Wiktor Artur Schmidt, ur. 17.01.1867 Lwów.[1][11] Syn Leona[11][7] (lub Wiktora[6]) i Gabrieli Brosenbach. Filolog klasyczny, pedagog
Do gimnazjum uczęszczał w Przemyślu (1877 - 1784). Studia z zakresu filologii zaliczył na Uniwersytecie Lwowskim (1884 - 1888). Swoją pierwszą praktykę nauczycielską we Lwowie zakończył egzaminem nauczycielskim ze znajomości języków: greckiego, łaciny, niemieckiego i polskiego (1892). W 1893 r. przeniósł się do Bochni. Stąd w 1898 wyruszył w podróż naukową do Włoch i Grecji, którą zakończył dwoma semestrami studiów z archeologii w Wiedniu. Przeniesiony w 1900 r. do Krakowa, pracował jako nauczyciel w tamtejszych gimnazjach.W 1903 w III Gimnazjum w Krakowie.[3] W 1905 pierwszy dyrektor gimnazjum żeńskiego realnego im. Królowej Jadwigi w Krakowie[2] (mieszkając przy ul. Długiej 58[4]) W 1906 r. został powołany do Cieszyna na stanowisko dyrektora polskiego Gimnazjum Macierzowego. Członek c-k rady szkolnej krajowej.[5] Po 11 latach służby w Cieszynie, szczególnie trudnej w czasie I wojny światowej z powodu braku nauczycieli, powrócił do Krakowa, obejmując tam także funkcję dyrektora w Gimnazjum im. Jana Sobieskiego. Zmarł niespodziewanie na wypoczynku w Ujanowicach koło Nowego Sącza 23.07.1920 r. W cieszyńskim gimnazjum wygłosił szereg prelekcji: „Sztuka starogrecka w epoce swego rozkwitu", „Szkoła i dom rodzicielski", „O chorobach zakaźnych i ich leczeniu", „Kobieta w społeczeństwie rzymskim". Niektóre z nich umieścił m.in. w „Miesięczniku Pedagogicznym", a także w sprawozdaniach szkolnych w Bochni i w Cieszynie. Jego żona Helena Antecka - Schmidt wydrukowała w Cieszynie broszurę „Lud się budzi", poświęconą gimnazjalistom, którzy w 1914 r. wyruszyli na front I wojny światowej.
W sprawozdaniu gimnazjum krakowskiego zachowała się skromna notatka o zmarłym dyrektorze, stwierdzająca: „Był wcieleniem rzymskiej „virtus" we wszystkich jej odmianach: wytrwałości i stałości, hartu i surowości dla siebie samego, obowiązkowości i poświęcenia dla sprawy publicznej, nie znającego ograniczenia. Rzadko można było spotkać kogoś, co by mu dorównał w uczynności, w ochotnym ofiarowaniu się dla dobra drugich, kolegów czy młodzieży. Tej zwłaszcza oddany był całym sercem. Ona była jego rodziną, miłością i duszą, dla niej nie znał granic ofiary."[1] Wiktor ufundował cegiełkę na odbudowę Wawelu, znajdującą się w murze przy wejściu płn.
Żona Helena Stefania Antecka, ojciec: Józef, matka: Marianna Józefa Neudecker[11] Syn: Wiktor Jan Schmidt, ur. 24.5.1900 Bochnia.
Wspomnienie: Niespełna trzy lata był przełożonym naszym, a zdołał zyskać sobie wdzięczność i pamięć wszystkich. Stanął na czele zakładu na krótko przed przewrotem roku 1918 i prowadził go do ostatnich miesięcy, a więc w okresie nie pozbawionym chwil podniosłych, ale przede wszystkiem obfitującym w trudne a zmuszające do zajęcia wyraźnego stanowiska wypadki, które odkrywają prawdziwą wartość człowieka. W takim czasie opanować podniecenie młodzieży, wywołane wypadkami politycznymi, zapobiec wszystkim nierozważnym i przedwczesnym, a w skutkach szkodliwym krokom, co więcej utrzymać niemal normalny poziom pracy szkolnej jest zadaniem nie łatwem i rzadko jednającem uznanie uczniów. On umiał je rozwiązać zawsze w taki sposób, że nawet nieliczni niezadowoleni przyznawali mu słuszność, co więcej, byli przekonani o obywatelskich i patriotycznych pobudkach jego postępowania. Ten patriotyzm, z którego był znany już z działalności w Cieszynie zjednał mu wstępnym bojem przychylność wszystkich. Ale podziwem przejmował sposób, w jaki umiał do swych wysokich ideałów wychowawczych i społecznych stosować codzienną szarą formę. Był niedościgłym wzorem sumienności i dokładności, był jednym z tych, co całego siebie poświęcają, „byle służba nie stanęła", służba w najszczytniejszem znaczeniu. W przestrzeganiu przepisów i programu posuwał się do bezprzykładnej drobiazgowości, a czynił to w taki sposób, że ta zwykle niewdzięczna rola nie budziła w nikim niechęci. Powszechne uznanie jednała mu sprawiedliwość. Jak te klasyczne postacie, dla których żywił kult humanisty, nie znał w życiu kompromisów. Wymagający był dla podwładnych, ale w granicach ich obowiązków. Siebie natomiast nigdy nie oszczędzał, nie skąpił pracy ani czasu, by zadośćuczynić najdrobniejszym tak licznym powinnościom nie tylko swego zawodu, ale ujmującej, towarzyskiej uprzejmości. Poza pracą zawodową i życiem rodzinnem, brał żywy udział w pracy społecznej i narodowej i jak zwykle całego siebie jej oddawał. Choć zawsze zapracowany nigdy nie wolny od tysiącznych trosk, umiał myśleć o potrzebach innych nie jak ojciec, ale jak przyjaciel. Kancelarja gimnazjalna była świadkiem wielu tajemniczych rozmów, które się często kończyły łzami wdzięczności. Odkrywał prawdziwe potrzeby tam, gdzie nie domyślali się ich najbliżsi koledzy, a pomoc ofiarowywał tak serdecznie, po prostu i usuwając siebie na drugi plan, że korzystający z niej, nie zawsze rozumiał, komu ją zawdzięcza. Ciche i codzienne było jego życie, niegłośna ale głęboka będzie pamięć, jaką zachowają wszyscy, którzy się choć raz do niego zbliżyli. A słów tych bynajmniej nie dyktuje zwyczaj ani jakikolwiek inny wzgląd prócz przekonania. Ci wszyscy, co go znali, muszą być przeświadczeni o ich szczerości. Bo zresztą o nim nikt z nas nie umiałby mówić z przesadą. I z pełną świadomością znaczenia* wyrazów można życie jego określić słowami: „ Przeszedł, dobrze czyniąc" ("Z").[10]
Bibliografia
[1] Informator Parafialny, par. Ewangelicko-augsburskiej w Cieszynie nr 1/2017 [2] Zagórowski Zygmunt, Spis nauczycieli szkół wyższy, średnich, zawodowych, seminariów nauczycielskich oraz wykaz zakładów naukowych i władz szkolnych, Lwów 1926 [3] Szematyzm szkół w Galicji 1903 [4] Spis mieszkańców Krakowa 1906 [5] Sprawozdanie c-k Gimnazjum Polskiego w Cieszynie za rok 1909/10 [6] Podpis pod zdjęciem. Arch. rodzinne M. Niewaldy [7] wielcy.pl [8]Nekrolog
w: Gwiazdka Cieszyńska 1.8.1920 [9]Klepsydra w: Czas 8.10.1920 [10] Orli Lot, 1920 nr 6 [11] Akt ślubu Wiktora i Heleny, par. Bochnia [ADT] .