Był p. Gustaw Bieliński, wielki podróżnik, który był w Arabii, Włoszech, Szwecji etc. a teraz chce jechać do Ameryki. Młody ten gładko uczesany, jasny blondyn ma coś w sobie całkiem oryginalnego. Posiadacz olbrzymiej fortuny, wychowany najstaranniej w Genewie, nie ma wcale wdzięków, wymaganych w wielkim świecie, do którego z natury rzeczy powinien należeć. Gruntownie wykształcony, specjalnie w gałęzi mechaniki, bardzo lubi muzykę, ale mało harmonijny śpiew jego podobny jest raczej do mocnego ryku. Na ogół, acz nie piękny i bez powabu, ma przecież zadatki człowieka interesującego i dużo sprytu, przezierającego z poza mgły ciężkiej i prostej powierzchowności. Obdarzony jest niezwykłą siłą; ledwie stąpać potrafi, a tańczy jak szalony. Typ zupełnie oryginalny i jako taki powinien się podobać, bo charaktery banalne tak są powszednie!
[Jezierska Wirginia, Z życia dworów i zamków na Kresach 1828-1844]