Syn powstańca-wychodźcy z roku 1831, Bronisław Szwarce urodził się i wychował we Francy i, zdała od łanów ojczystych, ale Polskę nosił w sercu, dla jej wolności gotów był ponieść męki i śmierć, ona w łzach swego smutku, w kajdanach brzęczących, była mu droższą nad wszystkie kraje świata. Znalazłszy się więc w ojczyźnie wkrótce po manifestacyach, oddał się całą duszą sprawie narodowej. Wielka moc ducha zapewniała mu panowanie nad ludźmi, szalona odwaga podsuwała śmiałe, niebezpieczne plany, energia pozwalała je w czyn wprowadzać, to też pierwsze jego kroki na ziemi ojczystej nie pozostały bez śladu. Walka orężna byłaby otworzyła wspanialsze jeszcze pole jego poświęceniu i niepospolitym zaletom charakteru, ale, niestety, na miesiąc przed wybuchem powstania został uwięziony przez rząd moskiewski, który go śledził od dawna i wyznaczył był wysoką nagrodę za jego ujęcie.
Poszedł więc, zamiast na otwarte pole bitwy, do głuchego więzienia. I tam jednak pozostał wierny samemu sobie, dał piękny przykład, jak trzeba cierpieć w niedoli. Bo chociaż rząd moskiewski zamknął go w strasznem więzieniu, wzniesionem na wyspie, wśród fał mroźnego jeziora, gdzie w ciągu lat siedmiu nie widział żadnej ludzkiej istoty, prócz swoich siepaczy, — chociaż potem przebywał przez lat dwadzieścia kilka na dalekich krańcach Sybiru, — wrócił do kraju niezłamany, niezwyciężony, wierzył, jak za młodych lat, w ostateczny tryumf sprawiedliwości, miał serce pełne zapału a rękę gotową do czynu.