Portal w trakcie przebudowywania.
Niektóre funkcje są tymczasowo wyłączone, inne mogą nie działać poprawnie.

Mieszkamy dalej niż na Syberii

3.07.2010 20:14
Mieszkamy dalej niż na Syberii
W Polsce wyraz „Syberia” dawno już jest nie pojęciem geograficznym, oznaczającym obszary rosyjskie, położone poza Uralem. Od czasów wojen Stefana Batorego aż do roku 1914 przestrzenie sybirskie były miejscem więzienia, ciężkich robot, miejscem zesłania dla wielu tysięcy Polaków. Wielu z nich na zawsze pozostało się w tamtej ziemi, nieraz w nieznanych grobach, drudzy powrótili się do Ojczyzny, ale byli też tacy, który wsławili się ważnymi odkryciami naukowymi i pozostawili swoje nazwiska na mapach regionu i w nazwach zwierząt i roślin, przez nich po raz pierwszy opisanych. Dlatego „Syberiak” to jest tytuł honorowy. Ale poza Syberia, która według pojęć Rosian rozciąga się dopiero do jeziora Bajkał, są również inne prowincje, gdzie odbywali karę ciężkich robot i zesłania patrioci polscy: są to Buriacia, Jakucja, obwody Amurski, Kamczatski, wyspy Sachalin, kraje Chabarowski i Nadmorski.
Skała deportacji do Nadmorskiego kraja była nie tak wielka jako do Syberji, ponieważ ten kraj został włączony do składu Cesarstwa Rosyjskiego dopiero po zawarciu układu Pekinskiego z Chinami w roku 1860. Niemniej przeto na tych odległych terenach po Powstaniu 1863 roku też pojawili się katorżnicy i zesłańce, a poza nimi szeregowcy, zrekrutowani do rosijskiego wojska na ziemiach Polski, oraz marynarze powstającej na morzach Pacyfiki marynarki rosyjskiej, którzy uzupiełniali dalekowschodnią kolonię polską i parafię katolicką. Na koniec roku 1900 skład parafii we Władywostoku był jak następue: wojskowi twierdzy władywistockiej, kompanii saperskiej i minowej 1500 osób; członkowie oddzialu łądowego piechoty morskiej 500 osób; rzemieślnicy i inteligenii 1500 osób. Z początkiem układania kolejki ussurijskiej kolonia polska została uzupełniena inżynierami i pracownikami technicznymi, którzy przenosili się do Dalekiego Wschodu Rosji, popychani przez bezrobocie i rusyfikację. Prócz tego osiadali we Władywostoku też Polacy, którzy odbyli karą ciążkich robot lub termin zesłania na Sachalinu i w innych miejscach Dalekiego Wschodu, ponieważ był im wzbroniony wyjazd do zachodnich gubernii Rosji. W taki sposób znależli się tu „Sachalińczycy” Bronisław Pilsudski, Gilariusz Gostkiewicz, Kazimierz Tomaszewski, Adam Słowik, Felicjan Wilczyński, jako też liczni „Syberaki”, z których największy rozgłos zdobył uczeń Benedikta Dybowskiego Michal Jankowski.
Byli katorżnicy i zesłańcy stanowili koło wielce wykształconych ludzi, dlatego we Władywostoku dość prędko awansowali służbowo i dostawali odznaczenią państwowe. Na przykład, Felicjant Wilczyński, polski szlachcic rodowy dosłużył się rangi radcy tytularnego, a jego cenne badania naukowy w dziedzinie ekonomiczno-statystycznej odznaczono orderem sw. Stanisława III stopnia. Inni przesiedleńcy lub skazańcy polscy poświęcili swe życie na poznawania natury Dalekiego Wschodu, jak na przykład Michal Jankowski, który dokonał wiele odkryć w dziedzinach archeologii, botaniki, zoologii. Nauczywszy się zbierania herbarium i materiałów świata natury od prof. Benedikta Dybowskiego podczas wspólnej z nim i Wiktorzem Godlewskim podroży po rzekach Syberii i Dalekiego Wschodu w lodzi „Nadzieja”, pan Jankowski przez całe swoje pozostałe życie w kraju Nadmorskiem nadal zbierał kolekcji naturalne, z których wiele odsyłał do muzeów Warszawy i Pitersburgu. Tego nauczył własnych dzieci, a w swoim majątku, którze stworzył blisko Władywostoku na półwyspie Jankowskiego, pierwszy zaczał hodować żeń-szeń i oswajać dzikie jelenie plamiste. Ten przyrodoznawiec opublikował dużo artikułów naukowych, czynnie wspólpracował z innymi badaczami, działającymi w Towarzystwie Badań kraju Amurskiego. Teraz na miejścu byłego majątku Jankowskiego stoji wielki posąg tego Polaka.
Po zakończeniu ciężkiej dla Rosji wojny rosyjsko-japońskiej i zwłaszcza z początkiem I Wojny Swiatowej, do Władywostoku literalnie naplyną potok ucieknierów i w zespałaniu duchowym rozrosniętej kolonii polskiej największą rolę odegrała parafja rzymsko-katolicka, która na tamten okres liczyła ponad 4500 osób. Przy kościele działało spoleczeństwo rz.-kat. „Dobroczynność,” które zajmowało się filantropią i pomocą humanistycznej wśród Polaków, ponieważ tam było dużo pokrzywdzonych przez los, zubożałych rodzin i wielkich sierot.
„Dobroczynność” przede wszystkim starała się zorganizować nauczanie dzieci polskich w szkołach polskich. Po otwarciu we Władywostoku „Domu Polskiego” zaczął się rozwój kultury polskiej, tam wystawiano stuka polska i utwory muzyczny, prowadzono wieczory literackie, urządzano dobroczynne bale kostiumowe, działały biblioteka i restauracja. Wszystko to przynosiło dochód, a poza tym pan Czesław Wolf, deputowany do Rady Miejskiej od kolonii polskiej, zdołał wywalczyć z budżetu miasta pieniądze dla budowania polskiej szkoły czteroklasowej, rozliczonej na 120 dzieci. W tym samym okresie czasu proboszcz kościoła katolickiego kś. Karol Sliwowski otworzył Małe Seminarium Duchowne dla chłopczyków z religijnych rodzin polskich.
Ruina gospodarcza spowodowana wojną domową zmusiała ucieczki do wschodu Rosji wciąż nowe tłumy uciekinierów, których pociągała bardziej spokojna sytuacja, pomyślne życie Republiki Daleko wschodniej. Razem z nimi przybywali do kraju nadmorskiego ludzie „podnieci przez rewolucję”, który pragnęli natychmiastowego obalenia władz, organizowania nowych partii i związków, burzliwego zorganizowania wszystkiego, co otaczało ich. W taki sposób powstał „ Związek Polaków Wojskowych”, który wkrótce zmienił swoją nazwę na „Komitet Ludowy”. Na wezwania tych wojownicze usposobionych organizacji zaczęły zjeżdżać się do Władywostoku z Syberii oddziały reliktowe rozmaitych polskich formacji wojskowych. Już w r. 1920 powstaje we Władywostoku wsparty przez rząd polski „Komitet Zbawienia”, potem filia polskiego „Krzyża Czerwonego”, później przemianowany na „Komitet Uratowania Dzieci Dalekiego Wschodu Syberii”. Faktycznie wymienione organizacje zbierały osierocone dzieci polskie i przesądzały o ich losach: czy miały wyprawić je do Polski, czy do Stanów Zjednoczonych, czy do Japonii, czy do Francji.

Po ustanowieniu na Dalekim Wschodzie władzy radzieckiej sytuacja we Władywostoku odmieniła się. Wszystkie wojska okupacyjne opuściły miasto, a razem z nimi szybko porzucali Władywostok członkowie kolonii polskiej. W lipcu r. 1923 GPU zamknięto „Polski Krzyż Czerwony” oskarżywszy ją o działalność antyradziecka, oraz „Dom Polski”, którego poddano starannej kontroli. Co prawda „Dom Polski” niebawem otwarto ponownie, ale tym razem, według nowego statutu jako organizacja społeczna o charakterze kulturalno-oświatowym.
W toku represji lat trzydziestych członków polonii polskiej zaczęto poddawać aresztowaniom, zesłaniu do łagrów i nawet straceniom. W końcu lat dwu dwudziestych chory staruszek biskup Karol Śliwowski był wysłany do przedmieścia Sedanka, gdzie jemu dała schronienie młoda parafianka Kazimiera Piotrowska. Zmarł biskup Śliwowski 5 stycznia 1933 r. i był pochowan na starym cmentarzu Sedanki.
W grudniu r. 1931 był zaarestowany młody proboszcz o. Jerzy Jurkiewicz, który dostał 10 lat „Sibobózu”. Niewielkie grono wierzących nadal chodziło do katedry. I tylko w r. 1935, kiedy oni nie mieli możliwości zapłacić za to bardzo wielki podatek, katedra była odebrana i przekazana Archiwum. Z tego czasu katoliki zbierali się na wspólną modlitwę w swoich domach; za co w roku 1937 oni byli zaaresztowani, a 3 lutego 1938 roku byli stracony.
Oto ich imia i nazwiska: Marcin Maliniewski, Zygmund Brzeziński, Jan Strudziński, Antonij Gierasimuk,Walierij Gerasimuk …
… Staraniami Oddziału Władywostockiej Organizacji Wszechrosyjskiej „Memoriał” w naszych dniach w lesie na okolicach Władywostoku zostało wykryto miejsce, gdzie masowo pogrzebano ofiary represji stalinowskich. Spoczywają tam zwłoki ludzi różnych narodowości w tej liczbie też Polaków. U skromnego krzyża memorialnego odprawia się nabożeństwa pamięci niewinne zgubionych dusz…
Po „ Perestrojkie” w roku 1991 we Władywostoku wznowiła się działalność parafii Przenajświętszej Bogarodzicy, i to stało się dzięki ojcu Majronu Effingu ze Stanów Zjednoczonych. Na nabożeństwach spotkali się Polacy, który mimo wszystkie surowe zakazy zachowali swoje obyczaje, język, wiarę. Z początku zbierali się w małym mieszkaniu jednej z parafianek, potem postanowili zjednoczyć się w jakimś towarzystwie polskim i znaleźć sobie „dach”. Towarzystwo Kultury Polskiej „Gmina” zostało oficialnie zarejestrowano 1 kwietnia 1994 roku przy muzeum krajoznawczym im. W. Arsieniewa. Nowa registracja stała się w maju pod nazwę Centrum Kultury Polskiej „Gmina”-
Oficjalnie „Gmina” liczy blisko 50 osób, ale na rozmaite posiedzenia, imprezji przychodzą również nie zarejestrowane osoby, który albo mają pochodzenie polskie, albo po prostu ciekawią się Polską. Wspólny imprezy z Centrum Kultury Niemieckiej ( wieczór Chopena, Kopernika) odbywa się w kirche, gdzie bywa do 200 człowiek.
„Gmina” teraz jest zespołowym członkiem „Stowarzyszenia badań kraju Amurskiego” i dlatego ma możliwość bezpłatnie wykorzystać sale Stowarzyszenia. Tam że „Gmina” ma niewielką Biblioteką książek w języku polskim, oraz różnych czasopism, tygodników, który dostajemy od Fundacji „ Oświata Polska za granicą”.
Również mamy troche podręczników języka polskiego, kilką audiokaset z lekcjami języka polskiego, są video kasety z filmami fabularnymi.
Już od pierwszych dni powstania „Gminy” odczuwamy przyjazne wsparcie naszej praojczyzny. Był u nas w 1994 roku pan konsuł Michal Zurawski. W roku 1998 gościl się konsul Piotr Tużański. My odczuwamy poparcie „Wspólnoty Polskiej”, od której dostajemy pewną literaturą, a w zeszłym, 2000 roku, pan professor Stelmachowski prezentował dla nas kompiutera.
Jeszcze w roku 1993, pod czas mego służbowego wyjazdu do Warszawy jako uczestniczką Sympoziumu Naukowego UW, miała spotkanie z kierownictwem Fundacji „Oświata polska za granicą” i Biuro „ Pomoc kościołom na Wschodzie”. Od tego czasu i „Gmina”, i nasza parafia miały „Anioła Stróża” w Episkopacie Polskim!
Czy są u nas problemy? Oczywiście! I to z tego powodu, że mieszkamy dalej niż na Syberii, bo wszyscy imprezy, wystawy, koncerty, „Dni…” odbywają się tylko do Bajkału! Tylko jeden raz stało się cudo i we Władywostok przyjechała fotowystawa Sylwestra Kris Brauna, która była pokazana w Muzeum krajoznawczym. Ale ten cud utworzył wspaniały człowiek – ksiądz irkutskij o. Ignacy Pawlus.
Druga impreza polska to był przyjazd do Władywostoku żespołu taniecznego polskich tańców ludowych „Warszawa”, który był zaproszon z naszej inicjatywy na świato Zwycięstwa na Pacyfiku we II Wojnie Swiatowej. W zeszłym roku chcieli zaprosić zespól tanieczny z Katowic, ale stała się ta straszna tragedja z łodzią „Kursk” i samolot, który powinien był przewieść zespól, był skierowany dla przewozu rodzin zginełych.

A my stałe marzymy o ”Dniach Kultury..” , Tygodniu kina polskiego..” , ale naszych zamiarów nie chciano wesprzeć ze względu na wielkie koszty przejazdu do Pacyfiki. Kiedyś znajdowała się we Władywostoku oficjalna delegacja przemysłowców polskich, który natarczywie szukali miejsca na rynku towarowym Dalekiego Wschodu. Na pres-konferencji była mowa o „Wystawie towarów Polskich”. No to my bardzo ucieszyli się i zaproponowali, żeby w ramach tej wystawy zostały się też przeprowadzone albo „Dni…”, albo „Tygodnik..” Ale przemysłowcy są ludźmi praktycznymi i odpowiedzieli na to, że wpierw muszą sprzedać linoleum, a potem można będzie mówić też o kulturze…
Sytuacja jest skomplikowana i to dlatego, że mieszkamy dalej niż na Syberii.
Mirosława Jefimowa, archiwariusz
Parafii Przenajświętszej Bogarodicy
Władywostok, Rosia
Telefon: (011-7) -4232-26-96-14
Fax: (011-7) -4232-26-96-16
E-mail:
myron[małpka]catholic.vladivostok.ru
daniel[malpka]catholic.vladivostok.ru
Strona internetowa (język rosyjski): http://www.catholic.vladivostok.ru
Listy prosimy kierować na adres:
Najświętszej Matki Bożej Parafia
Volodarskovo 22
690001 Rosja Władywostok
Wymagany wcześniejszy kontakt.
Proszę nie wysyłać darowizny jakiejkolwiek bezpośrednio do Rosji