Portal w trakcie przebudowywania.
Niektóre funkcje są tymczasowo wyłączone, inne mogą nie działać poprawnie.

Kronika Rodów Podola Wołynia i Ukrainy

27.06.2010 10:02
Przedmowa.
Kronika Polskich Rodów Szlacheckich Podola Wołynia i Ukrainy
Przez Kazimierza Puławskiego
Tom I
Historya rodów szlacheckich w dawnych, t. z. województwach kresowych, nigdy dostatecznie uwzględnianą nie była w herbarzach i księgach rodowodowych, chociażby nawet i w najnowszych tego rodzaju publikacyach, odznaczających się zresztą wzorową ścisłością naukową.
Trudność w nagromadzeniu odnośnych materyałów ze wszystkich dzielnic i prowincyi, była przyczyną pomijania nieraz w zakresie poszukiwań historyczno-genealogicznych, jeżeli nie całych rodzin, to licznych gałęzi, roz-radzających się na rozległych przestrzeniach Wołynia, Podola i Ukrainy.
W rozpoczynającem się wydawnictwie, podajemy monografie rodów tutejszych szlacheckich, zarówno pochodzenia miejscowego, jak i rodów które kolejno tu osiadały w ciągu całego pół tysiąca lat, rodów, — które tu żyły lub żyją, które w ten lub inny sposób zostawiły ślady swojego istnienia, swojej działalności, swojej pracy i trudów w jakimkolwiek zakresie. Zależnie zaś od rozporządzalnych materyałów, — gdy rwie się nić wskazówek i danych dostatecznych dla pełniejszego uwydatnienia historyi rodu, podajemy choć wzmianki tylko z pewnych epok i czasów, — lub też wzmianki dotyczące pojedynczych gałęzi rodu, których pień główny w innych rozrasta się dzielnicach. Rzecz prosta, stanowczej linii demarkacyjnej być nie może, ze względu na ciągłość stosunków, koligacyi i związków rodowych wśród szlachty wszystkich dzielnic dawnej Rzeczypospolitej.
Ograniczając w ten sposób zakres naszych poszukiwań, wzorem wielu tego rodzaju wydawnictw zagranicznych, wśród których spotykamy sporo herbarzów prowincyonalnych, — przedsięwzięta praca zachować winna od zapomnienia ubiegłe dzieje miejscowych rodów, które przez tyle wieków stanowiły stan rządzący w kraju i tern samem na losy jego oddziaływały. Ponadto praca ta, gromadząc nowe wiadomości lub uzupełnienia, nowe szczegóły z życia i działalności kolejnych pokoleń, stanowić będzie pewien rodzaj kroniki polskich rodów szlacheckich w obrębie trzech prowincyi wymienionych. Kronika taka oparta na źródłach, zastąpić winna wiele bajecznych opowieści, przywiązanych do niektórych nazwisk, a upornie utrzymujących się. Jeżeli są podania rodowe, które wytrzymać mogą krzyżowy ogień krytyki naukowej i z pomocą dokumentalnych świadectw dadzą się wytłómaczyć i objaśnić, — jest jednak o wiele więcej takich, które wydane na świat przez jakiegoś facecyonistę szlachcica, — poparte ignorancyą lub fałszywą ambicyą, — służą dziś jeszcze do fałszowania historyi, do tworze¬nia antenatów, do przydawania lustru tam gdzie go w samej rzeczy jest nie wiele. Są legendy dodatnie i ujemne, bywają zupełnie błędne podania o pochodzeniu tych lub innych rodów, — jednym przypisują zbyt wy¬sokie dostojeństwa, drugim często niesłusznie „przyganiają szlachectwo",— że się wyrazimy językiem średniowiecznym. Rzeczą jest badacza historyi rodów szlacheckich, właściwie ocenić legendowe podania i zestawić na pod¬stawie przechowanych świadectw, sprawdzoną tylko historyę rodu, stanowiącą w każdym razie ważny rozdział dziejów krajowych, dawniejszych i późniejszych, pewien przyczynek do historyi rozwoju kultury, obyczajowości, życia publicznego i prywatnego.
Nigdy przecież praca tego rodzaju zupełnie wyczerpującą być nie może, gdy na uwagę weźmiemy ogromne straty zasobów archiwalnych, jakie kraj tutejszy ciągle ponosił. Był on zawsze w ciągu kilku wieków wystawionym na bezustanne najazdy, wojny, zaburzenia wewnętrzne, deportacye. Ogniem i mieczem pustoszony, tracił kolejno bardzo wiele ze spuścizny piśmiennej dawniejszych czasów. We wszystkich archiwach które się przechowały, znajdujemy raz po raz dużo manifestów o „pogorzeniu ogniem" podczas wojen, najazdów i zaburzeń wszelkiego rodzaju, przywilejów królewskich, dokumentów na władanie ziemią, zapisów rodzinnych itd. Takich spustoszeń bywało bardzo wiele w każdej epoce, najwięcej jednak czasu wojen kozackich i hajdamackich zabiegów. Pi żytem wiele z ocalonych archiwów rodzinnych nie zawsze mogą być przystępne przy poszukiwaniach, często o innych wiadomości mieć nie można, inne wreszcie nie zawsze są dosyć cenione i w porządku przechowane.Zstąd często w historyi rodów niepodobna pewnej ciągłości utrzymać, stąd nierówna mierność w kreśleniu ich dziejów.
W ręku rodów kresowych spoczywało chlubne lecz trudne zadanie obrony kraju i utrzymania wprowadzanej stopniowo kultury. Raz po raz wprawdzie, zdobycze kolejnych kolonizacyi, wnoszących do kraju pierwiastki cywilizacyjne, niszczone bywały. Często praca licznych pokoleń niweczoną była. Kwitnące osady zmiatane bywały przez zawichrzenia dziejowe; całe pokolenia, całe rody ginęły doszczętnie. Nie mniej przecież niespożyte siły narodu w nowych wysiłkach, przywracały napowrót życie w spustoszonym kraju i znowu zakwitała praca gospodarcza, znowu wzmagały się siły obalane tak często zbiegiem wszelkiego rodzaju przeciwieństw. i takich upadków i takich kolejnych zwrotów ku pracy twórczej, każde ze stuleci zaznacza nie mało. Zagłębiając się w poszukiwaniach archiwalnych, spotykamy całe zastępy rodów szlacheckich na ogromnych przestrzeniach ziem kresowych, rodów, o których i słuch zaginął, — odkrywamy moc od dawna zapomnianych nazwisk, — jakby kolejne pokłady geologiczne, których stopniowo doszukuje się badacz. Wszystkie te rody wygasłe, ostać się nie mogły wobec żywiołowej siły ciągłych wojen i najazdów, ginęło ich bardzo wiele i w bojach i w więzach tatarskich, tureckich, moskiewskich. Na ich miejsce nowe powstawały rody szlacheckie, nowe gniazda rozradzały się na pustkowiach, nowem życiem je ożywiając i tak dalej bez końca. Szczególna i dziwnie pouczająca historya.
Przed pięciuset laty, rozwijać się poczęła w tutejszym kraju ruchliwa kolonizacya szlacheckich rodów polskich. Napływ kolonistów z województw koronnych płynął odtąd szerokiem korytem przez cały ciąg wieków. Pominąwszy jeszcze dawniejsze oddziaływanie kultury polskiej, — widzimy w zaraniu XV. wieku, wzmożone wysiłki owej kolonizacyi, głównie na rozległych ziemiach podolskich. Władysław Jagiełło gorliwie popierał to osadnictwo, czego dowodem przechowane przywileje donacyjne. Z postępem czasu i rozwijających się wydarzeń, pług polski ogarniał coraz szersze tereny.
Dyplomy królawskie na puste a ogromne przestrzenie, jasno określały i obowiązki donataryuszów i cele owych donacyi. Więc przedewszystkiem chciano zaludnić kraj świecący pustkami, mało ludny, nie uprawiany — a powiększając ludność, zakładając nowe osady, wytwarzając średniska cywilizacyjne, — rozmieszczając ludzi rycerskich po głównych szlakach którędy chadzało Tatarstwo, -- tern samem zwiększano środki obrony, usiłując zabezpieczyć kraj i z rzadka rozrzuconą ludność rolniczą, od niespodziewanych najazdów i spustoszeń. Czytamy często w owych dyplomach, że propter defectum hominum, — żądano i zalecano, aby obdarzony ziemią nowy terrigena, mieszkał tu stale, aby residenciam faciat personalem. Szczegółowo też określane bywały obowiązki każdego nowego do nataryusza, z oznaczeniem ilu zbrojnych miał stawiać czasu trwogi i najazdów.
I odtąd przez ciąg kilku wieków, dalsza kolonizacya ziem ruskich postępowała zawsze dla tychże samych celów, — temiż samemi sposobami, — zawsze ludzie rycerscy, w wojnach zasłużeni, osiadali na ziemiach im wyznaczonych, wytwaizając w około siebie pewne centra obrony, i gospodarczej pracy, jak za Jagiellonów, tak samo za Wazów i później, Rzeczpospolita ma zawsze na widoku podniesienie cywilizacyjne ziem ruskich, ich obronę od zewnętrznych nieprzyjaciół i rozwój gospodarczy.
Bywały nieraz ogromne donacye na rzecz zasłużonych rodów dygnitarzy kresowych. Nowi dziedzice tych niezmiernie rozległych przestrzeni zakładali liczne wsie i osady, sprowadzali pracowników, rozwijała się kultura rolna. Przyjętym zwyczajem ci donataryusze rozdawali ziemię i fundowane osady w dzierżawy zastawne, na których drobiazg szlachecki, ściągający z województw koronnych dorabiał się chleba, dostatków, i bardzo często wyższych stanowisk.
Z tego licznego tłumu drobnych zastawników, wyszło bardzo wiele rodów dostatnich, zamożnych i stopniowo zdobywających wszelkiego rodzaju krescetywę. Wojny kozackie i wynikające ztąd zawichrzenia, przerwały lub utrudniły dalszy postęp i rozwój wiekowej pracy. Zabór ziem podolskich przez Turków, wywołał tłumną emigracyę szlachty do sąsiednich województw, ale post hosticum, nowa fala osadnictwa szlacheckiego skierowała się ku ziemiom odzyskanym i dalszym na całej pozostałej Rusi. 1 znowu, mimo klęsk XVII. wieku, ożywił się w wysokim stopniu ruch gospodarczy w kraju. Gdy przyszły klęski rozbiorowe, popłoch ogarnął posesyonatów, dużo rodzin szlacheckich przenosiło się za kordon. Ale z czasem, gdy zdołano opanować wszystkie wzruszenia i boleści, i z konieczności przyszło się oswoić z nowym porządkiem rzeczy, — po ciężkich klęskach i stratach ruch ekonomiczny znów się ożywił, — ziemskie posiadłości szły w górę, napływ nabywców nie ustawał. I w owej porze w skutek przyczyn politycznych, a także w skutek marnotrawstwa wielu większych właścicieli, dużo latyfundiów rozsprzedanych zostało. Wśród nowo przybywających dziedziców, wielu wyszło z podstarościch i gubernatorów na wielkopańskich fortunach, a w przeprowadzanych z czasem legitymacyach, plątano nazwiska i herby,—
oczem liczne są wskazówki i podania. Niekiedy wprawdzie szlachcic ze stron dalekich, pozbawiony możności i środków dostarczenia swych dowodów legitymacyjnych, przypisywał się gdzie mógł i gdzie się udało, aby nie być pozbawionym szlachectwa. W dalszych pokoleniach wśród jednych o drugich, spotykamy nieraz dobrze zasłużonych krajowi. Z pozostałych w owej porze średnich własności, niektóre znacznie wzrastały. Obok upadających dużych kompleksów, — bajecznie szybko nowe tworzyły się fortuny, nowe organizowały się dziedzictwa. Gdy nastały z czasem wstrząśnienia polityczne, wysiłki zbrojnych ruchów dla odzyskania swobody politycznej, — na całej linii upadek i klęski nieobliczone.
Wśród szlachty województw kresowych, było i jest bardzo znaczna liczba rodów pochodzenia miejscowego ruskiego. Stare to rody, które dziedziczyły większe lub mniejsze posiadłości, na mocy najdawniejszych przywilejów wiel¬kich książąt litewskich i królów polskich. Były tu więc bardzo licznie rozrodzone rody dynastów litewsko-ruskich, przechowujące z pietyzmem tradycye swoego książęcego pochodzenia, a dziedziczące na wielkich posiadłościach, bę¬dących często spuścizną lub pozostałością starych dzielnic. Była tu również cała plejada rodów ziemiańskich różnej zamożności, siedzących na posia¬dłościach nadawanych pierwotnie za zasługi wojenne, — wśród nich liczni byli przybysze z Litwy, która przez czas długi dostarczała kolonistów, osiadających głównie w Kijowszczyźnie i na ziemiach wołyńskich. Było nareszcie dużo drobnej szlachty władającej ziemią na warunkach służby przy zamkach hospodarskich, z obowiązkiem stawania czasu trwogi pod rozkazami starostów. Źródła wykazują całe tłumy tej szlachty ruskiej, której moc wielka znikła z widowni dziejów, czasu najazdów i ciągłych wojen, — inne rody przetrwały, i dotąd istnieją, wykazując swych protoplastów, w odległych czasach osiadłych na wielko-książęcych donacyach.
Wszystko to zdawna żyło, panowało i rozradzało się na swych „imieniach", — a przy zmieniających się formach bytu i istnienia, — przylgnęło do idei jagiellońskiej łączącej ludy, gromadzącej pod berłem potężnych władców najrozmaitsze żywioły. I obok tych ruskich rodów, pod dostatkiem było tu miejsca dla polskiej szlachty, która wnosiła wyższość form kulturalnych, nowy porządek społeczny, wyższe ideały, cały świat nowych pojęć, cywilizacyjne aspiracye. Zespolone rody polskie i ruskie, stawały ra¬zem, czy to w szeregach rycerstwa, czy na sejmikowych obradach w sprawach publicznych, czy nareszcie przy pracy gospodarczej. A w szeregu kolejnych odznaczeń, polska władza królewska na równi traktowała i polskie rody i Ruś, - tak jedni jak i drudzy, pod jednem żyjąc prawem, — jednakie ponosili ofiary, jednakowym ulegali obowiązkom. Rodowe zaś koligacye i połączenia wśród polskich i ruskich domów, zespalały ich ze sobą i łączyły, zacierając wiele różnic i odrębnych właściwości.
Z czasem, stopniowo, samą siłą faktów, pod wpływem wyższości kultury, — szlachta ruska, wyższe sfery tej społeczności, wszystko to garnęło się ku nowym formom życia, wnoszonym na Rusi, — a korząc się przed światłem polskiej cywilizacyi, zlało się, zjednoczyło z polską szlachtą, pod względem religijnym, narodowym, kulturalnym. i te rody, choć pochodzenia ruskiego, stały się polskiemi, a powagą swego dostojeństwa, potęgą środków, ofiarnością i zasługami licznych pokoleń, — wzmocniły i zwiększyły liczebnie polski zakon szlachty rycerskiej, — stały się niejednokrotnie chlubą i ozdobą Polski.
Rozpatrując dzieje polskich rodów szlacheckich kresowych, podziwiać należy niezwykłą ich siłę asymilacyjną, w ciągu ^Weków ubiegłych,przyjmowane bowiem do społeczności owej szlachty rozliczne żywioły, czę-
sto obce zupełnie, w prędkim czasie zespalały się z nią najzupełniej. Obokrodów pochodzenia ruskiego, do szeregów rycerstwa, polskiego na Rusi wstępowało sporo rodów ormiańskich. Przybysze ci ruchliwi, przedsiębiorczy,osiedleni w odległych czasach przeważnie w ziemi podolskiej, — zajmowalisię przedewszystkiem handlem, wnosząc do kraju elementa pracy ekonomicznej najmniej rozwiniętej. Po nadto, ormiańscy ci koloniści nieraz zaciągali się do służby wojennej i drogą zasługi osobistej, zdobywali szlacheckie dyplomy i donacye ziemskie, piastowali nie rzadko miejscowe urzędy ziemskie i stopniowo przeobrażali się w szlachtę polską. Jeszcze za czasów Władysława Jagiełły spotykamy w źródłach przywileje na posiadłości ziemskie dla zasłużonych „Ormiańczyków" i na przyznawane im herby z dostojeństwem szlacheckiem. Za Zygmuntów jeszcze więcej przybywa rodów szlacheckich pochodzenia ormiańskiego, przypływ ten nie ustaje do ostatnich czasów Rzeczypospolitej. To też zupełnie jest niesłusznem, gdy niektóre rodziny przy legitymacyach i rodowodach, wypierają się pochodzenia od sławetnych mieszczan ormiańskich, a z drugiej strony również nieuzasadnionem jest pewne lekceważenie rodów pochodzących z nacyi ormiańskiej,która przecież dobrze się zasłużyła przybranej ojczyźnie i wydała wieluwybitnych i głośnych mężów.
Szlachta kresowa nie stanowiła nigdy zamkniętej, zasklepionej w sobie kasty. Owszem, tu właśnie najobszerniejsze było pole do zdobycia rycerskich odznaczeń, a taki homo novus, choć wstępował dopiero w szeregi szlachty, korzystał od razu z wszelkich praw i przywilejów. Jest też nie mało przykładów, że nie jeden ród nowy już w diugiem lub trzeciem pokoleniu sięgał po wyższe dygnitarstwa w kraju, zasiadał w senacie lub przewodniczył rycerskim wyprawom, — wszystko drogą zasługi lub szczególnego odznaczenia się.
W szeregach rycerstwa kresowego, widzimy w różnych epokach dużo przybyszów zupełnie obcych, szukających chleba i sławy. I jedno i drugie łatwo pozyskać tu mogli, ze względu na ciągłe wojny w których zwykle czynny brali udział. Przybysze ci najrozmaitszych narodowości, za¬wsze chętnie byli przyjmowani, przynosili bowiem wyższą znajomość spraw wojennych, zaraz też znaczniejsze otrzymywali wojskowe stanowiska, a z czasem, za położone zasługi obdarzano ich polskim indygienatem. A łatwo to przychodziło, byli to bowiem najczęściej przedstawiciele szlacheckich rodów z Niemiec, Francyi, Belgii, Włoch itd. Z tych obcych przybyszów, którzy przychodzili służyć Polsce, niektórzy zasłynęli na kresach, i od nich biorą początek rody znane i zasłużone, których tylko nazwiska choć spolszczone, świadczą o ich obcem pochodzeniu.
W ogóle ci wszyscy którzy biegli na kresy, szukając pola do od-cnaczenia się, do sławy, do krescetywy wszelkiego rodzaju, były to żywioły bardziej ruchliwe, śmiałe, o duchu przedsiębiorczym. Główną właściwością szlachty osiadającej tu- lub nowo wytwarzającej się, była rycerskość, o której piszą liczne relacye i sprawozdania w kronikach i rocznikach. Ta rycerskość, to życie wojownicze zawsze, wszystkie odrębne właściwości kraju i zastosowane do nich zwyczaje, - wszystko to wycisnęło osobne, rzec można piętno, na rodach tutejszej szlachty. Nie brakło wprawdzie i ujemnych cech tego życia obozowego, tej butnej samowoli, która nieraz pro¬wadziła paniąt tutejszych na zuchwałe wyprawy do ziem postronnych, wbrew czasem rzeczywistym interesom Rzeczypospolitej. Życie ludzkie wobec ciągłych niebezpieczeństw lekceważonem bywało. W źródłach archiwalnych, pełną garścią zbierać można zapiski, o krwawych często morderczych za¬jazdach, o wzajemnych gwałtach, o pomiataniu prawem, o niesłusznem zagarnianiu sąsiednich terytoriów, o uprowadzaniu ludności rolniczej itd. Rzecz prosta że stopniowo z postępem czasu, przy lepszej organizacyi kraju przy utrwalaniu prawnego porządku, - zacierać się musiały najbardziej rażące wybuchy wybujałego indywidualizmu. Nie mniej przecież, do ostatnich nie¬mal czasów Rzeczypospolitej, spostrzegać się dają w tej lub innej formie, rozliczne jego przejawy, które zaciężyły niejednokrotnie na dziejach politycznych kraju.
Ale obok tych wad i rysów ujemnych, — wybitnie zaznaczają się wielkie zasługi, poniesione przez tę samą szlachtę, w celu utrzymania i uchronienia od zatraty ziem, które bez tej obrony, stać się mogły łupem dzikich i chciwych łupieżców. Tutejsze rody wydały z pośród siebie, — sięgając do ostatnich czasów, — liczne zastępy znakomitych książąt kościoła, sławnych wodzów i mądrych statystów, nieugiętych pracowników, którzy wysoko podnieśli siły ekonomiczne kraju, głośnych poetów i mistrzów sztuki, wreszcie nieobliczone szeregi ludzi niezwykłej ofiarności i poświęcenia. Tutaj podnosiły się w znaczeniu i dostojeństwach liczne rody, zrazu drobne i ubogie, które następnie zajmowały najwybitniejsze w Rzeczypospolitej stanowiska,— a nie było niemal rodów o głośniejszym nazwisku w kraju, — a przynajmniej w Małopolsce, które by nie odegrały wybitniejszej roli na kresach, nie miały tutaj koligacyi rodowych, nie przysporzyły sobie posiadłości, w tej dalekiej lecz bogatej dzielnicy.
Okres czasów porozbiorowych, których smutne dzieje powszechnie są znane, zaciężył groźnym gniotem na kolejnych losach szlachty tutejszej. Jeżeli z jednej strony hołd złożyć należy ofiarności tych, którzy dla idea¬łów narodowych poświęcali ochotnie życie, mienie, swobodę osobistą, całą przyszłość rodziny, — to z drugiej strony, owa polityka, doprowadzająca do wysiłków zawsze bezskutecznych a zgubnych dla kraju, była iście samo-bójczą, — a choć oparta na wzniosłych uczuciach, kierowana miłością kraju, podniecana niezwykłym zapałem, — pozbawioną jednak była wszelkiego zmysłu praktycznego, realnego obliczenia możliwych korzyści lub ujemnych następstw. Kolejno też upadały wszelkie wały ochronne bytu, istnienia, zamożności, wszelkich praw i przywilei. Liczebnie zmalały szeregi szlachty tutejszej, że wspomniemy tylko o owych, przynajmniej stu tysiącach drobnej szlachty, ryczałtowo w ciągu lat kilku wpisanych do ludności, tak zwanej wówczas podatkowej. Deportacye pozbawiły ki aj wielu sił wybitnych, całych często rodzin. Kolejne emigracye nie mniej dewastacyjne sprowadziły skutki. Wreszcie całe szeregi praw wyjątkowych, szczególnych ograniczeń i obostrzeń, pozbawiły szlachtę tutejszą szerszego pola działania, wszelkiego wpływu i znaczenia. Ziemia stanowiąca ,,warsztat zasługi, wpływów, naro¬dowej siły" — skurczyła się niepomiernie. Próby obliczeń statystycznych skonfiskowanych dóbr w okresie porozbiorowym, przedstawiają wedle źródeł rosyjskich, cyfry zdumiewająco wielkie. Ale z drugiej strony godzi się także zaznaczyć, czego żadna statystyka nie obliczyła dotąd, — że stan posiadania szlachty zmiejszył i zmiejsza się stale, przez lekkomyślność i rozrzutność wielu właścicieli ziemskich, przez brak tej wytrwałej, szarej pracy codziennej, — której zadaniem jest utrzymać spuściznę dawnych pokoleń, stanowiącą fundament istnienia i życia, w najszerszem słów tych znaczeniu.
Historya szlachty kresowej stanowićby mogła ciekawy a pouczający przedmiot obszernych studyów, ująwszy w swój zakres, nie tylko owe odległe epoki, gdy szlachta będąc rządzącym stanem w kraju, prowadziła rycerskie wyprawy lub zasiadała do obrad sejmowych, ale i czasy ostatnie, gdy wobec rozwijającego się procesu wszechświatowej demokratyzacyi społeczeństw, traci stopniowo wszystkie niemal prawa i przywileje. W miejsce dawniejszych prerogatyw, pozostały szlachcie tylko obowiązki, przez tradycyę dziejową i rodową przekazywane, z pokolenia w pokolenie a świadczące o etycznych zasadach szlachectwa. Tych obowiązków zaszczytnych spełnianie, to jedyna broń przeciw wszelkim zamachom, jedyna droga dla utrzymania dodatnich wpływów wobec kraju i społeczeństwa. Rozwijająca się w ostatnich czasach nowa instytucya „Związków rodzinnych" szerokie zakreśla cele uszlachetniania rodów, chronienia od upadku, podnoszenia stop¬nia ich kultury, dobrobytu i stanowiska.
Zestawiając na dalszych kartach niniejszego wydawnictwa, kronikę rodów szlacheckich, pragnęlibyśmy uratować od zapomnienia, zacierające się z biegiem czasu dawne podania rodowe i szczegóły z życia kolejnych po¬koleń, doszukując się nieraz głębokich, pouczających wskazówek. A cześć złożywszy bene merentibus, tym wszystkim, którzy się dobrze zasłużyli na jakiemkowiek polu pracy dla dobra kraju i społeczeństwa, — chcemy zestawić właśnie trochę materyałów, do owych dziejów dawnych i późniejszych, a dążących w nieznaną nam przyszłość.

Komentarze (1)

16.01.2015 20:27
Witam!
Czy w tej Kronice występują Piątkowscy herbu Pomian?