Gzowski Kazimierz Stanisław Junosza (1813 – 1898)
Polacy w Kanadzie znają przede wszystkim nazwisko Kazimierza Gzowskiego – polskiego szlachcica, angielskiego arystokraty, wybitnego inżyniera i pomysłodawcy w wielu bardzo atrakcyjnych dziedzinach życia.
Postać to była kontrowersyjna, jak zresztą wszyscy, którzy myśleniem, planowaniem i marzeniami wykraczają poza ramy czasu, w którym przyszło im żyć. Pisano i mówiono o Gzowskim rozmaicie, ale dużo i to zapewniło mu popularność za życia. Dziś już nawet w Kanadzie zapomina się o nim i dla wielu współczesnych Kanadyjczyków odwiedzających Niagarę pomnik – tablica postawiony w widocznym miejscu niewiele mówi.
Gzowscy herbu Junosza wywodzą się z rodu sięgającego czasów Zygmunta Augusta. Protoplastą rodu był Stanisław piastujący urząd królewskiego dworzanina. Na pamiątkę, po pra, pra, pradziadku po mieczu jest właśnie imię bohatera Kanady – Kazimierz Stanisław Junosza Gzowski.
Gdy liczył niespełna dziewięć lat, wysłany został do znanego Liceum Krzemienieckiego, tego samego, które ukończył wielki polski romantyk Juliusz Słowacki, i gdzie wykładowcami byli między innymi bracia Śniadeccy, Euzebiusz Słowacki i wielu, wielu innych. Jak się wydaje, było to jego jedyne polskie wykształcenie, bo brakuje dokumentów potwierdzających inne osiągnięcia naukowe Gzowskiego.
Gdy miał lat osiemnaście, rozpoczął służbę jako oficer saperów w armii rosyjskiej. W Warszawie przyszło mu przeżywać powstanie listopadowe. Zupełnie nie udaje się już dzisiaj skorygować informacji dotyczących Gzowskiego z tamtego okresu. Jedni widzą w nim młodocianego przywódcę, inni proóbują dowodzić jego lojalności wobec caratu. Gzowski owym wszystkim pogłoskom zawdzięczać może niezaprzeczalnie to, że uznany zostaje za romantycznego buntownika o sprawę przyszłości. Zawsze używane były wobec niego słowa wielkie i wynoszące go ponad szarą przeciętność. Jedna z legend mówi nawet o ranie jaką miał odnieść w walkach powstańczych.
Jedno jest niezaprzeczalne, że już w drugiej połowie kwietnia 1831 roku przebywał na terenie zaboru austriackiego.
Gzowski byl jednym z pierwszych emigrantów, już w marcu 1834 roku jako dwudziestojednoletni młodzieniec “ląduje” w Nowym Jorku. Podobno utrzymywał się ze znajomości języków, tańca i szermierki.
Pociągał go jednak Nowy Świat i wybrał chyba najtrudniejszą drogę poznawania amerykańskiej rzeczywistości – wstąpił jako aplikant do spółki adwokackiej w małej miejscowości Pittsfield w stanie Massachussetts. Korzyść wyniósł z tego kroku podwójną – poznał zawiłości rodzącego się, twardego amerykańskiego prawa i język angielski tak dobrze, że juz po roku zadziwiał rodowitych Amerykanów.
Tablica pamiątkową w Niagarze
W 1837 otrzymał dyplom z zaznaczeniem – “bez prawa praktyki” – jako, że nie miał jeszcze obywatelstwa amerykańskiego. Dopiero będąc w Pensylwanii otrzymał obywatelstwo i teoretycznie mógł rozpocząć praktykę adwokacką, ale pociągała go kolej, tak bardzo, że w miejscowej Izbie Handlowej złożył projekt nowej linii kolejowej starannie i fachowo wykonany. W kilka lat później osiadł w Erie. Tam się ożenił ze Szkotką, córką miejscowego lekarza. Jednak niezbyt długo pozostał w Stanach. Opuszcza je i udaje się na stałe do Kanady.
Ontario, prowincja zalesiona, z dużą ilością wody, ale niezbyt gęsto zaludniona, pociągała Gzowskiego i wyzwalała w nim inwencje twórcze. Rozpoczyna pracę zawodową w służbie państwowej w roku 1842 i pozostaje w niej do r.48. To, czego wówczas dokonał jest imponujące – brał udział w budowach dróg (1000km), sześciu większych mostów i przystani nad jeziorami. Okazuje się człowiekiem niezastapionym; planuje, robi kosztorysy prowadzi nadzór techniczny i finansowy. Przestrzeń ontaryjską pokonuje rozmaitymi środkami transportu, bez względu na pogodę.
Może tego wszystkiego dokonać tylko dlatego, że zdrowie mu dopisuje, a sam wyrobił sobie odporność na wszelkie przeciwności. Gzowski zasłużył na najwyższe słowa uznania. Dwaj autorzy w publikacjach: Bonnycastle w książce “Kanada i Kanadyjczycy”, omawiając metody stosowane przez Gzowskiego, podkreślają fachowość, zmysł organizatorski i pomysłowość, a Scading w “Dawnym Toronto” koncentruje się przede wszystkim na sumienności wykonania i perfekcji wykończenia powierzonych ludziom prac. Po roku 1848 Gzowski łączy się z prywatnymi firmami, lub pracuje na własny użytek.
Korzyści materialne są duże, co pozwala Gzowskiemu wybudować okazały dom w Toronto i pasują go na jednego z najbardziej zamożnych i szanowanych obywateli. Ale prawdziwą sławę doskonałego inżyniera zyskuje dopiero po zbudowaniu mostu International Brigde, łączącego obecnie Kanadę i Stany Zjednoczone przez rzekę Niagara. Gzowski projektując most, musi uwzględnić kaprysy warunków, głebokość i bystrość rzeki. Most oddany jest do użytku w 1873 roku. W czasie licznych przemówień, jednogłośnie stwierdzano, że Gzowski był jedynym człowiekiem, który mógł tego właśnie dokonać. Odtąd wzywany będzie wszędzie tam, gdzie muszą być podjęte ważne decyzje techniczne. Gdy przekracza wiek siedemdziesięciu lat jest człowiekiem bardzo zamożnym, sławnym, autorytetem w dziedzinie nauk technicznych i podejmuje coraz częściej prace społeczne. To właśnie dzięki niemu powstało Stowarzyszenie Inżynierów Kanadyjskich, a w ramach tego stowarzyszenia funduje dla młodych, dobrze zapowiadających się inżynierów medal własnego imienia . Wokół Niagary proponuje utworzenie parku i rezerwatu i o ile udało mu się zainteresować gubernatora, lorda Dufferina, o tyle pomysł nie zyskał aprobaty społecznej. Wówczas ziemia jeziora i rzeki, czyli innymi słowy wszelkie dobra przyrody miały służyć ludziom i pomnażać ich majątek, a nie służyć ideom trudnym do zrozumienia. Gzowski ponosi porażkę. Pomysł uznany za fanaberię po stronie kanadyjskiej, podchwycony zostaje po stronie amerykańskiej i Kazimierz Gzowski staje na czele komisji do opracowania projektu “Rezerwatu Niagary”. Rezerwat urządzono, ale Gzowski wraz z komisją stają w obliczu deficytu i poważnej kompromitacji.
Cokolwiek by nie chcieć powiedzieć, naszemu rodakowi Kanada zawdzięcza największą atrakcję turystyczną .
Jakoż niebawem powstaje nowe przedsiębiorstwo “Gzowski and C”. Firmie zawdzięcza Kanada odcinek kolei łączący Toronto i Sarnię.
Polak nie byłby Polakiem gdyby własnego wkładu nie wniósł w wojnę kontynentalną. Gdy w roku 1861, podczas konfliktu z Anglią rozważana jest ewentualna aneksja Kanady, Gzowski udaje się do Londynu, gdzie proponuje tamtejszemu Ministerstwu Wojny swoje usługi. Chce ufortyfikowania Monterealu i utworzenia w nim ważnego punktu strategicznego. Flegmatyczni Anglicy nie kwapili się z wcieleniem w życie pomysłu Gzowskiego, ale sam pomysł zarejestrowano i w roku 1879 jako pierwszemu mieszkańcowi kolonii nadano zaszczytny tytuł “Honorary Aidede-Camp” (honorowy adiutant królowej). Ponadto odznaczono go komandorią Orderu św. Michała i św. Jerzego.
Gzowski – Kanadyjczyk z wyboru, szlachcic polski z dziada pradziada, po raz kolejny uszlachcony przez królową Wiktorię do końca życia mówił o swoim polskim pochodzeniu. Jeszcze dziś jego potomkowie do polskości przyznają się, dumnie nosząc nazwisko w niezmienionej formie, a turyści odwiedzający Rezerwat Niagary, zatrzymując się przed pamiątkową tablicą, popadają w zadumę, dlaczego Polak oddał swe siły, wiedzę i doświadczenie innemu krajowi. No właśnie – dlaczego?
Czajkowska Halina
Źródło: http://www.polonialife.ca