Ja spędzałam weekend majowy we Lwowie i Kamionce Strumiłowej. Przekraczałam granice w Hrebennem - Rawie Ruskiej. Stałam na granicy prawie trzy godziny, gdyż ukraińscy celnicy nie przyszli do pracy !?! Tak po prostu. Jedna zmiana poszła do domu a następna nie przyszła.... Wracając na kilku dniach na to samo przejście stałam 6 godzin w kolejce a ukraińcy, którzy stali wraz z nami radośnie przepuszczali przed sobą swoich znajomych, krewnych, ciotecznych, wujecznych...jednym słowem zablokowali kolejkę. Przejechałam bokiem, celnik wziął 100 hrywien, mimo, że oferowałam 300 (znaczy to, że promocja była?) - koszmar z tym przekraczaniem granic...