Aleksander Sochaczewski, urodzony w 1843 r. w Iłowie koło Łowicza w ortodoksyjnej rodzinie jako Sender Leib Sochaczewski. Wykazywane wcześnie (zwłaszcza plastyczne) talenty Sendera Leiba zwróciły uwagę burmistrza miasteczka, za którego namową zdolny 16-latek wyjechał do Warszawy do Szkoły Rabinów. Wytrwał jednak tylko pół roku, gdyż przy poparciu Henryka Teplitza wstąpił do klasy Józefa Simmlera w Szkole Sztuk Pięknych. Aleksandra (bo takie przybrał imię) pasjonowało jednak nie tylko malarstwo, skoro związał się z prącymi do powstania „czerwonymi”. Pierwsze syberyjskie dziesięciolecie przeżył Sochaczewski przykuty do taczek w kopalni soli w Usolju, a drugie – na osiedleniu Aresztująca go w 1862 r. carska policja znalazła w jego mieszkaniu aż 61 zakazanych przedmiotów, w tym druki i broń. Młodzieniec trzymał się dzielnie w śledztwie, toteż wydany już po wybuchu powstania (w kwietniu 1863 r.) wyrok Sądu Wojennego skazał go na śmierć. Ze względu na niepełnoletniość skazanego wyrok zamieniono jednak na 20 lat katorgi w kopalniach syberyjskich, co ogłoszono mu już pod szubienicą. Eksponowane we Lwowie obrazy zagarnęli po 17 września Sowieci, którzy ewakuowali je w 1941 r. do Kijowa. W 1956 r. władze ZSRR oddały Polsce 123 płótna Pierwsze syberyjskie dziesięciolecie przeżył Sochaczewski przykuty do taczek w kopalni soli w Usolju, a drugie – na osiedleniu. Opuścił Syberię dopiero w 1883 r., sterany psychicznie i fizycznie. Los wydawał się jednak wreszcie doń uśmiechać: były katorżnik podjął studia malarskie w Monachium, poślubiwszy wcześniej wzruszoną jego losem córkę rabina – młodą, piękną i bogatą Różę Lewenstein. Wspomnienia zrujnowały jednak spokój artysty, zamieniając się w wewnętrzny przymus malowania drogi na Sybir, katorgi, życia zesłańców i ich ucieczek. Odmawiał przy tym sprzedaży choćby jednego ze 150 obrazów, które woził ze sobą, by urządzać wystawy. Poza Monachium, w latach 1897 – 1900 mieszkał i wystawiał w Brukseli. Małżeństwo szybko się rozpadło, a prześladowany koszmarami Sochaczewski popadł w biedę. Tak wiele energii wkładał w płótna niesprzedawalne, że nie starczało mu jej na zarobkowanie pędzlem. W 1903 r., już w Wiedniu, groziła mu nawet licytacja syberyjskiej kolekcji. Tam też rozpadło się drugie, brukselskie małżeństwo (z Marią Wurm). Z biedy żyjącego z pomocy rodaków malarza wyciągnąć miała dopiero hucznie obchodzona w Galicji rocznica powstania styczniowego. Wystawione staraniem Rady Miasta Lwowa obrazy Sochaczewskiego wzbudziły w 1913 r. sensację. I choć kolejny raz nie zgodził się na sprzedaż, zaakceptował jednak dożywotnią rentę w zamian za zapisanie kolekcji miastu Lwów. I choć pierwsza wojna zjeść miała wartość austriackich pieniędzy, Sochaczewski przetrwał nad Pełtwią, malując aż do śmierci (na leczeniu w Austrii) w czerwcu 1923 r.Eksponowane we Lwowie obrazy zagarnęli po 17 września Sowieci, którzy ewakuowali je w 1941 r. do Kijowa. W 1956 r. władze ZSRR oddały Polsce 123 płótna, które znalazły się w warszawskim Muzeum Historycznym, by trafić w depozyt i na ściany Muzeum X Pawilonu Cytadeli Warszawskiej. Malowane dzieje katorgi zatoczyły koło. http://www4.rp.pl/