O pannach Kisielównach opowiadała mi moja zmarła sąsiadka, pani Emilia Witwicka (1909-1987), której rodzina wywodziła się z okolic Dubna. Kisielówny pochodziły ze znakomitego rodu (ich przodkiem był Adam, sławny wojewoda bracławski), lecz były ubogie. Najstarsza z panien była kobietą niezwykle piękną. Kochało się w niej dwóch kawalerów: garbaty pan Popiel i pan Dmochowski, którzy jako rywale nie znosili się nawzajem. Żaden z nich jednak nie został mężem Kisielówny. Popiel ożenił się z młynarzówną, a Dmochowski z bogatą, ale brzydką ziemianką. Kiedy piękna Kisielówna umierała, pan Dmochowski miał niezwykły sen, w którym zobaczył jej śmierć. Wkrótce otrzymał list od pana Popiela z zawiadomieniem o tym, że ich wspólna ukochana odeszła z tego świata. Obydwaj panowie pogodzili się na jej pogrzebie. Młodsza siostra zmarłej, Janina została administratorką dóbr hrabiny Szuwałowej, a najmłodsza Andzia wyszła za mąż za urodziwego furmana.