Córka Stanisława Żelazowskiego, a moja cioteczna prababka, Zofia Krasuska (1886-1983) opowiadała mi, że pewnego razu ukazała się jej dusza zmarłego ojca. Duch wszedł do mieszkania przez podwórze, gdzie na jego widok zaskowyczał pies. Przybyły z zaświatów Stanisław nie odezwał się do córki ani słowem, ale nakazał jej gestem, aby uklękła i modliła się wraz z nim przed obrazem Najświętszej Marii Panny. Obraz ten przetrwał do dziś i jest w moim posiadaniu.