Oficjalista dworski, który po wysłudze lat otrzymywał utrzymanie jako pewnego rodzaju emeryturę dobrowolnie przez pana udzieloną. "Ile sobie przypominam, to w dziecinnych latach moich znałem dziadka już jako gracjalistę. Ubierał się zawsze po francusku. Strój narodowy lubił widzieć, i gniewał się bardzo, jeżeli kto w sposobie noszenia lub przeciwko formom tego stroju w czymkolwiek wykraczał. Gniewał się na to i nie zaniedbał nauczać, jak być powinno. Do najpóźniejszego wieku jeśli był na zabawie, gdzie tańczono, zaczynał taniec polonezem. On był ozdobą każdego zgromadzenia, a już wesele nie mogło się obyć bez niego. W kroku polonezowym trzecie tempo markował przysiadaniem i to było bardzo do twarzy staruszkowi. Życie prowadził bardzo skromne i jednostajne."[1]