W mailu od przyjaciela przeczytałem: <<chyba po prostu mam trochę empatii dla ludzi, zwierząt i przedmiotów "nieżywych">>. Ostatnie słowo wziął w cudzysłów, uznając, że i przedmioty są w jakimś sensie "żywe", zwłaszcza te piękne, artystyczne, które powołał do "życia" talent człowieka. Zgoda. Ale zauważmy, że nazywając je "żywymi", też będziemy musieli użyć cudzysłowu. Ich martwota jest wprawdzie pozorna, ale pozorne jest także ich życie. Żyją one bowiem nie samoistnie, lecz jedynie dzięki nam i w nas. Trwają wprawdzie w czasie, ale faktycznie wyjęte spod jego praw. Mają niby "swoją historię", ale tylko w sensie przenośnym, a nie realnym jak człowiek. W przeciwieństwie do nas, nie czują jednak nic. Nie możemy więc mieć dla nich empatii, ale możemy je podziwiać, ba, nawet kochać, nie dręcząc się, co jest akurat wspaniałe, brakiem wzajemności.