Junkiewicz Helena urodziła się w 1923 roku w Otołczycach. Miasteczko to leżało w powiecie pińskim, na polskich Kresach Wschodnich. W Pińsku Helena chodziła do gimnazjum. Nie ukończyła go jednak, gdyż wybuchła wojna. Możemy sobie wyobrazić, jaki to był wstrząs dla szesnastoletniej dziewczyny. Ledwo wchodząca w życie nastolatka, która marzyła o zabawach i miłości, musiała nagle stać się dorosła. W 1941 roku rodzina Junkiewiczów musiała opuścić dom, przesiedlono ich przymusowo na Syberię, do Kraju Krasnojarskiego, do obozu pracy. W maju 1943 roku rząd radziecki przystał na utworzenie Wojska Polskiego na swoim terenie. Formowano je przez parę miesięcy (od maja do sierpnia 1943 r.) w okolicach Riazania, w Sielcach nad Oką. Ściągali tam Polacy z wielu stron i stworzono z nich 1. Dywizję Piechoty im. Tadeusza Kościuszki, liczącą 16 tysięcy żołnierzy. Wśród nich była Helena Junkiewicz, która zgłosiła się do 1. Samodzielnego Batalionu Kobiecego im. Emilii Plater potocznie nazywanego „Platerówkami”. Batalion wchodził w skład owej dywizji. Wkrótce została skierowana do Riazania, do oficerskiej szkoły piechoty. Czasy były niepewne, więc kurs był krótki. Trwał pięć miesięcy. Ukończyła go mając 21 lat i otrzymując stopień chorążego. W lutym 1944 roku została dowódcą plutonu. Można powiedzieć, typowa, wojenna kariera. Pluton był częścią 3. Dywizji Piechoty im. Romualda Traugutta 1. Armii Wojska Polskiego. Wojska te brały udział w walkach o przyczółek warecko-magnuszewski we wrześniu 1944 roku. Ten dość wąski, ale długi (35 km) skrawek ziemi leży na lewym brzegu Wisły. W lipcu zajęły go wojska radzieckie, utrzymanie – należało do Polaków. Zdołali to zrobić, ale kosztem wielu strat i ofiar. 19 września 1944 roku Helena Junkiewicz razem ze swoim plutonem próbowała przedostać się przez Wisłę, usiłujący wspomóc walczących powstańców w Warszawie Nie udało się, bo Niemcy bronili się zaciekle. Pluton został rozbity, wydano rozkaz odwrotu, ale Helena postanowiła dopłynąć do brzegu. Nie zdążyła, trafił ją niemiecki pocisk. Czy miała czas pożegnać się ze swoim niespełna 21-letnim życiem osuwając się do rzeki? Czy bała się, płakała czy nagła śmierć litościwie oszczędziła jej bólu? A może do końca miała nadzieję, że dopłynie do brzegu – przecież udało jej się przeżyć aż pięć niebezpiecznych lat wojny i umieranie przy jej końcu było bez sensu. Ile takich młodziutkich Helen zginęło? Ilu dziewczynom, które chciały przetrwać ten czas nienawiści, nie udało się? Kto z nas – zamkniętych w kręgu własnych spraw – to wie? Ale możemy coś zrobić, choćby dla tej jednej, dla Heleny Junkiewicz. Pamiętać. Dzisiaj przypada 71. rocznica jej śmierci. Obecnie jej postać upamiętnia jedynie nadana 24 października 1975 roku nazwa ulicy na warszawskim osiedlu Targówek. źródło: Nowa Gazeta Praska