Nie miała sztuka malarska polska dotąd rysownika tak poprawnego i wybornego, jakim był Antoni Brodowski. Chwila, w której uczył się i pracował, sprzyjała wprawdzie kierunkowi, biorącemu sobie za zadanie otrząsnąć malarstwo z manieryzmu i niedouczoności, atoli dobra sposobność była na usługi wszystkich, a skorzystali z niej tylko utalentowani, prawdę i pracę miłujący. Do takich należał Brodowski. Wykształcenie ogólne dało umysłowi jasność poglądu i krytycyzm pomiarkowany, a stąd podporę do rozumnego zużytkowania wrodzonej zdolności. Niełatwo i nieszybko rozwijała się ta zdolność, ale za to głęboko i zasadnie.
Odbicie tej pracy spotykamy w rozprawie Brodowskiego z czasu, kiedy był profesorem malarstwa na wydziale sztuk pięknych przy Uniwersytecie Warszawskim: mówiąc tam o studyach zwłaszcza malarza z natury, powiada, iż «stają się dlań nieprzebranem źródłem, w którem czerpie nieoceniony zasób postrzeżeń, stanowiący przyszłe bogactwo jego, tem szacowniejsze, im więcej pracy, wysileń i czasu kosztowały.” Dwa razy nawiedzał Paryż w tym celu, pierwszy raz w r. 1805 rozpoczął naukę malarstwa miniaturowego pod Augustinem, a drugi raz w r. 1809 wysłany przez izbę edukacyjną już na specyalną naukę malarstwa pod kierunkiem słynnego Girarda, odbył w ciągu lat pięciu gruntowne studya akademickie malarstwa figurowego historycznego. Skończona umiejętność zaleca też wszystkie prace Brodowskiego. Na obrazy jego patrzy się z tym miłym spokojem, z jakim słuchamy dobrego wirtuoza, pewni niezachwianej czystości jego intonacyi. W niewielkiej liczbie prac, dokonanych w ciągu dwudziestokilkoletniej karyery artystycznej, bo w czterech obrazach i czterdziestu kilku portretach stale spotykamy się z temi pierwszorzędnemi zaletami, z rysunkiem pewnym i poprawnym, z kolorytem jasnym, świetniejącym barwami obecnie, w pięćdziesiąt lat po śmierci autora, tak, jakby ledwie lat kilka temu były na płótno położone. Największy obraz Brodowskiego (5 łokci wysoki a 6 łokci i 16 cali długi), przedstawiający Saula, zrywającego się z oszczepem na Dawida, złożony jest z czterech figur naturalnej wielkości o układzie prostym a bardzo naturalnym. Rysunek postaci nieposzlakowanej doskonałości, a koloryt jasny zalecają to malowidło, nagrodzone na wystawie w r. 1819 medalem złotym. Drugi — mniejszy, złożony z dwóch figur naturalnej wielkości, to Edyp oślepiony i Antygona. Ten obraz nie dorównywa poprzedzającemu ani w sile rysunku, ani w prawdzie kolorytu. Ostatni przedstawia wręczenie przez Cesarza Aleksandra I Rektorowi Szwajkowskiemu dyplomu nadawczego Uniwersytetu Warszawskiego (r. 1816). Jest to zbiór portretów w całych figurach, złożony z postaci osób niewielu, jak ministrów, Stanisława Potockiego i St. Staszica i kilku profesorów uniwersytetu. Szereg portretów składa się z wizerunków rodziny Krasińskich i Mostowskich — do najciekawszych należy dwa razy powtórzony Juliana Ursyna Niemcewicza. Rastawiecki w Słowniku malarzów polskich wymienia wszystkie, a w ich liczbie dwa własne Brodowskiego. Obowiązki nauczycielskie pełnił Brodowski z gorliwością istotną, a znajomością rzeczy zasadną — jak o tem świadczy mowa, którą czytał w r. 1824 na posiedzeniu publicznem Uniwersytetu a zawierająca cały programat nauczania. Obdarzony niezwykłemi zdolnościami umysłu, w sztuce wyrobiony zasadnie pracą niemałą, mógł wiedzieć i wiedział, że z kandydatów do zawodu malarskiego przedewszystkiem wybierać należy takich młodzieńców, którzyby «oprócz usposobień artystycznych, dobrego wychowania i zalet moralnych, które ostatnie zawsze są rękojmią postępów ucznia, nie byli pozbawieni darów przyrodzenia fizycznych: bystrego oka, ręki pewnej i wiernej pamięci lokalnej!...» Wiedział też i twierdził na podstawie praktyki najlepszej podówczas Akademii Paryskiej Sztuk Pięknych, że na profesorów z liczby członków akademii sztuk pięknych «wybór padać ma wyłącznie na artystów, którzy się dali poznać oryginalnemi kompozycyami historycznemi.» Miłość sztuki i miłość uczniów rozciągał Brodowski po za szkołę, po za gruntowną naukę, po za gorące zachęty do wytrwania w umiłowanym zawodzie, po za życzenia wyrażone w wspomnianej mowie w słowach końcowych: «czemuż i u nas nie mają zajaśnieć piękne dni sztuk nadobnych?», staraniami o wyjednanie uczniom możności odpowiedniego popisu w zdobieniu monumentalnych budowli pracami artystycznemi. Wykształcenie ogólne i zdolności sprawiły, że Brodowski pełnił obowiązki jako urzędnik Komisyi Sprawiedliwości, a następnie w Komisyi Spraw Wewnętrznych przy ministrze Mostowskim dawał dowody «gruntownej nauki, umysłu objętego i wielkiej w językach biegłości,» które otwierały mu drogę do wywyższenia się, lubo odrywały od niemniej świetnych w sztuce malarskiej prac. «W pożyciu łączył rzadkie przymioty duszy z łagodnością i obejściem, cechującem człowieka wyższego. Szczególną własnością jego było, iż rysował ręką prawą, a malował zawsze lewą.» Oto najważniejsze daty biograficzne. Pochodził z starożytnego rodu szlacheckiego herbu Łada, osiedlonego już w wieku XVI w Ciechanowskiem — urodził się w Warszawie w r. 1784, w r. 1819 został profesorem malarstwa, w 1822 członkiem Towarzystwa Przyjaciół Nauk. Umarł po długotrwałych cierpieniach d. 31 marca 1832 r. Miał dwóch synów artystów malarzy: Tadeusza, zmarłego w 1849 roku, i Józefa, żyjącego. Z uczniów Brodowskiego jeden tylko odznaczył się Rafał Hadziewicz, lubo zasad mistrza w dalszy byt sztuki polskiej nie wprowadził. Podług portretu własnoręcznego. Album p0115b - Antoni Brodowski.jpg