Przyjęliśmy jakieś chore założenie że wszystko powinno być sprawiedliwe. A więc po równo każdemu (cennik). Sprawiedliwość "po równo" (komunizm, liberalizm, kapitalizm) - nie jest ... sprawiedliwy, jest niestety nieludzki.
Kościół ma inną zasadę, lepszą, DLATEGO nie ma cennika. "Odwdzięczasz się ile możesz, i uważasz za stosowne". To jest zasada opierająca się na miłości. Miłość jest hojna, dobroczynna i wrażliwa.
W Polsce miejsce Kościoła było bardzo cenne. Właściciel ziemi (któremu zależało na ludziach którzy na tej ziemi mieszkali i pracowali) fundował kościół, klasztor, uposażał je w stałe dochody z gruntów. Dlaczego? Bo taki kościół zajmował się sprawami społecznymi. Właściciel z reguły wybierał taki zakon który wg niego był najbardziej miłosierny, rozważny, dobry. To na czym zależało najbardziej właścicielowi było podstawą wyboru czy zakon ma być bardziej kaznodziejski, bardziej szpitalniczy, czy żebraczy. Klasztor prowadził edukację, opiekę zdrowia, dbał o starszych, biednych, prowadził także zapisy metrykalne. Każdy kto mógł pomagał więc widząc że są to osoby z powołaniem do niesienia dobra.
Dzisiaj Państwo przejęło sprawy społeczne, daje wszystkim sprawiedliwie po równo - w efekcie mamy obrzydliwie bogatych cwaniaków i hedonistów oraz umierające z głodu staruszki. Do tego doprowadził chory mit sprawiedliwości - która jest rzekomo lepsza niż miłość.
Przekładając to na zapłatę za wypis metrykalny: Dzięki Bogu, że księża nie robią jeszcze cenników, bo to by znaczyło że nawet tam przestano kierować się wrażliwością a zaczęto wierzyć bez-duszność.