Rzeczą jest ważną, by do smażenia konfitur było naczynie tylko do tego użytku przeznaczone. Najlepiej się smażą w kamiennej rynce lub w mosiężnem naczyniu, płaskiem a szerokiem, aby owoc miał dość miejsca i nie pogniótł się. Konfitury, czy to kompoty, powinno się smażyć tego samego dnia, w którym owoc został zerwany. Z owocu zerwanego po deszczu jest tak konfitura jak i kompot nie dobry, źle się trzymają i ulegają łatwo zepsuciu czyli pleśnieniu. W ogóle owoc winien być doborowy. Konfitury nie miesza się łyżką, tylko potrząsa naczyniem, by się owoc jednakowo smażył. Konfitury gotuje się z początku na mocnym ogniu, a dosmaża na wolnym; szumuje się, czyli za każdem wrzeniem zbiera się ostrożnie pianę tylcem łyżki. Jeżeli owoc jest przeźroczysty a syrop klarowny, odstawia się, a gdy konfitury są całkiem zimne, zlewa do słoików. Trzyma się je w suchem i ciepłem miejscu, każdy słoik starannie obwiązawszy papierem. Gdyby się okazała pleśń na owocach lub sokach, to się ją delikatnie zdejmuje, a konfiturę raz zagotowuje i stara się w krótkim czasie użyć jej do legomin. Należy uważać, by nabierając konfitury ze słoja, używać czystej srebrnej łyżki lub łyżeczki i by otwarty słój stał w spiżarni, gdzie niema ostrych zapachów i kwasów np. sera, śledzi, ogórków, korniszonów i t. p. Co się raz nabierze ze słoja, nie wkłada się napowrót, gdyż tym sposobem konfitury łatwo się psują, gdy jaka bakterya do nich się dostanie. Każdy słój powinien mieć etykietę z wypisaną nazwą i datą. [Albinowska, Dom oszczędny]