Wypiórowa Waleria (numer obozowy 7254) "Wala" urodziła się 2 czerwca 1899 roku, w miejscowości Pobiedr pow. Wadowice, córka Jana i Wiktorii Gonciarczyk. Miała siostrę Annę, dwa lata starszą. Ojciec, pracownik kolei zostaje przeniesiony do Tarnowa i tu obie siostry uczęszczają do szkoły. Gdy Waleria miała 15 lat umarła jej matka. Ojciec żeni się ponownie, z tego małżeństwa rodzi się syn Tadeusz, którego Waleria bardzo kocha. Warunki finansowe rodziny były bardzo skromne, dlatego po ukończeniu szkoły podstawowej Anna podejmuje prace, a Wala zdolna i ambitna postanawia dalej się kształcić. Z pomocą przychodzi jej założyciel Seminarium Nauczycielskiego ks. Józef Chrząszcz. Seminarium kończy z wynikiem bardzo dobrym, dalej uzupełnia wiedzę robiąc tzw. kwalifikacje i dostaje pierwszą posadę nauczycielską w Sosnowcu. Ta praca nie jest dla niej zawodem lecz powołaniem. Nawet w tak ekstremalnych warunkach, jakimi był obóz koncentracyjny naucza potajemnie młode dziewczęta historii i polskiego. W roku 1921 zawiera związek małżeński z Józefem Wypiórem, który jako legionista wraca ze wschodniego frontu z Krzyżem Walecznych. On również kończy Seminarium Nauczycielskie i oboje otrzymują kierownictwo szkoły w Biskupicach pow. Dąbrowa Tarnowska. Następnie przychodzą na świat bliźnięta, dziewczynka umiera przy porodzie, a chłopczyk żyje jeden roczek i umiera na „hiszpankę“. Zrozpaczeni rodzice przeżywają to ciężko. Ojciec stara przenieść się do miasta dlatego zapisuje się na studia wychowania fizycznego, aby mieć lepsze możliwości. W 1925 roku przychodzę na świat ja, tj. Halina. Mamusia dzielnie sobie radzi prowadząc szkołę i gospodarstwo wokół niej i wychowując dziecko. Tatuś niestety po dwóch latach umiera na gruźlicę, którą zaraził się będąc na froncie. Zaleczona choroba wróciła, a niestety wówczas nie było na nią leku. Umiera mając 30 lat, zostawiając kochaną żonę i dwuletnią córeczkę. Trudno sobie wyobrazić jak Waleria to przeżyła, wiem tylko, że dodawał jej otuchy ks. Halak proboszcz z pobliskiego Gręboszowa i przyjaciel ojca mjr. Sucharski, późniejszy bohater z Westerplatte. Mamusia potem zostaje przeniesiona do Słomnik koło Krakowa gdzie rzuca się w wir pracy. Także społecznej, w ruchu harcerskim. Robi kurs instruktorski, a potem zakłada drużyny harcerskie i zuchowe. Ja, zawsze od najmłodszych lat, towarzyszyłam jej na wszystkich obozach, zlotach i w ten sposób kształtuje się i mój charakter. Mamusia była cenioną nauczycielką i społecznicą dwukrotnie odznaczona w 1928 roku Medalem Dziesięciolecia Odzyskania Niepodległości i brązowych Medalem za Służbę Ojczyźnie. Ze względu na moje wykształcenie, na własną prośbę przeniesiona zostaje do swego rodzinnego miasta Tarnowa w roku 1938. Już rok później wybucha II Wojna Światowa, która tak tragicznie zaważyła na losach naszej rodziny. Do Tarnowa przyjeżdża z dwoma synami jej siostra Anna uciekając przed wywózką w głąb Związku Sowieckiego. Jej mąż kapitan po całej kampanii wrześniowej dostaje się do niewoli niemieckiej (po wojnie zostaje odznaczony krzyżem Virtuti Militari za dzielność od Rządu Polskiego na Uchodźstwie). Waleria już w październiku zostaje aresztowana przez gestapo z donosu porucznika z kompanii wujka, przy okazji aresztują też jej brata Tadeusza Gonciarczyka i brata mojego ojca Antoniego Wypióra. Obydwaj zostają wywiezieni pierwszym transportem do KL Auschwitz i tam giną. Mamusia zostaje aresztowana 4 grudnia 1940 roku z tego samego oskarżenia zostaje konfrontowana z tym młodym człowiekiem, donosicielem, który jej nawet nie znał. Zostaje osadzona w piwnicach budynku więziennego, 3 dni bez jedzenia i picia, zbita wrzucona do celi więziennej półprzytomna. Koleżanki ratowały ją jak mogły, chociaż jeszcze dwa razy przechodziła takie bestialskie przesłuchania. Donosiciel powiesił się w celi nie mogąc wytrzymać tortur. Obie siostry Anna i Wala zostają wywiezione do obozu w Ravensbrück. Po dwóch miesiącach dostają pierwszą wiadomość o możliwości korespondencji, a więc żyją. Gorącą modlitwą dziękuję Bogu za tę wiadomość i proszę o ratunek dla mojej najdroższej Matki. W obozie w tych ekstremalnych warunkach objawił się znów jej charakter. Na apel wspaniałej nauczycielki Józefy Kantor włącza się w powstanie konspiracyjnej drużyny harcerskiej „Mury“, która to przez swoją działalność podnosi siły witalne i nadzieje na przetrwanie umęczonych kobiet skazanych na zagładę. Ratują życie wielu kobiet poddawanych eksperymentom medycznym (króliki doświadczalne). Dzięki temu mogły one zaświadczyć o okrucieństwach hitlerowskich w procesie w Norymberdze. Po załamaniu frontu wschodniego Niemcy nie zdążyli wysadzić obozu lecz ewakuują go i więźniarkami osłaniają swoje wojsko uciekające przed armią radziecką. Naloty mimo to trwają. W pewnym lesie po nalocie, duża grupa więźniarek postanawia odłączyć się i wracać na linię frontu. Obie siostry znalazły się w niej, a przewodziła pani Stasia Schönemann, Polka, wspaniała kobieta. Pomimo wielu zagrożeń ucieczka się udaje i pokonując kilkaset kilometrów całują polską ziemię. 15 maja 1945 roku wracają do domu. Moja radość nie trwa długo, gdyż jej organizm jest bardzo zniszczony i zaczyna się choroba. Po krótkim czasie wraca do pracy w szkole pomimo moich sprzeciwów, a gdy choroba przykuła ją do łóżka, co dzień dzieci z jej klasy przychodziły do nas, siadały wokół i słuchały opowiadań mojej mamusi z historii i literatury polskiej. Umarła w 1948 roku mając tylko 48 lat. Najlepsza Matka, wspaniała nauczycielka, harcerka, która całym życiem służyła Bogu i Ojczyźnie. *Opracowała córka Walerii Wypiórowej pani Halina Fistek Źródło: jtajchert.w.interia.pl