Ur. 19.2.1840 Bodzentyn. Syn Stanisława i Heleny Matyskiewicz.
Brat malarza Józefa, a także Katarzyny (zam. Sadkowski, Matysiak, Adamczyk), Emilii, Franciszki (zam. Kasprzyckiej), Joanny (zam. Masternak), Marianny (zam. Schummer)
Pomagał w pracy malarskiej starszemu bratu, pod kierunkiem Tomasza Zielińskiego, który uczył go kopiowania. Od 1859 student warszawskiej Akademii Sztuk Pięknych. Konspirator. Brał udział w demonstracjach 1861 roku.
Pierwszego dnia Powstania wziął udział w szturmie na garnizon w Bodzentynie[7]. W Powstaniu dosłużył się stopnia oficerskiego. Walczył z oddziałami rosyjskimi i werbował ochotników do oddziałów. Zesłany za udział w Powstaniu na Syberię. 2 września 1865 r. skazał Szermentowskiego na pozbawienie wszystkich praw stanu i osiedlenie na Syberii, a wyrok ten Namiestnik konfirmował 29.8/10.9 1865.
Został wysłany do Tobolska. W 1865 w Tiumeniu, będącego w drodze na zesłanie spotkał go Piotr Derengowski[1]. Przebywał w Tobolsku, a w 1870 w Omsku pod nadzorem policji.[8] Widział Irkuck, Wiatkę, Sachalin.
"O jednym tylko w domu nie mówiło się. O bracie Kazimierzu. Był to cierń bolesny tkwiący w sercu matki. Z rzadka tylko nadchodziły z dalekiej Syberii wiadomości, że syn żyje i tęskni za krajem... Nad mahoniową komodą w saloniku wisiały ostatnie prace malarskie Kazia: kilka akwarel z pejzażem i jeden olej ze sceną rodzajową. Pani Helena od wielu już lat czyniła starania u władz o przedterminowe zwolnienie syna przez wzgląd na jego słabe zdrowie. Dotąd zabiegi te nie odniosły skutku".[9]
Wg pamiętników Edwarda, w 1871 został zwolniony z zesłania i przyjechał do Paryża.
"Zrazu Józef go nie poznał. Dłuższą chwilę stał niemy przed brodaczem o siwych włosach, z zapadniętymi policzkami. Przybysz miał ubiór niezwykły - barani kożuch przepasany sznurem, wojłokowe buty, jakie w Rosji nazywają "walenkami", olbrzymią futrzaną czapę... I zapach szedł od niego osobliwy jaki, nie tutejszy.
A jednak Józef nie mógł oderwać wzroku od jego bladoniebieskich oczu, od zarysu brwi, od wklęsłych nieco skroni. Coś w nich było znajomego, bliskiego ale co - tego w żaden sposób nie umiał sobie przypomnieć.
Postać w baranim kożuchu jakiś czas stała nieruchomo dysząc ciężko, wreszcie uśmiechnęła się blado i wyszeptała
- Bracie...
Józef ściągnął brwi w bolesnym skurczu. Ten głos.... Ach! Kazik!"
Wg ksiąg zmarłych par. w Omsku, zmarł jednak w 1877 na Syberii w tym mieście (być może inny)