Oktawia Radziwiłłowiczowa zapisała się chlubnie w pamięci polskich powstańców - Sybiraków, dla których organizowała z narażeniem zdrowia i wolności pomoc materialną i duchową w Petersburgu, na więziennym etapie wędrówki zesłańców na Syberię. Osiadłszy w 1869r. w Warszawie prowadził Konrad Chmielewski prywatną praktykę lekarską, a pani Oktawia Chmielewska swego rodzaju salon literacki, który stał się ważnym ośrodkiem życia umysłowego i towarzyskiego ówczesnej Warszawy. Bywali tam młodzi dziennikarze, literaci i malarze, a wśród nich: Henryk Sienkiewicz, Bolesław Prus, Stanisław Witkiewicz, Adolf Dygasiński i Józef Chełmoński. Bywali w tym domu również weterani 1863 roku, uczestnicy konspiracji i walk powstańczych na Litwie; ich rodziny i znajomi rodem z północno-wschodnich kresów dawnej Rzeczypospolitej. Stąd ktoś nazwał dom Chmielewskich "hotelem litewsko-białoruskim". Od 1878r. związany z Nałęczowem zamieszkał tu Chmielewski z rodziną na stałe w 1886r. - w swojej willi "Oktawia", wybudowanej w 1880/81r. tuż za nowym parkiem, na południowym stoku Armatniej Góry - kierując Zakładem w latach 1886-1899. Był człowiekiem pogodnego usposobienia, jowialny, po ojcowsku traktujący pacjentów, przez kuracjuszy zwany żartobliwie "Bogiem ojcem". Doktor Chmielewski był inicjatorem i organizatorem wielu przedsięwzięć w uzdrowisku. Pod jego też kierownictwem zorganizowano lecznictwo otwarte w Nałęczowie. Był ojcem Zygmunta, chemika, wybitnego spółdzielcy, pedagoga, działacza niepodległościowego i państwowego, oraz Konrada (juniora), przyrodnika, pedagoga, krajoznawcy i publicysty. Zmarł doktor Chmielewski 11 sierpnia 1899r. i na nałęczowskim cmentarzu został pochowany. Do grona nałęczowskich powstańców - Sybiraków, obok założycieli spółki Zakładu Leczniczego, należeli również inni, stali i wakacyjni mieszkańcy uzdrowiska i jego najbliższych okolic. Wśród nich byli przedstawiciele różnych stanów i warstw społecznych oraz różnych zawodów. Ludzie zasłużeni dla Nałęczowa, ale także dla Warszawy, Lublina i Lubelszczyzny, a niejednokrotnie zasłużeni dla kraju. Byli również ludzie prości, powstańcy plebejskiego pochodzenia, o których milczą księgi dziejów 1863 roku. Nierzadko powstańcy, po których pamięć nie utrwaliła się w tradycji tutejszej społeczności. Stąd spróbujmy przypomnieć nazwiska weteranów 1863, tych bardziej oraz mniej znanych i powiedzieć słów kilka o tych nieznanych. Po niektórych z nich - oprócz not biograficznych, zdarza się, że artykułów i wzmianek w prasie lokalnej, czy choćby tylko rodzinnej pamięci - nie ma dziś śladu po cmentarnej mogile... opr. Jerzy M. Sołdek