Portal w trakcie przebudowywania.
Niektóre funkcje są tymczasowo wyłączone, inne mogą nie działać poprawnie.

Łunna

7.12.2008 21:32
Łunna

Leży na płaskim terenie, Niemen śliczną pełną błękitu poranną wstęgą podpiera ją i otula. Zmierzch czaruje swoją tajemniczością i zagadkami minionych wieków. Nie we wszystkim można byłoby zgodzić sią z panią Elizą, która pisząc list do pana Skirmunta w 1902 r. odnotowała:

Łunna jest wsią bez szczególnej malowniczości, ale ma piękne pola, piękne łąki, duży ogród i prawdziwie wspaniałe, stare zadrzewienie dworu. Są tu szczególnie akacje tak potężne, jakich w klimacie naszym nie widziałam nigdy i bardzo piękne odwieczne lipy. Wszystko to pomimo deszczów i chłodów, w momentach rozpogodzenia się nieba sprawia mi wiele przyjemności. Jest blisko kościółek niewielki, ładnie zbudowany i gustownie urządzony, który każdego ranka, południa i wieczora dzwoni na Anioł Pański. Nie umiem powiedzieć, jak dziwne wrażenia sprawia na mnie odgłos tego dzwonu, coś jakby wołanie ku górze, jakby rozsypujące się w powietrzu tony muzyczne…

Dawniej miasteczko o poetyckiej nazwie, obecnie wieś Powiatu Grodzieńskiego. Leży na drodze biegnącej w trzech kierunkach: do Grodna, Wołkowyska i Skidla. Tereny nadzwyczaj ładne, cisnące się do spokojnego Niemna. Historycy twierdzą, że Aleksander Jagiellończyk obdarzył dworem nad Niemnem kniazia Konstantego Kruszyńskiego. Darowizna ta ponoć została przekazana w roku 1505 pod warunkiem, że kniaź będzie korzystał z tych dóbr do czasu, póki nie odzyska swoich majątków straconych na rzecz Moskwy. Moskalom nie spieszyło się ze zwróceniem dóbr – dzieci powyrastały, a majątków im nie zwracali. W 1513 r. dostojny kniaź wydał córkę Annę za nie byle kogo, bo za samego Iwana Bohdanowicza Sapiehę, którego ród wkraczał wówczas w erę świetności.

Wdowa po kniaziu Kruszyńskim, chyba bojąc sią apetytów nowej rodziny i aby nie stracić swojej części majątku, oddaje się pod opiekę królowej Bony. Królowa, pani energiczna i mądra, jakby pieczętując swoje prawa do tych gruntów, zakłada w 1546 r. kościół. Plebanowi, aby ten miał kawałek chleba na co dzień, zapisuje z własnych dóbr trzy włoki ziemi. Do tego na brzegu Niemna już stał drewniany kościółek, nie wiadomo przez kogo wzniesiony.

Sapiehowie uznali, że miasteczko i kościół należą do nich, skoro powstały na ich ziemiach. Komisja wytypowana przez bystrą Włoszkę wytyczyła więc granice między dobrami. Od tego czasu połowa Łunny jest królewska, a druga połowa sapieżańska. Zapomnieliśmy dodać, że miasteczko powstało w 1531 r., ma więc historię sięgającą XVI wieku, kiedy to było w posiadaniu Sapiehów i królowej Bony.

Leci czas, zmieniają się właściciele. W okresie rządów króla Stasia miasteczko należy do ekonomii królewskiej i z polecenia Antoniego hrabiego Tyzenhauza powstaje tu szkoła parafialna, w której uczy się 10-15 dzieci. Po rozbiorach dobra te przechodzą we władanie hrabiego Walickiego. Dostojna córuchna o imieniu Wera przynosi w posagu część dóbr łunnieńskich Janowi Czechowskiemu. Za czasów tych władców, a mianowicie w roku 1833, majątek ten składał się z dwóch folwarków, pięciu wiosek i miasteczka, poddanych było 527. Roczny dochód wynosił ponoć 40.000 złotych.

A czas leci i znów dzięki uczuciom czcigodnej Józefy z Czechowskich majątek Łunna zmienia swojego właściciela, tym razem na Romera. W latach dwudziestych właścicielka Regina Romerowa ma 338 ha ziemi ornej, 48 ha łąki, 27 ha lasu. Łunna staje się majątkiem wzorowym i nowoczesnym. Z tego czasu pozostały stawy i stara brukowana szosa biegnąca ku Niemnowi.

Druga część Łunny, sapieżańska, była w posiadaniu Krzywickich, gospodarzy zaradnych i pracowitych, dbających o stan majątku. Józefa Krzywicka przyniosła te dobra w posagu Władysławowi Tarasowiczowi. Ostatni z Tarasowiczów został aresztowany przez bolszewików w Wilnie w 1940 r., zginął w więzieniu. Jego dwaj synowie nie mieli życia usłanego różami. Stanisław znalazł się w Kanadzie, Kazimierz podczas wojny był wójtem Łunny, przeszedł przez sowieckie łagry, skąd wyjechał do Polski.

W 1886 r. miasteczko, centrum łunnieńskich włości, liczy 1392 mieszkańców, ma kościół, cerkiew, 3 żydowskie modlitewne domy, 20 kramów, 3 szynki. Na początku XX wieku odwiedzane jest przez Elizę Orzeszkową, która uwiecznia je w swojej twórczości. W 1924 roku w Łunnie mieszkają 1884 osoby. Pod koniec lat trzydziestych mieszka tutaj 1155 wyznawców judaizmu, 550 katolików i 200 prawosławnych. Miejscowi przypominają nazwiska wójtów gminy: Szczypskiego Kazimierza, Szweda Jana. Nazwiska policjantów: Makowskiego, Rzewuskiego - Adolf Rzewuski - Biografia, Chożyńskiego, Skrzypskiego, Szkońskiego. Nauczycieli: Szurowskiego, Falkowskiej, Józefa Nawłoki. Nazwy ulic: Brzestowicka, Wołpiańska, Paderewskiego, Grodzieńska, Plac 3 Maja, Skarbowa, Kościelna. Dzisiaj inne czasy, ale nazwy z epoki sowieckiej wciąż widnieją w nazwach, np. ul. Kirowa.

Aktywna gospodarczo i politycznie była społeczność żydowska miasteczka. Ponad 20 sklepów żydowskich, handel z wozu, rzemiosło nadomne, wyrób skór, krawcy, szewcy na każde zapotrzebowanie i na wszelki gust. Obrotni żydzi dostarczali towar na zamówienie, dawali na kredyt. "Kohan" to na przykład porządny sklep obuwia z głównym towarem – kaloszami z Lidy; "Kapłana" to warzywa i owoce dostarczane również do pobliskich miast; "Gołdin", a raczej "bracia Gołdin", to młyn i sklep; "Złote jabłko" – sklep ubrań gotowych.

Miasteczko ma szkołę, wyznawcy Mojżesza korzystają z 5 bożnic. Jednak autorytet rabina zaczyna podupadać podczas kryzysu ekonomicznego lat trzydziestych. Potem, w czasie wojny było getto i mord na ludzie żydowskim. Pozostały do dziś domy z gwiazdą Dawida na frontonie.

Różnice w poziomie zamożności mieszkańców w okresie międzywojennym nie dawały spać spokojnie części młodzieży: nocą rozklejała ulotki, wywieszała czerwone transparenty i flagi, w końcu, we wrześniu 1939 r. budowała triumfalne bramy i cieszyła się ze spotkania Armii Czerwonej. Rozbrajano polskie władze i zbrojnie utrzymano przeprawy pod Łunną na Niemnie. Wkrótce jednak radość jednych obróciła się w łzy innych. Czerwoni swoim zwyczajem zaczęli odbierać sklepy, zaganiać rzemieślników do spółdzielni, zabraniać nauczania religii.

Podczas wojny w Łunnej był silny garnizon policyjny, do dzisiaj ocalały bunkry koło byłej siedziby komendanta.
Kościół
Od 1782 r. wierni modlili się w zbudowanym właśnie kościele pod wezwaniem św. Anny, ufundowanym przez króla Stanisława Augusta Poniatowskiego. Kościół ma architekturę klasyczną, w której można dopatrzeć się elementów barokowych. Zrobiony z kamienia polnego, zwieńczony dwuspadowym dachem krytym blachą. Na frontonie napis "Fund Anno Domini 1782 Renov 1895".

Na dziedzińcu dużo kwiatów i kilka starych pomników okolicznych dziedziców i ich rodzin. Po lewej stronie od wejścia spoczywa marszałek szlachty grodzieńskiej, Józef Kamieński, z małżonką Rozalią z Mrozowskich. Zmarli w latach 1842 i 1843. Po tej samej stronie kute ogrodzenie bez pomnika. Kilka kroków dalej wysoki, około pięciometrowy żeliwny pomnik z ciężkim żeliwnym ogrodzeniem, w którego odlewie wykorzystano motywy roślinne. "Aleksander i Waleria z Romerów, rodzice zmarłej swej córce Jadwidze ten pomnik żalu postawili dnia 17 lipca 1855 r." Po prawej stronie widoczny przy furtce wyniosły, murowany pomnik rodziny Czechowskich, z częściowym żeliwnym ogrodzeniem.

Kościół podzielony jest słupami na trzy nawy. Wystrój klasyczny. Ciekawy obraz w bocznym ołtarzu Matki Boskiej z Dzieciątkiem. Ludzka pamięć przekazuje legendę, jakoby przed tym ołtarzem brali ślub pierwsi Bohatyrewicze. Na ścianach liczne epitafia: Józefy z Zawistowskich Ejsmontowej, wojskiej grodzieńskiej, zm. 1849 r., Jana Czechowskiego, sędziego, zmarłego w 1823 r. i Eustachego Czechowskiego, poległego w potyczce z Turkami w 1829 r., Aleksandra i Walerii z Romerów Czechowskiej. W kruchcie epitafium ku pamięci Tekli z hr. Komarowskich Niemcewiczowej, zm. w 1902 r. Nad lożą kolatorską napis informuje: "Pamięci Xiężnej Maryi z Szemiottów Druckiej Lubeckiej, ur. 2 lipca 1833 r., zm. 9 grudnia 1897 r. od włościan parafii łunnieńskiej, wdzięcznych za odnowienie tego kościoła i inne rozliczne dobrodziejstwa. Zielone Świątki 1900 r."

W 1895 r. ze składek ludu oraz ofiary ks. Druckiego-Lubeckiego i jego czcigodnej małżonki kościół został kapitalnie przebudowany. Zamówiono gotyckie ołtarze. W roku 1911, za czasów probostwa ś.p. księdza Mieczysława Radziszewskiego, zamontowano w kościele organy. To dzieło z kamienia i cegły widzimy dzisiaj w glorii różnych kolorów. Ksiądz Lucjan, obecny proboszcz, lubi kwiaty, do tego ma duszę wzniosłą – zna się na pięknie. Dzięki jego miłości do historii znamy nazwiska kolejnych pasterzy parafii Łuneńskiej od początku istnienia kościoła murowanego. Byli nimi księża: Mateusz Antoni Dzielnik (1765-1785), pochowany pod głównym ołtarzem, Stefan Rylewicz (1785-1786), Michał Kopecki (1795), Ignacy Nowicki (1796-1801), Leon Koncewicz (1801), Stanisław Ratski (1801), Paweł Jackowski (1801-1805), Michał Dziekoński (1805), Tomasz Ignatowicz (zm. w 1831 r., żył lat 85), Piotr Sadziewicz (1831-1832), Adrian Ladanowicz (1832-1833), Stanisław Wojtkiewicz (1832-1835), Adrian Słodkiewicz (1835-1837), Paweł Gramaszkiewicz (1837-1841), Jan Soroka (1841-1843), Józef Grzedzieński (1854-1859), Julian Olszewski (1883), Kazimierz Grymaszewski (zm. w 1892), Antoni Dolinkiewicz (1895). Adam M. (zbudował plebanię), Antoni S. (odnowił kościół, zbudował dwa ołtarze, św. Józefa i Matki Bożej, kosztem 500 rubli srebrem), Piotr Mazur (1911-1922, zbudował dziesięciogłosowe organy), Zenon Worotyniec (1922-1927), Mieczysław Radziszewski (1927-1948, osądzony przez Sowietów na 6 lat lagrów; należał do AK). Od 1948 do 1955 r. kościół w Łunnie nie miał księdza, później parafię objął Władysław Naczko (1955-1982). Od roku 1982 (z krótką przerwą) proboszczem w Łunnie jest wspomniany ks. Lucjan Radomski, skarbnica wiedzy krajoznawczej
Dzisiaj miasteczko jest centrum gminy. Znajduje się tu poczta, szkoła, kościół, cerkiew, kilka sklepów. Zachowały się jeszcze budynki poczty i apteki z początku XX wieku. Dość liczna jest liczba domów pożydowskich, zbudowanych w latach trzydziestych, z gwiazdą Dawida na szczytach i bez niej. Wszechobecne jest wrażenie szarości i biedy.

[]

Odpowiedzi (3)

29.03.2009 21:22
Sznowny Panie Ludwiku, z wielkim zainteresowaniem przeczytałam Pański artykuł o Łunnie. Wspomina Pan w nim o mojej rodzinie. Moje nazwisko rodowe brzmi:Tarasowicz. Jestem córką Kazimierza, wnuczką Edwarda Tarasowicza.
W tym roku wybieram się na krótko do Łunny. Z kim mogłabym tam rozmawiać w o historii mojej rodziny? Będę wdzięczna za wszelkie informacje. Czy był Pan może w majątku Wola k. Łunny? Pozdrawiam. Jadwiga
6.09.2011 09:42
Pisałem już o pomyłkowym nazwisku mojego dziadka Adolfa Rzewuskiego komendanta policji w Indurze , ale również posiadam świadectwo szkolne mojego stryja Jerzego Rzewuskiego z podpisem nauczyciela Józefa Nawłoka a w tekście jest ujęty jako Józef Nabłoka myślę że te informacje trzeba by sprostować - Mirosław Rzewuski
6.09.2011 14:38
Panie Ludwiku dziękuję za szybką reakcję - Mirosław Rzewuski Kwidzyn