Portal w trakcie przebudowywania.
Niektóre funkcje są tymczasowo wyłączone, inne mogą nie działać poprawnie.

Popy śpiwajcie będę umierał.

10.09.2008 23:45
[blok][imglewa]http://www.genealogia.okiem.pl/foto2/albums/userpics/10360/thumb_aaa_Franio_Nartowski_2.jpgFranciszek Nartowski ur ok.1775 r. zm. 1829 ( syn Jana i Domicelli) wraz ze swym bratem Bronisławem w bardzo młodym wieku zostali przez owdowiałą matkę oddani na wychowanie jezuitów. Taki był wtedy zwyczaj, że chłopców oddawano do takich zakładów na wychowanie i dla nauki. Matka ich była osobą niewykształconą, sądząc po tym, że na jednym ze starych dokumentów widnieje dopisek, że nie posiadła nauki pisania i uczyni swój podpis znakiem krzyża. Zamierzała przeznaczyć swoich synów na jezuitów, a majątek, jaki by się im po niej należał przeszedłby na własność zakonu. Chłopcy nie zamierzali spędzić swego życia w zakonie, zwłaszcza, gdy dowiedzieli się, że zakonnicy ich wykastrować. Uciekli. Bronisław w czasie ucieczki doznał złamania nogi i od tego czasu, jako że kulał, zwany był w rodzinie Kulawym, dotarł do Rumuni i tam był guwernerem w bogatym domu, tam też został na zawsze, jako że się po prostu utopił w Dunaju.
Franciszek natomiast, zwany Kawka, wrócił do kraju i wyprocesował swoją schedę po matce od rządu austriackiego, bowiem w międzyczasie zakon jezuicki został rozwiązany austriacką ustawą, a majątek przeszedł w ręce rządu austriackiego
Z metryki ślubu Franciszka wynika, że mieszkał 12 lat w Tarnopolu. Po ślubie z Anną Gaberle, przeniósł się do Rzegocina, a w Gwoźdźcu objął po ojcu żony Pocztę.
W czasie pobytu w konwikcie jezuitów Franciszek Kawka zaprzyjaźnił się z Jankiem Puzyną i tenże w raz innymi pomagał mu w dochodzeniu zwrotu majątku. Majątek Janka Puzyny był koło Gwoźdzca. Franio Kawka czuł się w obowiązku wdzięczności wobec przyjaciela i gdy ten zgrał się w karty i groziła mu utrata wszystkiego, Franio pożyczył Puzynie 10tys. talarów. Po kilku latach upomniał się o zwrot pieniędzy, za co został wyśmiany i zwrotu pieniędzy nie otrzymał. Kawka oburzony pozwał do sądu Puzynę, ale ten, czy to wykorzystując swoje stanowisko, czy też przepłacając trybunały, zwlekał z oddaniem pieniędzy. Takie zwlekanie spowodowało niemały wydatek dla Nartowskiego. Dopiero, kiedy wartość austriackiego pieniądza spadła, wobec klęsk wojskowych Austrii, a papierkowe banknoty bez pokrycia stały się bezwartościowymi, Puzyna doprowadził do zakończenia procesu i zwrócił worek bezwartościowych papierków. Zawód, jakiego doznał Kawka od przyjaciela i publiczne urągowisko, jakiego był uczestnikiem, nadszarpnęły zdrowiem Franciszka Kawki, i jak moja mama mówiła - kazał sobie wytapetować tymi banknotami pokój. Zwołał znajomych na wieczerzę, z okazji odzyskania długu i wygrania procesu. Pod koniec uczty kazał popom śpiewać rekwiem i umarł.

Inne artykuły o Nartowskich

"Z listów w archiwum Joli Tacakiewicz - Lipińskiej"
spis treści