Portal w trakcie przebudowywania.
Niektóre funkcje są tymczasowo wyłączone, inne mogą nie działać poprawnie.

Wasilewscy - Dlaczego Polska?

26.11.2009 14:23
Z życia Wasilewskich h. Ostoja i Ostoja odm., oraz ich uparte powroty do Polski.
- również krótka notatka o mojej skromniej osobie.

Przypadek losu zrządził, że poznałem jednego z wiele nieznanych moich kuzynów rozsianych po całym Świecie, a jest to brat krwi dla mego Taty Wacława; tym samym przenosząc pokrewieństwo w następną generację genealogiczną, po prostu jest mi Wujem, stopień pokrewieństwa był mi bliżej nieznany.Tato nazywał go bratem krwi i to mi wystarczyło żeby tytułować go Wujem. Pan Wuj Egon Schriling pokrewieństwa nie zaprzeczył i tak nie wnikając w głąb powiązani rodzinnych odnalazłem swego kuzyna. Po latach kilku mieszkając w Niemczech i rozmowach z synem Pana Wuja Egona, Markusem powiązaliśmy swoje pokrewieństwo bardzo szybko. Moja Babcia (mama taty Wacława ur 15-01-1914, drugi syn Władysław ur. 22-12-1914, zm. w 1989 w Australii, córka Leokadia ur. 00-07-1915, zm. w Australii w m. Adelaida) była z domu Brunnow. Marianna Brunnow ur. 00-00-1896 była córką z imienia NN Schirilig. Matka Marianny Brunnow jest córka Bronisława ur. 1876, ten jest potomkiem Mikołaja ur. 1582, ten syn Jerzego ur. 1552, ten syn Erzyma [Erazma] ur. 1539. Ta rodzina występuje już w źródłach pisanych w roku 1500. Pochodzenie niemieckie - Ród wyemigrował z Niemiec w XVI wieku do WKL i Kurlandii .

Ale może zacznę od początku i opiszę historie jakże skromnej i nie wychylającej się poza ramy przyzwoitości rodziny upartej i zahartowanej w powroty do Polski.

Do roku 1772 żyło się Rodowi Wasilewskich nie najgorzej, pomału się ród rozrastał na ziemiach Witebsko-Połockiej Orszańskiej i Mohylewskiej. Inni Wasilewscy h. Ostoja i odm. zmuszeni byli wyemigrować jeszcze dalej, duży odłam rodziny wywędrował do Prus Królewskich.
Tacy jak :
Siemion Wasilewski z Zakrzewa h Ostoja - posiadający Zakrzewo w Gubiniu (Lobau) i Lubawie (Loebau).
Hendryk Wasilewski z Rogoz h Ostoja (Roggenhausen - kolo Lidzbarka-Warmińskiego (Hailburg), tam była duża rodzina rozsiana w niewielkich mająteczkach. Potomkowie żyją do dnia dzisiejszego.
Z większych grup Wasilewskich h Ostoja w ziemiach Prus, była osiadła w Brodnicy (Strassburg) na Kujawach
Dość dużą rodziną Wasilewskich z Bruch h. Ostoja byli Piotr, Michał, Wojciech - zamieszkiwali w Christburg pow Sztum(Sthum).
Wasilewski z Czarlina h. Ostoja osiadły koło Tczewa (Dirschau), pow. (Kreis), Kartuzy (Katenhausen).
I tak żyło się im spokojnie jedni dochodzili do urzędów inni gospodarzyli na swoich ziemiach pomnażając w miarę możliwość swoje dotychczasowe majątki i mająteczki, jednym słowem całkiem normalny dzień powszedni .
Ostatni wywód urodzonych Wasilewskich h. Ostoja w woj. Witebsko-Połockim uczyniono 28 marca 1774 r., wywodzili się z nich:
Michał, Antoni, Jan, Herhory, Łukasz, Stefan, Zachariasz, Jakub, Paweł, Jan i drugi Jan, Aleksander, Piotr, Ignacy, Xsawery Wasilewscy h. Ostoja.
Dnia 29-Oktobra (Października)1774 r. wywód swój uczynili Adam i Ignacy h. Ostoja odm. inaczej Orszańska.
Ostatni zapis spisu właścicieli ziemskich w Prusach Zachodnich w roku 1773-1774 - Kataster kontrybucyjny Prus Królewskich.
Jeden wywód w całości idący od Samuela uczyniony jest już w roku 10-12-1819 w ziemiach woj. Wileńskiego. Potomkowie i członkowie rodu Wasilewskich: Samuel, Jakub i Zachariasz, Hieraklk drugie imię Gerwazy, Józefat, Stanisław, Józef, rozjechali się po powiatach: Oszmiańskim, Wiłkomirskim, Brasławskim, Zawilejskim, Żmudzkim. Brali w dzierżawę Folwarki i Wsie. Bardziej zasobni w gotówkę, kupowali co można było jeszcze kupić. Byli i tacy, co popadali w biedę i degradowano ich do rangi Włościan. Byli i tacy, którzy nie mogąc lub z braku właściwych dokumentów, byli również degradowani do stanu chłopskiego, od całkiem normalnego toku życia.

Marcin Wasilewski kupuje w Sielatyczach 1 dom, parafia Złocieńska, pow. Oszyminy .
Stanisław Wasilewski kupuje majątek z dworem również w parafii Złocieńskiej, pow. Oszmiany.
Samuel Wasilewski czwartą część domu w plebanii Hermańskiej, pow. Oszyminy.
Kazimierz Wasilewski 1 dom w Nomeńczowskim, pow. Lida.
Jan Wasilewski 1 dom w Mimojach, pow. Wiłkomirski.
Jakub Wasilewski dzierżawił dobra w Wileńskim.
Zachariasz Wasilewski dobra Janiszki okolice Podbrodzie, pow. Święciański.

Część rodu pozostała na ziemiach ojcowskich.
Jan Wasilewski miecznik i deputat Orszański.
Tadeusz Wasilewski wojski Orszański.
Franciszek Wasilewski horodniczy Orszański.
Ignacy Wasilewski osiadły w Piszczałowie, przybrał h. Drzewicy Ruskiej i Majątek Nazwał Horodno, trzeba wyjaśnić, że Piszczałowo było starym gniazdem i spuścizną Rodu Wasilewskich h. Ostoja odm. Po zejściu z tego świata Kazimierza Wasilewskiego już h. Drzewica Ruska. Był on synem Ignacego Wasilewskiego, który przyjął herb ruski.
Majątek przeszedł w ręce Czesława Ostoi Chrosrowskiego, jedna część majątku Sielatka zapisem Halszki Wasilewskiej z domu Ciendziewieckiej powróciła do Wasilewskich h. Ostoja. Testament spisany był na rzecz Ignacego Wasilewski h. Ostoja osiadłego i posiadającego wieś Wasilewskie w pow. Bielskim, guberni Smoleńskiej.
Ignacy jest synem Jana, Jan synem Bazylego, Bazyli synem Jana, tenże synem Samuela h. Ostoja, który jest synem Bohdana. Samuel brat Jana Ostoi odm. i brat Wasila h. Ostoja Pruska.
Tak na marginesie, pan śp. Profesor Tadeusz Wasilewski h. Drzewica pochodzący z okolic Drohiczyna w pierwszym herbarzu polskim wydanym już za czasów pokomunistycznych - Herbarz Szlachty Polskiej, Herbarz panów Sławomira Górzyńskiego i Jerzego Kochanowskiego. Pan Profesor T. Wasilewski był poproszony do sprawdzenia prawdy historycznej. Herbarz został wydany w 1990 roku. Pan Roman Aftanazy w swoim, bardzo rozbudowanym i ogromnie przydatnym dla Genealogów. Dzieło to wydane w roku 1991, Dzieje rezydencji na dawnych kresach Rzeczpospolitej: gdzie również konsultantem był pan Profesor T .Wasilewski, podaje że Wasilewscy h. Drzewica są właścicielami Horodni, w dalszej część opisu zaznacza że jest to dawne Piszczałowo. Nie zaznaczając, że jest to Drzewica Ruska. Inni zbieracze genealogiczni powielają te same przeoczenie.

Krótkie zobrazowanie okolicy.
Horodek (inaczej Małe Miasto ) - leży w pow. Witebskim; należało tej samej rodziny Wasilewskich h. Ostoja co Piszczałowo leżące w pow. Orszańskim, i to w niemałej odległości ok. 70 km od Witebska, a granice majątku Piszczałowo około 17 km od Orszy .
Herbarz Orszański - O szlachetnie urodzonych zamieszkałych na ziemiach pow. Orszy, wydany w Witebsku 25-września-1900 w języku rosyjskim, nie wspomina o Wasilewskich h. Drzewica w pow. Witebsko-Połockim, jak i pow. Orszańskim.

Również Herbarz Szlachty Witebskiej wydany w 1898 nie zaznacza obecności Wasilewskich h. Drzewica na tych ziemiach.

W jednym z poważnych czasopism ówczesnych miałem zaszczyt przeczytać, że Józef Wasilewski, to syn Mikołaja, wnuk Jana, prawnuk Jana. Opisane były to czasy powstań po rozbiorach. Otóż Józef Wasilewski h. Drzewica (tak było napisane w owym czasopiśmie) urodził się w majątku Wołkołata, należącej do Mikołaja h. Ostoja, syn Jana. Mikołaj urodził się w majątku Jagiellony. Z kolei majątek Lewkowskie należał do Samuela Wasilewskiego h. Ostoja, który miał też syna Józefa, który był poborcą woj. Witebskiego. Jan Wasilewski-Bazylewicz był dla Józefa po Samuelu - Janowiczu pradziadkiem, jak dla Józefa po Janie -Janowiczu pradziadkiem. Samuel i Jan byli rodzonymi braćmi po Janie Bazylewiczu. Z prostej dedukcji genealogicznej wynika, że ów Jan był ojcem Józefa. Zdarzały się i takie wpadki.
W tyn czasie urodzony w majątku Lewkowskie inny Kazimierz Wasilewski h. Ostoja, syn Samuela otrzymał majątek Zahoranek i półwłócz we wsi Kozodoje. Majątek Zakucie został zakupiony przez Kazimierza - Samulewicza w pow Orszańskim.

Krótki opis Herbów tej rodziny
Bohdan Wasilewski h. Ostoja - dwa księżyce niepełne w środku Miecz, tło niebieskie, później nazwana Pruską.
Syn Bohdana - Wasil, jego syn Samuel i następne pokolenia h. Ostoja - dwa księżyce niepełne, a w środku Miecz, tło czerwone.
Syn Wasila - Jan h. Ostoja odm., inaczej Orszańska lub z Gołębiami, jego pokolenia do roku 1774, ostatni Wywód.
Te wszystkie rodziny tego samego Rodu nazywały się z Litewskiego (to słowo jest pisane w pisowni Litewskiej) - ( Semlu) inaczej (Dom) - prawdopodobne był to przydomek Rodu. W owym czasie była możliwość przybierania sobie nowych wizerunków herbów .

Po wyemigrowaniu z ziem Ojcowizny, po Pierwszym rozbiorze Polski Członkowie Rodu w nowej rzeczywistości zaczęli się pomału się zakorzeniać na ziemiach gościnnej Wileńszczyzny.

Rosja I Prusy nie dawały w spokoju żyć i pracować. Potrzeba było jeszcze więcej pieniędzy. Caryca Rosji Katarzyna potrzebowała pieniędzy na swoje zachcianki, Fryderyk II potrzebował więcej dobrobytu. Ruska chytrość i pruska zachłanność to najgorsza krzyżówka, skarbiec ich i Ich wierzycieli został napełniony kosztem wyzysku i upodlenia Polaków. Apetyt rośnie w miarę jedzenia. Chciwością podparty był następny rozbiór Polski. Wycisnęli wszystko co można było, a w szczególności opasała Katarzyna wschodnią część Kresów Północnych, które zostały zepchnięte do rangi ogromnej wsi Europy. Zaczął się szerzyć analfabetyzm, ludzie polskiego pochodzenia byli w brutalny sposób izolowani od świata rzeczywistego. Spychano ich do rangi niewiedzy o ich pochodzeniu własnym i systematycznie ich upodlano.
W części pruskiej żyło się względnie dobrze, brakowało tylko swobody, która była narzucana przez obce władze. Nie było Rzeczpospolitej i ten brak bolał najbardziej.

I nastąpiło to, czego nie dopuszczała do swojej świadomości najbardziej światła część Polaków.

Rok 1795 - III rozbiór Polski - Polska nie istnieje, płacz i zgrzytanie zębów.
Po raz drugi dla Wasilewskich h. Ostoja rozbiór był przyczyną nieszczęść doznanych od Ruskich. Takie przekonanie narastało w rodzinie Wasilewskich. Cała złość tak spokojnego Rodu została skierowana przeciwko bandzie ruskich oprawców, którzy to Wasilewskich, po raz drugi wyrzucają ich z gniazd rodzinnych. Od tej pory tylko jeden był wróg - ROSJA i ich zaborcze poczynania.
Po tych nieszczęściach obudził się w rodzie duch bojownika - rycerza , ogromna ilość Wasilewskich h. Ostoja pojawiła się na arenie dziejów Polski walczącej o niepodległość. Jeden z moich bezpośrednich przodków Adam Wasilewski h. Ostoja był oficerem wojsk powstańczych w 1831 r. Jego młodszy brat Aleksander również - opis jak u Adama.

Marcin Wasilewski ur. w 1798 r., ożeniony z Rachelą Komar.

Gustaw Wasilewski ur. w 1836 r., zginął jako oficer w Powstaniu Styczniowym w 1864 r.
Jan Adam Wasilewski ur. w 1806 r. dwojga imion, zmarł w 1845 r. w wieku 39 lat. Kontuzja i rany zadane i niewygojone, a zdobyte w 1831 r. pod Olszynką Grochowską w czasie Powstania Listopadowego, przyczyniły się do przedwczesnej śmierci. Jan Adam Wasilewski wydał na świat dwóch synów Aleksego i Wincentego - uczestników Powstania Styczniowego.

Aleksy Wasilewski
- student Uniwersytetu Kijowskiego, uczestnik Powstania Styczniowego zabity w Sołowijówce w dniu 09-05-1863 r. Zbrojni chłopi wymordowali większość oddziału powstańczego pod dowództwem Antoniego Juriewicza.
Wincenty Wasilewski - brat Aleksa również student, w Powstaniu Styczniowym jednym z dowódców. Ranny i wzięty do niewoli ruskiej w Sołowijówce w dniu 09-05-1863 r., wysłany na Sybir.
Tadeusz Wasilewski - członek powstańczej komisji ekspedycyjnej w 1836 r., zajmował się zakupem i transportem broni dla walczących oddziałów na Ukrainie, Białorusi i Litwie. Należał do tak zwanego tajnego sprzymierzenia Kornarszczyzny ,ta organizację zainspirował i kierował Szymon Konarski w latach 1835-1838.
Jest jeszcze jeden syn Jana Adama - Michał (Michaił) Wasilewski ur. 25-09-1824 r. Ożeniony z Elizabetą Rotyżkow (Rusaczka), córką Matwieja i Cecyli Ługow, ślub w cerkwi, zmarła w 1874 r., ożeniony powtórnie w 1877 r. z Anielą Meilunas Walentynowicz,ślub katolicki: wydał na świat synów Sołomieja, Aleksandra, Konstantego, Gawryłę.
Władysław jest prawdopodobnie jest synem z drugiego małżeństwa lub synem drugiej żony.

Wrócę do mego praojca Adama Wasilewskiego - zdjęcie zrobione z portretu ze zbiorów portretów rodzinnych Mirosławy von Wasilewski, Herzogin von Mecklenburg -Sterliz. Zaznaczę, że nazwisko w dialekcie mowy niemieckiej było pisane różnie zależnie od urzędnika, również w wymowie ruskiej lub wschodniej brzmi Wasiliewski, akcent typowo wschodnich Kresów.
Adam Wasilewski wydał na świat Józefa Wilhelma mego prapradziadka ur. 17-04-1822 r. w Prusach w majątku Zakrzewo. Adam ożeniony z Józefą Koszutcką w roku 1802 w Koszuce i jest córką Napoleon Koszutckiego i Marii-Józefy z domu Topolskiej. Napoleon był synem Ksawerego i Anny z domu Hulewicz Koszutckiej.
Józef Wilhelm ożeniony z Almą Bayer ur. 24-12-1827r., zm. 21-03-1873 r. w Niemczech. O Józefie Wilhelmie nie jestem w stanie dokładnie opisać i potwierdzić nie znam dokładnie jeszcze życiorysu (mogą być zmiany biograficzne w opracowaniu), w życiorysie pojawiają się takie miejscowości jak Żabno, Chrościnek, Radom, Inowrocław, Grabowno. Józef Wasilewski prawdopodobnie przenosi się do Prus Wschodnich do powiatu Gołdapskiego.
Grabowno (Grabowen) nie mylić z Grabowo (Grabow), leży w kierunku południowy-wschód, pomiędzy Grabowem (Grabow), a Ełkiem (Lyck). Miejscowość Kuliszki vel Koliszki (Collischen) leżą jeszcze dalej na północny-zachód na samej granicy. Miejscowość wcześniej nazywała się Kulesze. Ta nazwa już nie istnieje, obecnie nazywa się Osowiec-Michałkowo.
Grabowno leży poniżej Gołdapi w granicach Prus Wschodnich, przez Niemców nazwane Prusy Litewskie, po pierwszej wojnie światowej nazwano (Ost-Preussen). Był tam dwór inaczej nazwany Herrenhaus. Małe skupisko rodzin Wasilewski vel Wasiliewski vel Wasileffski vel Waszilewsky, w miejscowościach Olecko (Marggrabowen), dalej Osowiec (Kuliszen) pod Ełkiem (Lyck) mieszkała rodzina Waszulewski.
Te miejscowości leżały od siebie w promieniu 40 km, 15 km w głąb kraju licząc od granicy.
Mojej żony Jngridy Pionteck vel Piontken praprababcia po kądzieli była z Waszulewski dom Okszejów ur. w Lyck.

Józef W Wasilewski wydaje na świat Juliana FC Józefa ur. 1853 r., który rodzi się w Prusach Zachodnich (Strassburg), posiadam stare dokumenty pisane po litewsku i rosyjsku, w których możemy przeczytać o zakupie rodzinnych i rodowych posiadłości na Orszy, utracone poprzez konfiskaty Carskie.
Julian ożeniony jest z Marianną Marcinkiewicz (starszy od niej o 11 lat). Z tego małżeństwa urodziło się 6 dzieci:
Kazimierz, Bolesław, Jadwiga (Hedwig), Katarzyna( Katryn), Wiktor ur. 1894 r. i Aleksander.
W roku 1896 odchodzi po rozwodzie jego żona - Marianna Marcinkiewicz-Wasilewski, w następnym roku pobiera się z Gedrojciem. Ten związek przetrwał tylko 3 lata, a po następnym rozwodzie, Marianna Marcinkiewicz wydaje się za Leona Borkowskiego osiadłego w majątku Wieprzata. Majątek zakupiony został przez L. Borkowskiego od cara Rosji, przed konfiskatą majątek Wieprzata należał do rodziny Wołodkiewiczów. Ród Marcinkiewiczów pochodził z pow. Wiłkomirskiego.
Julian po tych przeżyciach wyjeżdża do Prus i tam umiera w Koln (Kolonia)w 1938 r. tam jest pochowany grób nie istnieje.
Aleksander Wiktor Wasilewski, mój dziadek, urodził się w Kulisze (Kulissen). Miejscowość ta leży w Prusach Zach. (Westpreussach), majątek o tej nazwie należał do Wacława Koszutcki. Jest rzeczą dziwną, że miejscowość Kulesze (Kulischen) znajdował się i należał do Wasilewskich. Obecnie znajduje się na Mazurach, wcześniej Ostpreussen, okręg Konigsberg. Kiedy ta nazwa przestała obowiązywać nie wiadomo, nie jest to zanotowane w kronikach, w początkach XIX wieku Kulesze nazywały się Osowiec. Ta miejscowość już nie istnieje ponieważ została podzielona granicą Polski i Rosji i nazywa się obecnie Osowiec-Michałkowo. Dom, w którym mieszkają moi kuzyni ze strony drugiej żony Wiktora (Babci Broni) i nazywają się państwo Kolczyński, stoi około 300 metrów od granicy. Z drugiej strony to już okręg Kalingradzki, po stronie rosyjskiej ziemie przed wojna należały do Wasilewskich. Zostały wniesione w posagu dla Juliana.
Kulesze leżą w pow. Rastenburg obecnie Kętrzyn. Na wschód od Rastenburga w pow. Goldapen obecnie Gołdap leży miejscowość Grabowen - po polsku Grabowno, miejsce gdzie zamieszkiwał Julian FC Józef, ale czy tam rodzą się inni synowie Juliana? Wiktor rodzi się w Kuliszach, jego brat Aleksander w Maciunach.
Maciuny kupione są od Potockich. Właściciel pozbywał się majątku Jeden z folwarków nazwanych Maciuny zostały zakupione przez Juliana. Synowie Wiktor i Bolesław wychowują się przy ojcu - Julianie. Kazimierz, Katarzyna i Jadwiga wychowują się przy dziadkach Marcinkiewiczach w Wiłkomirskim. Najmłodszy przy matce Mariannie Marcinkiewicz - Borowskiej.
Wiktor i Bolesław uczęszczają do szkół wojskowych w Prusach.
Wiktor będąc już podporucznikiem w tym czasie, służył w 11 szwadronie 4 pułku ułanów i stacjonował w Inowrocławiu w roku 1918. Na apel Józefa Piłsudskiego przechodzi pod dowództwo Komendanta i walczy aż do zwycięstwa, a po wygranej wojnie polsko-bolszewickiej pozostaje na ziemiach Wileńszczyzny.
Jakie były losy Aleksandra nie wiem, przypuszczam że podobnie jak Wiktor i Bolesław także brał udział w wojnie przeciw ruskim. O Kazimierzu nie posiadam żadnych wiadomości, ślad po nim zaginął. Wiktor jako młodzieniec często przebywał u dziadków Marcinkiewiczów w Wiłkomirskim, tam poznał młodą pannę Mariannę Brunnow, z którą bierze ślub, a z tego związku przychodzi na świat Wacław ur. 15-01-1914, Władysław ur. 22-12-1914 i Leokadia ur. 02-08-1915. Po komplikacjach poporodowych Marianna Brunow umiera - taka jest oficjalna wersja (inni mówią ze pod naciskiem swego Ojca odeszła od Wiktora). Wiktor pozostawia dzieci u swojej siostry Jadwigi i emigruje do Wilna .
Wiktor w 1927 roku pobiera się ponownie. Bierze za żonę Bronisławę Jabłońską ur. w 1904r., córkę Antoniego Jabłońskiego, z tego małżeństwa rodzą się dzieci: Czesława, Jadwiga, Stanisław, Romuald i Adam.

Wybucha druga wojna Światowa.
Dwóch braci Aleksander Wiktor i Bolesław są czynnymi uczestnikami walk, w Armii Krajowej w okręgu Wileńskim, jest z nimi bratanek Bolesława, a syn Wiktora - Wacław Wasilewski - mój Tato.

Po wojnie Wiktor nie mieszkał z rodziną , jednak na 5 miesięcy przed śmiercią powrócił do rodziny.

Podaję dokumenty dat urdzin mego Ojca, wystawione na różne miejscowości i daty:
03-10-1914 Maciunce pow. Oszmiański
01-15-1914 Tataraniec Wiłkomirski
15-01-1914 Maciuny pow. Butrmanice
13-10-1914 Albertyn pow. Baranowicz
17-10-1914 jest jeszcze odręcznie napisany przez księdza z Litwy z parafii Niemenczyn.
Wszystkie te dokumenty wydane są na Wacława Wasilewskiego.
Tato był głęboko zakonspirowany za okupacji niemieckiej, prowadził pod Wilnem garbarnie, w której była skrzynka kontaktowa. Za okupacji sowieckiej był dowódcą samodzielnego oddziału partyzanckiego w pow. Baranowicze. W 1943 odział został zlikwidowany przez Sowietów, po likwidacji oddziału Tato walczył jako szeregowy żołnierz pod rozkazem Łupaszki. Sowieci podali, że był komendantem policji za Niemca (nie wiem może i był/jest dokument spisany odręcznie przez już nieżyjącego pana Wacława Dudę w pow. Baranowicze, który pisze do UB, że Wasilewski był policjantem, ale tam chodzi o Ignacego Wasilewskiego, który za te służbę odsiedział w Workucie 15 lat, jest to mój krewny, syn Ignacego obecnie zamieszkuje w Niemczech - miejsce jest mi znane).
Po śmierci Wacława Wasilewskiego (mego Ojca) w 2002 roku została otwarta tajna teczka, która leżała w Kętrzynie. Miasto Kętrzyn (Rastenburg) było ostatnim miejscem zamieszkania W. Wasilewskiego. W dokumentach między innymi znajduje się opis i dyrektywa w języku rosyjskim o rozpracowaniu i likwidacji Bandy Wasilewskiego i Biedrusa (zwanej tak przez Sowietów). Z j. rosyjskiego na j. polski tekst ten przetłumaczył pan Stankiewicz z Kętrzyna.
"Pamiątki" Wacława Wasilewskiego po II wojnie światowej to:
- utrata nogi (podudzia) pod wsią Radziusze 2-lutego 1944 roku,
- blizna od łuku brwiowego przez czoła w tył głowy, blizna szerokości 1 cm i długości 17cm,
- poszarpany prawy pośladek, dwa razy przebity sztyletem, raz w walce wręcz, walka przebiegała w nocy i w ciszy był rozkaz "bez głosu" oraz drugi raz jak przedzierał się do Prus, był na wozie drabiniastym pod sianem. Sowieci sprawdzali pikami czy nikogo nie ma pod sianem, takim sposobem przebili mu ramię. Będąc małym dzieckiem pamiętam spotkania Taty z przyjaciółmi, najczęściej zamykali się na górze w pokoju i tam słyszałem Ojca śmiech, w dniu powszednim nigdy się nie uśmiechał, a o ruskich mówił Swołaczy lub po prostu oni nigdy nie słyszałem słowa Rosja. Ci panowie to pan Skinder imienia nie pamiętam, Antoni Rymsza, Aleksander Czarnocki lub Czarnecki, był jeszcze jeden pan ale nazwiska nie pamiętam. Posiadam zdjęcie jak ta czwórka przyjaciół jest w łaźni wiejskiej, tak zwanej bani, gdzieś w Wileńskim. Przyjaźń pozostała do końca, Tato zszedł z tego świata jako ostatni.

W roku 1948 Wacław Wasilewski żeni się z Wilhelminą Waltrautą v Sommer-Perestawka.
Życiorys Mamy jest również skomplikowany. Córka Ersta v Sommer, zginął na roli 1917 r. na terenie własnego majątku, przebity widłami przez chłopstwo. W owym czasie służył w konnej jeździe w policji carskiej. Żona jego Antonina v Sommer z domu Jurkiewicz po zabójstwie Ersta v Sommer, ucieka z 3-letnią Wilhelminą do Kazachstanu. Tam mieszkali do 1922 roku. Po powrocie dom i majątek był już zajęty przez Zajączkowskiego, który wcześniej był zarządcą majątku Sorokpol, miał jakieś lewe papiery. Babcia musiała się sądzić. W tym czasie mieszkała we wsi Perestawka Vtoroja należąca do Wilhelminy. We wsi Perestawka Pierwoja mieszkała rodzina o nazwisku Przystawski, wieś ta należała to tej rodziny. Po długich procesach sąd ziemski wydał wyrok pozytywny dla Antoniny v Sommer, która powraca do Sorokpola. Jest brzemienna z Maciejem Przystawskim i pobierają się się w cerkwi prawosławnej. Zapisani po rosyjsku PRISTAWKATI, a w roku 1923 rodzi się syn Aleksander Prisrawka.
Wilhelmina zostaje wysłana do Wilna do szkół; mieszka w tym czasie u siostry Antoniny zamężnej z Żmudzińskim pułkownikiem Wojsk Polskich w Wilnie. Jego starszy syn Leon Żmudziński został zamordowany w Kozielsku. Młodszemu synowi Andrzejowi z matką po długich perypetiach udało się wyjechać do USA. Majątek Sorokpol już nie istnieje, mimo to chciałbym zaznaczyć, że moja Mama jest jedyną spadkobierczynią tego majątku oraz wsi Perestawka Vtoroja.
W Rastenburgu obecnie Kętrzyn Mama mieszka w dworku Waltera v Sommera, który zapisany Mamie po roku 1945, sam już jako wiekowy pan wyjechał z dwiema córkami Bertą i Heiti do Niemiec. Był on dowódcą Wojsk Pruskich w Rastenburgu w latach 1907-1911. Dworek był wybudowany przy ulicy Schulstrasse. Walter v Sommer jest bratem rodzonym Ersta, v Sommer mego dziadka, a ojca mojej Mamy.

W tym dworku w roku 1949 przychodzę na świat Ja - Wilhelm Walter Władysław Zdzisław. Poród odbył się w domu, odbierała poród pani Eleonora Kozłowska, która razem z Mama przyjechała z Wileńszczyzny. W roku 1953 państwo Kozłowscy zmienili nazwisko na Kozioł i wyjechali z Kętrzyna. Moimi chrzestnymi są Hendryk Wasilewski syn Bolesława i Julii Żukowskiej oraz Jadwiga Pinińska córka Leona. Pinińscy wyjechali do USA.
Przy ul. Schulstrasse, obecnie Wojska Polskiego w dworku mieszkaliśmy do 1953 roku. Od tego roku zaczynają się kłopoty z władzami komunistycznymi. Tato jest coraz częściej wzywany na milicje. I stało się!
W 1953 roku dostaliśmy nakaz opuszczenia dworku i nakaz przeniesienia do domku stajennego przyległego do stajni. Ponieważ w zagrodzie dworskiej, która była cała ogrodzona murem znajdowała się stajnia posiadająca 8 boksów na konie, dwa boksy na krowy i pomieszczenia na świnie, a z drugiej strony podwórza były garaże oraz znajdowała się tam ogromna stodoła na obrok dla zwierząt. Władze postanowiły z tego zrobić lecznice dla zwierząt i tak uczyniły, nie pytając o zgodę prawowitych właścicieli. Pozostawił to Walter v Sommer jako darowiznę dla Wilhelminy Waltrauty v Sommer-Perestawki.
Mama przyjechała do Polski na nazwisko Pristawkati. Po Polsku zapisano Przystawka, była przekonana że to nazwisko nie będzie rzucało się w oczy, dopiero przy odczytaniu aktu darowizny zostało wpisane nazwisko Sommer. Na szczęście był to już rok 1953, nie było już tak drastycznie, no i nie wszyscy wiedzieli o tym wpisie .
W roku 1955 Tato zastał aresztowany, w uzasadnienie wyroku - zatajenie pochodzenia. Jaki był to wyrok nie wiem, nigdy w domu o tym incydencie nie mówiono. Tata stracił prace, pracował w Prezydium Rady Miejskiej, zabrali mu protezę, którą dostawał od państwa jako inwalida wojenny. Miał areszt domowy, a po jakimś czasie zaczął pracować jako zdun. W roku 1956 musieliśmy opuść również dom stajennego. Tato kupił dom przy ul. Dąbrowskiego i tam zakończył przygodę swego życia. Jest pochowany na cmentarzu komunalnym w Kętrzynie, w grobowcu wybudowanym już po śmierci Taty w 2002 roku. W tym grobowcu są pochowani Tato, Mama i Taty przyjaciel. Amnestia nie objęła kolegi Taty, został stracony, a wyrok wykonano w 1947 r.

W roku 1939 młodszy tylko o 11 miesięcy brat Wacława - Władysław, postanawia uciekać do Anglii. Zostaje złapany w Rydze, osadzony w lagrze, następnie dołącza jako ochotnik do Armii gen. Andersa, przeszedł cały szlak bojowy Armii II Korpusu, przez Irak i Monte Cassino. Po wojnie wylądował w Australii, a do Polski już nie powrócił, zmarł i pochowany w Adelajdzie .

Teraz musiałbym napisać o sobie
Jak już pisałem, urodziłem się w Kętrzynie ( Rastenburg) z rodziców pochodzących z Kresów północno-wschodnich. Mama moja miała pochodzenie mieszane. Ojciec Mamy Erst Wilhelm v Sommer - oficer w służbie carskiej, kupuje majątek pod podbrodziem Sorokpol - 2200 h , wraz ze wsią Powiewiórka (od JP Kozłowskiego h. Kozłowski) i tam się osiedla.Tam poznaje młodą panienkę Antoninę Jurkiewicz ur. w Balule - wsi dzierżawionej od JP Kozłowskich. Ojciec Antoniny o imieniu Augustyn jest synem Wincentego Jurkiewicza, urodzonego w pow. Wiłkomirskim, gdzie posiadał swój własny majątek.
Wacław jest synem Wiktora Wasilewskiego i Marcjanny Brunnow ur. w Gillberg 30-05-1891 r. Bratanica Adama von Brunnow i Julii Mackiewicz, jest córką sędziego Adama Mackiewicza (zmarł w 1859 r.). Adam v Brunnow zmarł bezdzietnie. Julja v Brunnow (zm. w 1912 r.) wyszła za mąz za Jasiukiewicza (o rodzinie w więcej w opisie).
Nie będę opisywać mego dzieciństwa i młodzieńczych dni, zacznę od roku 1967. We wrześniu dostaje zawiadomienie o poborze do wojska , staram się wymigać od służby wojskowej, a 25 grudnia 1968 r. żenię się z Jgridą Piontek v Piontken - mieliśmy wyjechać do Niemiec, niestety nie udało się. Już w styczniu dostałem powołanie do wojska z przydziałem do kompanii wydzielonej przy jednostkach lotniczych. Byli to żołnierze wybrani w liczbie 47 plus dwóch dowodzących.
W czasie służby rodzi się moja pierwsza córka Agnes-Eddit w marcu 1970. Jesteśmy już starym wojskiem, czekamy tylko na wydanie rozkazu przejścia do cywila. Dostajemy 12 grudnia rozkaz wydany przez gen. Wojciecha Jaruzelskiego (w tym czasie został mianowany na generała broni za szczególne zasługi i operatywność) do stłumienia grup awanturniczych w Gdańsku.
Po przybyciu do Gdańska okazuje się, że to nie żadne chuligańskie awantury tylko prawdziwa, najprawdziwsza rewolucja.
15 grudnia o godzinie 7:30 pada rozkaz "Pal". Po rozkazie nie było słychać żadnych strzałów. Ponowiono rozkaz - również cisza... jak jeden mąż, żaden z żołnierzy nie strzelił.
Żołnierze nie wykonali rozkazu. Fakt ten zdarzył się, gdy ludzie bez broni, a w gniewie, nie zwracając na zagrożenie życia chcieli dostać się do gmachu milicji .
Wojsko opuściło plac podwórka milicji, a dowództwo obawiało się, żeby broń nie została skierowana przeciwko im "zostaliśmy osadzeni w areszcie. Dziwny był to areszt, bez wartowników, drzwi pootwierane, kilku zapaleńców między innymi i moja skromna osoba, chciały ruszyć na pomoc robotnikom. Tylko dzięki kapitanowi Krzysztofowi Kwiatkowskiemu żyjemy. Starszy, przedwojenny oficer Komendy wydawał "Szwadron marsz", na pewno był kawalerzystą. On nas powiadomił, że czekano na próbę oddalenia się z miejsca aresztu, pod pozorem dezercji milicja miała strzelać bez ostrzeżenia. Często zmieniano nam powiedzmy odosobnienie, zaczęto nazywać nas drużyną karną. Rozdzielono nas już na drugi dzień 16 grudnia z 47 żołnierzy zostało nas 25, a po kilku dniach odeszło z grupy 10. Mnie wraz z 9 żołnierzami (była to niedziela 20 grudnia) przewieziono do Sopotu, a 22 grudnia z kapralem Brysiem przenieśli mnie do Grudziądza. Strasznie nas straszono, były tak zwane apele nocne co trzy godziny, były musztry na tak zwanej "górze płaczu" - jest to urwisko piachu nad Wisłą około 60 metrów długie z pochyłem około 30 stopni. Trzeba było tam w pełnym rynsztunku, a czasami i w masce przeciwgazowej zbiegać z tej górki, ale jakoś i to żeśmy przeżyli. Służba przedłużyła się tylko o 1 miesiąc. Będąc w tym dziwnym areszcie z nudów spisywałem zdarzenia tego co widziałem i słyszałem ,opisze to innym razem."

W roku 1975 urodziła nam się druga córka Beate-Edith. Mieszkaliśmy w owym czasie w małym kurorcie na południu Polski w Jastrzębiu Zdroju. W roku tym geolodzy odkryli tam ogromne złoża węgla, od tej pory Jastrzębie zaczęło rozrastać się w tempie błyskawicy i już w roku 1979 liczyło 100 000 ludności, ogromna sypialnia bez zaplecza ekonomicznego. W roku 1979 zaczęło narastać niezadowolenie ludzi pracy. Koledzy z Gdańska nie zapomnieli, że w 1970 roku byli tacy nie bali się sprzeciwić rozkazom i odnaleźli nas. W późniejszym czasie trafiłem na swoich towarzyszy z Gdańskiej niedoli. Po jakimś czasie dowiedziałem się i wprowadzono mnie w arkana jeszcze małej grupki ludzi, którzy chcieli rzucić Komunę na kolana. Były to marzenia, ale czego nie robi wiara, przenosi Góry. I słowo ciałem sie stało!
Rok 1980... ruszył Gdańsk, Szczecin. Towarzysze nieprzespanych nocy w dyskusjach jak ruszyć Jastrzębie, tych których jeszcze pamiętam to: Zbigniew Konopko, Jan Szydłowski, Jerzy Chrzanowski, Henryk Jackiewicz, Leśniewski, Gross, Szabłowski i inni, było nas około 60 osób. Najgorsze było jednak czekanie na kopalni KWK "Manifest Lipcowy" słuchając komunikatów z innych kopalni. O godzinie 3 nad ranem pojawiła się pierwsza delegacja, jak dobrze pamiętam byli to chłopcy z KWK "Redutowy" z Raciborza i następni itd. Dalej to już tylko można było czekać na przedstawicieli władz .
Udało się! Nasze marzenia spełnione, władze komuny z nami rozmawiają i jeszcze traktują nas jak chłystków, ale rozmawiają to już sukces. Bitwa wygrana, ale nie walka i pomyśleć, że wszystko zaczęło się od marzeń. Nie będę opisywać następnych miesięcy. Komuchy nie dawały za wygraną, wszędzie wsadzały swoich zaufanych, rozbijały ciężko wywalczoną jedność i muszę przyznać, że im to się skutecznie udawało. Coraz większa ilość ludzi stawała się bierna wobec poczynań Solidarności. A w struktury Solidarności wchodzili ludzie komuny wyuczeni w rozbijaniu monolitu Solidarności. Najgorsze było nagłaśnianie pocztą słuchowa, że i tak to z tej solidarności nic nie będzie, ludzie słabsi zaczęli się odsuwać. Praca tych panów przynosiła zamierzone skutki. A znam się na tym, przecież uczono mnie przez 2 lata w wojsku jak to się robi. Ludzie z Solidarności nie chcieli tego słuchać, i tak w roku 1981 schodzę do podziemia. A po trzech miesiącach gen. Wojciech Jaruzelski - syn polskiego patrioty Władysława Jaruzelskiego h. Ślepowron, który za Polskę w pierwszych dniach Wojny zginął ,,wypowiada wojnę narodowi Polskiemu z rozkazu Rosji Sowieckiej, właściwie to bez rozkazu,ale za błogosławieństwem i pozwoleniem".
13 Grudnia zastałem wyciągnięty za włosy z domu i osadzony w wiezieniu dla kryminalistów, pomieszczenia były już przygotowane dla takich Gości jak ja.To więzienie znajdowało się w miejscowości Szeroka, między kopalnią "Manifest Lipcowy" i Kopalnią "Borynią", około 8 km od Jastrzębia. W pustych pomieszczeniach z małym okienkiem około 9 metrów przebywało 17 osób. W tym "komfortowym apartamencie" przebywałem do 22 grudnia, umilali nam czas przesłuchaniami. 22 Grudnia po przesłuchaniu o godzinie 4 nad ranem oznajmiono mi, że jestem wolny i mogę iść do domu, praktycznie wyrzucono mnie jak worek kartofli za bramę. W pierwszym odruchu ruszyłem do domu, ale po kilku metrach przypomniałem sobie, że nie posiadam przepustki, a przecież był Stan Wojenny, wróciłem do wartowni prosząc o wydanie mi przepustki. Tam mnie wyśmiano i ponownie odprawiono w niezbyt przyjemny sposób, co miałem robić. Musiałem czekać do godziny 6 na 10-stopniowym mrozie, bardzo skromnie ubrany. Te 10 km pokonałem na piechotę. To zdarzenie oczywiście poważnie odchorowałem, miałem to szczęście, że moja młodsza siostra Helena Kuczera pracowała w Szpitalu Górniczym z lekarstwami nie miałem większego problemu.
Moje starcia z władzą komunistyczną trwało dalej, byłem jeszcze 3 razy aresztowany, oczywiście były szykany i to częste, takie na przykład rewizje, a przebiegały w następujący sposób: wpadało do domu trzech cywili, okazywali jakiś papierek podpisany oczywiście podpisem nieczytelnym i co było w szafach wyrzucali na środek pokoju, po krótkiej chwili wychodzili. Takie naloty zdarzały się nawet dwa razy dziennie, telefon był na podsłuchu, były również przerwy w jego działaniu, był po kilka dni głuchy. Było wyłączane światło, tym nękali nas nagminnie, często byłem sprawdzany, gdy wychodziłem do miasta, zdarzało się, że wracałem do domu z podbitym okiem itd. - nie ma o czym mówić.
W roku 1983 nasza grupa wpadła, są wyroki i znów tradycji staje się zadość, dostaję wyrok który brzmi - banicja. Tak zwany bilet w jedną stronę, w razie złamania tego wyroku, więzienie 32 miesiące, w ten sposób pozywali się niewygodnych, np. kolega Zbyszek Konopka odmówił od razu wyjazdu, odsiedział 1,5 roku w więzieniu i co dziwne, że oskarżono go nie za sprzeciw władzy, tylko jak wpisano w uzasadnieniu wyroku - za produkcję bimbru, zrobili z chłopaka normalnego kryminalistę.
Miałem 5 dni na spakowanie się, i o godzinie 24 musiałem opuścić terytorium Polski. Mogłem wyjechać gdzie tylko chciałem. Wybrałem Niemcy, z dwóch powodów, po pierwsze - niedaleko do domu, gdzie została moja rodzina. Z żoną nie było kłopotu, żona posiadała paszport niemiecki mogła wyjechać w każdej chwili, gorzej było z córkami, nie chcieli mi dzieci wypuścić. Żona musiała pozostać w Polsce z dziećmi. Drugi powód - myślałem, że mimo wszystko ludzie którzy zostali, nie pozwolą nam na obczyźnie za długo pozostać.
Pojechałem pożegnać się z Rodzicami. Już przy pożegnaniu z Ojcem,Tato dał mi kilka adresów, między innymi był tam adres do wuja Egona Schilinga.
Będąc w Niemczech wybrałem się w odwiedziny do rodziny. Pewnego dnia zajechałem do wuja Egona Schilinga, przedstawiłem się bardzo niepoprawną, ale zrozumiałą mową niemiecką. I zdębiałem i przeżyłem szok, myślałem, że śnię i że znalazłem się z powrotem w Polsce. Wuj mój, już starszy pan wysłuchał mnie cierpliwie i czystą polsko-wilensko polszczyzną zaprasza mnie na pokoje. Szok! Musiałem w tym czasie niezbyt mądrze wyglądać, skoro wuj zapytał mnie czy już zapomniałem polskiej mowy po tak krótkim pobycie w Niemczech. Przecież ten człowiek nigdy nie był w Polsce. Skąd u niego polska mowa? Długo zadawałem sobie to pytanie. Nie miałem śmiałości zapytać. Przecież ten Człowiek reprezentował już 3 pokolenie, które musiało opuścić Polskę po Powstaniu Listopadowym. Nigdy o to wuja nie pytałem, dopiero wytłumaczył mi jego syn Markus. Cytuje dosłownie Markusa Powód taki - mówi Markus - że my są Polaki, że kiedyś tam parę set lat temu jego Urojciec kładł przysięgę na wszystko co święte Królowi Polskiemu, że nigdy Polski nie zdradzą. I oni jako ludzie honoru słowa dotrzymują.
I tu był następny szok - dla mnie jako Polaka, który czasami powątpiewał w Polskę.
Nic ująć, nic dodać.

Chcę zaznaczyć, że wracam do Polski. Ostatni męski potomek Wasilewskich herbu Ostoja Odm. zwana w rodzinie gałęzią Niemiecką, a do tej pory nie udało mi się znaleźć pokrewieństwa w Polsce z rodziny Wasilewskich od Adama.

Wilhelm W. W. Z. Wasilewski

Odpowiedzi (5)

5.07.2010 16:47
Moje pytanie nie związane z tematem
cyt:"
W roku 1939 młodszy tylko o 11 miesięcy brat Wacława - Władysław, postanawia uciekać do Anglii. Zostaje złapany w Rydze, osadzony w lagrze, następnie dołącza jako ochotnik do Armii gen. Andersa, przeszedł cały szlak bojowy Armii II Korpusu, przez Irak i Monte Cassino. Po wojnie wylądował w Australii, a do Polski już nie powrócił, zmarł i pochowany w Adelajdzie."

Czy miał on rodzeństwo?
Zonę, dzieci??
8.07.2010 00:25
Odpowiadam na pytanie .

Rodzeństwo Władysława to Wacław i Leokadia .
Leokadia wydała sie za Siwińskiego ślub w Szczecinie w roku 1948 ,rozwód w roku 1961 , wyjechała do Australii w roku bodajże 1962 z synem Marianem Siwińskim , Marian Siwiński popełnił samobójstwo w roku 1998 .
Władysław pozostał kawalerem , ale pozostawił po sobie dwie córki nie ślubne.

WWW Wasilewski
5.12.2010 11:12
Pytanko
Czy kiedyś w swoich poszukiwaniach natrafiłeś na Marie Wasilewską która wyszła za mąż za Wincentego Renarzewskiego? Najprawdopodobniej mieszkali oni w woj. Stanisławowskim, Ukraina
20.03.2019 18:04
Czy Pana siostra Helena Kuczera miała krewnych ze strony męża w Częstochowie? Moja babcia ze strony taty Franciszka Ziubrowska z domu Kuczera miała tam krewnych po swojej matce, która wywodzi się z rodu Trzepizor (Trzepizór).
20.07.2019 18:58
A może ktoś spotkał się w swoich poszukiwaniach z Wasilewskimi z Nowoaleksandrowska (Jeziorosy), moi przodkowie po I WŚ musieli stamtąd uciekać, trafili do Kobrynia, skąd - przez obóz w Niemczech (Conti) - na Opolszczyznę.