Berta!
Tak skrajna Jezusa miłości oferta,
A twe serce - stos gruzu martwego!
...Pijaństwem w szał chuci uciekła...
W melodie hulaszcze...
W słodycze rozpusty
I w podziw młodzieży,
Co brawo tak chętnie jej klaszcze
I czkawkę sumienia chce ciałem przyrzucić,
Gdy zmysłom rozpęta zew chuci...

A cóż młodzież niemiecka?
Chrystusa nie kocha...
W miłości spodlona rozpustą
(Od Boga ważniejsza bab kiecka!)...
W splot ciała chuci zagłębia
(Tak z knurem trwa locha!)...
Sadyzmem przeżarta...
Cnót wartość brzmi jej pusto...
A z Berty dumna kul czarem!
Diabli w nią wleźli już piekła namiarem...
Hitlerjugend zupełnie nic nie warta!

A cóż tam w niebie?
Zgniewany Bóg-Ojciec zawołał:
- Zanadtoś łaskawy, mój Synu!
Choć prawda, żeś krzyżem dla Siebie
Wykupił ich dusze dokoła,
Ja przecie nie zdzierżę wstrętnej obrazy,
Bo śmierdnie Mi ona piekła latryną!
I Chrystus - Pan ludziom na ziemi i w niebie -
Rozkazem Ojcowym już Bertę osądził
I nie da złu dalej w świat błądzić!

A w piekle już w beczkach do waru smołę
Rozgrzali diabliska... Już ryczy gawiedź
Kudłata śmierdząca radością, gdy kołek
Pchnie Bertę do wrzących kadzi...
Lucyfer w ogień jej pośladki gołe
Na rożen sam wsadzi
I będzie batami ją pieścił,
Tnąc skórę z rozkoszą...
Wgniatając w zad rożen,
Za włosy zahuśta zbolałą nad żarem...
I każe miast jadła dym łykać i parę...
Będzie Lucyfer się cieszył, że boli
Rozprute żeleźcem ją łono...
Krtań krzykiem że schrypła,
Pierś w jękach zamiera...
A całe czartowskich łbów grono
Oprawcy pomaga...łby wtyka... wciąż radzi
W miąższ skórny wetrzeć garść soli,
By wżerał się głębiej ból kościom...
(Me oko otchłani w źrenicy nie mieści...
Stąd ziemsko naświetlam jej grozę)

Berta pijana, radosna, zwycięska
- Na razie... gdy żywa -
Szykuje się wracać w Głąb Rzeszy.
Dziś Chrystus przegrał. Dlań - klęska!
Berta się śpieszy...

Komendant rozkazał do bryki zaprzęgać.
Jan - Polak - znów siędzie woźnicą.
Po uprzęż dłoń sięga,
A w ustach mle jęzor, w ząb trzaska kłonicą;
- Zaraza na te ścierwa - nadludzi!
Nie boją się Boga, psiawiary!
Tylko złamaniec w sen kładnie ich, budzi... (11)
A Chrystus? Koń stary,
Co życia wóz ciągnąc, na darmo się trudził!
Czekajta-no, ścierwa: Bóg żyje!
I wasze szczekanie przemieni w pisk małpi,
A plecy przeorze wam kijem!
Zmilkł w jędrnym zrzędzeniu, bo wachmistrz
Biegł sprawdzać, czy konie gotowe.
- A juści. Trza jeno wziąć owsa na drogę,
Bo szkapy ustaną...
Zarótko podjadę pod kościół.
Zwierzątka niewinne swym życiem i zdrowiem,
Że wasi wzniecili wojny pożogę
I bydłu podobni lub durnym baranom
Rżną ludzi. Jam prościuch,
A przecie wim swoje... I patrząc rachuję...
Smród wama ubędzie, gdy Bertę pchnie czort w drogę...
Z wachmistrzem był szczery, gdy bez świadków...
Dwaj starzy kamraci, przyjaźni od dziecka.
Dziś - konspiratorzy!
- Nie jest dla mnie zagadką,
Gdy Bóg jej do tyłka dziś zajrzy:
Za strzał ten napyka w łeb guza,
Ten w spódnicy w gewerach majstrzyk...
Ropucha! Wyrzutek ślachtuza!
Pan Bóg jej wyczyn
Oglądał z rajskiego zapiecka!
A litość nie śpieszna temu, kto zbójem...
Nie minie śmierdziela knut byczy!
- Cichaj, głuptaku! Kto jeszcze usłyszy
I obóz ci zajrzy do ślepi!
Tam sycą krwią z tyłka żar w piecach...
- Już cicham - wiem. Tobie się ozór nie spryszczy
Donosem. Już mi ciut lepiej,
Żem z wnętrza wyżygał podleca!
Zaraza! Powietrze morowe, nie baba...
Bat ujął, w dal nim strzelił i cmoknął:
- Wio! Naprzód maluśkie! Trza jechać...
Dziś świnię i burdel wiezieta!

W koszarach pijacki zakończył się sabat,
Inspekcji wzorcowej zbliżała już meta.
Hałasy wódczane bryzgały przez okna
W dal parną i grzęzły odbieciem od lasu,
By błądzić w czerń nocną po ciemnych chat strzechach,
Plamiąc tym ciszę
Bezeceństwem czasów.

Nareszcie wódczany ścichł poklask.
Wbrew pląsom nóg wiotkich
Bertę niesiono:
Pijana iść wcale nie mogła.
W powozie skakały pod nią schodki!
Uniósłszy, cisnęła więc młodzież w wóz ciało.
Dwóch pobok jej zadek przysiadło,
Przed spadkiem na drogę by bronić
Czartami obrośnięte padło...

Czas naglił, by pociąg w Koninie
Nie zwiał im sprzed nosa.
Bat gwizdnął w powietrzu - ruszyli.
Mełł jęzor soczyście niemieckie przeklony...
Chłód nocny nad łbami był osiadł,
By przebłysk trzeźwości pijakom w mózg przynieść -
Brązowym potomkom hord Hunów, Attyli...

--------------
Spod frontu wschodniego powracał
Samolot... tuż - nisko... nad ziemią...
Wciąż prychał, przerywał... o drzewa zahaczał...
Oberwał od wrogów kul serią.
Na skrzydłach włókł znamię swastyki,
Dziurami przetkane jak sito...
Kabiny oszklenie strzałami
Też przykładnie rozbito...

W ogonie klął strzelec, złorzeczył,
Że zaciął karabin się w walce.
Wciąż zacisk spustowy w głąb wgniatał i męczył
I wciskał oburącz weń palce...
To dlatego wróg podszedł z tyłu tak blisko,
Częstując bombowca
W samo sterów sprawności siedlisko...

Aż nagle wystrzelił karabin!
Szły kule smugami nad borem
W nocnej czerni porę...
Śpią w nocy ludziska!
Czyż mógłby kogoś strzelec w noc zabić?
- Hab'endlich mein G'wehr korrekt! (12)
Zakrzyknął w las strzelec z ogona.

Woźnica popędzał koniska
I milczał. Z zapartym oddechem ząb na ząb zaciskał...
A Berta wciąż klęła ze śmiechem:
- Roztrzelan znów Jezus dziś rano,
Więc musiał raz drugi umierać...
Rumaki stąd wiozą mnie - panią,
By Hitler nagrodą w czyn wzierał...

W las ciemny wjechali. Dach nocy
W dół opadł ku ludziom i koniom...
Wtem strzały rozdarły czerń nieba,
Smugami światłości dzień roniąc,
By w Bercie smród piekła zagrzebać:
Wprost w serce ugodził ją pocisk!
Wrzasnęła - tak zda się - przytomnie:
- O Herr Je...
I zwisła dwom junkrom w ramionach,
A duch jej kuśtykał przez prerie
Diabelskie, gdy serca rytm skonał...
Jan wozem zawrócił i trupa z powrotem
Junakom by w spadku podrzucił
I dumał ciągle, zuchwale,
Że to boski był palec.
Bóg wroga pokarał za ucisk,
Zuchwalstwo nagrodził mu błotem...

Znów falą szło echo od domu do domu
Przez pola i lasy ku łąkom,
Że w czartowskiej rodzinie
Chów się zwiększył o świnię,
Gdyż wyrwał Bóg z roli śmieć - kąkol
I cisnął rozgniewan złom w czeluść do złomu.
Lucyfer zaś władca nad piekłem, diabłami
Oszalał z czartowskiej radości
I nadziewa zad Berty
W rożen, krórych ma sterty...
Bo dla niej był długo zapościł,
By w łożu piekielnym czuć grzechów aksamit.

------------------
Miłe grzechu początki,
Lecz zły koniec i grząski!
Gdy diabli się dorwą do kadzeń,
Czy młoda ofiara,
Czy może też stara,
Jednako na wieki przewróci swe życie
W gnój, w bagno - pod czarcie kopyta
Na wieczny łez ucisk...
==============================
Tłumaczenia:
1. Hitlerjugend - Niemiecka faszystowska organizacja młodzieżowa.
2. Erzieher - wychowawca.
3. "Mein Kampf" (Moja walka) - książka napisana przez Adolfa Hitlera w więzieniu - Landsberg/Lech (Bawaria), 1927. Zawiera szowinistyczny, socjal-demokratyczny program polityczny, zmierzający do zapewnienia hegemonii Niemcom w Europie. Baza programowa dla NSDAP (Niemiecka Narodowo-Socjalistyczna Partia Robotnicza).
4. Heinrich Himmler - szef tajnej policji politycznej (Gestapo). Naczelny zwierzchnik i główny inicjator masowych mordów dokonywanych na żydach i przeciwnikach politycznych na terenie obozów koncentracyjnych.
5.Was brummst du in bart?dummer Kerl? - Co w brodę mruczysz, durniu?
6. Ah, ja. Gut... dreckiges G'red'... - Ach, tak. Dobrze... Gówniany szwargot.
7. Jugend - młodzież.
8. Nam Horstwessellied - Tytuł hymnu hitlerowskiej młodzieży.
9. Heil Hitler! Sieg! Heil! Sieg! - Niech żyje Hitler! Zwycięstwo - niech żyje - zwycięstwo.
10. Bin ja ein braver Schmied Fur Zukunft meiner Heimat - Jestem dzielnym kowalem przyszłości mojej ojczyzny.
11. Złamaniec - połamany krzyż, tj. swatyka.
12. Hab'endlich mein G'wehr korrekt - Mam wreszcie swój karabin w porządku.

Autor - Wincenty Czarkowski