W czasie wojny polsko-bolszewickiej przybył do Dubna oddział polskich żołnierzy, którym towarzyszył francuski generał. W pewnym momencie generałowi zachciało się kawy. Niełatwo było spełnić tę zachciankę w prowincjonalnym mieście kresowym, w czas wojenny. Przeto po kilku nieudanych próbach sprostania prośbie generała, zdecydowano się udać do pobliskiej apteki (była to akurat apteka ojca pani Emilii Witwickiej), aby zapytać, czy jej właściciel nie mógłby sprzedać filiżanki kawy. - Sprzedać nie - odpowiedział pan Witwicki - ale mogę zaprosić pana generała i was panowie oficerowie na kawę do mojego mieszkania. Zaproszenie zostało przyjęte. Obok generała posadzono starą babkę pani Witwickiej. Generał poczuł się jak w paryskim salonie, słysząc piękną francuszczyznę owej damy, wypowiadającej się swobodnie na każdy temat. Czy spodziewał się, że spotka w tym miejscu tak światową i wykształconą osobę?
Relacja pani Emilii Witwickiej (1909-1987), zapisana przeze mnie w latach osiemdziesiątych