Dorpatczycy w powstaniu styczniowym
Podejmując próbę analizy stosunku dorpatczyków do powstania styczniowego, wypada zacząć od charakterystyki tak nazwanej zbiorowości. Dorpatczycy to absolwenci i studenci uniwersytetu w Dorpacie - z tym ograniczeniem, że interesują nas tu wyłącznie ludzie pochodzący z terenów byłej Rzeczpospolitej, których umownie będziemy nazywać "polskimi dorpatczykami"
Uniwersytet w Dorpacie, był na terenie Imperium Rosyjskiego zjawiskiem wyjątkowym - założony w 1802 r. , był nie tylko jedyną niemiecką uczelnią tego typu, ale też cieszył się zaiste niezwykłym zakresem autonomii i wewnętrznej wolności. W czasie, który nas interesuje działały tu studenckie korporacje niemieckie (Curonia, Estonia, Livonia, Fraternitas Rigensis) , jedna łotewska (Dorpatensis Fraternitas Academica) i jedna polska (Polonia). Korporacje te odgrywały rolę dominującą w życiu akademickim i los tych studentów którzy do nich nie należeli (nazywano ich wilderami), nie należał do najłatwiejszych. Należy założyć, choć nie dysponujemy tu danymi liczbowymi, że takich niestowarzyszonych nie było wielu (ilość ich wzrosła w okresie późniejszym - w czasach o których mówimy, byli to głównie Rosjanie, którzy własnej korporacji wtedy jeszcze nie mieli). Określenie ilości tych, którzy mieściliby się w pojęciu "polskich dorpatczyków" jest trudne dla braku ostrych kryteriów, które mogłyby dopomóc w precyzyjnej odpowiedzi na to pytanie. Badacze, którzy do tej pory usiłowali podjąć ten temat posługiwali się publikowanymi wykazami studentów uniwersytetu w Dorpacie . S. G. Isakow i P. Sigałow , osiągnęli następujące rezultaty - w latach 1832 - 1863, studiowało tu Polaków 459, do czego doliczają autorzy jeszcze studentów noszących nazwiska niepolskie (niemieckie) a pochodzących z terenów Królestwa w liczbie 82, co czyni w sumie 541 osób. Uściślający te ustalenia C. J. Kenez , przyjmuje odpowiednio 442 + 126 studentów, czyli razem 568. Wydaje się, że można te dotychczasowe ustalenia zweryfikować, korzystając z Album Polonorum - wykazu członków korporacji "Polonia". Specyficzne to źródło wymaga krytycznego podejścia gdy chodzi o informacje szczegółowe, zasługuje jednak na uwagę jako całość. W okresie nas interesującym (1832 - 1863) wymienionych jest tam 588 członków "Polonii"(stanowi to ok. 14% ogółu studentów uniwersytetu). Oczywiście nie wszyscy z nich mogą być brani tu pod uwagę, nie wszyscy bowiem dożyli czasów powstania styczniowego. Niestety o wielu nie udało się zebrać pełniejszych informacji. Z tego co udało się ustalić, to z grupy tej (588 członków "Polonii"), zmarło przed powstaniem 89, w chwili wybuchu żyło 345. Aż o 154 nie umiemy powiedzieć, kiedy umarli. Należy przy tym wyraźnie powiedzieć, że wszyscy wchodzili w skład elity ówczesnego społeczeństwa polskiego. Koszt wykształcenia był znaczny - sześcio, czy siedmioletnia nauka w gimnazjum, a następnie kilkuletnie wyższe studia, wymagały sporych nakładów finansowych - opłaty szkolne, czesne, zakup podręczników, wynajęcie kwater czy stancji, wyżywienie, przyzwoite ubranie i t. p. - był to wysiłek, na który nie wszyscy mogli sobie pozwolić, tak więc już niejako na starcie swej drogi życiowej ludzie ci musieli znajdować się w znacznie lepszej sytuacji niż ogromna większość ich rówieśników. Ukończone studia wyższe, tę pozycję wyraźnie wzmacniały. Jeśli nie wszyscy absolwenci Dorpatu mogli o sobie powiedzieć, że należą do elit finansowych, to wszyscy należeli do elity intelektualnej. Elitarność tej grupy, będzie w okresie powstania styczniowego dla jej członków brzemienna w skutki. Ich otoczenie będzie od nich wymagało wyraźnego określenia się, a władze carskie właśnie im będą się przyglądać z szczególną podejrzliwością.
Niezbędne są tu przynajmniej podstawowe informacje o wspomnianej polskiej korporacji. "Polonia" założona w 1828 r. uformowała się na wzór istniejących w Dorpacie korporacji niemieckich, przejmując jako własny, model Landsmannschaftu (ziomkostwa). To terytorialne kryterium niejako obligowało do przyjmowania wszystkich studentów (bez względu na narodowość, wyznanie i status społeczny), którzy przybywali z terenów byłej Rzeczpospolitej. I rzeczywiście, choć na liście członków przeważają co nie dziwi, Polacy i katolicy, ale są również Niemcy, Litwini, Żydzi, Białorusini, Rusini, Tatarzy, są liczni przedstawiciele innych wyznań chrześcijańskich: luteranie, kalwini, unici i prawosławni, są też, żydzi, karaimi i muzułmanie. Oczywiście przytłaczającą większość stanowią synowie szlacheccy (być może lepiej byłoby tu mówić o ziemiaństwie), liczni są jednak reprezentanci innych grup społecznych - dzieci mieszczan, czy wręcz bogatej burżuazji, inteligencji (synowie lekarzy, aptekarzy, adwokatów, nauczycieli, urzędników), są też choć nieliczni synowie chłopscy. Bardzo szczególną i dosyć liczną grupą byli studenci teologii. Trzeba pamiętać, że na Uniwersytecie Dorpackim znajdował się jedyny w Rosji wydział teologii protestanckiej. Przybywali tu na studia (mniej liczni) kalwini (wyznanie ewangelicko - reformowane), w zasadzie Polacy z obszarów Wileńszczyzny i Kowieńszczyzny, jak i luteranie (wyznanie ewangelicko - augsburskie), przeważnie Niemcy z terenu Królestwa, wśród nich wielu synów pastorów . Ta heterogeniczność składu osobowego "Polonii" (różnice narodowe, religijne, społeczne i wręcz kulturowe), prowadziła nieraz do wewnętrznych sporów, napięć a nawet rozłamów, działała jednocześnie w stronę całkowicie przeciwną, zmuszając do wypracowania norm współżycia, sprzyjając wytworzeniu silnych więzów koleżeństwa i poczucia jedności. Trzeba pamiętać, że "polscy" studenci Dorpatu, oddaleni od swego "środowiska naturalnego", od rodzin, właśnie w "Polonii"znajdowali swój dom, miejsce gdzie mogli być razem, miejsce które dawało im poczucie bezpieczeństwa, w tym również materialnego (w "Polonii" wcześnie pojawiły się różne formy samopomocy). Jest godne podkreślenia, że poczucie więzi koleżeńskiej, uformowane w czasie studiów, nie ustawało i w późniejszym życiu tych ludzi (czego liczne przykłady można przytoczyć). Wydaje się, że mówienie o "polskich dorpatczykach", jako grupie zdefiniowanej, ma swoje uzasadnienie.
Oto jak wspomina swoje przyjęcie do Konwentu w 1860 r. jeden z studentów teologii :
U gospodarza [], zastałem kasjera, bibliotekarza i jeszcze dwóch starszych kolegów. W ich obecności miał gospodarz do mnie przemowę, jak do każdego nowowstępującego, w której wyraził cel koła koleżeńskiego i przyszłe moje względem niego obowiązki. Treściwie a poważnie mówił, że zadaniem Ogółu jest łączenie młodzieży z różnych stron kraju, pomaganie sobie wzajemne intelektualne, etyczne i materialne, ku czemu służy biblioteka i kasa stowarzyszenia. Obowiązkiem każdego członka jest poznanie własnej ziemi; prócz studiów specjalnych obowiązkiem jest zatem poznanie historii i literatury własnego narodu. Przez wzajemne obcowanie kolegów z różnych dzielnic winniśmy tym lepiej poznać własną ziemię, na której obywateli mamy się kształcić. I rzeczywiście ówczesny Ogół spełniał to zadanie, jak gdyby były jego dewizą słowa Supińskiego: "Pierwszym artykułem wiary naszej jest powołanie wszystkich do pracy obywatelskiej, bezwzględna kompetentność każdego stanu, stronnictwa, wyznania. Chlubą narodu jest pozyskiwanie nowych obywateli. Ówczesny Ogół w istocie łączył młodzież różnego położenia towarzyskiego, różnego pochodzenia i wyznania. Łączył ją w jednej myśli i w jednym uczuciu ukochania tego, co dobre, szlachetne i swojskie, pielęgnował stare, a zawsze nowe, niespożyte hasło - miłości kraju."
Warto może dodać, że autorem tych słów i przyjmowanym, był Edward Wilhelm Heinrich (1841 - 1922), luteranin, syn urodzonego w Berlinie Teodora (znanego farmaceuty) i Marii z domu Schultz, zaś przyjmującym, prezesem "Polonii", był baron Franciszek Ungern - Sternberg .
Uniwersytet Dorpacki stojący na wysokim poziomie i oferujący swobody, nigdzie w imperium nie spotykane, a także działająca tam polska organizacja jaką była "Polonia", stanowiły znaczną siłę atrakcyjną dla młodzieży z Polski, pozbawionej od czasów powstania listopadowego możliwości kształcenia się na uczelniach w Wilnie czy Warszawie. Wspomina o tym Ignacy Baranowski: "Jedyny dorpatczyk, którego przed wyjazdem spotkałem, był szkolny mój kolega Jan Braun . Szkoły skończył przede mną i wprost ze szkół pojechał do Dorpatu. W chwili, gdy po otrzymaniu przeze mnie patentu, ważyły się losy moich studiów, on właśnie znalazł się w Lublinie i zdecydował o wyborze miejsca studiów opowiadaniem swoim o zupełnej swobodzie, jaka dana była młodzieży uniwersyteckiej w Dorpacie.... Opowiadał ... o stowarzyszeniu polskim, odbywającym narady, posiadającym bibliotekę, w tej bibliotece książki zakazane, ... świetny kreślił obraz tej Rzeczypospolitej uniwersyteckiej, której i my stać mieliśmy się obywatelami."
"Polonia", która przyjęła zewnętrzne formy organizacyjne od korporacji niemieckich, wypełniła je treścią zupełnie nową, przygotowując swych członków do pracy "obywatelskiej" i "służby narodowej".
Swoją postawę manifestowali jej członkowie niejednokrotnie przedtem, biorąc aktywny udział we wszystkich dotychczasowych zrywach patriotycznych - w powstaniu listopadowym wzięło udział siedemnastu dorpatczyków . W tym samym okresie gdy na wileńskiej Akademii Medyko - Chirurgicznej i w Uniwersytecie Kijowskim działały konspiracje studenckie związane z Stowarzyszeniem Ludu Polskiego, również i w Dorpacie powstała podobna organizacja pod kierownictwem Karola Hildebranda zrzeszająca ponad 20 studentów , w ruchach i konspiracjach epoki "Wiosny Ludów" brało udział nie mniej niż 11 członków "Polonii".
Mówiąc o udziale dorpatczyków w konspiracjach poprzedzających wybuch powstania styczniowego, trzeba wspomnieć Eryka Szałkowskiego . Był on prawdopodobnie uczestnikiem konspiracji K. Hildebranda, który opuściwszy w porę studia (przeniósł się na uniwersytet w Petersburgu) uniknął aresztowania. Uniwersytetu w Petersburgu również nie ukończył i wstąpił do wojska. Od sierpnia 1854 r., do grudnia 1856 r. uczył się w Akademii Sztabu Generalnego, następnie służył jako oberkwatermistrz obwodu kubańskiego. Bywając w Petersburgu, był w kontakcie z kółkiem Z. Sierakowskiego - J. Dąbrowskiego . Gdy w 1864 r. przeszedł na emeryturę i osiedlił się w Petersburgu, departament Sztabu Generalnego tak go charakteryzował: Jako prawdziwy (istyj) Polak, chowa w duszy nienawiść do wszystkiego co rosyjskie, sprzyja polskim dążeniom i skrycie zajmuje się ich propagandą. . Niestety dalsze jego losy nie są nam znane, nie wiemy czy w ślad za tą opinią spotkały go jakieś represje, czy nie.
Od ok. 1856 r. wykazuje w Warszawie znaczną aktywność publiczną inny dorpatczyk - Edward Juergens , skupiający wokół siebie młodą inteligencję urzędniczą i z wolnych zawodów (wśród jego współpracowników był m. in. Józef Kokeli). Rozwijał on program prac organicznych dla gospodarczego i kulturalnego dźwignięcia kraju. Uchylał się początkowo od konspiracji (stąd nadane jemu i jego zwolennikom ironiczne miano millenerów - tych, którzy jakoby odkładają sprawę wskrzeszenia Polski na tysiąc lat). Na samym początku 1861 r. z jego inicjatywy zjechały do Warszawy delegacje polskich studentów z uniwersytetów Cesarstwa, by wystąpić za pośrednictwem Towarzystwa Rolniczego z adresem do cara z postulatem utworzenia uniwersytetu w Warszawie. "Polonia" dorpacka delegowała do Warszawy Waleriana Teicha i Bolesława Borejszę - pisze o tej sprawie szeroko w swych wspomnieniach E. Heinrich , podając, że B. Borejsza do Dorpatu więcej nie wrócił, bowiem z polecenia gubernatora kowieńskiego Stanisława Chomińskiego, został aresztowany z powodu listów pisanych z Warszawy do gub. kowieńskiej, w których ten dużo mówił o swej ważnej misji. Mimo zabiegów kolegów dorpackich Borejsza został wysłany w głąb Rosji, gdzie miał być urzędnikiem . Wśród delegatów z uniwersytetu w Petersburgu znajdował się również Adolf Pawiński, który przyjeżdżał do Dorpatu w tej właśnie sprawie, jeszcze przed wyjazdem Teicha i Borejszy do Warszawy. Pawiński po pobycie w Warszawie musiał opuścić Petersburg i przenieść się do Dorpatu . Razem z nim, dla jakichś politycznych "kłopotów", przeniósł się z Petersburga do Dorpatu Euzebiusz Kliem - nie umiemy powiedzieć czy również był w składzie delegacji petersburskiej (dostępne nam źródła go nie wymieniają) . Tu warto też wspomnieć, że w związku z projektem powołania do życia w Warszawie Szkoły Głównej (w 1862 r.), pochodzący z Królestwa słuchacze wydziału teologicznego uniwersytetu w Dorpacie (w tym wspomniany i cytowany E. Heinrich), wystąpili z prośbą do Komisji Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego (jej dyrektorem był wówczas dorpatczyk Kazimierz Krzywicki), o utworzenie przy nowej uczelni studiów teologii protestanckiej, prośba ta pozostała jednak bez skutku .
Śmierć "pięciu poległych" w Warszawie, wywołała jak wiadomo, ogromne poruszenie w całej Polsce i liczne manifestacje patriotyczne. Nastroje te dotarły również i do Dorpatu. Jak pisze E. Heinrich: robienie demonstracji w Dorpacie nie miało celu. Demonstracje w kraju miały wpływać i rzeczywiście wpływały na lud i masy... w Dorpacie nie było obiektu, na który demonstracjami można było oddziaływać. Jeden chyba mógłby być powód do demonstracji w Dorpacie a mianowicie chęć zaznaczenia, że młodzież polska łączy się z duchem krajowym. ... Raz jednak i w Dorpacie w kościele katolickim zaśpiewano pieśni patriotyczne. Bezpośrednio po nabożeństwie odsunięto organistę od organów, przy których usiadł kolega Franciszek Ungern - Sternberg, otoczony kilkunastu studentami. Ci zaśpiewali kilka znanych tak powszechnie wówczas pieśni. Przy okazji Heinrich zanotował: pierwsze śpiewy w Wilnie, w kościele katedralnym, urządziło w roku 1861 kilku dorpatczyków.
Fakt taki rzeczywiście miał miejsce i związany jest z nazwiskami dwóch znakomitych dorpatczyków - Bolesława Limanowskiego i Benedykta Dybowskiego. Jak wydaje się, z inicjatywy tego pierwszego, Konwent na jednym ze swoich posiedzeń, w przekonaniu, że manifestacje w samym Dorpacie nie mają większego sensu, uchwalił wysłanie na niedzielę 8 (20) maja 1861 r. do Wilna delegacji, która miała w czasie nabożeństwa w katedrze, zainicjować patriotyczne śpiewy. Delegacja owa, która początkowo miała być liczniejsza, składała się ostatecznie z trzech osób - prócz dwóch wymienionych, brał w niej udział jeszcze Stanisław Orzeszko (B. Dybowski, wymienia jeszcze wspomnianego już wyżej Waleriana Teicha ). Bezpośrednio po nabożeństwie miały miejsce aresztowania, które dotknęły zarówno Limanowskiego, jak i Dybowskiego - Orzeszko o którym będzie jeszcze mowa, uniknął represji (podobnie jak W. Teich). Cała ta demonstracja opisana przez bezpośrednich jej uczestników (różnią się oni w wielu istotnych szczegółach) i co do której dysponujemy innymi jeszcze relacjami i źródłami, wymagałaby osobnego opracowania. B. Limanowski, który opuścił Dorpat w 1860 r. (studiował medycynę od 1858 r., był aktywny w pracach "Polonii" pełniąc funkcje bibliotekarza i prezesa ), wyjechał następnie do Paryża, gdzie młodzież pochodząca z Litwy, w marcu 1861 r. : uchwaliła wrócić do kraju, pościągać zewsząd jak najliczniej młodzież do Wilna na dzień św. Jerzego, zorganizować liczny zjazd w tym mieście i urządzić tam wielką manifestację. Limanowski wrócił do kraju i do Dorpatu, gdzie dla swych planów uzyskał poparcie "Polonii". Udział w wileńskiej manifestacji, przypłacił zesłaniem do guberni archangielskiej. Na zesłaniu przebywał do r. 1867. Benedykt Dybowski studiował w Dorpacie medycynę (w l. 1853 - 57), lecz musiał studia przerwać, był bowiem sekundantem w pojedynku (te przynajmniej formalnie były zakazane). Dalsze studia odbywał we Wrocławiu i Berlinie. W roku 1860 znów przyjechał do Dorpatu dla nostryfikacji swego dyplomu. Po manifestacji został aresztowany i byłby zapewne zesłany, ale dzięki wstawiennictwu m. in. władz rektorskich uniwersytetu w Dorpacie (nie bez zabiegów "Polonii"), po kilku tygodniach został zwolniony i wrócił na uczelnię.
Absolwenci Dorpatu byli aktywni w okresie manifestacji 1861 r. również i w innych miejscowościach, czy częściach kraju. Witold Hryncewicz, był jednym z organizatorów manifestacji patriotycznej w Rosieniach (18 VI 1861 r.), wziął później udział w powstaniu i został zesłany na Syberię. W Warszawie oprócz wspomnianego już Edwarda Juergensa, działali m. in. Tytus Chałubiński, który przed pogrzebem pięciu poległych, wybrany został do Delegacji Miejskiej - swego rodzaju Rady Miejskiej, działającej w kierunku załagodzenia napiętej sytuacji . W tejże Radzie był również Jakub Natanson, który następnie wszedł do Komitetu Straży Bezpieczeństwa a już w okresie powstania, przekazywał na jego rzecz znaczne fundusze. Pastor zboru ewangelicko - augsburskiego w Warszawie Leopold Otto, był jednym z organizatorów manifestacyjnego pogrzebu pięciu poległych w 1861 r., organizatorem patriotycznych nabożeństw, będąc w tym samym okresie członkiem Dyrekcji Straży Bezpieczeństwa i Spokojności Publicznej oraz Rady Miejskiej. Aresztowany został w październiku 1861 r. i osadzony w Cytadeli. W kwietniu 1862 r., zawieszony w obowiązkach duszpasterskich i skazany na deportację do gub. wołogodzkiej. Dopiero zły stan zdrowia L. Otto i interwencja A. Wielopolskiego, spowodowały, że został zwolniony, ale oddany pod nadzór policyjny. W Łodzi, gdzie była największa parafia ewangelicko - augsburska w Polsce, pastorem (od 1853 r.) był dorpatczyk, Karol Gustaw Manitius. Wprowadził on wieczorne nabożeństwa w jęz. polskim. Sprzeciwiał się oficjalnym poglądom władz carskich utożsamiających wyznanie ew. aug.. z narodowością niemiecką; był uczestnikiem manifestacji przedpowstaniowych, (według raportu władz rosyjskich "zbierał pieniądze na cele rewolucyjne, dopuszczał w luterańskim kościele do manifestacji, takich jakie były w katolickich kościołach"), opuszczał słowa modlitwy za cara i dom cesarski, organizował nabożeństwa za pomyślność ojczyzny w języku polskim Gdy wybuchło powstanie, jawnie udzielał mu poparcia. W rezultacie, pod naciskiem władz Konsystorz musiał go przenieść 11 I 1865 r. z Łodzi do małej, parafii w Łomży. Nabożeństwa w intencji ojczyzny odprawiali też pastorzy Karol Jonscher w Lublinie i Jan Stockmann w Kaliszu. Inny dorpatczyk, lekarz w Stopnicy, Wiktor Hassman, został 6 XI 1861 r. aresztowany za "przestępstwa polityczne" i blisko rok trzymany w więzieniu kieleckim.
Formowanie się obozów "białych" i "czerwonych", oraz związane z tym dyskusje i spory nie ominęły Dorpatu. E. Heinrich, wspominał: W Dorpacie między studentami podobnie jak w kraju, były dwie partie: czerwona i biała, czyli partia ruchu i umiarkowana. Pierwsi twierdzili, że dość sięgnąć aby wziąć czego wszyscy pragnęli; mówili, że Rosja nie jest w możności na całej przestrzeni swego zaboru wystawić stu tysięcy wojska, które zarzucimy czapkami. Zamojskiego nazywano zdrajcą za to, że nie dostarczył broni i nie wywołał ruchu w dzień pogrzebu pierwszych poległych w Warszawie. Drudzy byli zdania, że należy skorzystać z reform, przeprowadzonych przez Wielopolskiego... Sądzili, że trzeba te reformy wyzyskać w niczym zresztą nie krępując się na dalszą metę. Wszystkie te istotne przecież spory i zasadnicze różnice zdań przeciął jednak wybuch powstania. Znów oddajmy głos E. Heinrichowi: Po nadejściu wiadomości o 22 stycznia 1863 roku, dniu wybuchu powstania w Królestwie, kilkunastu kolegów wyjechało z Dorpatu, spiesząc do kraju. Ci zaś którzy w grudniu wyjechali na zimowe wakacje, nie wrócili. Z początku uniwersytet dawał urlopy, żądane pod rozmaitemi pretekstami, później jednak odmawiał ich bezwarunkowo. Następnie przyszło rozporządzenie z Petersburga, aby nikogo, chcącego do kraju wyjechać, nie zatrzymywać, lecz każdemu wydawać papiery z zastrzeżeniem bezpowrotnego wydalenia z uniwersytetu. Z tych, którzy wyjechali z Dorpatu, jedni czynny i wybitny mieli udział w organizacji ruchu, drudzy legli na polach utarczek. Pod Birżami np. zginął Wojciech Borkowski z gub. mińskiej, stud. chemii, zaś K. Trzeciak z kowieńskiego, stud. teologii, ciężko ranny, wzięty do niewoli, został zesłany na Syberię.
Analiza tak Album Academicum, jak i Album Polonorum, w pełni te słowa potwierdza. Poza dwoma już wymienionymi przez E. Heinricha, wzięli czynny udział w powstaniu następujący studenci: Leonidas Baranowski , Józef Bieliński, Julian Biernacki, Edward Chałubiński, Władysław Dauksza, Władysław Dybowski, Leonard Staniewicz. Wszyscy oni opłacili swój udział w powstaniu emigracją, aresztowaniem, śmiercią na polu walki, rozstrzelaniem. Wielu studentów przerwało w tym czasie swe studia, by więcej do Dorpatu nie wrócić (Bronisław Bielawski, Seweryn Karpuszko, Bronisław Mackiewicz, Leon Mikulicz - Radecki, Władysław Olszewski, Wiktor Plissowski, Bolesław Russocki, Edward Żagiell), nie umiemy powiedzieć czy wszyscy oni brali udział w powstaniu, jest to jednak prawdopodobne przynajmniej w odniesieniu do części z nich. Trochę odmienny przypadek stanowi Tomasz Wojtkiewicz - rozpoczął on studia medyczne w 1857 r. i przerwał je w 1862 r., a następnie wznowił w 1865 r. by je ukończyć w 1871 r. Przerwa ta z pewnością związana była z powstaniem styczniowym, nie musi jednak oznaczać czynnego w nim udziału.
Oczywiście liczny udział w powstaniu wzięli absolwenci uczelni dorpackiej z lat wcześniejszych. Niestety w większości przypadków nie umiemy podać szczegółów ich powstańczej aktywności. Na podstawie informacji, które udało się zgromadzić, można jak się zdaje sformułować opinię, że uczestniczyli oni w Organizacji Narodowej (piastując w niej odpowiedzialne nieraz stanowiska), w różny sposób wspierali walczących, rzadziej natomiast brali bezpośredni udział w walce zbrojnej. Możemy wymienić sześciu absolwentów Dorpatu, o których z pewnością możemy powiedzieć, że walczyli z bronią w ręku. Edward Dauksza, w 1863 r. był w oddziale Elizeusza Lutkiewicza, skazany został na 12 lat katorgi, zesłany na Syberię. Wrócił w 1884 r.. Leon Dąbrowski, nauczyciel gimnazjum w Słucku (od 1859 r.), w 1863 r. był jednym z kierowników ruchu powstańczego w pow. słuckim, utworzył oddział powstańczy z mieszkańców Słucka i uczniów gimnazjum, który po rozbiciu partii Maszewskiego w kwietniu 1863 r. przyłączył się do oddziału Stanisława Laskowskiego. Osadzony w więzieniu w Bobrujsku, skazany na 8 lat ciężkich robót w twierdzach, zesłany na Sybir. W 1873 r. uzyskał prawo powrotu do kraju. Emil Dybowski, walczył w oddziale Pawła Dybowskiego (rodzonego brata, ps. "Zaremba"). Aresztowany, wzięty do Mińska, skazany na osiedlenie w Syberii Wschodniej, z utratą praw stanu i konfiskatą majątku. Po powrocie z zesłania pracował jako administrator dóbr w kieleckiem, następnie w maj. Siemiatycze. Osiadł wreszcie w swym majątku Łużyce pod Mińskiem. Data śmierci nieznana. Pozostawił pamiętnik (Bibl. Nar. sygn 478, zniszczony w czasie II wojny światowej), opisujący zesłanie syberyjskie. Antoni Sankiewicz, jeden z nielicznych prawosławnych w gronie "polskich" dorpatczyków. Urodzony w rodzinie katolickiej, został ochrzczony przez duchownego unickiego i po likwidacji unii, niejako automatycznie i przymusowo stał się prawosławnym. Lekarz. Początek powstania zastał go w Klecku (gub. mińska). Gdy Rząd Narodowy wydał manifest nadający ziemię chłopom, przetłumaczył go na białoruski i ogłaszał go po kościołach i cerkwiach, W Klecku zorganizował partię powstańczą w której był lekarzem i dowódcą. W walce, partia uległa rozbiciu a S. rzucił się wpław przez rz. Łoszę. Dosięgła go kula i nie dopłynął do brzegu. Ciała nie znaleziono. B. Dybowski, który go poznał w czasie studiów w Dorpacie, taką o nim wystawił opinię: "Była to osobistość, stojąca wysoko ponad wszystkimi innymi działaczami w Białolechii w owych czasach.." O Kajetanie Mierzwińskim i Władysławie Pańkowskim, niewiele możemy powiedzieć, tyle tylko, że zginęli w powstaniu.
Udział dorpatczyków w Organizacji Narodowej, był jak już wspomniano, liczny i wyraźnie zaznaczony. Powiatowymi naczelnikami cywilnymi byli: Stanisław Sylwestrowicz w grodzieńskim (następnie od czerwca 1863 r. naczelnik całego woj. grodzieńskiego) - zesłany. Konstanty Kaszyc (będziemy musieli o nim wspomnieć osobno) w nowogródzkim (zesłany), Jerzy Mogilnicki w słuckim (zesłany), Bolesław Oskierka w mińskim (zesłany), Ludwik Pieńkowski w bielskim (zesłany), Mieczysław Siesicki w poniewieskim (zesłany), Adam Wańkowicz w mińskim (zesłany),Tadeusz Wiszniewski w mozyrskim (zesłany), Antoni Komorowski był pomocnikiem naczelnika pow. nowoaleksandrowskiego, Ludwik Smogorzewski, był pomocnikiem naczelnika pow. wilejskiego, Antoni Baranowski, powstańczym naczelnikiem Góry Kalwarii i Czerska (zesłany), Lubomir Gadon naczelnikiem miasta Kowna (emigrował), Stanisław Orzeszko (ten sam, który z B. Limanowskim i B. Dybowskim brał udział w manifestacjach 1861 r. w Wilnie, jeszcze o nim wspomnimy), był naczelnikiem policji powstańczej w Wilnie, Ignacy Ulanowski, o którym Ignacy Baranowski pisał: "bogaty chłopiec z Inflant Polskich... spalił się jak ćma w powstaniu 1863 r.", był jednym z organizatorów powstania w okolicach Marienhauzen, tu z nim współdziałał Teofil Rondthaler. Józef Huszcza, był komisarzem okręgowym na terenie parafii retowskiej (diecezja żmudzka). Józef Demontowicz, w l. 1860 - 61 był współorganizatorem kółek "Czerwonych" w Kownie. W marcu 1862 r. mianowany przez Centralny Komitet Narodowy został pełnomocnikiem w Prusach Zach. a od października t. r. także w Poznańskiem. W grudniu 1862 r. wyjechał do Liege i Berlina dla zakupu broni. Organizował przerzut broni przez Gdańsk i Królewiec. Od lutego 1863 r. był w Królewcu, skąd kierował ruchem w Prusach Zachodnich. Po nieudanej wyprawie morskiej z Londynu na Żmudź, której był współorganizatorem (wyprawa T. Łapińskiego), schronił się w Sztokholmie, gdzie był komisarzem Rządu Narodowego na Szwecję, Norwegię i Danię, organizując zakup i transport broni dla powstania. Aleksander Kłobukowski, aktywny członek stronnictwa "Białych", był naczelnikiem pow. konińskiego, w czasie powstania kilkakrotnie wyjeżdżał w misjach dyplomatycznych do Berlina (5 II 1864 r. odbył rozmowę z Bismarckiem) . Edward Juergens (o którym była już mowa), członek Dyrekcji "Białych", aresztowany 23 II 1863 r., wzięty do Cytadeli. Zmarł w X Pawilonie w nocy z 2 na 3 VII 1863 r. Aleksander Jabłonowski, był członkiem Komitetu Centralnego Narodowego "Czerwonych" (Wydział Wykonawczy Rusi), został zesłany. Benedykt Dybowski był również członkiem CKN w Warszawie, jako komisarz nadzwyczajny dla spraw Litwy i Rusi i również został zesłany
O szeregu dorpatczykach wiemy prawdzie, że byli członkami Organizacji Narodowej, ale nie umiemy nic bliższego powiedzieć o ich aktywności (zapewne wykonywali mniej znaczące funkcje). Byli to: Hipolit Billewicz, Michał Ceraski, Hieronim Kieniewicz, Adam Medeksza, Leon Mierzejewski, Cezary Narbutt, Witold Orda i Stanisław Szablewski.
Zwraca uwagę znaczna powstańcza aktywność dorpatczyków lekarzy. O szeregu z nich była mowa już wyżej. Emil Gosławski, lekarz szpitala św. Kazimierza w Radomiu, w czasie powstania był w kontakcie z dr. Władysławem Stankiewiczem, (członkiem Komisji Lekarskiej Wydziału Wojny Rządu Narodowego). W szpitalu ukrywał rannych powstańców, lżej rannym udzielał pomocy poza Radomiem. Przez kilka miesięcy aresztowany. Jak napisano o nim: "Jako mąż prawy, pracowity i pełen wiedzy naukowej zyskał ogólne uznanie a poświęcenie z jakim niósł pomoc cierpiącym i rannym w 1863 r. zjednało mu cześć powszechną." Karol Kaczkowski, jako lekarz był delegowany przez Rząd Narodowy do komisji dla zorganizowania fachowej pomocy medycznej powstańcom. Nie znamy niestety szczegółów tej działalności. Julian Majkowski, lekarz szpitalny w Grójcu, w czasie powstania leczył z poświęceniem rannych z oddziałów Kononowicza i Dąbrowskiego (mianowany przez Rząd Narodowy lekarzem okręgu grójeckiego). Aresztowany, ale uwolniony "jako lekarz spełniający swe obowiązki" (także "z braku dowodów winy"). Juliusz Lohrer, podczas powstania leczył powstańców w Łodzi, był też delegowany do wsi Dobra pod Łodzią, gdzie opatrywał rannych po nieudanej potyczce. We wszystkich tych przypadkach, nie licząc aresztu E. Gosławskiego, nie słyszymy o surowszych represjach, nie zawsze tak jednak bywało. Konstanty Antoniewicz w 1863 r. pomagał chorym i rannym powstańcom (m.in. z oddziału Jelskiego, pseud. Jodko) pod Kiewszami. Złapany i doprowadzony do naczelnika wojennego w Dziśnie. Sąd polowy w Dynaburgu skazał go 21 X 1863 r. na pozbawienie praw i zesłanie na Syberię. Feliks Zaleski jako lekarz 2 Sofijskiego Pułku Piechoty, będąc z pułkiem wiosną - latem 1863 r. w Bielsku Podl., został oskarżony, o częste oddalanie się dla udzielania pomocy powstańcom. Aresztowany w październiku 1863 r., w listopadzie 1864 r. zesłany do gub. jenisejskiej. Henryk Wołodźko walczył na terenie nowogródzkiego (prawdopodobnie zesłany) . O pozostałych lekarzach i ich udziale w powstaniu nie umiemy wiele powiedzieć (Henryk Krzywicki, Erazm Strzelecki, Jan Olszański, Władysław Ulanowski, Koronat Aramowicz, Jan Nieszkowski, Jan Michalski, Franciszek Wilhelm de l`Arbre), faktem jest, że większość z nich została zesłana.
Wyżej już wspominaliśmy o aktywności pastorów - dorpatczyków w okresie demonstracji 1861 r. Z tym samym zjawiskiem spotykamy się i w czasie powstania. Jan Adam Haberkant, pastor ew. - aug. w Łomży, był członkiem organizacji miejskiej. Za kazanie w duchu patriotycznym, w którym przeciwnikom powstania groził klątwą, został zesłany na dwa lata w głąb Rosji. Edward Boerner, pastor w Zduńskiej Woli, został 14 VIII 1863 r. aresztowany pod zarzutem wygłaszania kazań podburzających ludność przeciwko Rosjanom, zbiórkę pieniędzy na cele powstańcze i dostarczanie powstańcom broni i amunicji. August Hirszowski, pastor w Przedeczu współdziałał z powstańcami ("prowadził obserwacje ruchu wojsk rosyjskich").Wymienić tu należy także tych pastorów - dorpatczyków o których pisał E. Szulc: Adolf Biedermann, Hugon Hermann, Karol Teichman, Jan Tydelski, Wilhelm Winkler
W miarę swych możliwości wspomagali powstanie dorpatczycy, którzy znaleźli się na emigracji. Edward Żeligowski, we wrześniu 1864 r., w trosce o los emigrantów postyczniowych, założył Stowarzyszenie Bratniej Pomocy. Bronisław Zaleski, w czasie powstania organizował fundusze i zakup broni, po jego upadku, działał na rzecz pomocy emigrantom (na obecnej sesji szerzej i kompetentniej będzie o tym mówił W. Caban). Józef Rusteyko w lutym 1863 r. został sekretarzem Komitetu Narodowego w Poznaniu - pod kierownictwem J. Działyńskiego, werbował ochotników i dostarczał broń do Królestwa, wyjeżdżał do Francji dla sprowadzenia francuskich oficerów, ochotników. Aresztowany pod koniec kwietnia 1863 r.. W procesie berlińskim skazany na półtora roku więzienia (w berlińskim Moabicie i twierdzy Ehrenbreitstein). Cały swój majątek zapisał na rzecz pomocy ubogim emigrantom.
Szereg dorpatczyków zaplątanych zostało w sprawy powstania i poddanych zostało różnego typu represjom, niejako mimo swej woli, a niekiedy i wbrew niej. Wielu ziemian pełniło na terenie swoich powiatów funkcję pośredników do spraw włościańskich, gdy w 1863 r. Rząd Narodowy polecił, by podali się do dymisji, znaleźli się oni w trudnej sytuacji. Nie podporządkowanie się decyzji władzy powstańczej, narażało ich na konflikt sumienia i na ostracyzm własnego środowiska, podporządkowanie się oznaczało wejście w konflikt z władzą carską. Władysław Mikszewicz (pośrednik w pow. rosieńskim), podał się do dymisji i w konsekwencji, przez blisko rok trzymany był w kowieńskim więzieniu. Można powiedzieć, że udało się Karolowi Billewiczowi, który natychmiast po ustąpieniu z urzędu przeniósł się razem z matką do Mitawy, co uratowało go przed represjami.
Gdy w dworze ziemiańskim pojawiał się zbrojny oddział powstańczy, łaknący jedzenia, zmiany koni, odpoczynku, to gospodarzom niezależnie od ich stosunku do powstania, trudno było takiej pomocy odmówić. Jej udzielenie, niemal zawsze oznaczało represje ze strony władz (chyba, że gospodarz natychmiast o takiej wizycie doniósł...). Dziś nie jesteśmy w stanie odtworzyć okoliczności takich sytuacji, tego co uczestnicy tego typu zdarzeń myśleli, jak je oceniali. Lucjan Kraszewski(brat pisarza) , za pomoc powstańcom, którzy odwiedzili jego dwór w Dołhem, zesłany został na Syberię. Paweł Monkiewicz, za dostarczenie powstańcom żywności i "przestępcze kontakty z buntownikami", skazany został w końcu 1863 r. "na zamieszkanie" w gub. tomskiej.
Represje, nieraz o niewielkim stopniu dotkliwości, spotykały ludzi, którzy w żaden sposób nie brali udziału w powstaniu, Gustaw Manteuffel, skazany został na tydzień aresztu, za samą odmowę podpisania adresu wiernopoddańczego do cara (inna sprawa, że rodzina Manteufflów była głęboko w sprawy powstania wciągnięta - brat Gustawa, Jan był zesłany do Penzy, represjonowany był kolejny z braci Ryszard, ten ostatni nie był jednak dorpatczykiem).
Jak wydaje się mimowolnie zesłańcem został Aleksander Czekanowski. Jak pisze o nim jego znakomity biograf Z. Wójcik, "z dużym prawdopodobieństwem można stwierdzić, że Czekanowski nie brał czynnego udziału w powstaniu 1863 r." ... Bezpośrednim powodem aresztowania Czekanowskiego ... - było podejrzenie o spiskowanie. Wystarczyło, ze spotkał się z przybyłym z Warszawy do Kijowa B. Dybowskim z którym łączyło go koleżeństwo z czasów studiów w Dorpacie i wspólne pasje naukowe.
Represjonowano, nieraz bardzo dotkliwie, nawet tych, którzy byli zdecydowanymi przeciwnikami powstania, wystarczyło, że jako ludzie należący do ówczesnych elit, cieszący się znacznym autorytetem, byli przez władze postrzegani jako niebezpieczni ze względu na wpływ jaki mogliby wywierać na swe otoczenie.
Tytus Chałubiński, mimo że był powstaniu przeciwny, został jednak jesienią 1863 r., lub na początku 1864 r. aresztowany w Warszawie - jako człowiek popularny i mający wpływ na młodzież -. i osadzony na Pawiaku. Dopiero interwencja wpływowych osób spowodowała, że go wypuszczono, nakazując mu wyjazd za granicę. Mieczysław Tukałło, przeciwnik powstania, za "szkodliwy wpływ na obywateli", został administracyjnie zesłany do Wierchoturia, a na majątki nałożono sekwestr. Kleofas Dymsza, nie wierząc w sukces powstania nie brał w nim udziału, mimo to aresztowany jako niebezpieczny agitator, został zesłany. Stanisław Sołtan, zwolennik pracy organicznej, w organizacji powstańczej bezpośredniego i czynnego udziału nie brał a i tak w r. 1864 aresztowany i sądzony - skazany został na osiedlenie w gub. tobolskiej.
Niedostatek źródeł którymi dysponujemy, może też i niedostatek starań autora niniejszego tekstu powodują, że w odniesieniu do wielu dorpatczyków o których wiemy, że byli represjonowani nie umiemy nic bliższego powiedzieć.
Pozornie posiadamy informacje o przyczynach zesłania Ottona Baehra i Ignacego Ciechanowieckiego, pozornie, bo nasze "informacje" niczego de facto nie wyjaśniają (wziął udział w organizacji, przygotowaniach...).
Nie wiemy absolutnie nic o przyczynach zesłania, następujących dorpatczyków (wiadomość, że byli "uczestnikami powstania" niczego nie tłumaczy): Zygmunt Benisławski, Władysław Bortkiewicz, Kazimierz Brynk, Włodzimierz Czarnocki, Stanisław Artur Furs, Aleksander Jagmin, Jan Januszewski, Wiktor Korsak, Józef Kosakowski, Julian Kurtz, Antoni Lubowidzki, Piotr Mackiewicz, Kazimierz Meduniecki, Seweryn Michałowski, Kazimierz Narkiewicz, Ignacy Pilawski, Sylweriusz Rymkiewicz, Onufry Węcławowicz, Jan Wiszniewski.
Podobnie jest z tymi o których wiemy, że byli uwięzieni. Nie wiemy za co (ogólnie rzecz biorąc, "za udział w powstaniu"), nie zawsze wiemy czy na owym uwięzieniu się skończyło (Wiktor Szachno, Stanisław Janowski). Kilku poniosło mniejsze konsekwencje (lub ich uniknęło) i tu też nie wiemy za co (Albin Giedroyć, Stanisław Rewieński, Władysław Landsberg).
O Bronisławie Bohdanowiczu, wiemy wprawdzie, że "brał udział w powstaniu", ale nie wiemy nie tylko na czym to polegało, ale też nie wiemy czy poniósł jakiekolwiek konsekwencje. Inaczej zupełnie było Władysławem Iwańskim, tu wiemy z pewnością, że jego udział w powstaniu był, jeśli można tak powiedzieć, symboliczny - na miejsce gdzie miała się odbyć pierwsza zbiórka powstańczego oddziału (okolice Taraszczy w gub. kijowskiej), przyjechał bryczką parokonną ze służącym, a że wrogo nastawieni chłopi zebranych rozpędzili, tą samą bryczką wrócił do domu. "prochu nawet nie powąchał". Liczą się jednak intencje - Iwański porzucił naukę w Heidelbergu (gdzie kontynuował studia rozpoczęte w Dorpacie) i przybył na Ukrainę, by wziąć udział w powstaniu.
Nie wszyscy dorpatczycy byli ofiarni, dzielni i bohaterscy, niektórzy z nich w okresie śledztwa zachowali się paskudnie. Konstanty Kaszyc, w 1863 r. był cywilnym naczelnikiem powiatu nowogródzkiego (mimo to aktywnie przeciwdziałał rozszerzeniu powstania.). Aresztowany (17 VI 1864), złożył już przy pierwszym przesłuchaniu (30 VII 1864) obszerne i "szczere" zeznania, dekonspirując całą nowogródzką organizację i przyczyniając się do wykrycia wszystkich znanych mu działaczy na Litwie. Do końca życia, spotykał się z ostracyzmem towarzyskim, nie chciano go przyjmować w domach, nie chciano z nim rozmawiać. Napisał pamiętniki, które uchodziły za zaginione, ostatnio autorowi tych słów udało się odszukać i zidentyfikować ich fragment dotyczący okresu studiów w Dorpacie. Cezarego Giedroycia, jak wspominał J. Gieysztor, nie skazano za udział w powstaniu, bowiem, "syn ojca zasłużonego w 1831 r., był jednym z najnikczemniejszych towarzyszów... służalców Murawiewa, a w sądzie o ludziach, oddanych powstaniu wcale niedyskretnym". . Stanisław Orzeszko po aresztowaniu "już pierwszego dnia 11 - cie osób wydał". B. Limanowski, który go pamiętał z czasów studiów (i wspólnego udziału w manifestacji w wileńskiej katedrze w 1861 r.) pisał: "Nie zdziwiłem się, że Orzeszko wpadłszy w 1863 r. w ręce siepaczy Murawiewa wydawał swych towarzyszy z organizacji powstańczej. Dziwiłem się raczej, że mu powierzono tak ważne stanowisko, jak rewolucyjnego naczelnika policji wileńskiej". Ci trzej, jak się zdaje stanowili niechlubny wyjątek.
Tylko dla porządku trzeba wspomnieć o Franciszku Gulińskim, który uczestniczył w powstaniu styczniowym, nie będąc jeszcze dorpatczykiem, był bowiem wtedy uczniem gimnazjum. Udało mu się uniknąć represji i mógł uczyć się i studiować. Dorpatczykiem stał się więc później i formalnie rzecz biorąc nie należy do grona tych, którzy są tu przedmiotem zainteresowania.
Mówiąc o stosunku dorpatczyków do powstania styczniowego, należałoby teraz omówić tych, którzy w wydarzeniach lat 1863 - 64 najmniejszego udziału nie brali. Tu mamy jednak znaczny kłopot: możemy wprawdzie wyróżnić liczną grupę absolwentów dorpackiej uczelni, co do których możemy ze znacznym prawdopodobieństwem (chociażby na podstawie ich kariery nie podlegającej w tych latach zachwianiu) domniemywać, że rzeczywiście bezpośredniego udziału w powstaniu nie brali, ani w inny sposób go nie wspierali. Kłopot polega na tym, że w tej sprawie pewności mieć nie możemy.
Można z łatwością zestawić listę tych studentów dorpackiej uczelni, którzy swych studiów w czasie powstania nie przerwali. Podanie ich nazwisk byłoby jednak niemal równoznaczne z określeniem ich postawy, a tego gdy nie znamy okoliczności takiej a nie innej ich decyzji, należałoby unikać.
W sprawie udziału w powstaniu (czy stosunku do niego), jesteśmy zależni od akt policji, wojennych sądów, itp. - czego nie udało się władzom rosyjskim wykryć, tego i my naogół nie wiemy. W tej sytuacji zbadanie postaw dorpatczyków nie biorących udziału w powstaniu odłożyć trzeba na przyszłość, do innej okazji. Teraz przekraczałoby to możliwości autora.
Żeby jednak zaznaczyć, że taki problem istnieje, wyłącznie tytułem przykładu, wspomnimy tu (ale tylko wspomnimy) o trzech osobach z grona nas interesującego. Michał hr. Chreptowicz , ukończywszy studia na Uniwersytecie w Dorpacie wszedł w 1830 r. do służby w Państwowym Kolegium Spraw Zagranicznych i od tej pory aż do 1858 r. pełnił rozliczne, coraz wyższe funkcje w europejskich poselstwach rosyjskich. W 1847 r. został posłem pełnomocnym i nadzwyczajnym przy dworze neapolitańskim. W 1853 r. takąż funkcję pełnił na dworze belgijskim, a w 1856 r. na brytyjskim. W 1858 r. wrócił do Petersburga i piastował wysokie godności dworskie (był. m. in. zarządcą dworu wielkiego księcia Konstantego Mikołajewicza). W 1877 r. został członkiem Rady Państwa. Należał do grupy największych posiadaczy ziemskich w Rosji. Kazimierz Krzywicki , który swą karierę urzędniczą rozpoczął w 1845 r. w Petersburgu w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych, w 1861 r. rozpoczął współpracę z Al. Wielopolskim i został głównym realizatorem reformy szkolnej w Królestwie (był organizatorem Szkoły Głównej, Instytutu Politechnicznego, Instytutu Rolniczo - Leśnego, kierował pracami nad reformą szkolnictwa średniego). Był dyrektorem Komisji Rządowej Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego. Powstanie styczniowe, oznaczało klęskę jego działań. Wkrótce wyjechał do Drezna, gdzie wydał słynną broszurę Polska i Rosja w 1872 r. poglądy w niej sformułowane wywołały ostrą polemikę (np. S. Buszczyński, Marzenia o pojednaniu się Polski z Moskwą. Lwów 1872). Jego poglądy traktowano jako "politykę samobójstwa narodowego". Ignacy Baranowski , poczuwał się do ścisłych więzi z dorpacką "Polonią" i środowiskiem dorpatczyków. Z jego inicjatywy została utworzona w Warszawie Kasa Pomocy Naukowej Byłych Wychowańcow Uniwersytetu Dorpackiego. 19 XII 1904 wystosował do Konwentu w Dorpacie list w którym czytamy m. in.: "Konwent zastępował rodzinę, czuwał nad naszym dobrem, nad honorem i obyczajnością naszą, podtrzymywał w pracy zawodowej i w kształceniu ogólnym, ratował w biedzie, niósł pomoc w chorobie....Przeszkodą w korzystaniu z wszystkich praw członka czynnego mogą być tylko poważne zarzuty natury moralnej, nigdy zaś urodzenie, wyznanie i przekonania społeczne. "Cieszący się wielkim autorytetem, był niezmordowanym działaczem społecznym, oświatowym i hojnym filantropem o ogromnych niekwestionowanych zasługach. Gorący patriota, był jednocześnie politykiem ugodowym i konserwatywnym (w czasach późniejszych był jednym z liderów Stronnictwa Polityki Realnej). Zwolennik Al. Wielopolskiego, był przekonany o konieczności ugody z Rosją. Poglądom swym dał wyraz w wydanej w Brukseli w 1878 r. broszurze pod wymownym tytułem, Sprawa polska jako wewnętrzna państwa rosyjskiego. Możnaby wśród dorpatczyków wskazać i innych o podobnych, czy zbliżonych poglądach.
Represje, które spadły na wielu dorpatczyków, były wysoką ceną jako przyszło płacić za zryw powstańczy. Również i dorpacka "Polonia", przeżyła ostry kryzys - spadła liczba członków. Ci co pozostali, pozbawieni towarzystwa tych, którzy poszli do powstania, czyli jak się zdaje naturalnych liderów, a może i autorytetów tego środowiska, popadli w naturalny stan apatii, poddali się nastrojom zniechęcenia, zaczęli szukać pocieszenia, nie tam gdzie należało... Cytowany już wielokrotnie E. Heinrich, z goryczą stwierdzał: Pierwsze lata po roku 1863 w Dorpacie zaliczyć należy do najsmutniejszych w ciągu dziesiątków lat. Nadmierna pijatyka, gra w karty, życie hulaszcze bez myśli i poważniejszych celów zaczęło się rozwielmożniać. Hipolit Korwin - Milewski, który na studia do Dorpatu przybył w 1865 r. obserwację tę potwierdza, zastał bowiem "Polonię" rozbitą, niezdolną do działania . Będzie musiało minąć kilka lat by zdołała się ona odrodzić. Charakterystyczne, że podobne zjawiska (pijatyka, gra w karty, życie hulaszcze) wśród polskiej młodzieży studenckiej można było zaobserwować bezpośrednio po upadku powstania listopadowego w wileńskiej Akademii - Medyko - Chirurgicznej, na Uniwersytecie Kijowskim i ... na Uniwersytecie Dorpackim.
Gdy stajemy przed zadaniem podsumowania, tego co wyżej zostało powiedziane, gdy chcemy dać charakterystykę postawy "polskich dorpatczyków" wobec powstania styczniowego, gdy chcemy dać odpowiedź na pytanie, czy Konwent Polonia, miał jakikolwiek wpływ na taką postawę, to okazuje się, że jest to zadanie trudne, czy nawet bardzo trudne.
Istnieje potrzeba pogłębienia i poszerzenia badań. Pogłębienia, bowiem wiedza nasza o grupie dorpatczyków, liczącej 588 osób, jest bardzo daleka od kompletności. Wiemy dzisiaj (była już o tym mowa wyżej), że nie dożyło powstania, umierając wcześniej, 89 osób. Jeśli przyjmiemy, że wszyscy ci, których daty śmierci nie znamy (a jest takich 154), mieli możność wzięcia udziału w powstaniu (jest to jednak nieprawdopodobne), to okaże się, że rozpatrujemy grupę ok. 500 osób. Jeśli udało się nam wyżej wskazać 136 osób, które wzięły udział w powstaniu w ten czy inny sposób, które powstanie wspierały, czy też (nawet mimo swej woli) zostały wciągnięte w wir wydarzeń, to okaże się, że uczestnicy powstania stanowili około 27% badanej grupy. Nie ulega przy tym wątpliwości, że w rzeczywistości ten procent jest większy (z pewnością nie udało się nam wykryć wszystkich uczestników, a i badana grupa jest mniej liczna, trzeba bowiem odliczyć te osoby, które zmarły wcześniej, a których daty śmierci nie udało się jeszcze ustalić). Bez większego ryzyka możemy powiedzieć, że niemal co trzeci dorpatczyk wziął udział (w szerokim znaczeniu tego słowa) w powstaniu. Czy jest to dużo czy mało będziemy mogli powiedzieć, gdy ten rezultat będziemy mogli porównać z wynikiem analizy podobnej grupy polskich studentów i absolwentów takich uczelni jak Uniwersytet Petersburski, czy Moskiewski. Takich badań do tej pory nie przeprowadzono . Dopiero gdyby się okazało, że wyniki uzyskane dla innych uczelni różnią się w sposób istotny, należałoby poszukiwać przyczyn takiej różnicy i zastanowić się nad wpływem Konwentu Polonia na kształtowanie postaw dorpatczyków.
Wśród dorpatczyków reprezentowane były w zasadzie wszystkie postawy jakie występowały w społeczeństwie polskim tego czasu. Byli tu i "Czerwoni" i "Biali", byli też zdecydowani zwolennicy bliskiej współpracy z Rosją. Tych pierwszych najwięcej było jak można sądzić, wśród młodzieży studenckiej. Wśród absolwentów, zwłaszcza tych którzy zdążyli już zdobyć sobie pewną pozycję społeczną, wyraźnie dominują postawy umiarkowane. Wydaje się, że najczęstszą była postawa, którą charakteryzując Adama Medekszę, opisał Jakub Gieysztor:
Jak wszyscy rozważniejsi, wybuchu nie pragnął, obawiał się go i wieść o powstaniu mocno go przeraziła. Krew i tradycja, równie jak własne serce wskazywało mu po wybuchu jedyną już tylko drogę, choćby ze zgubą osobistą, iść za narodem.
http://www.konwentpolonia.pl/
Fil. Jan Trynkowski